pope

Diecezja Lubelska

Przepowiadanie na "ziemi jałowej" - ks. J. Kudasiewicz

Przepowiadanie na „ziemi jałowej”

Wyrażenie „ziemia jałowa” jest tytułem poematu T. S. Eliota, który w przekładzie Czesława Miłosza ukazał się w Wydawnictwie Literackim w 1989 roku. Zestawienie rzeczownika „przepowiadanie” w znaczeniu głoszenia słowa Bożego z „jałową ziemią” wskazuje wyraźnie, że chodzi tu o adresata Bożego słowa, którego często można porównać do jałowej ziemi; adresat ten, jak czytamy w programie naszych wykładów, „stworzył pustynię ziemi jałowej, gdzie trudno jest słowu zapuścić korzenie i wydać owoc”.

„Słowa jak gromy mówiące”, pełne mocy i światła (ks. prof. J. Bagrowicz), żeby wydać owoc stokrotny, potrzebują siewcy, głosiciela, herolda (ks. prof. abp H. Muszyński). Adresat ten często bywa pustynią jałowej ziemi. Chciałbym w oparciu o źródła objawienia i naukę Kościoła powiedzieć na temat owej jałowej ziemi i postawić pytanie, czy siać Boże słowo na taką ziemię i jak to robić?

 1. Słowa Boże jak deszcz, śnieg i ziarno potrzebują ziemi 

Owocowanie Bożego słowa-ziarna zależy również od adresata, któremu się to słowo głosi, nie działa ono automatycznie i magicznie. Prawda ta przenika obydwa Testamenty.

a) W ostatnim rozdziale Deutero-Izajasza znajduje się kantyk na cześć słowa Bożego:

 Zaiste, podobnie jak ulewa i śniegspadają z niebai tam nie powracają,dopóki nie nawodnią ziemi,nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju,tak, iż wydaje nasienie dla siewcyi chleb dla jedzącego,tak słowo, które wychodzi z ust moich,nie wraca do Mnie bezowocne,zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.(Iz 55,10-11) 

Według proroka, między niebem a ziemią istnieje komunikacja, łączność. Przez pośrednictwo swego słowa Bóg, który jest daleko, staje się bliski. Nieobecny staje się obecny, a pełen tajemnicy staje się zrozumiały dla człowieka. Słowo Boże łączy Boga i człowieka, choć istnieje między nimi nieskończony dystans. Słowo to porównuje Deutero-Izajasz do zjawisk naturalnych, do deszczu i śniegu, które cyklicznie pojawiają się w Palestynie, zgodnie z przemiennością pór roku. Warto przypomnieć, że pierwszy wiersz w poemacie Eliota mówi o ciepłym, rzęsistym deszczu, który budzi życie. Z tych zjawisk przyrody zaczerpnął prorok Izajasz inspirację, by w sposób poetycki opisać słowo Boże, jego dynamiczną moc twórczą. Słowo Boże nie zstępuje z nieba jako siła magiczna, która przemienia i czyni cuda. Jest ono jak śnieg i woda, które użyźniają ziemię; jest ono siłą aktywną i twórczą, potrzebującą jakby „łona ziemi”, by mogło być przyjęte, podobnie jak ziarno, które potrzebuje roli, by wykiełkować i przynosić owoce. Z porównania tego wynika, że słowo Boże nie sprawia skutków zbawczych magicznie, lecz wywołuje to, co Bóg zamierza przez nie uczynić, ale przez pośrednictwo słuchania i przyjęcia z wiarą zbawczego orędzia przez ludzi.

Podobnie jak deszcz, tak również i słowo Boże daje początek pewnemu dynamizmowi, który sprawia, że nasienie wrzucone w glebę wschodzi, rośnie, kwitnie i owocuje. To właśnie ono daje początek dynamizmowi, od którego pochodzi owoc. Wynika więc z tego w sposób oczywisty, że słowo Pana nie tylko przekazuje jakąś informację czy też ideę teologiczną. Ono jest rzeczywistością wyposażoną w szczególną energię: dzięki temu proklamuje ono, głosi, objawia, ale równocześnie działa i sprawia to, co zapowiada. Dzięki temu nie wraca ono do Boga puste i bezowocne, ponieważ zawsze dokonuje tego, czego Bóg chciał: żąda od ludzi odpowiedzi, prowokuje wybór właściwych dróg, domaga się od słuchacza decyzji. Według nauki proroka, słowo Boże zawsze się realizuje, zawsze spełnia swą zamierzoną przez Boga misję. Tylko Bóg może w pełni osądzić skuteczność swego słowa, które do Niego wraca po spełnieniu swych zadań; ten natomiast, kto wierzy w to słowo, może przynajmniej po części i pośrednio posmakować jego cudownych owoców, a mianowicie poznać skutki, jakie ono sprawia w jego życiu osobistym lub życiu całego ludu Bożego. Słowo Boże w kantyku Deutero-Izajasza występuje prawie jako hipostaza, jest utożsamione z głosicielem słowa, posłanym przez Boga i wracającym do Niego[1].

b) Nowy Testament jeszcze mocniej i wyraźniej podkreśla znaczenie ziemi jako obrazu słuchacza Bożego słowa. Jezus w przypowieści o siewcy słowo Boże nazywa ziarnem: „Ziarnem jest słowo Boże” ((Łk 8,11). Siewca rzuca ziarno słowa Bożego aż na cztery różne rodzaje ziemi; trzy z nich są ziemią jałową[2]. Pierwszy rodzaj jałowej ziemi: ubita, udeptana przez ludzi ziemia, droga – „na drodze”; ziarna zostały podeptane i wydziobane przez ptaki. Drugi rodzaj jałowej ziemi: skała z niewielką warstwą ziemi; w porze deszczowej ziarno wschodzi, ale pod wpływem gorąca usycha, ponieważ nie ma wilgoci. Trzeci rodzaj jałowej ziemi: ziemia ciernista; wschodzące ziarna zagłuszają krzaki cierniowe. Dopiero czwarta część ziemi – to ziemia żyzna, która wydaje plon stokrotny. W wyjaśnieniu przypowieści mówi Jezus, w jaki sposób ci ostatni słuchacze przyjmują Boże słowo i dlaczego wydaje ono owoc stokrotny. Owocny sposób słuchania słowa Bożego zawiera trzy etapy: 1) słuchają słowa sercem szlachetnym i dobrym; serce oznacza sumienie, wnętrze człowieka; otwierają się na Boże słowa całą swoją osobowością; 2) zachowują słowo, tj. nieustannie wsłuchują się w treść, w orędzie słowa; 3) wydają owoc stokrotny; wydają (epoiesen), dosłownie – czynią, stwarzają.

Przypowieść Jezusa jest bardzo pouczająca, jeżeli chodzi o temat jałowej ziemi. Przynoszenie owocu nie tylko zależy od ziarna i siewcy, ale również od jakości roli – od słuchacza słowa Bożego. Jezus daje nam pewną klasyfikację ziemi jałowej. Ziemia jałowa znajduje się blisko w sąsiedztwie ziemi żyznej; na tym samym polu można mieć ziemię różnej klasy: żyzną i jałową. W jednej parafii mogą być różne rodzaje ziemi, na której siejemy ziarno Bożego słowa; co więcej, w zgromadzonej wspólnocie na eucharystii mogą być różne rodzaje słuchaczy. Najważniejszy wniosek, jaki płynie z przypowieści Jezusa, to fakt, że siewca ewangeliczny sieje na wszystkie rodzaje ziemi, a nie tylko na żyzną. Wszystkim daje szansę. Jałową ziemia może być z natury, zastana, niezależnie od człowieka, np. na skale, lub wśród cierni, ale może być jałową z winy człowieka: źle uprawiana przez człowieka (por. Oz 4,4-9; Am 8,11-12).

 2. Postawy adresatów jałowej ziemi 

Czy można by bliżej określić postawy adresatów jałowej ziemi? Jaki sens właściwy mają te piękne metafory Izajasza i Jezusa? W świetle Starego Testamentu, szczególnie ksiąg prorockich, oraz ewangelicznych mów Jezusa-Proroka można dostrzec trzy rodzaje postaw moralnych adresatów jałowej ziemi. Postawy te utrudniają lub uniemożliwiają owocne słuchanie Bożego słowa. Prorocy określają ich bardzo dosadnie. Spotykamy się tu ze zjawiskiem biblijnego weryzmu. Jezus-Prorok również używa mocnych sformułowań.

a) Pierwszy rodzaj jałowej ziemi, mówiąc językiem Ezechiela, można nazwać „ziemią splugawioną bałwochwalstwem”: „Pan skierował do mnie te słowa: Synu człowieczy, kiedy dom Izraela mieszkał w swojej ziemi, wówczas splugawili ją swym postępowaniem i swymi czynami: postępowanie ich wobec Mnie było jak nieczystość miesięczna kobiety. Wtedy wylałem na nich swe oburzenie z powodu krwi, którą w kraju przelali, i z powodu bożków, którymi go splugawili. I rozproszyłem ich pomiędzy pogańskie ludy i rozsypali się po krajach, osądziłem ich według postępowania i czynów” (Ez 36,16-19). Według Ezechiela i innych proroków odrzucenie Jahwe prowadzi do bałwochwalstwa (por. Wj 32,1-35 – kult złotego cielca). Nieco innym językiem tę samą prawdę przedstawia Ozeasz: „…kraj bowiem uprawiając nierząd – odwraca się od Pana” (Oz 1,2). Niewierność Bogu Ozeasz nazywa nierządem, cudzołóstwem, prostytucją. Język ten jest zrozumiały w kontekście przymierza synajskiego. Na górze Synaj Bóg z miłości zawarł przymierze z ludem wybranym przez pośrednictwo Mojżesza. Prorocy, przedstawiając głęboki sens tego związku z ludem, używali języka symbolicznego: przez przymierze Bóg stał się Oblubieńcem, Małżonkiem ludu, lud natomiast małżonką i oblubienicą. Stąd zdrada Boga, opuszczenie Go to cudzołóstwo (por. Ez 16; 20)[3]. Św. Paweł nawiąże do tej tradycji prorockiej. Odrzucenie Boga prowadzi do oddawania czci stworzeniu „zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki” (Rz 1,25). Do tej grupy adresatów jałowej ziemi można zaliczyć tych „na drodze”; twarda, udeptana droga w ogóle nie przyjmuje ziarna słowa Bożego; nie ma ono żadnego przyczepienia. To są słuchacze całkowicie zamknięci na słowo Boże, na Boga.

b) Drugi rodzaj jałowej ziemi to ziemia pobielanych grobów. Jezus mówi: „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości” (Mt 23,27–28). W kontekście mowy, Jezus wyjaśnia na czym ta postawa polega: mówią a sami nie czynią (Mt 3,3); nakładając ciężary ludziom, sami palcem ruszyć ich nie chcą (w. 4); spełniają dobre uczynki, by się ludziom przypodobać (w. 5). Do tego rodzaju ziemi należą również ci, którzy mają tzw. pobożność „warg”. „Lud ten czci Mnie wargami, lecz serce ich jest daleko ode Mnie” (Mk 7,6; por. Iz 29,13). Według komentarza Jezusa jest to znak obłudy.

Według proroka Izajasza pobożność zewnętrzna „grobów pobielanych” to nie tylko przywara uczonych w Piśmie i faryzeuszów, ale taka postawa religijna grozi całemu ludowi Bożemu. Jezus, cytując tekst proroka o pobożności „warg”, przestrzega przed taką postawą uczniów (Mk 7,6). Posłuchajmy proroka: „Słuchajcie słowa Pańskiego, wodzowie sodomscy; daj posłuch prawu naszego Boga, ludu Gomory! Co Mi po mnóstwie waszych ofiar? – mówi Pan. Syt jestem całopalenia kozłów i łoju tłustych cielców. Krew wołów i baranów, i kozłów Mi obrzydła. Gdy przychodzicie, by stanąć przede Mną, kto tego żądał od was, żebyście wydeptywali me dziedzińce? Przestańcie składania czczych ofiar! Obrzydłe Mi jest wznoszenie dymu; święta nowiu, szabaty, zwoływanie świętych zebrań… Nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Nienawidzę całą duszą waszych świąt nowiu i obchodów; stały Mi się ciężarem; sprzykrzyło Mi się je znosić! Gdy wyciągniecie ręce, odwrócę od was me oczy. Choćbyście nawet mnożyli modlitwy, Ja nie wysłucham. Ręce wasze pełne są krwi. Obmyjcie się, czyści bądźcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem!” (Iz 1,10-17a). Do tej klasy adresatów ziemi jałowej z przypowieści Jezusa można zaliczyć tych na skale, tj. na bardzo płytkiej ziemi; przyjmują słowa z radością, ale nie mają korzeni; wierzą do czasu.

c) Trzeci rodzaj postaw słuchaczy jałowej ziemi to ziemia niesprawiedliwości, ucisku, biedy. Wszyscy prorocy i Jezus-Prorok są uwrażliwieni na biedę i krzywdę ludzką. Szczególnie uwrażliwiony społecznie był Amos. Bezlitośnie piętnował bogaczy, którzy uciskali i wykorzystywali biednych: „Tak mówi Pan: Z powodu trzech występków Izraela i z powodu czterech nie odwrócę tego [wyroku], gdyż sprzedają za srebro sprawiedliwego, a ubogiego za parę sandałów; w prochu ziemi depcą głowy biednych i ubogich kierują na bezdroża…” (Am 2,6-7). Wtóruje mu prorok Izajasz: „Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie!” (Iz 1,17). Z tekstów prorockich można by ułożyć katechizm społeczny, w którym znajdowałby się katalog grzechów społecznych (deptanie biednego, branie daniny w zbożu, uciskanie ubogich, ciemiężenie sprawiedliwego, okup,) i cnót (szukanie dobra, miłość dobra, miłosierdzie, wymierzania sprawiedliwości). Jak bardzo Jezus troszczył się o biednych i cierpiących świadczy opis sądu ostatecznego (Mt 25,31-46). Będziemy sądzeni z miłości: za nakarmienie głodnego, napojenie spragnionego, przyjęcie przybysza, przyodzianie nagiego, odwiedzenie chorego obiecuje królestwo przygotowane od założenia świata. Za brak tych postaw przewiduje karę[4]. Do tej klasy jałowej ziemi z przypowieści Jezusa można zaliczyć ziarno, które padło „między ciernie”. Ciernie symbolizują troski, bogactwa i przyjemności życia. Człowiek zapatrzony w bogactwo zamyka się na Boga i drugiego człowieka. Przedstawia to Jezus w przypowieści o bogaczu i ubogim Łazarzu (Łk 16,19-31). 3. Jak przepowiadać na jałowej ziemi? Tak wyglądają w wielkim skrócie trzy rodzaje jałowej ziemi, które symbolizują trzy różne postawy słuchaczy opornych na słuchanie Bożego słowa. Według ludzkiej logiki, nie powinno się rzucać ziarna Bożego słowa na taką ziemię. Inna jest jednak logika Boża. Jahwe posyła proroka do ludu buntowników sprzeciwiających się Bogu, do „ludzi o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach” (Ez 2,2-3) i poleca im głosić orędzie Boga: „Przekażesz im moje słowa: czy będą słuchać, czy też zaprzestaną, bo przecież są buntownikami” (Ez 2,7). Dodaje otuchy: „A ty, synu człowieczy, nie bój się ich…” (Ez 2,6). Prorokiem, który przepowiadał do adresatów jałowej ziemi był w sposób szczególny Jeremiasz. Już w powołaniu proroka jest zapowiedź jego trudnej misji. W momencie powołania, jakby przeczuwając trudności, pragnie się wymówić. Pan jednak poleca mu: „…pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę” (Jr 1,7). Pan obiecuje mu pomoc: „…jestem z tobą, by cię chronić” (Jr 1,8). Wypełniając swą misję przepowiadania na jałowej ziemi spotkał się ze sprzeciwem (Jr 11,18-21), więzieniem (Jr 19,14-20; 36,11-21), dwukrotnie był sądzony, raz skazany na śmierć, walczył w sposób zdecydowany z bałwochwalstwem, synkretyzmem religijnym i ze zgubną polityką ostatnich królów judzkich aż do męczeństwa (Jr 20,1-3; 37,15 – 38,6). Jeremiasz pokazuje, że przepowiadanie do adresatów jałowej ziemi kosztuje niekiedy nawet cenę życia. Jeremiasz jest figurą Jezusa, który przepowiadanie na jałowej ziemi przypłacił życiem.W jaki sposób głosić na bardzo jałowej ziemi, pokazuje Ezechiel w prorockiej wizji wyschłych ludzkich kości (Ez 37,1-14). Motyw kości i syna człowieczego występuje również w poemacie Eliota. Jak każda wizja prorocka posiada ona wielkie bogactwo obrazów i symboli. Bóg prowadzi proroka nazwanego „synem człowieczym” na wielką dolinę, gdzie pozwala mu kontemplować obraz bardzo wielu rozrzuconych i wyschłych ludzkich kości. Następnie nakazuje mu prorokować: „Prorokuj nad tymi kośćmi i mów do nich: Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana!” (Ez 37,4). Prorokować nie oznacza przepowiadać przyszłość, lecz głosić słowo Boże do ludzi: „Tak mówi Pan Bóg: Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe” (w. 5). Ezechiel prorokował, jak mu polecił Pan, i powstał szum i trzask i kości zaczęły się zbliżać do siebie, ale nie było w nich ducha, życia. Pan kieruje do proroka drugie polecenie: „Prorokuj do ducha, prorokuj, o synu człowieczy, i mów do ducha: (…) Z czterech wiatrów przybądź, duchu, i powiej po tych pobitych, aby ożyli. Wtedy prorokowałem tak, jak mi nakazał, i duch wstąpił w nich, a ożyli i stanęli na nogach – wojsko bardzo, bardzo wielkie” (w. 9-10). Jest to typowa epikleza. Bóg nakazuje prorokowi przyzywać ducha. Pan dodał: „Synu człowieczy, kości te to cały dom Izraela. Oto mówią oni: Wyschły kości nasze, minęła nadzieja nasza, już po nas. Dlatego prorokuj i mów do nich: Tak mówi Pan Bóg: Oto otwieram wasze groby…” (w. 11-12).Epikleza proroka była skuteczna. Życie w niewoli w Babilonii i powrót do ojczyzny przeobrażają się w ekstremalne przeciwieństwo śmierci i życia: śmierć granicząca z fizycznym unicestwieniem wysuszonych kości jest bardziej martwa niż jałowa ziemia; życie natomiast pochodzi od ożywiającego i pełnego mocy Ducha. Moc ta jest tak potężna, że potrafi w zupełnie wyschłe i martwe kości tchnąć życie. Dzięki tchnieniu Ducha zaczynają one ożywać. Bardzo ważnym elementem tej wizji jest fakt, że to właśnie prorok, nazywany „synem człowieczym”, z polecenia Jahwe ma wzywać i prosić Ducha, by zstąpił, czyli wypowiadać epiklezę. Bóg posługuje się człowiekiem w przyzywaniu Ducha. Zestawienie doliny wyschłych kości z jałową ziemią potwierdza bezpośredni kontekst poprzedzający (Ez 35,16-32), w którym mowa jest o splugawionej ziemi (w. 16), którą Bóg oczyszcza i uświęca przez swojego Ducha (w. 26-28) i przyprowadza wygnańców do ojczyzny (w. 24). Rozdział 36 (16-32) opisuje stan po powrocie z niewoli do ojczyzny, po ożywieniu martwego ludu[5].Prorok Ezechiel w wizji swej uczy, że ożywienie adresatów martwych kości, jałowej i bezpłodnej ziemi, oczyszczenie i uświęcenie splugawionej ziemi, zamiana, transplantacja serca nie dokona się naszą, ludzką subtelną retoryką, naszą zlaicyzowaną paplaniną, ani czytaniem gotowców, tylko prorockim słowem i mocą Ducha Pana. Przepowiadanie, według Ezechiela, to wydarzenie profetyczne, pneumatyczne i epikletyczne. Sobór Watykański II przypomniał trzy epiklezy: konsekracyjną (przemiana darów ofiarnych mocą Ducha), komunijną i pokutną („i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów”). Prorok Ezechiel wskazuje nam jeszcze jedną epiklezę, którą można nazwać kerygmatyczną. Przepowiadanie na ziemi jałowej i martwej domaga się przywołania Ducha Pana, który w credo Kościoła nazwany jest Ożywicielem, tylko Trzecia Osoba Trójcy Świętej nazwana jest Ożywicielem. Dopiero wtedy wypełni się proroctwo Ezechiela, gdy odkryjemy czwartą epiklezę i przyznamy jej godne miejsce[6].Współczesna teologia przypomina, że człowiek jest istotą epikletyczną i potrzebuje Ducha Pana. Kaznodzieje winni mieć świadomość tej potrzeby. Zdaniem R. Cantalamessy „Duch Święty nieustannie przeprowadza świat z chaosu do kosmosu… Aby zrozumieć ten proces, musimy sobie przede wszystkim uświadomić (co nie jest łatwe), że głęboko, wewnątrz mnie samego istnieje chaos. A ten chaos to podział, zamieszanie, rozproszenie, roztargnienie… Ewangelia mówi nam, że Jezus spotkał kiedyś człowieka opętanego i zapytał go: «Jak ci na imię?». Opętany odpowiedział: – «Na imię mi ‘Legion’, bo nas jest wielu…» (Mk 5,1-7). Wydaje się, że czasami moglibyśmy odpowiedzieć Jezusowi w ten sam sposób: «Nazywam się ‘Legion’, bo jest we mnie wiele planów, projektów, decyzji…». W naszym wnętrzu panuje chaos.Dzięki Duchowi Świętemu „chcemy przejść znowu z chaosu do kosmosu, ze starego stworzenia do nowego stworzenia, do nowego porządku, nowej harmonii, nowego piękna w naszym życiu… Przy okazji: są w naszym życiu pewne elementy, które przypominają nam o pierwotnym chaosie – na przykład noc, wszystkie mary nocne, lęki ciemności… Każdego ranka powinniśmy zaczynać nowy dzień wezwaniem: «Przyjdź, Duchu Święty! Utwórz nowy kosmos z tego chaosu, którym była noc». Również i w każdym z nas jest coś, co przypomina pierwotny chaos. Socjologowie czy psychologowie nazywają tę rzeczywistość podświadomością. Jest to bardzo trudna, bardzo skomplikowana część naszej osobowości. A przecież nie jest ona niczym innym, jak przypomnieniem tego pierwotnego chaosu! Jesteśmy stworzeniami, które wciąż walczą, by przejść z chaosu do kosmosu. Duch Święty – to najlepszy lekarz na świecie i dlatego proszę Was, abyście nieustannie korzystali z Jego usług. W tych dniach w naszych sercach nieustannie powinna więc brzmieć ta inwokacja: «Przyjdź, Duchu Święty, przyjdź Duchu Stworzycielu, Błogosławiony Święty»”[7]. Kaznodzieja otwarty na Ducha Świętego powinien ułatwić słuchaczom to przejście z chaosu do kosmosu.

Jeszcze głębiej prawdę tę przedstawił ks. W. Hryniewicz, nawiązując do teologii wschodniej: „Człowiek to istota skazana na przyzywanie – istota epikletyczna, potrzebująca Drugiego i przyzywająca Go. Przyzywaniu człowieka towarzyszy ustawicznie wezwanie idące od wewnątrz – od Bożego Ducha, przenikającego nie tylko głębokości Boga (por. 1 Kor 2,10), ale również to wszystko, co kryje się w głębi człowieka. Odpowiedzią na wezwanie pochodzące od Boga jest przyzywanie skierowane ku Niemu ze strony człowieka. Tylko wówczas zamyka się żywy krąg dwustronnego przyzywania. Samym swoim istnieniem, choćby upadłym i zmarniałym, człowiek ustawicznie przyzywa Ducha-Stwórcę, często nie zdając sobie z tego sprawy. Istnieje pewien rodzaj epiklezy ontologicznej, bezgłośnej, bezsłownej, ale nie mnie rzeczywistej. Intuicji tego rodzaju nie da się wyrazić za pomocą utartych kategorii teologicznych. Są one raczej przedmiotem doświadczenia ludzi, którzy otrzymali łaskę nawrócenia, do której bezwiednie zdążali i którą podświadomie przyzywali. Jako istota epikletyczna, człowiek jest zdolny do wołania z głębi zagubienia i duchowej nędzy: «Z głębokości wołam do Ciebie, Panie» (Ps 130,1). Wołaniem tym może być samo rozdarte życie, doświadczenie pustki i bezsensu, zniweczone nadzieje, cierpienie, zagubienie i śmierć. Nikt z ludzi nie jest w stanie rozpoznać głosu tego wołania. Jest ono dostępne jedynie dla Boskiego Ducha, który przenika tajniki ducha ludzkiego”[8]. Głoszący Boże słowo, który zna wewnętrzne rozdarcie współczesnych słuchaczy, wskaże na Ducha Pana jako jedynego Lekarza.

Jeszcze inaczej na potrzebę Ducha Świętego wskazuje H. Mühlen[9]. Jego zdaniem, chrześcijaństwo wielu wiernych jest martwe. Wskazuje on na trzy sposoby przeżywania tego chrześcijaństwa. Sposób pierwszy: chrześcijaństwo z tradycji. Polega ono na przyjęciu różnych zwyczajów, form liturgicznych, doktryny, formuł modlitw, instrukcji i urzędów, które kiedyś wyrosły z głębokiego doświadczenia wiary, a potem stały się jakby wiarą „zakonserwowaną”. Odchodzenie ludzi od praktyk religijnych i odpadanie od tradycyjnych Kościołów wskazuje, że taka wiara ludziom już nie wystarcza. Sposób drugi: religijność chrześcijańska oparta na przepisach. Wielu wierzących ogranicza się do chrześcijaństwa wpojonego przez wychowanie. Wychowanie to jest konieczne, ale niesie ono ze sobą pokusę, aby spełniać wyłącznie swoje religijne „obowiązki”, odmawiać „obowiązkowe” modlitwy. „Chrześcijaństwo staje się wtedy łatwo zbiorem kłopotliwych wymagań, a Boga sprowadza się do roli kogoś w rodzaju «niebieskiego nadzoru», wobec którego powołujemy się na spełnione obowiązki i doświadczenia. Z chwilą otrzymania jakiejś innej oferty życia sensownego, a zawierającego mniej «kłopotliwych wymagań», odwracają się od Kościoła, a nawet od Boga. Dla wielu ludzi takie przeżywanie chrześcijaństwa to mało”. Sposób trzeci: chrześcijaństwo dobrych uczynków. „Wielu ludzi nie przywiązuje dzisiaj żadnej wagi ani do tradycji, ani do spełniania formalnych obowiązków religijnych, z tym większą natomiast gorliwością praktykują czynną miłość bliźniego, angażując się w służbę społeczeństwu. Mówią oni tak: wystarczy być dobrym człowiekiem, a Kościół i jego nakazy są mi niepotrzebne. Biorę czynny udział w życiu społecznym, natomiast w gruncie rzeczy jest mi obojętne, w co i jak ludzie wierzą”. Ludzie ci doświadczenie Boga uważają za rzecz szkodliwą, ponieważ ich zdaniem, skłania ono do akceptacji istniejących struktur w Kościele i społeczeństwie, a odciąga od walki o zmianę na lepsze.

Te trzy sposoby przeżywania chrześcijaństwa rozpowszechnione są również u nas w Polsce. Chrześcijaństwo tradycyjne, które prowadzi do formalizmu i rutyny: owocem takiego chrześcijaństwa jest statyczno-statystyczny katolik, którego znaczenie też jest tylko statystyczne. W sytuacjach trudnych nie zdaje egzaminu. Wielki kryzys przeżywa również chrześcijaństwo „nakazów i zakazów”. Polega on na eliminowaniu z życia „nakazów kłopotliwych” i trudnych (na przykład etyka małżeńska, aborcja). Jest to tzw. chrześcijaństwo selektywne: jestem katolikiem, „ale”… nie przyjmuję kościelnych norm pożycia małżeńskiego. Nie zdajemy sobie sprawy, ilu jest u nas takich chrześcijan. Wreszcie maksyma: „Nieważne, w co kto wierzy, byle był dobrym człowiekiem” – też ma u nas wielu zwolenników.

To nasza współczesna dolina wyschłych kości z wizji Ezechiela; to są nasi adresaci jałowej ziemi. Prorok wygnańców – Ezechiel podpowiada, jak przepowiadać Boże słowo takim słuchaczom. Pierwsza rada proroka: „Prorokuj nad tymi kośćmi…” (Ez 37,4), tj. głoś słowo Boże pełne mocy i życia! Druga rada Ezechiela: Bóg nakazuje prorokowi przyzywać ducha na martwe kości; „Z czterech wiatrów przybądź duchu…” (Ez 37,9). I dopiero wtedy kości te, tj. dom Izraela ożyły. Współczesna teologia, podobnie jak Ezechiel, w Duchu Świętym widzi źródło ożywienia wyschłych kości, tj. adresatów jałowej ziemi. Przypominają elementarną prawdę katechizmową: w credo Kościoła Duch Święty nazwany jest Panem i Ożywicielem. Panem, to znaczy Bogiem. Oznacza to, że On jest ożywiającą mocą (dynamis) Ojca i Syna. Jego tchnienie stworzyło pierwszych ludzi. On również wskrzesił Chrystusa i przywróci do życia nasze śmiertelne ciała (Rz 8,10-11). Co więcej, Oj już teraz wskrzesza do życia martwe, sformalizowane chrześcijaństwo. Nie doświadczymy w naszym życiu obecności Bożej, nie będziemy wskrzeszonymi i żywymi chrześcijanami, jeżeli nie uwierzymy w Ducha Świętego – Pana i Ożywiciela, i nie będziemy otwarci na Jego działanie. Kaznodzieja jako prorok powinien w tym pomóc współczesnemu słuchaczowi. Głosić Boże słowo a w ekstremalnych sytuacjach wypowiadać epiklezę jak prorok.

A teraz zobaczmy, jak Jezus przepowiada Boże słowo na jałowej ziemi? Św. Łukasz, nazywając Jezusa „prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i wobec ludu” (24,20), chciał powiedzieć, że Jezus w głoszeniu dobrej nowiny nawiązywał do treści i stylu przepowiadania proroków. Dla Jezusa, podobnie jak dla Ezechiela, przepowiadanie na jałowej ziemi jest wydarzeniem prorockim i pneumatycznym. Przykładem paradygmatycznym przepowiadania Jezusa, podobnym do Ezechielowej wizji, jest inauguracyjne wystąpienie w synagodze nazaretańskiej (Łk 4,16-30)[10]. W wystąpieniu inauguracyjnym podaje się zwykle istotne elementy przesłania. W opisie tego wydarzenia są trzy istotne elementy przepowiadania: słowo prorockie, zwiastun słowa oraz adresaci. Zwiastunem słowa jest Jezus, który powrócił „w mocy Ducha do Galilei i nauczał w synagogach” (Łk 4,14-15); przyszedł również do Nazaretu, gdzie się wychował (Łk 4,16); miał zwyczaj w szabat chodzić do synagogi. Z kontekstu opowiadania dowiadujemy się, że na Jezusie spełnia się proroctwo mesjańskie (Iz 61,1; 58,6) i że jest On prorokiem, czego nie chcą uznać ziomkowie Jezusa. Co było treścią przepowiadania Jezusa? „Podano Mu księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy Księgę natrafił na miejsce, gdzie było napisane: Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę” (Łk 4,17-18). Jezus z wielkim szacunkiem odnosi się do słowa prorockiego i stwierdza autorytatywnie, że słowa te spełniły się na Nim. Adresaci słów Jezusa nie dowierzają Mu: „Czy nie jest to syn Józefa?” (Łk 4,22). Jezus odczytał ich wątpliwości i wyraził to w dwóch przysłowiach: jedno o lekarzu (w. 23), drugie o proroku (w. 24); przytoczył dwa wydarzenia z historii świętej: pierwszą z czasów Eliasza o wdowie w Sarepcie Sydońskiej, drugą z czasów Elizeusza o Naamanie (w. 25-27). Nazaretanie zrozumieli aluzję Jezusa, unieśli się gniewem, wyrzucili Go z miasta i chcieli strącić ze skały. Jezus oddalił się od nich.

Przepowiadanie dla Jezusa, podobnie jak dla Ezechiela, jest wydarzeniem prorockim – Jezus czyta i wyjaśnia słowa proroka Izajasza. Jest jednak zasadnicza nowość. Prorocy głosili słowo Boże oraz zapowiadali przyjście Mesjasza – namaszczonego przez Boga. Jezus natomiast głosi wypełnienie się tych proroctw: On jest tym zapowiadanym Mesjaszem, który głosi dobrą nowinę ubogim. Jezus jest ostatnim słowem Ojca. Następnie przepowiadanie jest wydarzeniem pneumatycznym: Jezus głosi dobrą nowinę „w mocy Ducha”, „namaszczony Duchem”. Co więcej, przepowiada wtedy, gdy „Duch Pański spoczywa” na Nim, tzn. przebywa w Nim permanentnie. Gdy będzie posyłał apostołów na cały świat, nakaże im, by nie rozpoczynali przepowiadania przed wylaniem Ducha Świętego (Dz 1,8.14; 2,2). Jest to oczywisty sygnał i znak dla Kościoła Jezusa. Nie ma skutecznego przepowiadania bez Ducha Świętego. Jeszcze jedną naukę zostawił Jezus Kościołowi. Przepowiadanie do adresatów jałowej ziemi może budzić sprzeciw, grozić prześladowaniem, a nawet śmiercią. Jezus podobny jest tu do proroka Jeremiasza. Zdecydowane i konsekwentne nauczanie Jezusa zaprowadzi Go na krzyż.

Porównując przepowiadanie Jezusa z głoszeniem słowa Pana przez proroków dostrzega się jeszcze różnice w formach przekazu Bożego słowa. Jezus wzbogacił formy głoszenia ewangelii Boga[11]. Nie tylko głosił tłumom (np. Mk 1,14-15), ale równocześnie formował małą wspólnotę uczniów, którym głosił słowo (Mk 1,16-20; 6,1-12). Im bliżej śmierci, tym więcej czasu będzie Jezus poświęcał wspólnocie uczniów (J 13,31 – 16,33). W ten sposób przygotowywał ich do głoszenia dobrej nowiny. To przepowiadanie na dwóch poziomach: tłumy i mała wspólnota uczniów, jest szczególnie ważne u nas w Polsce, gdzie dominuje duszpasterstwo masowe, odziedziczone po trudnych czasach totalitaryzmu komunistycznego.

Mowy przy stole były znane w starożytności, tak w Grecji, jak i Palestynie. Mowy te nie ograniczały się tylko do pochwał gospodarza, który wystawiał ucztę, ale były okazją do zadawania pytań uczonym rabinom. Jezus zaproszony na ucztę do domu pewnego przywódcy faryzeuszów wykorzystał okazję, by zaproszonym opowiedzieć dwie przypowieści: pierwszą o wybieraniu pierwszych miejsc, drugą o ucztowaniu w królestwie Bożym (Łk 14,1-24)[12]. Wielkie znaczenie dla zrozumienia teologii jałowej ziemi ma przypowieść Jezusa o zagubionej owcy (Łk 15,1-7). Wskazuje na to bezpośredni kontekst przypowieści. Do Jezusa zbliżali się wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Dla współczesnych Chrystusowi, celnicy i grzesznicy byli zaliczani do słuchaczy jałowej ziemi. Przyjmowanie takich ludzi przez Jezusa i nauczanie ich gorszyło faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Na ten zarzut Jezus odpowiada im przypowieścią o zagubionej owcy. Mówi ad hominem: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i idzie za zagubioną, aż ją odnajdzie? A gdy ją odnajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu, sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła. Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (Łk 15,4-7). Jezus został posłany, by głosić dobrą nowinę nie tylko sprawiedliwym i uczonym, ale również grzesznikom i celnikom; to oni właśnie są tą zagubioną owcą. Odnalezienie zagubionej owcy, tj. nawrócenie grzesznika lub celnika, sprawia radość Jezusowi – Pasterzowi, jak również Ojcu w niebie. Przepowiadanie, zgodnie z wolą i przykładem Jezusa winno być również adresowane do słuchaczy jałowej ziemi. Do istoty kerygmatu Jezusa należy: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1,15). Nawrócenie jest kierowane do zagubionych grzeszników. Oni mają pierwszeństwo w Jezusowym nauczaniu.

Ostatni przykład przepowiadania Jezusa ma miejsce po zmartwychwstaniu na drodze do Emaus (Łk 24,13-35). Adresatami byli dwaj uczniowie, którzy należeli do wspólnoty uczniów Jezusa; pod wpływem wydarzeń Wielkiego Piątku zachwiała się ich wiara i opuścili wspólnotę uczniów w Jerozolimie. Wracali do domu, do Emaus, byli smutni i załamani. Typowi słuchacze jałowej ziemi; przyjęli z entuzjazmem orędzie Jezusa, ale pod wpływem trudności opuścili Go. Motyw anonimowego wędrowca spotykamy również u Eliota: „Kto jest ten trzeci, który zawsze wędruje przy tobie?”. Co czyni Jezus, w jaki sposób głosi im orędzie? Gdy rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się do nich w postaci wędrowca i szedł z nimi (Łk 24,15). Jest to jakby druga kenoza Jezusa; zmartwychwstały objawia się uczniom jak zwykły podróżnik; schodzi na ich drogę, wsłuchuje się w ich problemy i bolączki. W ciszy przysłuchuje się ich rozmowie, poznaje ich problemy. Prowokuje ich, by wyrzucili wszystko, co ich boli: śmierć Jezusa i zawiedzione nadzieje (w. 21). Po długim rozeznaniu rozpoczyna dialogowaną homilię. Składa się ona z dwóch części: pierwsza – wyjaśnienie Pisma. Według Bożych planów zbawienia Mesjasz winien (deî) cierpieć i tak wejść do chwały: „I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (w. 27). Był to element prorocki, biblijny homilii Jezusa. Nie używa formułek lub wyrwanych cytatów, by uzasadnić, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Przy pomocy Pisma stawia przed oczy uczniów Osobę Mesjasza. Mimo tak całościowej homilii nie rozpoznali Jezusa. Element prorocki, podobnie jak u Ezechiela, nie zawsze wystarczy, nie zawsze spowoduje zamierzony cel. Następuje druga część spotkania Jezusa z uczniami: łamanie chleba (w. 30): „Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu” (w. 31)[13]. Dlaczego dopiero poznali Go po łamaniu chleba? „Łamanie chleba” na poziomie redakcyjnym Łukasza i w świetle liturgii (V modlitwa eucharystyczna) oznacza eucharystię. A w eucharystii jest epikleza przywoływania Ducha Pana, który nie tylko przemienia łamany chleb, lecz również i serca uczniów. Ostatnie przepowiadanie Jezusa uczy nas, jak głosić dobrą nowinę tym, którzy wierzyli w Jezusa, należeli do Jego wspólnoty, ale pod wpływem trudności odeszli. Trzeba się zbliżyć do nich, cierpliwie wysłuchać ich trudności i dopiero w oparciu o Pismo mówić im o Jezusie. Przepowiadanie w takiej sytuacji, do takich adresatów ma charakter bardziej osobisty a homilia staje się dialogiem. To bogactwo form przepowiadania, stosowanych przez Jezusa, jest godne naśladowania.

 4. Rodzaje jałowej ziemi dziś 

Czy dziś istnieje również jałowa ziemia? Czy dziś ziarno Bożego słowa pada na różne rodzaje jałowej ziemi: twardą ubitą drogę, na glebę skalistą i ciernistą? Na pytanie to Jan Paweł II odpowiada pozytywnie w Adhortacji Synodalnej Ecclesia in Europa z 28 czerwca 2003 roku[14]. Odpowiedź ta jest oparta na materiałach dostarczonych przez episkopaty Europy; jest więc wiarygodna i uzasadniona. Wywody Jana Pawła II wspiera Benedykt XVI. W świetle Adhortacji istnieją dziś trzy klasy słuchaczy jałowej ziemi.

a) Klasa pierwsza – to ludzie propagujący „antropologię bez Boga i bez Chrystusa. Człowieka uważa się za centrum rzeczywistości; zajmuje on miejsce należne Bogu” (EiE 9). Według Ojca Świętego „europejska kultura sprawia wrażenie milczącej apostazji człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał” (EiE 9). Zapomina się, że to nie człowiek czyni Boga, ale Bóg czyni człowieka. W czasie ostatniej pielgrzymki do ojczyzny (2002 rok) mówił Papież z bólem: „Odrzucając Boże prawa i zasady moralne, otwarcie występuje się przeciw rodzinie. Na wiele sposobów usiłuje się zagłuszyć głos Boga w ludzkich sercach, a Jego samego uczynić «wielkim nieobecnym» w kulturze i społecznej świadomości narodów”[15]. Benedykt XVI tę samą prawdę wyraził językiem obrazowym: „Pustynia posiada wiele form – istnieje pustynia ciemności Boga, wypalenia duszy, gdzie zanika świadomość godności i drogi człowieka. Ponieważ tak rozległe stały się pustynie wewnętrzne, na świecie mnożą się zewnętrzne pustynie. Dlatego bogactwa ziemi nie służą już budowaniu Bożego ogrodu, w którym wszyscy by mogli żyć, lecz wykorzystywane są przez moce wyzysku i zniszczenia” (Homilia inauguracyjna). Odrzucenie Boga godzi w człowieka. Podobną myśl wyraził Jan Paweł II w czasie IV pielgrzymki do Ojczyzny mówiąc o Dekalogu: «Stworzenie… bez Stworzyciela zanika – głosi Sobór (GS 36). Bez Boga pozostają ruiny ludzkiej moralności. Każde prawdziwe dobro dla człowieka – a to jest sam rdzeń moralności – jest tylko wówczas możliwe, kiedy czuwa nad nim Ten Jeden, który sam jest Dobry» (Mt 10,18)”[16]. Benedykt XVI w wywiadzie udzielonym niemieckim dziennikarzom przed wrześniową pielgrzymką do swojej ojczyzny przedstawił „kondycję Boga” w świecie zachodnim: „W dzisiejszym świecie zachodnim przeżywamy falę oświeceniowego radykalizmu czy laickości, jakkolwiek byśmy to nazwali. Wierzyć jest coraz trudniej, ponieważ świat, w którym żyjemy, jest całkowicie dziełem naszych rąk i w nim – można powiedzieć – Bóg nie jawi się już w sposób bezpośredni. Nie pijemy ze źródła, lecz z naczynia, które dostajemy już napełnione. Ludzie stworzyli sobie sami swój świat i znalezienie w nim Boga staje się coraz trudniejsze. Nie jest to tylko charakterystyka Niemiec, ale coś, z czym mamy do czynienia w całym świecie, a szczególnie w świecie zachodnim”[17]. Jest to prawdziwa jałowa ziemia. Adresat jałowej ziemi nie ma już wzroku i słuchu otwartych na Boga i żyje bez Niego. W czasie homilii w Monachium Benedykt XVI modlił się do Pana, „żeby uzdrowił nasz brak słuchu na Boga, na Jego działania i Jego słowo i aby uczynił, byśmy słyszeli i widzieli”. Prosił Boga, aby pomógł współczesnemu człowiekowi na nowo odnaleźć słowo modlitwy[18].

b) Klasa druga – „to środowiska ludzi ochrzczonych, którzy nie mają jednak osobistego, głębszego związku z Chrystusem; ich wiara opiera się tylko na społecznej tradycji i często jest to wiara sformalizowana”. Jan Paweł II nazywa to „utratą duszy chrześcijańskiej”. Symbole chrześcijańskie traktowane są jako pamiątki przeszłości. Wielu ludzi nie potrafi już łączyć ewangelicznego przesłania z codziennym doświadczeniem; wzrasta trudność przeżywania osobistej wiary w Jezusa w takim kontekście społecznym i kulturowym, w którym chrześcijańska koncepcja życia jest tak wystawiana na próbę i zagrożona; w wielu sferach publicznych łatwiej jest deklarować się jako agnostycy, niż jako wierzący; odnosi się wrażenie, że niewiara jest czymś naturalnym, podczas gdy wiara wymaga uwierzytelnienia społecznego, które nie jest ani oczywiste, ani przewidywalne” (EiE 7). Ponieważ Jezus jest jedno z Ojcem (J 17,20-23), dlatego skutkiem odrzucenia Boga jest tzw. chrystofobia, która w konsekwencji prowadzi do odrzucenia Chrystusa. Mówił o tym Benedykt XVI do młodzieży w czasie pielgrzymki do Polski: „Nie trzeba wielkiej bystrości umysłu, by dostrzec wielorakie objawy odrzucania Jezusa, również tam, gdzie Bóg dał nam wzrastać. Jezus niejednokrotnie jest ignorowany, jest wyśmiewany, jest ogłaszany królem przeszłości, ale nie teraźniejszości, a tym bardziej nie jutra, jest spychany do lamusa spraw i osób, o których nie powinno się mówić na głos i w obecności innych. Jeśli w budowaniu domu waszego życia napotkacie na tych, którzy pogardzają fundamentem, na którym budujecie, nie zniechęcajcie się”[19].

c) Klasa trzecia – zapomnienie Boga doprowadziło do porzucenia człowieka i do kultury śmierci (EiE 9). Rodzi się lęk przed przyszłością. Niepewność jutra powoduje wewnętrzną pustkę, która dręczy wielu ludzi prowadząc ich do utraty sensu życia i do samotności. Dalszą konsekwencją jest zjawisko kryzysów rodzinnych… dostrzega się coraz mniej przejawów solidarności międzyludzkiej (EiE 8). W czasie ostatniej pielgrzymki do Ojczyzny z bólem mówił Jan Paweł II o sytuacji człowieka w dopiero co zakończonym wieku dwudziestym; wiek ten „mimo niewątpliwych osiągnięć w wielu dziedzinach, naznaczony był w szczególny sposób «misterium nieprawości». Z tym dziedzictwem dobra, ale też i zła weszliśmy w nowe tysiąclecie. Przed ludzkością jawią się nowe perspektywy rozwoju, a równocześnie nowe zagrożenia… «Tajemnica nieprawości» wciąż wpisuje się w rzeczywistość świata, w którym żyjemy”. Ratunek na te zagrożenia współczesnego człowieka widzi Jan Paweł II w Bożym miłosierdziu: „Na wszystkich kontynentach z głębin ludzkiego cierpienia zdaje się wznosić wołanie o miłosierdzie. Tam, gdzie panuje nienawiść, chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, która koi ludzkie umysły i serca, i rodzi pokój. Gdzie brak szacunku dla życia i godności człowieka, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia. Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy”[20]. Wywód ten kończy Papież wezwaniem: „Bądźcie świadkami miłosierdzia”.

Dwudziesty wiek był widownią „kaźni i niezliczonych zbrodni przeciwko Bogu i człowiekowi, nie mających sobie równych w historii”. Wiek ten pokazał jak odrzucenie Boga i Jego Prawa godzi w człowieka. Miejscem, gdzie się to w sposób szczególny objawiło był obóz w Oświęcimiu: „W miejscu takim jak to, mówił Benedykt XVI, brakuje słów, w przerażającej ciszy serce woła do Boga: Panie, dlaczego milczałeś? Dlaczego na to przyzwoliłeś? W tej ciszy chylimy czoło przed niezliczoną rzeszą ludzi, którzy tu cierpieli i zostali zamordowani. Cisza ta jest jednak głośnym wołaniem o przebaczenie i pojednanie, modlitwą do żyjącego Boga, aby na to nie pozwolił nigdy więcej”. Mówiąc o Holokauście Izraela zacytował Psalm 44: „Starłeś nas na proch w miejscu szakali i okryłeś nas mrokiem. Lecz to z Twego powodu ciągle nas mordują, mają nas za owce na rzeź przeznaczone. Ocknij się! Dlaczego śpisz, Panie? Przebudź się! Nie odrzucaj na zawsze! Dlaczego ukrywasz Twoje oblicze, zapominasz o nędzy i ucisku naszym?”[21]. Według Benedykta XVI w obozie Auschwitz-Birkenau ludzkość przeszła przez ciemną dolinę. W imieniu tej doświadczonej ludzkości stawiał Papież bolesne pytania: „Gdzie był Bóg w tamtych dniach? Dlaczego milczał? Co trzeba robić, żeby się nie powtórzyła ta historia?”.

Porównując współczesnych adresatów jałowej ziemi z adresatami historii biblijnej Starego i Nowego Testamentu, dostrzega się bez trudności duże analogie. Na pierwszym miejscu u jednych i drugich występuje problem odrzucenia Boga, bałwochwalstwo, styl życia bez Boga. Miejsce Boga zajmują różnorodne „złote cielce”. Są one różne w Biblii i współcześnie, ale jedno mają wspólne – są namiastkami Boga. Na drugim miejscu religijność pobielanych grobów: religijność sformalizowana i zrytualizowana, oparta na tradycji i obyczaju a nie osobistym głębokim związku z Bogiem i Chrystusem. Utrata chrześcijańskiej duszy. I wreszcie degradacja godności człowieka. Kultura śmierci (aborcja, eutanazja, terroryzm); upadek godności małżeństwa i rodziny (małżeństwa homoseksualne); samotność człowieka i utrata nadziei.

 5. Jak przepowiadać dziś 

Jak przepowiadać takim słuchaczom współczesnej jałowej ziemi? Wzorami przepowiadania na jałowej ziemi w Starym Testamencie byli prorocy powołani i posłani przez Boga. W Nowym Testamencie wzorem był Chrystus-Prorok i Jego apostołowie. Współcześnie natomiast nauczycielami przepowiadania na jałowej ziemi są następcy św. Piotra – papieże, szczególnie posoborowi, oraz następcy apostołów. Dokumentem, który w całości poświęcony jest przepowiadaniu Bożego słowa dzisiejszej Europie jest Adhortacja apostolska Ecclesia in Europa. W dokumencie tym w sposób niezwykle kompetentny opisani są adresaci współczesnej jałowej ziemi w Europie. Kto i co ma przepowiadać dla takich słuchaczy; jakie są priorytety tematyczne. Z tytułu wynika, że Jezus Chrystus, który żyje w Kościele jest nadzieją Europy. W oparciu o ten dokument i późniejsze wypowiedzi Benedykta XVI przedstawimy najważniejsze elementy przepowiadania dziś.

Pierwszym elementem przepowiadania na jałowej ziemi Europy jest przerwanie milczenia o Bogu. Europa bowiem potrzebuje wymiaru religijnego, potrzebuje Boga: „Nadzieja na zbudowanie świata sprawiedliwego i bardziej godnego człowieka, nie może bowiem być oderwana od świadomości, że na nic by się zdały ludzkie wysiłki, gdyby nie towarzyszyła im pomoc Boga, ponieważ: „Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno trudzą się ci, którzy go wznoszą” (Ps 127,1). Zadaniem Kościoła jest więc „ożywiać w chrześcijanach Europy wiarę w Trójcę Przenajświętszą, dobrze zdając sobie sprawę, że wiara ta jest źródłem autentycznej nadziei dla kontynentu” (EiE 19). Ojciec Święty kładzie szczególny nacisk na świadectwo. Tak powinni żyć, „aby liczni ludzie, widząc nasze dobre czyny, chwalili Ojca, który jest w niebie” (EiE 48). Artyści winni przez swoje dzieła sprawiać, by rzeczywistość duchowa, niewidzialna, Boża, stawała się postrzegalna. Osoby konsekrowane przez całkowity dar z siebie, winny pokazywać absolutny prymat Boga w ludzkim życiu; celibat kapłański ma być „znakiem nadziei pokładanej całkowicie w Panu” (EiE 34). I wreszcie cały Kościół w Europie winien być Kościołem, który się modli, chwali Boga, uznaje Jego absolutny prymat, wywyższa Go z pełną radości wiarą. Chrześcijańskie życie winno być rozumną służbą Bożą, miłą Bogu (por. Rz 12,1). Szczególnym miejscem spotkania z Bogiem jest liturgia święta, którą powinno się przeżywać z wiernymi jako dzieło Trójcy Przenajświętszej. W czasie misterium Eucharystii działa Ojciec: On do nas mówi, przebacza nam, wysłuchuje nas, daje nam swojego Ducha (EiE 71). Do takiego uczestnictwa trzeba wychowywać wiernych. Jan Paweł II często przypominał, że najskuteczniejsze przepowiadanie Trzykroć Świętego dokonuje się przez czyny miłości. W ten sposób można pomóc współczesnemu człowiekowi doświadczyć miłości Boga i Chrystusa w Duchu Świętym (EiE 84)[22].

Temat mówienia o Bogu, przerwanie milczenia o Bogu jest bardzo drogi Benedyktowi XVI. Jeszcze jako kardynał, w słynnym wykładzie na temat nowej ewangelizacji (10 grudnia 2000 roku) powiedział, że „mówienie o Bogu i mówienie z Bogiem” winny „kroczyć zawsze razem”. Tak było w życiu Jezusa: głosił królestwo Boga i rozmawiał z Bogiem: „Królestwo Boga to Bóg. Królestwo Boga znaczy: Bóg istnieje, Bóg żyje. Bóg jest obecny i działa w świecie, w naszym i moim życiu”. Nawiązując do słynnego wykładu protestanckiego teologa J. B. Metza, który przechodząc na emeryturę, na pożegnanie swej katedry powiedział: „Prawdziwym problemem naszych czasów jest «kryzys Boga», nieobecność Boga, kamuflowana pustą religijnością. Teologia musi powrócić do bycia prawdziwie teo-logią, mówieniem o Bogu i z Bogiem” – kard. Ratzinger, komentując te słowa powiedział: „Dlatego też nowa ewangelizacja musi przede wszystkim mówić o Bogu, głosić jedynego prawdziwego Boga”.

Jako papież pierwszą encyklikę poświęcił Bogu Deus caritas est. Przesłanie wyrażone w tym tytule jest „bardzo aktualne i mające konkretne znaczenia w świecie, w którym z imieniem Bożym łączy się czasami zemsta czy nawet obowiązek nienawiści i przemocy. Dlatego w pierwszej mojej encyklice pragnę mówić o miłości, którą Bóg nas napełnia, i którą mamy przekazywać innym” (Deus caritas est, 1).

Program ten realizuje Papież konsekwentnie. Jego pielgrzymka do ojczystej Bawarii była jednym wielkim wołaniem do Boga i o Boga w życiu rodziny i społeczeństwa. Zapytany przez dziennikarzy Radia Bawarskiego i Watykańskiego, o czym będzie mówił w ojczyźnie, powiedział: „Tematem fundamentalnym jest to, że my musimy odkryć Boga i to nie jakiegoś tam Boga, ale Boga o ludzkim obliczu, ponieważ kiedy widzimy Jezusa Chrystusa, dostrzegamy Boga”. Papież jest przekonany, że zaczynając od Boga odnajdziemy drogi, „by spotkać się ze sobą w rodzinach, między pokoleniami, a następnie między kulturami i narodami; odnaleźć drogi pojednania i pokojowego współistnienia w tym świecie oraz drogi prowadzące ku przyszłości. Tych dróg w przyszłości nie odkryjemy, jeśli nie otrzymamy światła z góry”. Dlaczego trzeba mówić o Bogu konkretnie, tj. objawionym w Jezusie Chrystusie? Benedykt XVI przytacza trzy racje takiego mówienia. Racja pierwsza – ludzie Zachodu, jeszcze pod wpływem rewolucji francuskiej, ulegli fascynacji laicyzacją i stworzyli sobie sami świat, w którym znalezienie Boga staje się coraz trudniejsze. Racja druga – zlaicyzowana kultura bez Boga, powoduje stresy i przynagla do szukania „czegoś większego”[23]. W Monachium Papież wołał: „świat potrzebuje Boga. My potrzebujemy Boga”. Kościół może odpowiedzieć na to budzące się zapotrzebowanie pokazując, jak „pięknie jest wierzyć”. Do tego pokazywania Boga wzywa Papież cały Kościół. Chrześcijanin wierzący w Chrystusa winien stać się „sam jasnym człowiekiem, człowiekiem prawdy i dobra – człowiekiem z dobra, które promieniuje dobrocią Boga”. Świadkami Boga objawionego w Jezusie winni być rodzice dla swoich dzieci: „Życie w rodzinie będzie silniejsze, piękniejsze i lepsze, jeśli będzie przy nim Bóg, a jego bliskość będzie przeżywana w modlitwie”. Nauczyciele i wychowawcy powinni pamiętać, że wszelkie odpowiedzi dawane młodzieży a „nie odwołujące się do Boga są za krótkie”. Racja trzecia – w świadczeniu o Bogu oraz „ukazywaniu Boga w ludzkim obliczu Chrystusa” widzi Benedykt XVI sposób na przeciwstawienie „wyjałowieniu się moralności, które również zagraża współczesnemu człowiekowi. Należy więc działać na dwóch płaszczyznach – ukazywać obecność Boga i to Boga żywego i konkretnego. Boga przymierza i Dekalogu oraz przypominać o wielkich wyzwaniach etycznych współczesności. Homilię w Monachium zakończył wielką prośbą: „Proszę Was, abyście uczynili wszystko, by parafia stała się wewnętrzną ojczyzną dla ludzi – wielką rodziną, w której jednocześnie będziemy doświadczali jeszcze większej rodziny Kościoła powszechnego, abyście przez nabożeństwa, katechezę i wszelkie sposoby życia parafialnego wspólnie uczyli się podążania drogą prawdziwego życia. Wszystkie trzy miejsca nauki – rodzina, szkoła i parafia – należą do siebie nawzajem i pomagają nam odnaleźć drogę do źródeł życia – do «obfitości życia»”. Źródłem tym w kontekście przemówienia Papieża jest Bóg, który rozbił swój namiot wśród nas: w Osobie Jezusa stał się jednym z nas, z ciałem i krwią, tak jak my wszyscy; w Jezusie Bóg ma namiot wśród nas. Źródłem życia jest Pismo Święte, w którym Bóg sam do nas przemawia i uczy nas jak należy żyć. I wreszcie „prawdziwym źródłem jest Jezus, w którym Bóg nam się ofiaruje. Czyni to najczęściej w Komunii Świętej, podczas której – można powiedzieć – możemy pić bezpośrednio ze źródła wiary”. Przez eucharystię tworzy się wspólnota Kościoła, w której Bóg z nami rozmawia i żyje.

Postulat konkretnego mówienia o Bogu, objawionym w obliczu Jezusa, i fakt wspomnianej już chrystofobii narzuca drugi temat przepowiadania do współczesnych adresatów jałowej ziemi – tematem tym jest Osoba Jezusa Chrystusa. Problem ten dostrzegł Jan Paweł II na wiele lat przed Adhortacją Ecclesia in Europa i nazwał go nową ewangelizacją. W homilii na Placu Defilad, na zakończenie trzeciej pielgrzymki do Ojczyzny (1987 rok) powiedział: „Polska, Ojczyzna nasza potrzebuje nowej ewangelizacji, podobnie jak inne kraje Europy”. W Adhortacji wspomina o tym często: „Kościele w Europie, czeka cię zadanie nowej ewangelizacji! Umiej odnaleźć entuzjazm głoszenia… W różnych częściach Europy potrzeba nowego głoszenia Ewangelii” (EiE 45–46). Z tym wezwaniem Ojciec Święty podaje opisowo pojęcie nowej ewangelizacji i dokładnie wskazuje adresatów i głosicieli.

Zobaczmy najpierw adresatów. Nowa ewangelizacja adresowana jest do ludzi już ochrzczonych, którzy utracili żywy sens wiary i nie uważają się już za członków Kościoła; prowadzą życie dalekie od Chrystusa i Jego Ewangelii. W tym wypadku zachodzi potrzeba reewangelizacji lub nowej ewangelizacji (RM 33). Ludzie ci już nie znają chrześcijaństwa, nawet bardziej podstawowych prawd. Wielu z nich żyje tak, jakby Chrystus nie istniał (EiE 47). Praktycznie żyją jak ateiści; wiara nie ma wpływu na ich życie. Nie pokazują się już w kościele, dlatego Kościół musi do nich pójść i szukać tego, co zginęło. Chrystus szukający zagubionej jednej owcy jest przykładem i wezwaniem (Łk 15,1-7). Takich chrześcijan, szczególnie w parafiach miejskich, mamy dużo. Niektórzy liczą od 25% wzwyż. W kartotekach parafialnych przy tych ochrzczonych wpisuje się: nie chodzi do kościoła, nie przyjmuje księdza po kolędzie. Ojciec Święty wzywając do reewangelizacji tych ludzi, przypomina duszpasterzom, że nie mogą spać spokojnie, jeżeli tylu ochrzczonych jest poza zasięgiem oddziaływania Kościoła.

Ojciec Święty wskazuje jeszcze na drugie środowisko, które potrzebuje nowej ewangelizacji. Jest to środowisko ochrzczonych, którzy nie mają jednak osobistego, głębszego związku z Chrystusem; ich wiara opiera się na społecznej tradycji i często jest wiarą sformalizowaną. Tych ludzi należy doprowadzić „do nawrócenia do Chrystusa i Jego Ewangelii” (EiE 47). Według Papieża „nie zbawi nas żadna formuła, ale konkretna Osoba oraz pewność, jaką ona nas napełnia: Ja jestem z wami” (NMI 29). W Adhortacji Ecclesia in Europa Papież mocno podkreśla: „Niech zatem głoszenie Jezusa, które jest Ewangelią nadziei, będzie twą chlubą i racją twego istnienia” (EiE 45). Jest to jedno z najpoważniejszych – pisze Jan Paweł II – wyzwań, które nasze Kościoły muszą podjąć.

Przedmiotem nowej ewangelizacji jest Osoba Jezusa Chrystusa, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. W nauczaniu tym był Papież bardzo konsekwentny. W homilii inauguracyjnej wzywał cały Kościół: „Nie lękajcie się przyjąć Chrystusa i uznać Jego panowanie”. Pierwszą encyklikę poświęcił „Odkupicielowi Człowieka”. W czasie pierwszej pielgrzymki do ojczyzny uczył: „Kościół przyniósł Polsce Chrystusa – to znaczy klucz do zrozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa”. Różni się w tym od Benedykta XVI, który w homilii inauguracyjnej mówił o pustyni bez Boga. Pierwszą encyklikę poświęcił Bogu, który jest miłością. W czasie dwóch pierwszych podróży apostolskich – do Polski i Bawarii mówił o Bogu – o potrzebie Boga i pięknie wiary. Można powiedzieć, że nauczanie ostatnich dwóch papieży jest komplementarne. Nauczanie Jana Pawła II było radykalnie chrystocentryczne, Benedykta VI jest radykalnie teocentryczne. Jan Paweł II wzywał do kontemplacji Oblicza Chrystusa, w którym możemy zobaczyć Ojca, Benedykt XVI natomiast zachęca do konkretnego mówienia o Jezusie, tzn. do odkrywania ludzkiego oblicza Boga, w Chrystusie, w którym Bóg rozbił swój namiot. Jan Paweł II jest mistykiem, Benedykt XVI bardziej praktykiem.

Badając przepowiadanie Jana Pawła II chronologicznie zauważa się rozwój i radykalizację chrystocentryzmu. Milowym krokiem w tej ewolucji jest List apostolski Novo millennio ineunte, w którym podał Papież program duszpasterski na trzecie tysiąclecie. Program ten skupiony jest wokół samego Chrystusa, którego mamy poznawać, kochać i naśladować, aby żyć w Nim życiem trynitarnym i z Nim przemieniać historię, aż osiągnie swą pełnię w niebieskim Jeruzalem” (NMI 20). Poznanie to nazywa Papież „kontemplacją Oblicza Chrystusa” (NMI 17), która winna czerpać inspirację z Pisma Świętego. Nawiązał do tego w Adhortacji Ecclesia in Europa; uczy, że w aktualnym stanie religijnym Europy „trzeba wyznawać, i głosić na nowo prawdę o Chrystusie jako jedynym pośredniku między Bogiem a ludźmi i jedynym Odkupicielem świata” (EiE 20). Nauczanie Kościoła, zdaniem Ojca Świętego, „we wszystkich swych formach musi być zawsze skoncentrowane na Osobie Jezusa i winno coraz bardziej kierować się ku Niemu. Trzeba czuwać, by On był przedstawiony w całej pełni: nie tylko jako wzorzec etyczny, ale przede wszystkim jako Syn Boży, jedyny i niezastąpiony Zbawca wszystkich, który żyje i działa w swoim Kościele” (EiE 48). Utrata prawdy o Chrystusie, zdaniem Jana Pawła II, uniemożliwiałaby wniknięcie w samą tajemnicę miłości Bożej (EiE 19). Spotykamy się tu z radykalnym chrystocentryzmem Papieża. Wypływa on z głębokiej wiary Ojca Świętego[24].

Porównując przepowiadanie Jana Pawła II i Benedykta XVI z przepowiadaniem proroków i Jezusa-Proroka spostrzega się wiele motywów wspólnych – prymat tematu Boga, troska o człowieka. W nauczaniu biblijnych proroków i Jezusa był jeszcze bardzo rozwinięty motyw Ducha Pańskiego. Nie brak go w przepowiadaniu Jana Pawła II. W czasie pierwszej pielgrzymki apostolskiej homilię na Placu Zwycięstwa zakończył Jan Paweł II epiklezą: „Niech zstąpi Duch Twój. Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!”. Papież wypowiadając tę epiklezę był świadomy, że nie wystarczy prorockie słowo o Chrystusie, lecz potrzebna jest epikleza, żeby odnowić jałową i splugawioną przez komunizm ziemię. Duch Pana odnowił splugawioną jałową ziemię. Jak bardzo przypominał wtedy Papież Ezechiela, który wzywał Ducha Jahwe na martwe, suche kości i powstał naród wielki. Być może była to pierwsza epikleza w przepowiadaniu po wydarzeniu Ezechiela. Dzięki temu Jan Paweł II stał się znakiem i wzorem dla współczesnych nauczycieli przepowiadania, by zastanowili się, jak wbudować epiklezę w kazanie adresowane do słuchaczy jałowej ziemi. Być może, iż następca Benedykta XVI będzie papieżem Ducha Świętego i przypomni o istnieniu czwartej epiklezy – epiklezy kerygmatycznej.

 Wnioski 

Z dotychczasowych rozważań biblijno-teologicznych na temat przepowiadania Bożego słowa na jałowej ziemi można wyciągnąć kilka ważnych wniosków teologiczno-pastoralnych dla współczesnego zwiastowania słowa.

1. W świetle Bożego Objawienia spisanego w obydwu Testamentach i skonfrontowanego ze współczesnym życiem Kościoła, zjawisko adresatów jałowej ziemi zawsze występowało i występuje w historii zbawienia; zmieniały się tylko obszary tej ziemi, i przyczyny jej jałowości. Są przyczyny z natury, niezależne od uprawiających ziemię i są przyczyny z winy uprawiających: zaniedbania, zła uprawa. Prorocy biblijni i Jezus-Prorok siali obficie Boże słowo na wszystkie obszary ziemi jałowej a nie tylko na ziemię żyzną. Z tego faktu historiozbawczego płynie kilka ważnych wniosków pastoralnych. Wniosek pierwszy – współcześnie trzeba rzucać ziarno słowa Bożego nie tylko na ziemię żyzną, ale również i jałową. Nowa ewangelizacja, zaproponowana Kościołowi przez Jana Pawła II, jest głównie adresowana do słuchaczy jałowej ziemi. Jest to współczesna propozycja szukania jednej zagubionej owcy lub zejścia na drogę Emaus, którą kroczą ludzie smutni, rozczarowani. Do niedawna byli ono uczniami Chrystusa i należeli do Jego wspólnoty. Wniosek drugi – adresaci jałowej ziemi bardzo często są zmieszani ze słuchaczami żyznej ziemi. Z faktem tym trzeba się liczyć w przepowiadaniu: głosimy Boże słowo nie tylko do głęboko wierzących i pobożnych pań, ale również do szukających, błądzących, obojętnych, tj. adresatów jałowej ziemi. Trzeba ich dostrzec i uwzględnić w nauczaniu. Są pewne sytuacje pastoralne, kiedy słuchacze jałowej ziemi przychodzą gremialnie do świątyni: pasterka, rezurekcja, chrześcijański pogrzeb. Jest to wspaniała szansa do głoszenia nowej i odpowiedzialnej ewangelizacji. Wniosek trzeci – ponieważ owocowanie Bożego słowa zależy też od jakości ziemi, tj. słuchaczy, stąd rodzi się poważny obowiązek właściwej uprawy tej ziemi, tzn. obowiązek wychowywania słuchaczy. Biada tym rolnikom – siewcom ziarna słowa Bożego, którzy niszczą i degradują ziemię wrażliwych słuchaczy.

2. Przepowiadanie Bożego słowa w świetle Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu jest wydarzeniem prorockim, pneumatycznym i epikletycznym. Stąd rodzi się problem wbudowania w teologię przepowiadania wymiaru prorockiego, pneumatycznego i epikletycznego. Jak to zrobić? Trzeba wykorzystać biblijne przykłady. Na miejsce epiklezy w kazaniu wskazał Jan Paweł II. Jeżeli następcy św. Piotra nie wystarczyły tylko prorockie słowa, ale sięgnął do mocy przyzywania Ducha, to tym bardziej nam, sługom słowa, nie wystarczą same słowa, by zmienić serca słuchaczy. Duch Pana zmienia serca kamienne na serca delikatne i wrażliwe. Musi się zmienić mentalność przepowiadających; muszą mieć świadomość, że przemianę ludzkich serc nie sprawia tylko ich słowo, lecz słowo Boże pełne Ducha Świętego, tak jak przemiany darów ofiarnych w Ciało i Krew Pana nie dokonuje ich ludzkie słowo, tylko Duch Pana wzywany przez nich w epiklezie konsekracyjnej.

3. Wymiar profetyczny przepowiadania domaga się prymatu Bożego słowa. Tak było w przepowiadaniu prorockim, które rozpoczynało się formułą: „To mówi Pan”, lub: „Słuchajcie słowa Pana”. Jezus również często podkreślał, że słowa Jego są słowami Ojca. W treści współczesnego przepowiadania musi być hierarchia prawd. Najpierw prawdy fundamentalne – Bóg, wiara w Boga, Kościół (Benedykt XVI); Chrystus, kontemplacja Oblicza Chrystusa, człowiek (Jan Paweł II). Nie mogą być głoszone sprawy dziesięciorzędne, często objawienia prywatne, polityka i sprawy zupełnie świeckie. Kaznodzieja nie powinien się zajmować polityką, może jednak na wzór proroków osądzać politykę z punktu widzenia moralnego.

4. Istnieje wielka potrzeba doczytania do końca ewangelii i wzbogacenia form przekazu słowa Bożego na wzór Jezusa. Nie wystarczy dziś przepowiadanie do tłumów, do mas. Trzeba uczyć przemawiania formacyjnego do małych wspólnot; trzeba uczyć szukać zagubionych owieczek, brać je z miłością na ramiona. Nauczyć się schodzić z piedestału złotej ambony lub pulpitu na drogi do Emaus, gdzie idą smutni i zawiedzeni ludzie, którzy do niedawna należeli do naszej wspólnoty; wysłuchać ich, poznać ich zranienia i w oparciu o Pismo Święte mówić im o Chrystusie. I cieszyć się, gdy przemienieni wrócą do Chrystusa i wspólnoty uczniów. Podróże apostolskie ostatnich papieży są wzorem i zachętą. Należy na nowo odkryć dynamizm Jezusowego mandatu: „Idźcie!” (Mt 28,19). Dziś już nie wystarczy czekać w kancelarii parafialnej czy zakrystii; trzeba iść i szukać.

 

[1] Por. J. Kudasiewicz, Odkrywanie Ducha Świętego, Kielce 1998, s. 36–38.

[2] Por. H. Witczyk, Słuchanie słowa Bożego w Nowym Testamencie, w: Sługa słowa, red. W. Przyczyna, Kraków 1997, s. 78–93.

[3] Por. J. Kudasiewicz, Przymierze, ST, wyd II, s. 475–478.

[4] Por. J. Kudasiewicz, Ewangelie synoptyczne dziś, Ząbki 22006, s. 314–325.

[5] L. Alonso Schökel, Vieni Santo Spirito, Roma 1998, s. 69–72

[6] Por. J. Kudasiewicz, Odkrywanie Ducha Świętego, s. 91–119.

[7] Por. R. Cantalamessa, Wsłuchani w Ducha Świętego, Kraków 1994, s. 9–13.

[8] Cytuję za: J. Kudasiewicz, Duch Święty w życiu chrześcijańskim, Kielce 1998, s. 30 n.

[9] Odnowa w Duchu Świętym. Wdrożenie w podstawowe doświadczenie chrześcijańskie, Kraków 1997, s. 39–45.

[10] Por. J. Kudasiewicz, Rok łaski Pana. Aspekty jubileuszowe Łk 4,16-3, PPH 3 (1999), s. 19–37.

[11] Por. J. Kudasiewicz, Ewangelizacja Kościoła polskiego ad intra, ZFK 2 (2002), nr 1, s. 13–17.

[12] Por. J. Kudasiewicz, Jezus wzorem i nauczycielem przebaczenia, „Pastores” 7 (2000), nr 2, s. 16–26.

[13] Por. J. Kudasiewicz, Nowa ewangelizacja według „Ecclesia in Europa”, KST 3 (2000), s. 214.

[14] Obszerny komentarz do tej adhortacji zob. J. Kudasiewicz, Nowa ewangelizacja według „Ecclesia in Europa”, KST 3 (2000), s. 207–218.

[15] Por. Bóg bogaty w miłosierdzie. Jan Paweł II w Polsce. 16–19 sierpnia 2002, Michaelinum 2002, s. 119.

[16] Dekalog. Przemówienia i homilie Jana Pawła II. IX pielgrzymka do Ojczyzny, Pelplin 1991, s. 28.

[17] Wywiad ten ukazał się w „Niedzieli” 49 (2006), nr 36, s. 10 n.

[18] Homilie Benedykta XVI z pielgrzymki do Bawarii cytuję za KAI.

[19] Benedykt XVI, Trwajcie mocni w wierze. Pielgrzymka do Polski 25–28 maja 2006, KAI, s. 73.

[20] Bóg bogaty w miłosierdzie…, s. 31.

[21] Benedykt XVI, Trwajcie mocni w wierze…, s. 93–95.

[22] Por. J. Kudasiewicz, Wyzwania duszpasterskie w związku z wejściem Polski do Unii Europejskiej w świetle adhortacji „Ecclesia in Europa”, „Memoranda” 78 (2004), nr 3, s. 993–1008.

[23] Komentarz do tego wywiadu napisał Kardynał Stanisław Nagy, „Niedziela” 49 (2006), nr 37, s. 8–9.

[24] Por. J. Kudasiewicz, Nowa ewangelizacja w świetle „Novo millennio ineunte” Jana Pawła II, w: Duc in altum, t. 1, Kraków 2002, s. 45–58.

Ks. prof. Józef Kudasiewicz, Kielce