"Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli"
(Dz 4,20)
Mocno subiektywna recenzja
Exodus: Gods and Kings (Exodus: Bogowie i Królowie)
Podobno jeżeli nie ma się nic miłego do powiedzenia, nie powinno się mówić nic. Jeżeli teolog miałby stosować tę zasadę, niektóre wydziały teologii i sale wykładowe spowite byłyby grobową ciszą. Ale jednym z elementów bycia teologiem, a tym bardziej biblistą jest powinność występowania głośno z zastrzeżeniami, uwagami i ostrzeżeniami. A jedną z takich sytuacji jest premiera filmu Exodus: Gods and Kings. Gdyby wcielić w życie regułę wspomnianą w pierwszym zdaniu, recenzja powinna się skończyć w tym momencie. Ale…
Chociaż jestem biblistą, nie jestem fundamentalistą. Zdaję sobie sprawę, że do ekranizacji materiału biblijnego potrzebne są adaptacje, dopowiedzenia oraz wyjaśnienia. Wiadomo, że Biblia bardzo rzadko podaje opisy postaci, wspomina ich fizyczne kształty lub podaje cechy charakteru. Dla rozwoju akcji, dla jej płynnego przebiegu potrzebne są nieraz drobne zmiany wobec tekstu biblijnego, jednak powody, dla których dobór obsady był podyktowany (przynajmniej w pewnej części) względami rasowymi, okazują się bardzo nieprzekonywające. Przeczytałem kilka książek Dana Browna i stwierdzam, co dla niektórych zabrzmi heretycko, że jest dobrym pisarzem. Zdaję sobie sprawę ze wszystkich nieścisłości historycznych i teologicznych, ale po prostu – jego historie czyta się dobrze. Jeżeli jego jedna lub druga książka miałaby zachwiać moją wiarą, to znaczyłoby, że moja wiara była bardzo płytka. Dlaczego zatem oburza mnie film Exodus: Gods and Kings? Bo udaje, że jest tym, czym nie jest.
Trudno pojąć, dlaczego tak nasączone akcją, napięciem oraz treścią opowiadania biblijne potrzebowały aż tylu zmian wprowadzonych przez scenarzystów Adama Coopera, Billa Collage’a, Jeffreya Caine’a oraz Stevena Zailliana. Co gorsza, ich historia jest tak specyficzna, że, gdyby nie posługiwali się imionami biblijnymi i nakręcili film pod innym tytułem, wielu ludzi nie poznałoby historii wyjścia z Egiptu. Zastanawiają także licznie wplecione arturiańskie wątki; wraz ze wszystkimi odchyleniami od tekstu biblijnego i ułańską fantazją scenarzystów połączone są także liczne stereotypy na temat historii Księgi Wyjścia a także liczne karykaturalne przedstawienia.
Kadr z filmu "Exodus: Bogowie i Królowie"
Nie tylko liczne biblijne motywy, jak np. dziecko pozostawione na brzegu Nilu, bohater z wadą wymowy mający przemawiać do najpotężniejszego władcy na świecie, czy rywalizacja braterska zostały usunięte z obrazu, ale zmiany idą znacznie dalej - Bóg przedstawiony jest jako nadąsany dzieciak. Jest to całkowite przeciwieństwo przesłania tekstu biblijnego, który opisuje Boga jako wszechmocnego, mającego władzę nad przyrodą i całym światem, łącznie z faraonem i śmiercią. Krzyk filmowego Mojżesza: „Who are you punishing? (Kogo [właściwie] karzesz?)” całkowicie sprzeciwia się biblijnej Księdze Wyjścia, która zaznacza, że większość plag nie dotykała Izraelitów. Można wręcz odnieść wrażenie, że nikt z odpowiedzialnych za scenariusz nie przeczytał dokładnie (lub w ogóle) historii zawartej w Piśmie Świętym.
Film zawiera dwa ważne prądy w doborze materiału i sposobie przedstawiania wydarzeń: manipulacji oraz polemiki anty-religijnej. Wszystkie ponadnaturalne elementy opowiadania, które w Biblii są absolutną podstawą dla teologicznego przesłania i zarysowania wizji Boga Izraela, niezależnie od tego, czy się w Niego wierzy czy nie, są całkowicie pominięte, lub opatrzone „naukowym” wyjaśnieniem w formie dialogu. Zaskakujące jest jak szybko film przebiegł przez plagi. Przedstawiono ich tylko osiem (może dziewięć), choć plaga krokodyli jest bardzo „interesującą” trawestacją tekstu natchnionego. Za swoją niekompetencję zostają zabici egipska kapłanka (jak się okazuje, chyba jedyna w Memfis) oraz prorok. Mojżesz jest zdecydowanym ateistą, dopóki nie doświadczy urazu głowy, po którym doświadcza halucynacji i widzi chłopca-boga. To prowadzi nas do kapryśnego, złośliwego chłopca-boga, który doświadcza plagami zarówno Egipcjan jak i Hebrajczyków. A co dziwne, całkowicie ignoruje błagania Mojżesza o miłosierdzie i zmiłowanie. Te wszystkie „zmiany” mają za zadanie, w mojej opinii, przedstawić religię jako zjawisko dla zniedołężniałych umysłowo. Jest to pewnego rodzaju perwersja, gdyż reżyser i wytwórnia starają się ściągnąć religijnych widzów przy pomocy „biblijnego” tematu.
Można próbować stworzyć listę wszystkich wprowadzonych przez scenarzystów i reżysera zmian; można wskazać historyczne nieścisłości; można dostrzec liczne gwałty na danych archeologicznych, ale byłoby tego wszystkiego zbyt dużo. Taka recenzja byłaby dwa razy dłuższa niż sam scenariusz.
Obiektywizm nakazuje wskazać jakieś pozytywne punkty. Przyszło mi do głowy użyte w filmie pismo paleo-hebrajskie. Ale była to jedna litera (mem), zapisana na całym wielkim arkuszu papirusu. I to przez niewolnika! Pokażcie mi egipskiego niewolnika, którego stać było na papirus! Albo który z niewolników umiał czytać i pisać, czyli innymi słowy – posiadał wiedzę zastrzeżoną dla elit intelektualnych kraju nad Nilem? Może nie jestem zbyt obiektywnym widzem, bo oprócz efektów specjalnych trudno mi wskazać inne mocne punkty filmu.
Pomijając wszelkiego rodzaju wykrzywienia tekstu biblijnego, danych historycznych oraz archeologicznych śladów, melodramatyczna nuta towarzysząca wszystkim bohaterom sprawia, że stają się one pretensjonalne, sztuczne i niesympatyczne. Więc nawet jeżeli potrafisz oddzielić oglądanie film od wpływu na swoją wiarę, a nawet odciąć całą produkcję od inspirującego ją tekstu biblijnego, nie warto na ten film ani czasu ani pieniędzy.
Bartłomiej Sokal
Jesteś na facebooku? My też! :)
"Scriptura crescit cum legente"
"Pismo rośnie wraz z czytającym je" (św. Grzegorz Wielki)
Każdy rozmiłowany w Słowie Bożym napotyka w Biblii fragmenty, które sprawiają mu trudność w interpretacji. Zachęcamy zatem wszystkich odwiedzających stronę Dzieła Biblijnego do zadawania pytań. Na każde pytanie udzielimy odpowiedzi, a następnie będzie ona opublikowana w sekcji "Pytania do Biblii".
Kliknij TUTAJ, żeby przesłać pytanie.