Lectio divina XIV niedziela zwykła "B"(8.07.2012)

Jak narasta i dokąd prowadzi niewiara w Jezusa z Nazaretu jako Chrystusa

 

Ewangelia opowiada o wizycie Jezusa w Nazarecie i o postawie, jaką wobec Niego zajęli mieszkańcy rodzinnej miejscowości.
Święty Marek umieścił to opowiadanie na samym końcu większego fragmentu (3,13-6,6a), w którym prezentował nauczanie Jezusa oraz Jego cuda. Miało ono miejsce na terytorium rozciągającym się wokół Jeziora Galilejskiego. Pierwszoplanowymi świadkami tej działalności byli uczniowie, powołani na samym początku (3,13-19), a w drugiej kolejności lud, który tłumnie gromadził się wokół Nauczyciela.

1. Wnikliwa lektura

A. Tekst Ewangelii:

1 Wyszedł stamtąd i przyszedł do swego rodzinnego miasta.
A towarzyszyli Mu Jego uczniowie.
2 Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze;
a wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem:
«Skąd On to ma? I
co za mądrość, która Mu jest dana?
I takie cuda dzieją się przez Jego ręce!
3 Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona?
Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?»
I powątpiewali o Nim.

4 A Jezus mówił im:
«Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu 
może być prorok tak lekceważony».
5 I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu,
jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich.
6 Dziwił się też ich niedowiarstwu. Potem obchodził okoliczne wsie i nauczał”

B. Główne przesłanie perykopy w oparciu o analizę kontekstu:
nauczanie i cuda Jezusa oraz dwie postawy wobec Niego.
Ewangelia opowiada o wizycie Jezusa w Nazarecie i o postawie, jaką wobec Niego
zajęli mieszkańcy rodzinnej miejscowości.
Święty Marek umieścił to opowiadanie na samym końcu większego fragmentu (3,13-6,6a), w którym prezentował nauczanie Jezusa oraz Jego cuda. Miało ono miejsce na terytorium rozciągającym się wokół Jeziora Galilejskiego. Pierwszoplanowymi świadkami tej działalności byli uczniowie, powołani na samym początku (3,13-19), a w drugiej kolejności lud, który tłumnie gromadził się wokół Nauczyciela.
Jezus w czasie tej ożywionej działalności nauczycielskiej często przemieszczał się z jednej strony jeziora na drugą. Gdy zastała Go burza na jeziorze, dokonał cudu – uciszył wiatr i wzburzone wody. Oprócz tego uczynił jeszcze trzy inne cuda (w tym wskrzesił córkę przełożonego synagogi – Jaira). Nauczał tak w Galilei jak i w Dekapolu.
Jezus - Nauczyciel potwierdza swe słowa Bożą mocą. Uczniowie są pierwszorzędnymi adresatami tego podwójnego Jezusowego przesłania – mądrości i mocy Bożej. Jakkolwiek jeszcze zbyt powierzchownie rozumieją Jego słowa, stopniowo odkrywają w nich nadprzyrodzoną mądrość, a w czynach Boską moc. Dołączają do nich inni ludzie, którzy – podobnie jak Dwunastu – z wiarą słuchają Jezusa i z wiarą proszą Go o pomoc (Jair; kobieta cierpiąca na upływ krwi). Tak tworzy się powoli nowa, duchowa rodzina Jezusa. Jej tożsamość najtrafniej określi On sam: „«Któż jest moją matką i którzy są braćmi?» I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką»” (3,33-35).
Na samym końcu tego fragmentu, w którym Jezus ukazany jest jako Nauczyciel pełen mądrości i mocy Bożej, ewangelista umieszcza obraz starych krewnych Jezusa, mieszkańców rodzinnego Nazaretu. Zapowiedzią ich postawy wobec Jezusa było stanowisko uczonych w Piśmie, którzy przyszli do Niego z Jerozolimy i zarzucali Mu, że mocą Belzebuba wyrzuca złe duchy i dokonuje innych znaków (3, 22).

C. Przesłanie zawarte w strukturze perykopy Mk 6,1-6a

Czytany fragment dzieli się wyraźnie na dwie części: wątpienie mieszkańców Nazaretu w odniesieniu do osoby Jezusa (ww.1-3) oraz odpowiadające mu zdumienie i bezsilność Jezusa wobec ich niewiary (ww.4-6).
W pierwszej (ww.1-3) ukazana jest reakcja mieszkańców Nazaretu na nauczanie Jezusa w synagodze. Budzi ono w nich zdumienie. Przeradza się ono natychmiast w dociekanie. W ich umysłach pojawia się seria pytań. Pierwsze ma charakter generalny: „skąd On to ma?”
Dwa pierwsze dotyczą przedmiotu, który wprawia ich w zdumienie: Jezusowej mądrości i mocy, które objawiają się w nauczaniu i cudach Jezusa, o których musieli się dowiedzieć, bo dokonywał ich w bliskiej okolicy. Mądrość i moc Jezusa – jakiej są one kategorii? Ludzkiej czy nadprzyrodzonej? Czy jest to tylko ludzka mądrość i moc czy jakaś większa?
Szukając odpowiedzi na te dwa pytania stawiają dwa kolejne: dotyczące źródła owej mądrości i mocy? Pytają o rodzinę i krewnych Jezusa. Sugerują w nich, że nie może to być mądrość i moc Boża, skoro Jezus jest rzemieślnikiem, synem Maryi, a wszyscy Jego krewni mieszkają w Nazarecie i są dobrze znani jako zwykli ludzie.
W części drugiej (ww. 4-6) ewangelista ukazuje stosunek Jezusa do mieszkańców Nazaretu. Najpierw ukazuje dwa ważne czynniki, które doprowadzają ich do niewiary w Niego: lekceważenie Jego nauczania i brak zaufania do Niego jako Proroka obdarzonego Boską mocą uzdrawiania. Obydwie te postawy – lekceważenie mądrości Jezusa i brak zaufania do Niego – kontrastują z postawą innych ludzi (mieszkańców Galilei i Dekapolu), którzy wcześniej słuchali Go z podziwem i prosili o pomoc w cierpieniu.

D. Objaśnienie ważniejszych zwrotów i słów perykopy

Wyszedł stamtąd i przyszedł do swego rodzinnego miasta

Jezus opuścił dom przełożonego synagogi, Jaira, i przybywa do rodzinnej miejscowości – do Nazaretu (por. 1,9), położonego ok. 30 km od Tyberiady i Jeziora Galilejskiego. Nie miał on w czasach Jezusa większego znaczenia. Nigdy nie jest wymieniany w ST. 

A towarzyszyli Mu Jego uczniowie

Ewangelista Marek podkreśla obecność uczniów u boku Jezusa, który naucza w swej ojczyźnie. Doświadczenie Jezusa będzie miało duże znaczenie dla ich przyszłej pracy misyjnej. Marek często używa czasownika „szli za Nim”, mówiąc o uczniach (por. 2,15; 10,32; 15,41). Wskazuje tym samym na najważniejszy wymiar w życiu ucznia Jezusa: na dynamizm drogi – naśladowania Jezusa.


Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze

Jezus wykorzystuje kult sprawowany w synagodze jako miejsce swego nauczania. Podobnie uczynił już wcześniej (1,21). Synagoga w Nazarecie to jedna z wielu z synagog w Galilei, do której Jezus wszedł, aby nauczać. Podkreśla tym samym ciągłość między nauczaniem płynącym z ksiąg ST-u a nauką o Królestwie Bożym, które On głosi. Teraz czyni to wobec osób najbliższych sobie – rodaków. Naucza ich jako ktoś dobrze znany i szanowany w całej okolicy.


wielu, przysłuchując się, pytało ze zdziwieniem

Ewangelista podkreśla, że również w synagodze w Nazarecie Jezusowe nauczanie wzbudziło podziw (jak w innych miejscach – por. 1,22; 11,18). Zdumienie, o którym tu mowa, to reakcja typowa w obliczu objawienia, działania mocy nadprzyrodzonej (w obliczu cudu – por. 7,37). Chodzi tu głębokie poruszenie wewnętrzne, wywołane szczególną siłą duchową.


«Skąd On to ma?

Typowo Janowe pytanie – o ostateczne źródło Jezusowej mądrości. Już w synagodze w Kafarnaum zdumiewali się mądrością Jezusa i mocą, wskazującą wyraźnie na Boga jako ich Źródło (por. 1,24: wyrzucany przez Jezusa duch wołał: „Jesteś Świętym Boga”). Mieszkańcy Nazaretu nie podzielają ich zdumienia i szacunku wobec Jezusa. Przeciwnie, swoimi pytaniami kwestionują jakikolwiek związek Jezusa z Bogiem.


I co za mądrość, która Mu jest dana?

Każdy wierzący Hebrajczyk wie, że mądrość jest darem Boga. Gdy mieszkańcy Nazaretu stawiają pytanie o Jezusową mądrość, nie kwestionują, że jest ona darem od Boga. Nie mogą się zgodzić jednak z tym, że Boża mądrość jest akurat w Jezusie z Nazaretu.


I takie cuda dzieją się przez Jego ręce!

Na określenie cudownych czynów Jezusa ewangelista używa rzeczownika w liczbie mnogiej dynameis. Często stosowany w literaturze greckiej dla podkreślenia widowiskowej strony wydarzeń nadzwyczajnych. Marek używając go zwraca jednak uwagę na inny aspekt – na Boską moc, którą dysponują ręce Jezusa. Podobnie i w tym pytaniu, mieszkańcy Nazaretu nie kwestionują Boskiego charakteru tej mocy. Nie są w stanie jednak uznać, że wyzwalająca i zbawcza moc Boga działa przez ręce Jezusa?


Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry?

»
Oczywistej prawdzie o Bożej mądrości i mocy Jezusa mieszkańcy Nazaretu przeciwstawiają jeszcze bardziej oczywistą, własną prawdę o Jego człowieczeństwie. Rozpoczynają od przywołania Jego ciężkiej pracy. To bardzo znamienne – musieli doskonale znać Jego zajęcie, stało się ono najważniejszym znakiem Jego tożsamości w ich oczach.
Użyty przez Marka rzeczownik tekton – oznacza rzemieślnika, który potrafi obrabiać tak drewno jak i kamienie. Równie dobrze Jezus mógł zajmować się kamieniarstwem. Tego rodzaju zajęcie – w oczach Jego rodaków – nie dawało się pogodzić z faktem posiadania nadprzyrodzonej mądrości i mocy. Albo jedno albo drugie – a ponieważ od lat znali Jezusa jako rzemieślnika, to druga możliwość nie wchodziła w rachubę.
Drugie określenie Jezusa – syn Maryi – jest przedmiotem licznych interpretacji. Mieszkańcy Nazaretu używają go w sensie pejoratywnym. Tak określali Żydzi osoby urodzone poza legalnym małżeństwem. Znamienne, że ewangelista Marek nigdy nie wspomina o Józefie. Czyżby już nie żył wówczas? Czy raczej autor Ewangelii chce podkreślić – mimo szyderczych aluzji ze strony Żydów – dziewicze (z Ducha Świętego) narodziny Jezusa? Podobna aluzja zawarta jest w pytaniu – „skąd On to ma?”.
Czterej „bracia” Jezusa noszą imiona patriarchów Izraela. Widać, że rodzina Jezusa była bardzo pobożna, mocno związana z dziejami Izraela.Rzeczownik „bracia” (hebr –’ah; l. mn. ’ahim) – użyty w NT (po grecku – adelfos, l. mn. adelfoi) w odniesieniu do krewnych Jezusa także w wielu innych tekstach (Mk 3,31-35 par; J 2,12; 7,3nn.9n; Dz 1,14; 1 Kor 9,5; Ga 1,19) – należy interpretować przez pryzmat słownictwa hebrajsko-aramejskiego. Istnieją liczne teksty żydowskie, w których rzeczownik „brat” oznacza nie tylko brata przyrodniego, ale także kuzynów i dalszych krewnych (osoby należące do tego samego szczepu). Poza tym język aramejski nie zna innego słowa niż „brat” na oznaczenie osób będących dalszymi krewnymi. Również w samej Biblii Lot jest nazwany „bratem” Abrahama”, będąc de facto jego bratankiem (jesteśmy ’ahim– im Rdz 13,8; 14,14).

I powątpiewali o Nim

W
tekście greckim występuje zwrot eskandalidzonto en auto, który dosłownie należałoby tłumaczyć: „byli urażeni przez Niego”; odkryli w Nim coś, czego nie mogli zaakceptować, co przeszkadzało im uznać Jego autorytet jako ich Nauczyciela. Najlepiej ten sens czasownika widać w Mt 26,31: „wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy” (gdy Jezus zostanie aresztowany). Jego bezbronność sprawi, że straci w ich oczach autorytet Mesjasza (por. Mk 14,27; Łk 7,23).

A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony»

Przysłowie znane także w literaturze greckiej. Czasownik „lekceważyć” wyraża tutaj istotę ich postawy wobec Jezusa, ich powątpiewania o Nim. Znamienne jest to, że w porównaniu z innymi synoptykami św. Marek odnosi prawdę tej sentencji nie tylko do rodaków (ojczyzny), ale także do dalszych krewnych i domowników.
Kontynuuje tym samym myśl, którą wyraził już wcześniej: „Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów»” (3,21). Uznali Go za pozbawionego zdrowego rozsądku.Z tekstu paralelnego, jakim jest J 7,1nn, dowiadujemy się, że chodzi tu o owych „braci” Jezusa. Ci, którzy byli dla mieszkańców Nazaretu podstawą ich lekceważenia Jezusa, zostają przez ewangelistę zaliczeni do grona „powątpiewających o Nim”. Dopiero po zmartwychwstaniu „bracia” Jezusa uwierzą w Niego.

I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich

Wbrew pozorom ewangelista Marek nie stawia pod znakiem zapytania cudotwórczej, Boskiej mocy Jezusa. Niewiara ludzi nie ma wpływu na nią. Ale mocniej niż inni autorzy NT podkreśla zbawczy charakter cudów Jezusa, czyli ich ukierunkowanie na zbawienie człowieka. A ono nie jest możliwe bez wcześniejszej wiary – otwarcia się człowieka na moc Jezusa i zaufania do Niego. Cuda nie budzą wiary, ale ją zakładają. Tam, gdzie ofiarowane przez Jezusa zbawienie – mądrość i moc Boża – są z góry odrzucane, tam i cuda przestają mieć sens i nie mogą być dokonywane przez Jezusa. Gdyby Jezus je dokonywał, popadłby w sprzeczność z samym sobą, ze swoją misją, której celem jest jednoczenie ludzi z Bogiem, a nie doraźne leczenie ludzkich chorób.


Dziwił się też ich niedowiarstwu

Jedynie w tym zdaniu, nigdzie indziej w Ewangelii Markowej, jest mowa o tym, że Jezus „dziwił się”. Wskazuje to na zupełnie wyjątkowy charakter owego „lekceważenia” i „niedowiarstwa”, z jakim się spotkał i to właśnie w Nazarecie. Użyty tu przez ewangelistę czasownik thaumadzein wskazuje na niezwykle głęboką, prawdziwie ludzką, emocjonalną reakcję Jezusa w obliczu niewiary. W pozostałych przypadkach ludzie „dziwili się” słowom i czynom Jezusa. Tutaj Jezus dziwi się niewierze ludzi. Stoi ona w całkowitej opozycji do czynów i słów Jezusa.

2. MedytacjaDynamizm narastania niewiary rodaków w Jezusa

Analizowana wyżej perykopa to – jak zaznaczono – podsumowanie Jezusowej działalności w Galilei, na którą składały się Jego słowa i czyny. Krótko mówiąc, była do działalność Nauczyciela, który równocześnie czynił cuda. Jakkolwiek we wcześniejszych fragmentach tej sekcji Ewangelii św. Marek ukazywał rzesze ludzi słuchających Jezusa i pojedyncze osoby z wiarą przychodzące do Niego (Jair, kobieta cierpiąca na upływ krwi), to nie brak było i osób wątpiących, nie rozumiejących tego, co n mówi, a nawet bardzo krytycznych wobec Jezusa. W podsumowaniu ewangelista koncentruje się na przedstawieniu niewiary, z jaką ostatecznie Jezus się spotyka i to „w swej ojczyźnie, wśród krewnych i w swoim domu”.
Marek pokazuje dynamizm narastania niewiary w mieszkańcach Nazaretu i wśród najbliższych krewnych Jezusa. Ma on kilka etapów.
Po pierwsze, Jezus i Jego mądrość oraz moc, są dla nich wielką niewiadomą: „skąd On to ma?” Nic nie wiedzą o jakimkolwiek związku Jezusa z Bogiem. Mądrość i moc objawiające się w Jego ustach i przez Jego ręce są Boże, ale co On ma wspólnego z Bogiem. Nic im na ten temat nie wiadomo.
Po drugie, autorytet Jezusa wynikający z Jego mądrości i mocy jawi się w ich oczach jako skandal (eskandalidzonto en auto). Już wcześniej uznali Jego działania za nieodpowiedzialne, graniczące z szaleństwem („odszedł od zmysłów” – Mk 3,21). Teraz czują się osobiście dotknięci, obrażeni z powodu Jego mądrości i mocy. Są one dla nich kamieniem obrazy. Nie są powodem radości i dumy, ale widzą w nich zagrożenie swej wiary i harmonii życia.
Po trzecie, na rozpoznaną przez siebie mądrość i moc Jezusa mieszkańcy Nazaretu starają się reagować przez lekceważenie ich: „Prorok może być lekceważony”. Nie przynoszą do Niego swoich chorych, jak czynili to ludzie w innych miejscach. Nie przychodzą do Niego – jak Jair bądź kobieta chora od dwunastu lat – z prośbą o pomoc dla siebie bądź najbliższych. Nie spieszą do Niego z pytaniami, które powinny się narodzić w ich sercach po wysłuchaniu Jego nauczania w synagodze, skoro wzbudziło ono w nich zdumienie (odkryli jego nadprzyrodzony charakter).
Wreszcie, ich niewiara osiąga punkt kulminacyjny: zamykają się całkowicie na szczodrze ofiarowaną przez Jezusa zbawczą mądrość i moc. „Nie mógł tam zdziałać żadnego cudu”. W ten sposób mieszkańcy Nazaretu – wraz z najbliższymi krewnymi Jezusa – dołączają do uczonych w Piśmie (2,7) i kapłanów (14,64), którzy nie rozpoznają zbawczej działalności Jezusa, a przeciwnie zarzucają Mu bluźnierstwo. Będąc człowiekiem, na dodatek zwykłym rzemieślnikiem, mając nieznanego ojca, robi na wielu wrażenie, że jest Bogiem i że niesie ludziom zbawienie. W ich oczach nie jest zbawicielem, lecz po prostu zwodzicielem.

3. KontemplacjaNiewiara w Jezusa z Nazaretu i niewiara w Kościół

W misternie zbudowanej perykopie 6,1-6a ewangelista Marek pokazuje, na czym polega istota niewiary w Jezusa z Nazaretu jako Mesjasza, posłanego do Boga. Na czym w gruncie rzeczy polega odrzucenie Jezusa jako Chrystusa? Mówi o tym głównie w drugiej serii pytań: jak w rzemieślniku i synu Maryi, otoczonym dobrze znanymi krewnymi, można uznać Męża Bożego? Czy Bóg może objawiać się w tak zwykłym człowieku? Akurat w Nazarecie? W tej najzwyklejszej miejscowości, zupełnie nieznanej z wcześniejszych dziejów objawiania się Boga swemu ludowi?
Ludzie znani ze swej pobożności i przywiązania do wiary w Boga patriarchów (na co wskazują ich imiona, przytoczone przez ewangelistę) nie są w stanie rozpoznać Boga, Jego mądrości i mocy, w Jezusie, swoim krewnym i rodaku, obecnym pośród nich – teraz. Tymczasem orędzie, które Bóg kieruje do człowieka, i wybawiające z niewoli grzechu i śmierci działanie Boga – docierają do człowieka nie inaczej jak w tym właśnie konkretnym Człowieku, którego imię, codzienna praca, krewni i najbliższa rodzina jest dobrze znana. Dokładnie mówiąc – w Jezusie z Nazaretu! Na tym właśnie polega wyjątkowość religii chrześcijańskiej – jest wiarą w Boga, który stał się człowiekiem (J 1,14). Co więcej, człowiekiem bardzo skromnym i pokornym, żyjącym w określonym miejscu i czasie. Na tym polega paradoks – tylko w Jezusie z Nazaretu Bóg spotyka człowieka a człowiek Boga. Tylko w Nim Bóg mówi i zwraca się ze swym ostatecznym przesłaniem do wszystkich ludzi. Tylko w Nim Bóg podejmuje definitywne działania mające na celu zbawienie każdego człowieka, wszystkich czasów i miejsc na świecie. Aby nie potknąć się o ten niesłychany paradoks, nie zamknąć się na Boga, potrzebna jest wiara – i to wiara w Boga, który stał się prawdziwym człowiekiem – w Jezusie Chrystusie.
Bóg nie objawia się we wszystkich wydarzeniach dziejących się na świecie. Nie jest Bogiem ukrytym pod postacią świata (panteizm). Nie jest „Duchem absolutnym” (jak głosi Hegel), który przejawia się w dziejach świata.
Bóg, w którego wierzymy, objawia się jako Osoba w Jezusie Chrystusie. „Kto Mnie widzi, widzi Ojca” (J 14,9). Ten sam Bóg działa w tej konkretnej historii, jaką są dzieje Jezusa Chrystusa. Mądrość i zbawcza moc Boga ofiarowane są ludziom tylko w Jezusie i w Jego działaniu. Współcześnie, w dobie wielkiego dialogu między religiami grozi nam niebezpieczeństwo utraty wiary w Jezusa jako Chrystusa – Człowieka, w którym Bóg objawia się ostatecznie i definitywnie wszystkim ludziom. Przejmujący i niezwykle trafny tekst na ten temat ukazał się w miesięczniku „W drodze”. Wybitny egzegeta a zarazem baczny obserwator życia religijnego w Niemczech, Gerhard Lohfink, pisze: „Przerażająca utrata wiary w Niemczech – w kręgach osób wykształconych już od czasów oświecenia, a wśród szerokich mas od połowy XX wieku – musiała mieć inne przyczyny (niż krytyka Kościoła instytucjonalnego, postulowanie coraz to nowych rozwiązań). Ostatecznie chodziło o pytanie o Boga. Widać to wyraźnie w licznych świadectwach XX wieku. Godna uwagi jest autobiograficzna relacja autorstwa Vilmy Sturm zatytułowana Boso na asfalcie (Barfuss auf Asphalt). Stała się dla mnie ważna, gdyż odzwierciedla wiele z tego, co sam dostrzegałem w moim otoczeniu. Dziennikarka Vilma Sturm staje się przykładem kolejnych faz niemieckiego katolicyzmu. Wyrosła w katolickiej Nadrenii, jako nastolatka była pod wpływem Naśladowania Chrystusa Tomasza a Kempis, w zamku Rothenfels doświadczyła również tego, czym był ruch młodzieżowy. Później z dużym zaangażowaniem zwróciła się w kierunku tak zwanego „katolicyzmu lewicowego” i wraz z Dorothee Soelle i innymi przez trzy lata organizowała „Polityczną kompletę” w kolońskim kościele antonitów. Na starość utraciła wiarę. Opis tego procesu znajdujemy w przygnębiającym zakończeniu jej autobiografii”. I w tym miejscu Lohfink przytacza jej wyznania. I podsumowuje: „Relacja ta jest jak najbardziej reprezentatywna dla sytuacji, która ma miejsce w ostatnich dziesięcioleciach w Niemczech i innych krajach europejskich. W wielu rodzinach wiara nie dociera już do następnego pokolenia. Nie wszyscy potrafią nazwać to zjawisko tak precyzyjnie jak Vilma Sturm. U wielu wydarza się to bardziej powierzchownie i raczej niezauważenie. Ale się wydarza. Jest jak niepowstrzymana erozja. Decydujące dla przytoczonej relacji jest zdanie: „Nigdy i nigdzie nie można Go (Boga) znaleźć”. Gdy Biblia mówi, że Bóg mieszka „w niedostępnej światłości” (1 Tm 6,16), wydaje się, iż przekazuje coś podobnego. Ostatecznie tekst stwierdza jednakże, że ten ukryty Bóg ujawnił się aż po swoją najgłębszą istotę i ostatecznie związał się ze światem w swoim ludzie i w Jezusie Chrystusie. Główny kierunek dziejów zbawienia polega właśnie na tym, że Boga można znaleźć w świecie, że w tym świecie zajmuje On takie miejsce, w którym Jego wola może zostać rozpoznana i w którym można wezwać Jego imię. W pewnym sensie Vilma Sturm wszystko to wiedziała, ale to miejsce w jej odczuciu odeszło w cień i dlatego utraciła Boga”. Co jest tym „miejscem”, w którym dzisiaj człowiek może rozpoznać Boga, który objawił się w Chrystusie, który zapraszał ludzi do oglądania Go: „Chodź i zobacz!” Gerhard Lohfink dodaje: Chrystusowe wezwanie: „Chodź i zobacz!” może być kontynuowane w Kościele, a nawet kontynuowane być musi. II sobór watykański nazywa Kościół „ludem mesjańskim”. Znaki Mesjasza nie ograniczają się zatem do Jezusa, lecz kontynuowane są w Kościele, ciągle się ujawniają i chcą być oglądane”. Perykopa o niewierze mieszkańców Nazaretu jest dla nas ostrzeżeniem, byśmy nie popadli w podobny stan niewiary w odniesieniu do Chrystusa żyjącego dziś pod postacią Kościoła. Dobrze znamy osoby należące do Kościoła, ich zajęcia codzienne, wszystkie ograniczenia... A równocześnie ten właśnie Kościół (wspólnota), żyjący w tym konkretnym miejscu (Nazarecie), jest dla mnie miejscem, w którym Bóg do mnie mówi gdzie działa Jego zbawcza moc. Jaka mądrość Boża została mi ostatnio objawiona w mojej wspólnocie wiary, w moim kościele parafialnym? Jaka moc Boża (łaska) została mi w ostatnim czasie w niej właśnie zaofiarowana? 

4. Czyn inspirowany Ewangelią – Jak powstrzymać erozję wiary w Polsce

Ewangelia o wizycie Jezusa w Nazarecie skłania do działania, które ma na celu powstrzymanie procesu narastania niewiary w nas samych i w naszych braciach.
1.            Winniśmy rozpoznać, na jakim etapie tego procesu jesteśmy. Medytacja nam w tym powinna pomóc. Rzecz jasna, chodzi o wiarę w Jezusa z Nazaretu żyjącego dziś w Kościele, a dokładniej mówiąc „w postaci” Kościoła, który jest w Polsce. Czy jest to etap wielkiej niewiedzy, poczucia zagrożenia, lekceważenia, czy pysznego i samolubnego zamknięcia się w świecie doczesnych dóbr i wartości.
2.            Ile w nas samych dynamizmu szukania Jezusowej mądrości i mocy, aby następnie mogła ona być świadectwem dla braci? Na ile przypominamy Jaira i kobietę szukającą Jezusowej mocy i mądrości, a na ile mieszkańców Nazaretu powątpiewających o Nim? Jakie są konkretne formy tego mojego szukania mądrości i mocy Bożej? Czy mogą i powinny być lepsze? Co i kiedy w tej materii postanawiam uczynić? 3.            Gerard Lohfink pisze we wspomnianym artykule, że „Kościół od najdawniejszych czasów tam, gdzie gromadził się jako gmina, chciał mieć w swoim centrum szczątki świętych i męczenników. Niezależnie od późniejszych nadużyć kultu relikwii, kult ten przez wszystkie stulecia odzwierciedlał wiedzę Kościoła o tym, że gmina nie jest możliwa bez ludzi, którzy oddali cale swoje życie”. Pierwszym pośród nich jest Jezus. Na ile moje życie jest tak oddane Jezusowi, że dzięki mnie pod postacią „mojego Kościoła” (lokalnej wspólnoty z miejscowości X – Nazaret) istnieje dziś Chrystusa, Syn Boży, który stał się człowiekiem? Jezus głoszący Ewangelię (Mądrość Bożą) współczesnemu światu i Jezus niosący Bożą moc? Jezus przyjmowany z wiarą i Jezus lekceważony? Jezus, który jest Obrazem Boga, Jego świętą Obecnością – i to nie tylko w Jerozolimie czy Rzymie, ale tu – w mojej miejscowości, w moim Nazarecie.

 

Ks. Henryk Witczyk, Lublin