Nawrócenie, odpowiedź na znaki czasu
Dwa poruszające wydarzenia, mówiąc współczesnym językiem: ludobójstwo i katastrofa budowlana, są dla Jezusa punktem wyjścia do tego, aby wezwać swych słuchaczy do nawrócenia „już dziś”. Apel ten doskonale wpisuje się w charakter przeżywanego aktualnie Wielkiego Postu, który w swoim najważniejszym wymiarze przypomina o nieustannej konieczności przemiany życia oraz jest zamknięty ściśle określonymi ramami czasowymi.
Dodatkowe tematy, które odnajdujemy w rozważanej perykopie to problem cierpienia i kary za grzechy, Boża cierpliwość, umiejętność rozumienia znaków czasu, nawrócenie jako „owocowanie”.
LECTIO
Rozdział 13 rozpoczyna się przykładem poprawnego „rozpoznawania obecnego czasu”, rozumienia sensu aktualnych wydarzeń. Jezusa nauczał o konieczności właściwego rozumienia chwili obecnej i natychmiast pojawia się pytanie o sens jednego z poruszających wydarzeń – tragedii mieszkańców Galilei wymordowanych przez Piłata w czasie składania ofiar. Jezusowe wyjaśnienie, rozpoczynające się pytaniem retorycznym: „Czy myślicie …? ” (w.2), jest polemiką ze stereotypowym sposobem myślenia słuchaczy. W drugiej części wypowiedzi Jezus pokazuje, jaką postawę powinni przejawiać słuchacze. Następnie odwołuje się do innego, podobnie interpretowanego przez słuchaczy wydarzenia i jako konkluzję wyprowadza identyczny wniosek, jak w przypadku tragedii Galilejczyków (w. 5). Na koniec, jako ilustrację konieczność nawrócenia, opowiada przypowieść o nieurodzajnym drzewie figowym.
Budowa perykopy jest dość przejrzysta. Składa się ona z dwóch części (ww.1-5 oraz ww. 6-9). Część pierwsza zawiera dwa paralelnie zbudowane zdania przywołujące tragiczne wydarzenia wraz z wyjaśnieniem, jaką postawę powinni przyjąć słuchacze Jezusa.
I. Poruszające, aktualne wydarzenia
Wstęp (w. 1a)
Śmierć gorliwych Galilejczyków (w. 1b-2)
Wezwanie do nawrócenia (w. 3)
Śmierć w „katastrofie budowlanej” (w. 4)
Wezwanie do nawrócenia (w. 5)
II. Ilustracja przypowieścią (Dlaczego jesteśmy wezwani do nawrócenia?)
Poszukiwanie owoców (w. 6)
Rozczarowanie figowcem, który nie daje owoców (w. 7)
Prośba o miłosierdzie (ww. 8-9a)
Odrzucenie nieurodzajnego drzewa (w. 9b)Kontekst następujący czytanej perykopy, czyli opis uzdrowienia kobiety w szabat w synagodze oraz przypowieść o ziarnku gorczycy i zaczynie są raczej w sposób dość luźny powiązane z rozważanym tekstem. Komentowana perykopa występuje tylko w Ewangelii Łukasza, co w sposób szczególny podkreśla jej „łukaszowy” charakter, to znaczy wpisanie w plan dzieła, które ma za cel „przekonanie o pewności nauk o Jezusie Chrystusie” (por. 1,4), który jest Nauczycielem pełnym współczucia dla słabych, grzesznych, biednych i pokornych, a jednocześnie pyszni i bogacze są przez Niego traktowani z należytą surowością. Łukasz jest także tym ewangelistą, który w najpiękniejszy i najdobitniejszy sposób przedstawia prawdę o Bożym miłosierdziu (por. 7,36-50; 15,1-32; 19,1-10; 23, 34.39-43), która to prawda jest niezbędnym kluczem do prawidłowego rozumienia czytanej perykopy.
Egzegeza
w. 1 W tym samym czasie przyszli niektórzy i donieśli Mu o Galilejczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar.
Poprzez zwrot „w tym samym czasie” Łukasz podkreśla związek pomiędzy nauczaniem Jezusa o czasach ostatecznych, prześladowaniach wierzących, koniecznej gotowości na powtórne przyjście Pana, umiejętności odczytywania znaków czasu (rozdział 12), a krwawym wydarzeniem, któro poruszyło mieszkańców Palestyny. Jezus naucza o znakach czasu i natychmiast pojawia się pytanie: „A tę tragedię jak należy rozumieć?” Możemy przypuszczać, że składaniu ofiar towarzyszyły pewne zamieszki, które Piłat uznał za niebezpieczne dla spokoju w okupowanym kraju. Wydarzenie to nie ma potwierdzenia w innych źródłach historycznych, co nie znaczy, że nie miało miejsca. Opisany prze Józefa Flawiusza sposób sprawowania władzy namiestnikowskiej przez Rzymian jak najbardziej potwierdza możliwość takiego wydarzenia, czego świadectwo znajdujemy także w Dziejach Apostolskich (por. Dz 5,36n).
w. 2 Jezus im odpowiedział: «Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli?
Każda tragedia rodzi pytania o jej przyczyny, o odpowiedzialność za tę śmierć. Fakt, że miała ona miejsce podczas aktu pobożność sugeruje żydom, że to sam Bóg odmówił im swej opieki. Ponieważ śmierć Galilejczyków mogła przywołać na pamięć historię klęski pod Aj z czasów Jozuego (por. Joz 7,4-11) oraz bitwę z wojskami Gorgiasza z okresu powstania Judy Machabeusza (2 Mch 12,39n), najprostsza odpowiedź, potwierdzona przypomnianymi wydarzeniami, brzmi: „Ci, którzy okazali się niewierni Bogu, zostali za to ukarani.” Przedwczesna śmierć, zwłaszcza tragiczna oraz cierpienie, w sposób bardzo naturalny są także dziś odbierane jako kara za grzechy. Podobnie rozumują uczniowie Jezusa widząc ślepego od urodzenia (por. J 9,2) oraz mieszkańcy Malty, kiedy jadowita żmija ukąsiła Pawła Apostoła (por. Dz 28,4). Wypowiedź Jezusa w formie pytania, które wyraźnie sugeruje odpowiedź, jest polemiką ze sposobem myślenia pobożnych żydów oraz ze sposobem myślenia czytelników.
w. 3 Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie.
Odpowiedź na pytanie postawione w poprzednim wierszu jest zdecydowana. Oni nie zginęli z powodu bycia „większymi grzesznikami niż inni”. Faktycznie Jezus nie odpowiada na pytanie „dlaczego zginęli?”, ale mówi o tym, co dla Jego słuchaczy winno wynikać z tej śmierci. Słów „podobnie zginiecie” nie należy rozumieć jako zapowiedzi gwałtownej, tragicznej śmierci dla wszystkich grzeszników, ale raczej jako śmierci, która wydaje się zupełnie pozbawiona sensu, w ludzkim przekonaniu niczemu nie służy.
Zwrot „powiadam wam” (gr. lego himin) jest uroczystym i dobitnym wprowadzeniem głoszonej nauki i wskazuje na szczególne znaczenie następującego po nim zdania, często burzącego dotychczasowe przekonania słuchaczy (por. Mt 5,18.22.26.28.32.34.39.44 etc.; Łk 4,24n, 7,9; 10,12 etc.). Jezus pragnie, aby Jego słuchacze z tych i podobnych im wydarzeń wyprowadzali jasny wniosek „Musimy się nawrócić”. Jest tu także wyraźne nawiązanie do czasów ostatecznych, o których Jezus nauczał w 12 rozdziale (por. ww.40.46). Po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa głoszenie nawrócenia stanie się podstawowym obowiązkiem Jego uczniów (por. 24,47; 2,38; 3,19). Uzasadnieniem tego wezwania jest bliskość Królestwa Bożego (por. Mt 3,2.10n) i pragnienie Jezusa, aby wszyscy mogli się tam znaleźć (por. 19,10; J 12,47). Bez nawrócenia nikt nie będzie zdolny do zrozumienia sensu cierpienia i prześladowań, które nadejdą (por. 19,42-44; 21,22-24; 23,28-30). Odrzucenie proroków, którzy byli posyłani przez Boga do Ludu jest równoznaczne z odrzuceniem wezwania do nawrócenia (por. Mt 23,35), a wtedy pojawiają się fałszywi prorocy zwodzący lud (por. Mt 24,21).
Na określenie nawrócenia Łukasz używa rzeczownika „metanoia”, który oznacza wewnętrzną przemianę, zmianę sposobu myślenia, w odróżnieniu od czasownika „epistrefo”, „nawrócić się” w znaczeniu zmiany postępowania, odwrócenia się od dotychczasowych czynów i zwrócenie się ku Bogu. W rozważanej perykopie ta zmiana sposobu myślenia dotyczy przede wszystkim rozumienia sensu doświadczeń pełnych cierpienia oraz sensu śmierci. Użycie słowa „metanoia” podkreśla wewnętrzny aspekt nawrócenia, przemianę serca, za którą winna podążać przemiana czynów. To rozróżnienie jest o tyle istotne, że wielu pobożnym żydom (zwłaszcza faryzeuszom) trudno było zarzucić uczynki przeciwne legalistycznie rozumianemu Prawu. Jednak i do nich (zwłaszcza do faryzeuszów) jest skierowane wezwanie do nawrócenia, bowiem ich czyny (zewnętrznie zgodne z Przykazaniami) nie płynęły z pokornego serca, ale z zupełnie światowych pragnień (por. 11,39.42n.52; 12,1; 20,46n). Nawrócenie jako przemiana serca jest głoszone w zwiastowaniu narodzin Jana (por. 1,17) i w Magnifikacie Maryi (por. 1,53).
w. 4 Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy?
„Jakie grzechy musieli popełnić ci ludzie, że Bóg ukarał ich w ten sposób?” Być może takie było pierwsze pytanie, jakie postawili sobie słuchacze Jezusa na wieść o katastrofie. Podobne przekonania są echem takich wydarzeń jak zagłada Sodomy i Gomory (por. Rdz 18,20;19,24n) lub zawalenia się muru na Aramejczyków (por. 1 Krl 20,30). W wypowiedziach proroków obraz burzenia wież był znakiem pomsty Boga (por. Jer 50,15; Ez 26,9). Burzenie wież może być także odczytane jako akt upokorzenia ludzkiej pychy (por. Rdz 11,4-8). Wydarzenie, o którym mówi Jezus, nie zostało odnotowane przez inne źródła historyczne, ale ma wydźwięk podobny do mordu dokonanego na Galilejczykach – nagła, tragiczna śmierć ludzi, którzy się zupełnie tego nie spodziewali.
w. 5 Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie».
Zobacz komentarz do wiersza 3. Fakt powtórzenia w identycznej formie (jedyna różnica to zamiana przysłówka „podobnie” na „tak samo”) tej wypowiedzi wskazuje na jej szczególne znaczenie. Zdanie to jest jak refren, który ma utrwalić w pamięci słuchaczy to, co jest najważniejsze.
w. 6 I opowiedział im następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł.
Wcześniejsze wypowiedzi Jezusa o konieczności nawrócenia są zilustrowane przy pomocy przypowieści. To, co jest najważniejsze w nauczaniu Mistrza jest uzupełnione przypowieścią, bowiem ona odwołuje się do prostych, łatwo wyobrażalnych obrazów, które w ten sposób mogą na długo pozostać w pamięci i stanowić w ten sposób trwały fundament nauki.
Winnice, zajmujące nierzadko rozległe obszary, były także miejscem sadzenia drzew owocowych. Jest rzeczą oczywistą, że drzewo figowe sadzi się dla jego słodkich owoców (por. Sdz 9,11). Jest w tej przypowieści echo izajaszowej pieśni o winnicy, która zamiast owoców wydała cierpkie jagody (por. Iz 5,1-4) i jeremiaszowej lamentacji nad szczepem winnym zmienionym w dziki krzew (por. Jer 2,21).
Przypowieść ta przywołuje także wydarzenie opisane przez Mateusza (21, 19) i Marka (11,13n), kiedy wracając z Betanii do Jerozolimy, Jezus był głodny i szukał owoców figowca, a znalazł tylko liście. W tym wydarzeniu możemy odczytać symboliczny obraz szukania słodkich owoców, czyli wiary, ale na drzewie są tylko liście, to znaczy pozorna pobożność i obłuda (por. 20,46n; Mt 6,2.5.16; 23,13.15.23.25.27.29). Bóg pragnie miłości i poznania Go (por. Oz 6,6), sprawiedliwości (por. Iz 5,7) i naszego piękna (por. Ps 45,12), a znajduje cierpkie jagody (por. Iz 5,2.4). Jest to smutny obraz stosunku Izraela do Boga. Słowa Jeremiasza są doskonałym świadectwem takiej interpretacji tego wydarzenia: „Mędrcy będą zawstydzeni, zatrwożą się i zostaną pojmani. Istotnie, odrzucili słowo Pańskie, a mądrość na co im się przyda? Dlatego dam ich żony innym, ich pola zdobywcom. Albowiem od najmniejszego do największego wszyscy są chciwi zysku. Od proroka do kapłana - wszyscy hołdują kłamstwu. Podleczają rany córki mojego narodu pobieżnie, mówiąc: "Pokój, pokój", a tymczasem nie ma pokoju. Wstydzić się powinni, że popełniali obrzydliwość; odrzucili jednak wszelki wstyd i nie potrafią się rumienić. Dlatego upadną wśród tych, którzy padać będą, runą w czasie, gdy ich nawiedzę - mówi Pan. Chciałem zebrać u nich żniwo - wyrocznia Pana; nie ma winogron w winnicy ani fig na drzewie figowym, i liście zwiędły». (8,9-13; por. 29,17) Odrzucenie słowa Pańskiego, chciwość, kłamstwo, dawanie fałszywej nadziei powodują, że „nie ma fig na drzewie figowym.”
w. 7 Rzekł więc do ogrodnika: "Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?"
Winnica może być interpretowana jako symbol Narodu Wybranego. Tym, który oczekuje owoców jest Bóg, ogrodnikiem prorocy posłani do narodu, aby go nauczać, prowadzić ku „owocowaniu”. Trzy lata to okres oczekiwania, który jest konieczny, aby móc w zgodzie z Prawem spożywać owoce (por. Kpł 19,23). Bóg jest cierpliwy w oczekiwaniu na owoce, ale nawrócenie ma się dokonać w ściśle określonych ramach czasowy naszego ziemskiego życia (por. Rz 2,4).
Wezwanie do nawrócenie wypowiadane przez Jana Chrzciciela ma ten sam aspekt. Drzewo, które nie przynosi owocu, będzie wycięte. Czas oczekiwania w pewnym momencie skończy się (por. Mt 3,8-10; Łk 3,9). Owocowanie jest możliwe tylko wtedy, kiedy człowiek „trwa w Chrystusie” (por. J 15,2.6). W modlitwie arcykapłańskiej Jezus podkreśla powołanie swoich uczniów do przynoszenia owocu (por. J 15,16). Brak dobrych owoców jest znakiem fałszywych proroków, którzy zostaną odrzuceni (por. Mt 7,15-19). Brak owocu nie jest także sytuacją neutralną, w której wprawdzie nie ma zysku, ale też nie ma też strat. Nic podobnego. Drzewo, które nie przynosi owocu powoduje wyraźną stratę, gdyż wyjaławia ziemię, czyni ją nieużyteczną dla drzew, które owocują (por. Mt 12,30; Jk 4,17). Prawo do owoców jest jednym z podstawowych praw (przywilejów) właściciela winnicy, co dobitnie podkreślają także inne przypowieści (por. Łk 20,10-14; Mt 21,34-39).
w. 8-9 Lecz on mu odpowiedział: "Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć"».
W ogrodniku proszącym o cierpliwość w stosunku do drzewa, które nie rodzi owoców, widzimy figurę Mojżesza, który wstawia się za Ludem (por. Wj 32,11-13.30-32; 34,9; Lb 14,11), Jozuego (por. Joz 7,7-9), Jeremiasza (por. Jer 14,7-9; 18,20), kapłanów (por. Jl 2,17), Świętego Pawła pragnącego zbawienia żydów (por. Rz 10,1; 11,14). Prośba ogrodnika o cierpliwość jest znakiem znajomości natury Pana winnicy (por. 2P 3,9), który jest miłosierny i nie chce śmierci grzesznika (por. Wj 34,6; Ez 18,23.32; 33,11; 1Tm 2,4). Ale już izajaszowa pieśń o miłości Boga do swego ludu kończy się obrazem odrzucenia i zniszczenia ogrodu, który nie chce przynosić oczekiwanych owoców (por. Iz 5,5-7). Wyrzucone zostanie to, co jest nieużyteczne i nie rokuje żadnych nadziei, jak sól zwietrzała (por. Łk 14,35). Podobny obraz znajdujemy w przypowieści o Jezusie – Winnym Krzewie (J 15,2.6). Ziemia, która nie chce owocować jest przeznaczona na spalenie (por. Hbr 6,7n).
MEDITATIO
O znakach czasu i ich odczytywaniu papież Paweł VI nauczał (Audiencja Generalna, 16 IV 1969, podkreślenia M.W.):
„Charakterystyczną cechą Kościoła po Soborze jest zwracanie szczególnej uwagi na rzeczywistość ludzką ujmowaną historycznie, to znaczy na fakty, wydarzenia i zjawiska naszego czasu. Weszło w powszechne użycie jedno z określeń soborowych, mianowicie badanie znaków czasu. Jest to wyrażenie wiążące się z Ewangelią. Czy umiecie zauważyć znaki czasów? - zapytał kiedyś Jezus swych wrogich i podstępnych słuchaczy. Pan nawiązał do cudów zdziałanych przez siebie, które wskazywały na przyjście godziny mesjańskiej. Ale dzisiaj wyrażenie to ma znaczenie inne, o wielkiej doniosłości. Użył go rzeczywiście Jan XXIII w Konstytucji apostolskiej, którą zapowiedział Sobór Watykański II, kiedy po zauważeniu smutnego stanu duchowego współczesnego świata chciał ożywić nadzieję Kościoła, pisał: "Podoba się Nam położyć największe zaufanie w Bożym Zbawicielu... który wzywa nas do rozpoznania znaków czasu, tak że wśród ciemności widzimy liczne objawy wydające się oznaczać lepsze czasy dla Kościoła i rodzaju ludzkiego". Znaki czasów są w tym sensie zapowiedzią lepszych czasów.
(…) Wyrażenie znaki czasu weszło także w użycie bieżące i zyskało głębokie znaczenie, pełne treści i bardzo interesujące, mianowicie znaczenie teologicznej interpretacji współczesnej historii. Wiadomo było zawsze, że historia jest dla myśli chrześcijańskiej okazją, co więcej, zaproszeniem do odkrycia w niej planów Bożych. Czym jest "historia święta", jeśli nie utożsamianiem myśli Bożej, transcendentalnej "ekonomii" z rozwojem wydarzeń, które dochodzą do Chrystusa i od Chrystusa biorą początek? (…) Teraz natomiast zostało zaofiarowane współczesnej myśli zaproszenie do odczytania w rzeczywistości historycznej, szczególnie teraźniejszej, znaków, tj. wskazań mającym głębsze znaczenie niż to, którego dopatruje się w nich bierny widz.Obecność znaków w rzeczywistości poznawanej przez nas bezpośrednio zasługuje na długie rozważania. Na polu religijnym znak zajmuje bardzo doniosłe miejsce. Królestwo Boże nie jest zwyczajnie osiągalne przez nasze poznanie drogą bezpośrednią, doświadczalną, intuicyjną, ale poprzez drogę znaków. W ten sposób poznanie Boga jest możliwe dla nas przez wnikanie w rzeczy przybierające wartość znaków. W ten sposób porządek nadprzyrodzony jest nam przekazywany przez sakramenty, które są znakami zmysłowymi rzeczywistości niewidzialnej. Także język ludzki posługuje się umownymi znakami fonetycznymi albo pisemnymi dla przekazywania myśli. W całym stworzonym wszechświecie możemy znaleźć znaki pewnego porządku, myśli, prawdy, które mogą być pomostem metafizycznym (to znaczy ponad obrazem rzeczywistości fizycznej) do niewypowiedzianego, ale ponad realnego świata nieznanego Boga. W perspektywie, którą teraz rozważamy, chodzi o wyodrębnienie, zindywidualizowanie w czasie, to znaczy w biegu wydarzeń, w historii tych aspektów, tych znaków, które mogą być objawem - i to nas obecnie interesuje - jakiegoś stosunku do Królestwa Bożego w jego tajemniczej działalności, czy też objawem możliwości, dyspozycji, wymagania działalności apostolskiej. Te objawy wydają się nam właśnie znakami czasu...
Życie nasze jest dzisiaj bardzo zajęte wizją świata zewnętrznego. Środki łączności tak się rozrosły, stały się tak agresywne, że wciągają nas, że odrywają i odłączają od nas samych, pozbawiając świadomości osobowej. (sic!) Uważajmy! Możemy przejść z pozycji zwykłych obserwatorów na pozycję krytyków, ludzi myślących i sędziów. Postawa świadomości myślącej jest dla dzisiejszego człowieka niezmiernie ważna, jeśli chce on zostać żywym człowiekiem, a nie zwykłym ekranem, na który padają tysiące obrazów. Jeśli my, chrześcijanie, chcemy odkryć znaki czasu, to konieczny jest dla nas akt refleksji, ponieważ - jak naucza Sobór w Konstytucji Gaudium et spes - wyjaśnianie czasu, to znaczy otaczającej nas i oddziałującej na nas rzeczywistości empiryczno-historycznej, musi być robione w świetle Ewangelii. Odkrycie znaków czasu jest dziełem świadomości chrześcijańskiej. Wynika ono z zestawienia wiary z życiem, ale nie przez sztuczne i powierzchowne nałożenie jakiejś pobożnej myśli na nasze przeżycia, lecz raczej na dostrzeżeniu, w jakich punktach te nasze przeżycia z powodu ich wewnętrznego dynamizmu, z powodu ich niejasności, a niekiedy z powodu ich niemoralności, domagają się promienia wiary, słowa ewangelicznego, które by je określało i odkupiło. Albo też odkrycie znaków czasu zachodzi przez uzmysłowienie sobie, w jakim punkcie i gdzie wychodzą one same z siebie na spotkanie planom wyższym, o których wiemy, że są planami chrześcijańskimi i Bożymi, jak poszukiwanie jedności, pokoju, sprawiedliwości. W jakim punkcie nasze ewentualne działanie miłości albo apostolstwa łączy się z dojrzałością sprzyjających okoliczności wskazujących, że nadeszła godzina na jednoczesny rozwój Królestwa Bożego w królestwie ludzkim?
Ta metoda wydaje się nam konieczna dla uniknięcia niektórych niebezpieczeństw, na jakie może nas narazić atrakcyjność poszukiwania znaków czasu. Pierwszym z tych niebezpieczeństw jest pewien charyzmatyczny profetyzm, często przeradzający się w bigoteryjną wyobraźnię. Profetyzm ten nadaje przypadkowym zbieżnościom - często nic nie znaczącym - cudowne wyjaśnienia. Chęć łatwego odkrywania znaków czasu może doprowadzić do zapomnienia, że obserwowane fakty dają możliwość dwuznacznej oceny, i to tym bardziej, jeśli powinniśmy uznać w Ludzie Bożym, to znaczy w każdym wierzącym, ewentualną zdolność rozpoznawania znaków obecności, myśli i zamiarów Bożych. Zmysł wiary może udzielić tego daru mądrego jasnowidzenia, ale pomoc nauczycielskiego urzędu hierarchicznego zawsze będzie interweniować i decydować, kiedy dwuznaczność interpretacji będzie wymagała rozstrzygnięcia albo dla pewności i jasności prawdy, albo dla pożytku wspólnego.
Drugie niebezpieczeństwo wynikałoby z czysto zjawiskowej obserwacji faktów, z których pragnie się wyprowadzić wskazania znaków czasu. To może zaistnieć, gdy fakty są brane i określane w schematach czysto technicznych i socjologicznych. Chętnie przyznajemy, że socjologia jest nauką o wielkiej doniosłości i sama w sobie i dla celów, które nas tu interesują, to znaczy dla poszukiwania wyższego i znaczącego sensu tych faktów. Ale socjologia nie może być sama w sobie kryterium moralnym ani nie może zastąpić teologii. Ten nowy humanizm naukowy mógłby tłumić autentyczność i oryginalność naszego chrześcijaństwa i jego wartości nadprzyrodzonych.
Inne niebezpieczeństwo mogłoby wyniknąć z nadawania dominującej wartości aspektowi historycznemu tego problemu. To prawda, że zadanie dotyczy historii, czasu i stara się znaleźć tam znaki właściwe w dziedzinie religijnej. To prawda, że dla nas wszystko zostało zebrane w centralnym wydarzeniu obecności historycznej Chrystusa w czasie i w świecie, z czego wypływa Ewangelia, Kościół i jego zbawcza misja. Niezmienny element prawdy objawionej nie może ulegać zmienności czasów, w których jest umiejscowiony i w których niekiedy ujawnia się przez znaki nie zmieniające go, ale pozwalające go dostrzec i realizować w pielgrzymującej ludzkości.
To wszystko nawołuje nas do uwagi, do badania znaków czasu, które nasz sąd chrześcijański, nasz apostolat wśród potoku przemian współczesnego świata, mają uczynić przenikliwym i nowoczesnym. Rozbrzmiewa w naszych duszach stare, ale zawsze żywe słowo Pana: "Czuwajcie!".
Chrześcijańska czujność niech będzie dla nas narzędziem do rozeznawania znaków czasu.”
CONTEMPLATIO et ACTIO
Dzisiejszy świat jest pełen wydarzeń podobnych do dwóch tragedii opisanych przez Łukasza. Katastrofy, zabójstwa i konflikty polityczne zawsze znajdą swoje miejsce na pierwszych stronach gazet i w serwisach informacyjnych. Ale jakie wnioski wyprowadzimy dla siebie słysząc o takich niepokojących wydarzeniach? Czy bardzo często nie jest tak, że na wieść o tragediach wzdychamy, powtarzamy zwroty w stylu „Cóż za nieszczęście!” i na tym koniec?
Każda śmierć, to przypomnienie, że ja też jestem śmiertelny. Każda ziemska katastrofa to przypomnienie, że jesteśmy obywatelami nieba. Każdy nagły koniec życia przypomina, że naszym przeznaczeniem jest życie wieczne.
W jaki sposób myślę o krzyżu cierpienia i o śmierci? Jakie słowa i jakie postawy mam wobec tych, których dotyka śmierć, zwłaszcza ta nagła, niespodziewana? Śmierć człowieka to wezwanie do wiary w nasze powołanie do życia wiecznego. A jedyną odpowiedzią godna tego wezwania jest nawrócenie, nieustanne pytanie „Panie, co chcesz abym czynił?”, czy podobnie jak młody Samuel: „Mów Panie, bo sług Twój słucha” (1 Sm 3,9).
Przez chrzest zostaliśmy zasadzeni w Bożej winnicy aby przynosić owoc. Jaki więc jest ten owoc w moim obecnym życiu? Komu pomagam słowem, przykładem lub czynem w jego osobistym nawróceniu czy w znalezieniu odpowiedzi na pytanie o sens cierpienia i śmierci?
A może w obliczu cierpienia innych myślę, podobnie jak słuchacze Jezusa, że pewnie ci ludzie zasłużyli sobie na to cierpienie, że to słuszna kara i „wcale mnie to nie wzrusza”?
Jak często wstawiam się za grzesznikami i jak często proszę Pana winnicy o miłosierdzie dla nich? Nie tylko ze strachu przed karą, ale z faktu, że trwając w grzechu są najnieszczęśliwsi, bo grzech sam w sobie niesie śmierć.
Opracował: ks. Maciej Warowny, Tulon, Francja.