Dobre Słowo 14.01.2015 r. – środa, I tydzień zwykły
Hbr 2,14-18; Ps 105,1-4.6-9; J 10,27; Mk 1,29-39
Miłość nie jest dla leniwych, a Bóg jest miłością. Trzy rzeczy dziś z Dobrego Słowa.
Pierwsza rzecz
Po wyjściu z synagogi Jezus wciąż potwierdza moc Swoich słów - uzdrawia. Wokół Niego są tłumy – całe miasto było zebrane u drzwi. Jezus nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Przemodlone Słowo uwalnia moc Świętego Ducha. Warto o tym pamiętać, może szczególnie wówczas, gdy chce się nim dzielić nie tyle, jako Słowem przeżytym, ale jako tym, które się przegada swoimi pomysłami i zagłuszy swoimi przeżyciami. Ewentualnie jeszcze przemilczy lenistwem, tłumaczonym na wiele, absurdalnych sposobów.
Jezus oprócz uzdrowień wyrzuca także złe duchy i nie pozwala im mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest. Zakaz mówienia złym duchom o tym, kim Jezus jest, ma swe głębokie uzasadnienie. Istnieje taki rodzaj uproszczeń w mówieniu o Bogu i wypowiedzi na Jego temat, który jest szatański. Diabelnie niebezpieczne jest wypowiadanie się na temat Boga, bez osobistego doświadczania Jego tajemnicy. A ona nie jest ani do przegadania, ani do zamilczenia na śmierć. Tajemnica Boga jest do tego, aby na co dzień nią żyć.
Z czym sobie ewidentnie nie radzę, czyli co chorego mam zebrać u drzwi Jezusa?
Druga rzecz
Zło się wyrzuca, wręcz wypędza, a nie wyprasza czy negocjuje z nim. Błogosławiony, kto nie zasiada w gronie szyderców – uczy Psalm 1. Nie ma tu mowy o ostrożnym zasiadaniu. Wyłupanie oka czy odcięcie ręki będących powodem do zła, to drastyczne środki w zmaganiu się ze starym człowiekiem w sobie. Nic przyjemnego. Przyjemne są złego początki. Jezus wypędza z nas zło, a nie nas – złych. Warto sobie uświadamiać to, że do pozbywania się zła są nieprzyjemne środki.
Przyjemność z grzechu nie jest do pogodzenia z łaską przebaczenia. Na ile mam tego praktyczną świadomość, a gdzie lekkodusznie igram z ogniem?
Trzecia rzecz
Jezus się oddala, ale wszyscy go szukają – jak pośpiesznie oznajmia Mu Piotr z towarzyszami. Czy to nie jest kluczem do tego, aby relacje z Nim były wciąż nowe i odkrywcze – poszukiwania? Lecz On rzekł do nich: . Jezus na to wyszedł ku nam, aby być z Nim i za Nim podążać. Łatwiej jest zatrzymywać Go u siebie, w swoich teoriach, wygodach i niedogodnościach bądź nie przestawać Go obejmować, niż iść za Nim, zachęcając do tego innych.
Może warto z odwagą mierzyć się z pytaniem: Gdzie ostatnio szukam Jezusa, aby podążać za Nim, a gdzie oczekuje, żeby dano mi wreszcie „święty spokój”?
Panie Jezu, wyruszasz, co dzień ukazując drogę do Ciebie prowadzącą przez poszukiwania. Spraw, abyśmy mieli tego żywą i praktyczną świadomość.
ks. Leszek Starczewski