Dobre Słowo, 15.01.2014 r. – środa, I tydzień zwykły
1 Sm 3,1-10,19-20; Ps 40,2.5.7-10; J 10,27; Mk 1,29-39
Zwolnij, bo dorastanie się nie kończy
Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię.
Dorastać da się tylko w bliskości Pana, nawet jeśli się Go nie poznaje, mimo że On mówi. Nawet jeśli się Go jeszcze nie zna (Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana), a Jego słowo nie odkrywa się ze swoją głębią (słowo Pana nie było mu jeszcze objawione). Z tym, że dorastamy duchowo, mamy się uczyć żyć. Warto – szczególnie w chwilach, gdy się spinamy, aby znęcać się jakąś surowością względem siebie – budzić w sobie świadomość, że niewiele wiem o Panu i Jego potędze. Mniej wiem, niż mi się wydaje. A jeśli coś wiem i czegoś doświadczam w odkrywaniu Pana, to – zgodnie z zaleceniem św. Augustyna – mam wykrzykiwać: On jest większy, niż to!
Warto wycofywać się z bezdusznych uwag pod adresem swoich doświadczeń, odbytych rekolekcji, wspólnotowych przynależności czy ich braku, których celem jest udowodnienie sobie, że już powinnam, powinienem... Pewnie dobrze zrobiłoby niejednemu z nas siąść na spokojnie i przyznać, że mimo lat, odsłuchanych rozważań, kazań, jeszcze nie znam Pana. Jeszcze mam się Go uczyć ciągle i wciąż na nowo. Zamiast terkotać jakieś pozbawione zdrowej troski o siebie wyrzuty i niechęci, co do rozumienia słowa, korzystniej byłoby dla wielu z nas z wyzwalającą pokorą wyszeptać uczciwie: to słowo Pana nie było mi jeszcze objawione.
Wszystko ma swój czas. Nie ma co udawać, że się już powinno z Panem to, czy tamto, jak to jeszcze nie czas. A skąd wiedzieć, że to jeszcze nie czas? Jedną z oznak zdradzających ten stan jest niezdrowe napięcie i brak radości z tego, co nieustannie otrzymuję od Pana, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy (Ef 3, 20). Nawet, jeśli się bardzo postaram (z cyklu „pomocnych wezwań”: No weź się wreszcie postaraj!), to nie przyśpieszę ani nie opóźnię momentu, w którym On zdecyduje się rozedrzeć niebiosa i zstąpić! Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił – przed Tobą zatrzęsłyby się góry! (Iz 63, 19). I nie chodzi tu tylko o Jego powtórne przyjście, ale i o czas dotarcia do naszych kochanych, choć często pogmatwanych serc i życiowych sytuacji.
Wciąż dorastam, a Pan jest ze mną. W naszej relacji nie ma miejsca na udawanie. Raduj się słodką świadomością, że jesteś w pełni rozumiany. Opowiedz Mi o swoich zmaganiach, o tym, że czujesz się nieudolny. Dzień po dniu będę powoli przekuwał twoje słabości w siłę. Pamiętaj, że nasza relacja jest przesiąknięta łaską. Dlatego żaden twój czyn i twoje żadne zaniechanie nie zdoła odłączyć cię od Mojej Obecności (Sarah Young, Jezus mówi do ciebie. W miłości Jezusa odnaleźć pokój i szczęście, Kraków 2013, str. 15).
Panie, dotknij nas, gdy podejmujemy gorączkowe starania o wszystko, tylko nie zgodę na Twój pomiar czasu i nasze wzrastanie w nim.
Ksiądz Leszek Starczewski