Dobre Słowo, 22.01.2014 r. środa, II tydzień zwykły

Dobre Słowo, 21.01.2014 r. – Środa, II tydzień zwykły

1 Sm 17,32-33.37.40-51; Ps 144,1-2.9-10; Mt 4,23; Mk 3,1-6

Jak zdemaskować zamknięte serce?

Szabat i kolejne starcie faryzeuszów z Jezusem. W ekipie śledzących Go pojawiają się jeszcze zwolennicy Heroda, czyli ludzie pokroju jego myślenia. Król ten, jak mówią ewangeliści, chętnie słuchał Jana Chrzciciela, ale… no właśnie, nic z tego nie wynikało, aż do czasu, gdy go zgładził. Dziś w tej tonacji faryzeusze wraz ze zwolennikami Heroda zaraz po uzdrowieniu dokonanym przez Jezusa w szabat, odbywają naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. To ich reakcja na słowa i czyny Jezusa. Są z pewnością niepocieszeni. Nie ma w nich miejsca - co jest specyficzną kontynuacją historii Narodzin w Betlejem - na Jezusową interpretację Prawa i życia. Herod (ojciec obecnego króla) około trzydzieści lat temu też nie zgodził się na miejsce dla Jezusa. Stąd ówczesny pomysł na rozwiązanie problemu przez mord niewinnych chłopców. Obecna sytuacja obnaża powielanie masakrycznych błędów z przeszłości. Przybyło sprzymierzeńców. Istnieje jakaś przedziwna logika zła, określana przez apostoła Pawła jako tajemnica nieprawości, która objawia się w szukaniu „wspólnoty” z tymi, którzy podobnie życiowo błądzą, staczają się i rujnują. Naradzanie się, które zabija otwarcie się na radykalną przemianę myślenia, może czasem przypominać nasze zachowania. Jakie? Chodzi o te, spośród całej gamy możliwości, w których bezsilność miesza się ze smutkiem i wściekłością. Nierzadko wyraża się to także przez pewien rodzaj gniewu, mającego niebywałą moc niszczenia nas od środka. Może on przerodzić się (najpierw się narodzi, a potem przerodzi) w agresywny bunt i chęć radykalnej negacji wszystkiego i wszystkich. Smutne to, ale boleśnie prawdziwe. Zgładzić Jezusa i Jego wolę brzmi może za ostro, ale w praktyce powikłań grzechu, jakie są w naszym postrzeganiu rzeczywistości, bunt ten ku temu właśnie zmierza.

Jest taka forma buntu przeciw Bogu, która świadomie z Nim nie walczy i dlatego jest ukryta, a przez to bardzo rozpowszechniona. Można by ją określić jako niezadowolenie z tego, co jest. To stałe, endemiczne jakby niezadowolenie z tego, co jest, z tego, co mamy, z okoliczności, w jakich żyjemy, z zajęć, którym się musimy oddawać – to właściwie nic innego jak odmowa zjednoczenia się z Wolą Bożą, odmowa poddania się tej woli, a więc pewnego rodzaju bunt. Ten stan jest bardzo nieszczęśliwy, bo zawiera w sobie zerwanie witalnego kontaktu z Bogiem, który jest spotkaniem przez akceptację Boga i Jego Woli na teraz. Modlitwa wskutek tego staje się niemożliwa i człowiek pozostaje odwrócony od Boga pod działaniem Jego gniewu. Stąd i jedynie stąd wypływa, że człowiek gorzknieje i marnieje (Piotr Rostworowski, Medytacje nad Psalmami, Kraków 2008, s. 44).

Ciekawe, że sposób, w jaki Jezus podejmuje rozmowę z faryzeuszami, jest prawdziwym dialogiem słów, przeżyć i czynów. Empatia Jezusa jest całkowita! Warto o tym pamiętać, może intensywniej wówczas, gdy bliskie nam są stany charakteryzujące się omawianym wcześniej zgorzknieniem i zakamuflowanym buntem.

Słowa – Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego, czy złego? Życie ocalić czy zabić? - wydawać by się mogło, że odwołując się do zdrowego  rozsądku, tego niezakłamanego rdzenia naszych przemyśleń i odkryć, idą po linii ustaleń faryzeuszów. To przecież na ich ustach pojawiało się: nie wolno. W takim razie, co wolno? Co w zamian? Można mieć rację, że czegoś nie wolno robić, ale w takim razie, co w zamian? Często w naszym byciu katolikami, niestety, zatrzymujemy się na kolekcjonowaniu tego, czego nam nie wolno, co grzeszne i bezbożne. A co w zamian? Wielu młodych nie znajduje w sobie motywacji, aby na tym etapie odkrywania rzeczywistości, na jakim się znajdują, odnaleźć inspiracje do życia wypływające jedynie z tego, czego im nie wolno, nie wypada, czy zakazuje się robić. To za mało. Czemu? Bo nie tylko mamy życie chronić i strzec przed niebezpieczeństwami, ale je rozwijać i podejmować wyzwania, jakie ono nieustannie niesie. Jezus stawia wyzwanie zarówno faryzeuszom, jak i człowiekowi z uschłą ręką – Stań tu na środku (…) Wyciągnij rękę. Jeśli chowamy się przed wyzwaniami bądź zasiedzieliśmy się w uschłym i nieżyciowym podejściu do wiary, to z pewnością Jezus do nas także kieruje teraz te słowa.

Przeżycia – Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca

Przenikające spojrzenie pełne gniewu i smutku, które poprzedza cudowną interwencję Jezusa, niesie w sobie niebywałą determinację i nieodwołalnie walczącą o każdego człowieka zbawienną miłość Boga. Pewnie zgęstniała tam atmosfera. Napięcie miało swoje apogeum. Zatwardziałość serca nie zostanie jednak inaczej wywołana z ukrycia, niż w sposób, o jakim dziś słyszymy w Ewangelii. Zatwardziałość serca, bunt pochowany w całościowo ogarniającym nas niezadowoleniu z tego, co dzieje się wokół, agresywny gniew przechodzący w bezsilność pomieszaną ze smutkiem i wściekłością i inne tego typu stany może zdemaskować, a w konsekwencji zbliżenia się do Niego uzdrowić, tylko Jezus. Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: "Wyciągnij rękę". Wyciągnął i ręka jego stała się znowu zdrowa. Ten, który spogląda z gniewem i smutkiem w moją stronę wówczas, gdy serce mi stwardniało, jest jedynym okazującym mi naprawdę uzdrawiającą mnie miłość. Prorok Izajasza odkrywszy tę niezrozumiałą i trudną do pojęcia innego, niż przez ufną wiarę, prawdę, powie:

Będę Cię sławił, Panie, bo choć rozgniewałeś się na mnie, to gniew Twój się uśmierzył i znów mnie pocieszyłeś. Oto Bóg jest moim wybawieniem! Jemu ufam i nie będę się lękał (Iz 12, 1).

 

Na ile odkrywam w sobie gotowość do demaskowania przez Słowo Boże zatwardziałości mojego serca? W jaki sposób do tej pory interpretowałem gniew i smutek Boga? Na ile jest obecna we mnie świadomość, że spojrzenie Jezusa, pełne gniewu i smutku, nie ma nic wspólnego z agresją wymierzoną w moją stronę, a jest tak bardzo zdeterminowaną w swym działaniu uzdrawiającą miłością Jezusa?

Zagaś mi oczy

Zagaś mi oczy, Twój obraz nie zgaśnie,
uszy mi zasłoń, usłyszę Cię zawsze,
bez nóg za Tobą pójdę nad przepaście,
bez ust zaklinać będę imię najłaskawsze.

Dłonie mi odejm, i tak Cię obejmie
serce me niczym ramieniem stęsknionym,
wyrwij mi serce, myśl zostanie we mnie,
gdy i myśl zechcesz płomieniem wypalić,
wtedy uniosę Cię w krwi mojej fali.

{Rainer Maria Rilke, Zagaś mi oczy, Das Buch von der Pilgerschaft z tomu Das Stunden-Buch, przeł. Wanda Markowska}

Ks. Leszek Starczewski