Dobre Słowo 17.08.2013 - Męski punkt widzenia

Dobre Słowo 17.08.2013 r. – wspomnienie św. Jacka prezbitera

 

Joz 24,14-29; Ps 16,1-2.5.7-8.11; Mt 11,25; Mt 19,13-15

 

 

Męski punkt widzenia

 

W dzisiejszej Ewangelii – a czytamy zaledwie kilka wersetów z dziewiętnastego rozdziału św. Mateusza – widzimy Jezusa, który znowu przed swoimi uczniami stawia za przykład dzieci. Do dzieci bowiem należy królestwo niebieskie.

Odchodząc na chwilkę od obrazu dzieci, przypatrzmy się jednak, jaką rolę odgrywają w tym opowiadaniu mężczyźni. Nie jest to tylko rola negatywna. Uczniowie rzeczywiście szorstko zabraniają przynoszenia do Jezusa dzieci i błogosławieństwa, którego Jezus udziela. Trudno sobie do końca uświadomić motywy, jakimi się kierują. W starożytności, według niektórych komentarzy, matki przynosiły dzieci do błogosławieństwa jakimś wybitnym postaciom, słynącym także ze swej świętości, aby odrobina ich ducha odcisnęła się w życiu dziecka, aby i ono, pobłogosławione przez takiego męża, było święte, dobre, Boże.

Trudno sobie wyobrazić, żeby uczniowie właśnie tego zabraniali kobietom. Być może chronią Jezusa przed zalewem tłumów, przed wszystkimi, którzy się do Niego zbliżają. Może także w mentalności starożytnych istniało takie przeświadczenie, że kobiety i dzieci są trochę ludźmi drugiej kategorii. Cóż mogą skorzystać na nauczaniu Pana i po co w ogóle je do Niego dopuszczać?

Takimi względami mogli kierować się uczniowie, którzy zachowują się tu jak prawdziwi mężczyźni: chronią Jezusa, nie pozwalają, żeby się zbytnio wystawiał na ciągłe spotkania z ludźmi, z tłumami. Starają się być dla Niego murem, oparciem. A równocześnie robią to odrobinę bez wrażliwości na to, czego chce sam Pan i czego potrzebują ci, którzy przychodzą do Niego.

Rolą mężczyzny jest chronić i być twardym. Rolą mężczyzny jest także odsuwać niebezpieczeństwa. Ale niedobrze jest, kiedy te niebezpieczeństwa pomyli się z potrzebą otwierania się na drugiego, zwłaszcza na ludzi przychodzących do nas w potrzebie. Niedobrze jest, kiedy chroniąc kogoś, budujemy mur tak szczelny, że odgradzamy tę osobę od świata, że przestaje być ona źródłem błogosławieństwa dla innych i dla samej siebie, poprzez co jest także nieszczęśliwa.

Mężczyźni muszą się w tej twardej mentalności nauczyć, że chroniąc należy także wzbogacić się o perspektywę kobiecą, czyli o wrażliwość.

Kobiety i dzieci w tej opowieści charakteryzują się przede wszystkim pokorą. One przychodzą do Jezusa po błogosławieństwo, uznając się za słabsze i potrzebujące. Mężczyźni są tu mocni. Trudno sobie wyobrazić, żeby uczniowie stanęli przed Jezusem, prosząc Go o błogosławieństwo. On sam będzie ich błogosławił na końcu tej Ewangelii. Ale jak pięknym i jak często rzadkim obrazem jest mężczyzna skłaniający swoją głowę czy klękający, proszący o błogosławieństwo. Raczej my, kapłani, jesteśmy przyzwyczajeni go udzielać, tak trochę w duchu patryjarszym. Rzadko zdarza się mężczyzna, który decyduje się czy ma odwagę być pokornym, prosić, ma odwagę uznać swoją zależność od Pana, ale także i od innych, których pomocy potrzebuje.

Uczniowie w tej krótkiej scenie wyraźnie mogą się czegoś nauczyć od kobiet i dzieci. Spoglądają na nie z góry, a tymczasem one uczą ich zwyczajnie pokory.

Drodzy odbiorcy Dobrego Słowa, w tym słowie jest sporo o męskiej perspektywie, o męskim punkcie widzenia. Taką męską postawę można odnaleźć nie tylko w mężczyznach, ale w każdym z nas, także kobietach. Spoglądanie na innych z góry, poczucie się na tyle silnym, że wstydzę się prosić innych o pomoc, o łaskę, o błogosławieństwo, dotyka każdego serca, szczególnie tych, którzy są silni i chcą sobie radzić sami w życiu, którzy także mają ku temu pewne dary Boże.

Męski punkt widzenia w tej opowieści jest błyskawicznie skorygowany przez Jezusa: Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie. Nie do takich, którzy boją się prosić, boją się otwierać na Boże błogosławieństwo, nie do silnych, budujących mury, chroniących siebie i innych, bojących się oddawać Bogu tę swoją kruchość, którą tu symbolizują dzieci, ale do słabych, pokornych jak kobiety i dzieci.

Mężczyźni muszą i powinni się uczyć pokory w stawaniu przed Panem, ale także wszyscy, którzy chcą wejść do królestwa Bożego, powinni się takiej postawy prośby, oczekiwania dziecka uczyć.

Męski punkt widzenia? Tak, o ile zostanie wzbogacony o dziecięcą ufność i kobiecą pokorę.

Ksiądz Marcin Kowalski