Dobre Słowo 05.09.2013 r. – czwartek, XXII tydzień zwykły
Kol 1,9-14; Ps 98,2-6; Mt 4,19; Łk 5,1-11
Głębia, która nie gnębi...
Duchu Święty, czuwaj nad nami. Czuwaj nade mną, abym głupot nie plótł i żeby ci, którzy słuchają, głupot nie usłyszeli, ale żebyśmy rozważali Twoje słowo.
Kiedy słyszę fragment dzisiejszej Ewangelii, zasadniczo za każdym razem przypomina mi się wyznanie jednej z osób, która straszliwie boi się słów: Wypłyń na głębię, bo dzieciństwie, kiedy jeździła nad wodę się kąpać, bardzo bała się głębi – szczególnie gdy ktoś ją straszył, że ją będzie podtapiał. Dlatego: Wypłyń na głębię, może budzić także złe skojarzenia. Bo rzeczywiście – można słowa: Wypłyń na głębię, rozumieć właściwie, jako zachętę do dobrego zagłębiania się w coś. Ale może też być złe zagłębianie się.
Kiedy mówimy o dobrym zagłębianiu się w coś? Z dzisiejszej Ewangelii wynika, że dobre zagłębianie się zawsze zaczyna się od tego, czym żyję, co w tej chwili robię, od moich zajęć, obowiązków, od tego, kim jestem. Dobre zagłębianie się w siebie zawsze kończy się odkryciem swojej nędzy, która zwraca się do Pana.
Piotr, widząc to, co się stało, kiedy wypłynął na głębię, przypadł Jezusowi do kolan i zawołał: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I usłyszał, że od tej chwili będzie łowił ludzi: Odtąd ludzi będziesz łowił.
Jest zatem dobre wypłynięcie na głębię, owocujące odkryciem swojej nędzy – automatycznie, wręcz z biegu, siłą rzeczy rzucającej się do kolan Jezusowi. To jest właściwe potraktowanie słów: Wypłyń na głębię. Po nim następuje obietnica: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. Nadajesz się.
Jeden z moich przyjaciół, głosiciel słowa, opowiadał, że kiedy dostał propozycję głoszenia rekolekcji, stwierdził: Ja kompletnie nie mam nic do powiedzenia. A ten, który go zaprosił, odpowiedział: Właśnie dlatego będziesz je głosił.
Można też słowa: Wypłyń na głębię, zrozumieć niewłaściwie. Można tak grzebać w sobie, że kończy się to zawsze lękiem, poczuciem kompletnej bezradności, absolutnie niemającej na celu zbliżenia się do Boga, ale skupianie się na sobie. Można zakopać się w sobie. Można zakopać talenty, ale także zakopać się w sobie. Można się pognębić głębią. A o to najwyraźniej Jezusowi nie chodzi.
Panie, pomóż nam odróżnić, w którą głębię wpływamy.
Ksiądz Leszek Starczewski