Ks. Leszek Starczewski
Bardziej ludzki nie oznacza przesłodzony
Bóg ma dziś urodziny. Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał. Na urodziny zaprasza cały świat. Jest to zaproszenie, a nie urzędowe wezwanie. Rodzi się Jego Wcielona Miłość. To świadczy o Jego autentyczności. Ten, kto jest autentyczny, nie tylko mówi, ale wprowadza swoje słowa w życie. Wielokrotnie i na różne sposoby Bóg przemawiał słowem przez proroków. W końcu, w pełni czasu, przemawianie Boga wyraziło się przez Wcielenie Jego Słowa. Wcielenie w Synu. Wcielony, czyli bliski.
Odwieczne Słowo przyjmuje granicę czasu. A czas ucieka – wieczność czeka.
Czas uciekł mieszkańcom Betlejem. Nie mieli czasu i miejsca. Został tylko żłób. A jednak... I tyle wystarczyło, aby się narodził Jezus. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli – mówi św. Jan. Twój Bóg zaczął królować. Nawet jeśli po ludzku źle trafił, bo przecież żłób był miejscem, gdzie skłonił głowę, to i tak zaczął królować, czyli być blisko z miłością. Taką na wyciągnięcie ręki i serca.
Prośmy Pana w te Świeta, aby dziś znów "źle trafił" - nie w naszą samowystarczalność i nerwową zapobiegliwość, ale w bezradność, samoodrzucenie i biedę podobną do tej ze żłobu.
Tu Go najbardziej potrzebujemy. I On tu chce się narodzić.
Świętując Boże Narodzenie pamiętajmy też, żeby nie za słodko. Jeśli coś jest za słodkie, to staje się aż mdłe.
Jak nie przesłodzić Świąt Bożego Narodzenia?
Warto sięgnąć do tego, co w nich najistotniejsze.
Skoro Słowo stało się Ciałem, czyli Bóg stał się Człowiekiem, to znaczy, że to jest istota Świąt Bożego Narodzenia.
Jesteśmy zaproszeni, aby podjąć trud takiego spojrzenia i traktowania naszych bliskich (bo ich zazwyczaj mamy koło siebie najbliżej), aby oni stawali się przy nas coraz piękniejszymi ludźmi.
To może się naprawdę dziać, jeśli sami stawać się będziemy coraz bardziej ludzcy.
Tak jak Bóg stał się Człowiekiem.