Dobre Słowo 31.12.2013 r. – siódmy dzień w oktawie Narodzenia Pańskiego
1 J 2,18-21; Ps 96,1-2.11-13; J 1,14.12; J 1,1-18
Nie mam czasu, bo Bóg jest Panem czasu
Pan Bóg inaczej mierzy czas, niż my. Być może uśmiecha się pod nosem, że liczymy sobie rok 2012, 2013, a może i 2014, że odliczamy minutki... Dla Niego jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień – tak mówi Pismo Święte.
Kiedy 31 grudnia w Liturgii Słowa czytamy Ewangelię św. Jana, to słyszymy o początku i pełni czasu. I to z perspektywy kogoś, kto widział i dotykał wcielonego Boga. Przez to też świetnie jest zorientowany w odmierzaniu czasu. Bóg jest Panem czasu. Możemy sobie nakręcać zegarki, dowolnie przestawiać je w tę czy w tamtą stronę, ustalić inny pomiar czasu. Ale właściwy ma tylko Bóg i – na szczęście dla nas – odmierza go po swojemu.
Jakie to są kryteria? – Przyjrzyjmy się dwóm. Po pierwsze, Bóg liczy czas przez swoje spojrzenie. To On wpatruje się głęboko w historię dziejów, a w niej w każdego z nas. Co widzi? Osoby, którym chce dać swego Jednorodzonego Syna. Nieustannie dostrzega w nas osoby, którym wciąż warto posyłać miłość i uczyć, jak wzajemnie się nią dzielić. Dlatego daje czas, bo czas to nie pieniądz, ale – jak mówił kardynał Stefan Wyszyński – czas to miłość.
Drugi sposób, w jaki Bóg mierzy czas, to Jego cierpliwość. Nie jest podobna do tej, która za chwilę wybuchnie... Nie jest to cierpliwość mierzona naszą cierpliwością. Jej celem jest wieczne zbawienie. A żeby kogoś w pełni zbawić, trzeba wciąż o niego zabiegać. Cierpliwie uczyć go życia.
Spojrzenie miłości i cierpliwość Boga objawia się najskuteczniej w Jego Synu, Jezusie Chrystusie, który przyjmując ciało z Maryi Dziewicy, staje się Człowiekiem.
To może pytanie na koniec roku: ile razy udało ci się przez ten czas być bardziej ludzkim dla Boga, siebie i innych?
Ksiądz Leszek Starczewski