Dobre Słowo 8.02.2013 r. – piątek IV tydzień zwykły
Hbr 13,1-8; Ps 27,1.3.5.8-9; 2 Tm 1,10b; Mk 6,14-29
Nazywaj rzeczy po imieniu – zmienią się w okamgnieniu
Duchu Święty, Ty przynosisz słowo mające prawdziwą treść, pomóż nam odnajdywać w naszych słowach prawdziwą treść, a także demaskować te słowa, które ładnie brzmią, ale nadaliśmy im kłamliwe treści.
Niektórzy, będąc wyraźnie skąpymi, mówią, że są oszczędni. Czasem można powywracać słowa i ich znaczenie, nie widząc, jaką szkodę robi się sobie i innym, żyjąc w zakłamaniu, wprowadzając w swoje serce niepokój, który wcześniej czy później wybuchnie.
Dzisiaj autor Listu do Hebrajczyków poleca: Postępowanie wasze niech będzie wolne od chciwości na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie. Sam bowiem powiedział: „Nie opuszczę cię ani pozostawię”. Śmiało więc mówić możemy: „Pan jest wspomożycielem moim, nie ulęknę się, bo cóż może mi uczynić człowiek?”
Warto zapytać siebie: Jak ja sprawdzam, czy nie jestem chciwy na pieniądze? I na ile ten sprawdzian jest obiektywny? Pytajmy o to samych siebie, bo to bardzo praktyczna rzecz. Podstawa i korzeń wszelkiego zła to chciwość pieniędzy. Chciwi na grosz faryzeusze atakują Jezusa, są zaślepieni, poprzewracali słowo i dalecy są od jego treści, bo mają je na ustach, ale w czynach już nie. Warto o to siebie samego zapytać i sprawdzić: Czy mam jakieś obiektywne mechanizmy, ludzi, których mogę w otwarty sposób zapytać? Czy docierające do mnie głosy lub sytuacje weryfikujące moją chciwość czy brak chciwości na pieniądze? Mogę posiadać niewiele lub wiele, ale rodzi się pytanie: Czy jestem w stanie odnaleźć w tym pokój?
Dziś w Ewangelii widzimy osobę najwyraźniej niemogącą odnaleźć w sobie pokoju. Herod ma coś na sumieniu. Jego sposób nazywania rzeczywistości jest bardzo mocno zakłamany. Opisana dziś przez św. Marka sytuacja jest tego wyraźnym dowodem. Herod, który nie do końca się określił, podczas swoich urodzin ulega pod wpływem alkoholu namiętnej chwili i ścina Jana Chrzciciela, proroka. Dochodzą do niego głosy o Jezusie: „To jest Eliasz”; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: „Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim. To Jan, którego kazałem ściąć, zmartwychwstał’”. Herod wie, że źle nazwał rzeczywistość, ma ogromną szansę, żeby podjąć głębszą refleksję, wydać owoce, ale historia jego życia pokazuje, że z tego nie skorzystał.
Nie jest jeszcze tragedią, choć na pewno ogromnym tąpnięciem, kiedy zakłamaliśmy siebie czy ulegliśmy półprawdom lub odwróciliśmy znaczenie słów, nadając im kłamliwe treści. Problem może być tragiczny w skutkach wtedy, gdy nie wyciągamy wniosków, mówiąc wprost o tym, co zaszło, ale zawsze w klimacie troski o rozwój dobra w człowieku, który mógł zostać przetrącony, przygaszony, zablokowany przez jakieś zaślepienie.
W przypadku Heroda zablokowaniem dobra i zaślepieniem jest to, że wziął żonę swego brata jako swoją. Jan, który jest mistrzem nazywania rzeczy po imieniu, wypominał Herodowi: Nie wolno ci mieć żony twego brata. Nie mówił do niego: Zastanów się, czy dobrze zrobiłeś? A może jednak nie tak? Tu nie było dyplomacji: Nie wolno ci mieć żony twego brata.
Czasem powiedzenie sobie samemu: Nie wolno mi pozwalać na to, aby górowało zawsze moje zdanie w dyskusji, aby moje było najważniejsze! Nie wolno mi wchodzić w tę relację! Nie wolno mi jej kontynuować! – daje o wiele więcej, niż moglibyśmy przypuszczać, chociaż oczywiście jest związane z tym, że coś w sobie wycinamy czy od czegoś się odcinamy. Lepiej od czegoś się odciąć w tym momencie, niż ściąć kontakt z tymi, którzy troszczą się o nasze dobro nawet wtedy, gdy są nam niewygodni. Lepiej dziś spłonąć ze wstydu, niż palić się na wieki w konsekwencjach swoich błędów, z których nie wyciągnęliśmy wniosków.
Jezu, pomóż, abyśmy odcinali siebie od grzechu, a nie odcinali od nas tych, którzy widzą, że popadliśmy w grzech.
Ksiądz Leszek Starczewski