Dobre Słowo, 15.12.2011 r.
Bóg się „spowiada”
Bóg „spowiada się” przed swym ludem – taki obraz przedstawia prorok Izajasz. Dotyka bardzo czułych punktów w relacjach ludzkich. Dotyka miłości małżeńskiej. Bo małżonkiem ci jest twój Stworzyciel, któremu na imię Pan Zastępów; Odkupicielem twoim Święty Izraela, nazywają Go Bogiem całej ziemi. Bóg wpisujący się w więzy ludzkie – więzy miłości – najpełniej może przybliżyć się naszym wyobrażeniom właśnie w więzi małżeńskiej. Jeśli ta więź jest zdrowo i właściwie przeżywana, rzeczywiście może nas otworzyć na Boga, bardziej ku Niemu przybliżyć.
Zaiste, jak niewiastę porzuconą i zgnębioną na duchu wezwał cię Pan. I jakby do porzuconej żony młodości mówi twój Bóg: „Na krótką chwilę porzuciłem ciebie, ale z ogromną miłością cię przygarnę. W przystępie gniewu ukryłem przed tobą na krótko swe oblicze, ale w miłości wieczystej nad tobą się ulitowałem”, mówi Pan, twój Odkupiciel. To bardzo osobiste wyznanie Boga prezentowane przez proroka Izajasza może zostawić w nas wiele przemyśleń. Bóg decyduje się na to, aby posługując się relacjami międzyludzkimi, przybliżyć nam to, co dzieje się w Jego Sercu. Okazuje się, że Bóg też ma swoje ciche dni. Dni, w których przestaje się odzywać, kiedy nie chce spoglądać na swój kochany lud, który tak bardzo przewrotnie i powierzchownie odnosi się do Jego starań, Jego miłości.
Autor utworu Tajemnica świętych młodzianków wkłada w usta Boga pełen rozpaczy monolog: Ludzie popełniali takie błędy i okropności, że Ja, Bóg, bałem się ich. Prawie nie mogłem znieść myśli o nich. Musiałem stracić cierpliwość, chociaż jestem cierpliwy, bo wieczny. Nie mogłem się dłużej powstrzymać. To było ode mnie silniejsze. Mam także gniewne oblicze. To ważna podpowiedź poety tworząca pewien kontekst tych wydarzeń, na które możemy spojrzeć powierzchownie, mówiąc, że Bóg dopuścił do takiej sytuacji. Izrael znalazł się w niewoli przez Boga, który w swojej Opatrzności w taki sposób wybrał swój lud, żeby skłonić go do większej refleksji do nawrócenia. Pewnie, że tak, ale patrząc głębiej, możemy dostrzec pewien zasadniczy dramat dokonujący się w Sercu Boga, który chce kochać i szuka nowych sposobów, który milczy po to, by na nowo się odezwać z jeszcze większą zachętą i z jeszcze większym przeżyciem skierowanym w stronę swojego ludu, w stronę człowieka, każdej i każdego z nas.
Dzieje się ze Mną tak, jak za dni Noego, kiedy przysiągłem, że wody Noego nie spadną już nigdy na ziemię; tak teraz przysięgam, że się nie rozjątrzę na ciebie ani cię gromić nie będę. Bóg przysięga człowiekowi, że nie rozjątrzy się i nie będzie go gromił. W Jego Sercu zawsze zwycięży miłość. Mądra miłość.
„Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju”, mówi Pan, który ma litość nad tobą. Starania podejmowane nieustannie przez Boga są dla nas zaproszeniem do takiej modlitwy, która mogłaby zrodzić wdzięczność i pootwierać nam oczy na chociażby drobne znaki, w której rozpoznaliśmy Jego miłość, Jego walkę o nas, Jego wewnętrzne przeżycia, kiedy często szczeniacko pyskowaliśmy, złorzeczyliśmy Mu czy obrażaliśmy się na Niego. Gniew Jego bowiem trwa tylko chwilę, a łaska Jego przez całe życie.
Wysłuchaj mnie, Panie, zmiłuj się nade mną, Panie, bądź moją pomocą. Pomóż mi, Panie, modlić się tymi słowami i tymi obrazami, tą zachętą, która z dzisiejszego słowa wypływa.
Pomóż nam, Panie, przezwyciężać w sobie faryzeuszów i uczonych w Piśmie, którzy – jak mówi św. Łukasz dzisiaj w Ewangelii – udaremnili zamiar Boży względem siebie.
Daj nam łaskę, Panie, bycia pokonanym przez Ciebie. Daj nam doświadczyć Twojego gniewnego oblicza, Twoich cichych dni po to, abyśmy mogli odkryć, z jak wielką intensywnością uczuć, zabiegów na nowo chcesz nas zdobyć.
Ksiądz Leszek Starczewski