Dobre Słowo 24.12.2011 r. (Msza ranna)
Błogosław
Zachariasz modli się, błogosławiąc Pana, Boga Izraela. Już dotarło do niego, że tak trzeba, że to jest najlepsza opcja. Dziś rano próbowałem – przebijając się przez mroki świadomości – skupić się na hymnie Zachariasza. Jak wiemy, kończy on jutrznię. Ten, kto posługuje się Liturgią Godzin, modli się tym kantykiem codziennie. Bardzo chętnie zamieniłbym słowa. Zamiast błogosławieństwa, mówiłbym: Nawiedź mnie i wyzwól. Wzbudź we mnie moc zbawczą w moim domu, w moich relacjach. Wybaw mnie od nieprzyjaciół, z ręki tych, którzy mnie nienawidzą. Okaż mi swoje miłosierdzie. Wspomnij na swe święte przymierze. Spraw, żebym został wyrwany z mocy nieprzyjaciół, wtedy będę żył bez lęku itd.
Pozmieniałbym to szybciutko, żeby to była prośba. Chciałbym tak ustawić Pana Boga, żeby mi to wszystko dał. Natomiast Zachariasz dziękuje i błogosławi. On już do tego doszedł. Ja jestem w drodze do odkrycia tego, że większą moc ma błogosławieństwo i uwielbienie Pana, niż prośba – w znaczeniu, że kto uwielbia Pana, to tak, jakby kilka razy więcej prosił.
Może być tak, że nasze prośby chcą przeważyć błogosławieństwo, czy górować nad nim. Błogosławieństwo, uwielbianie Pana za to, czego się może jeszcze nie widzi, ale co Pan Bóg daje wydaje się rzeczą niepoważną, nie na miejscu, terenem obcym dla naszego serca. A słowo mówi: błogosław. On daje to, co służy naszemu zbawieniu, On tę moc wzbudził, ta moc jest dostępna.
Słowo wzywa nad dziś do tego, abyśmy pozwolili Panu Bogu ucieszyć się tym, że może pośród nas być, że może być Bogiem z nami. Żebyśmy pozwolili Panu Bogu ucieszyć się tym, że może nas obdarowywać. Dawid także musiał do tego dojść.
Gdy Dawid zamieszkał w swoim domu, a Pan poskromił wokoło wszystkich jego wrogów, rzekł król do proroka Natana: Spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie.
Dawid chciał wszystko zrobić swoimi rękami. Pan Bóg mówi mu: Dawidzie, to Ja pragnę cię ucieszyć. To ja zbuduję ci właściwe relacje. To Ja chcę obdarowywać cię miłością. To Ja. Pozwól Mi… Pozwól Mi zbliżyć się do ciebie. Pozwól Mi być obecnym w twoim życiu bardzo blisko. Nie wyręczaj mnie w tym, co należy tylko do mnie. Bo tylko Ja jestem Bogiem.
Zaproszeni do tego, by pozwalać Bogu cieszyć się bliskością pośród nas, błogosławmy Go za decyzję ponawianą i odnawianą w Tajemnicy Wcielenia, za decyzję Jego bliskości, która jest w Eucharystii, za decyzję bliskości w naszym życiu w tych wydarzeniach, w których w tej chwili jesteśmy. Nie może być tak, że On się z nich wyprowadza, że czeka na jakąś korektę z naszej strony i dopiero wówczas się zbliży. Nie, nie, nie. Jest obecny.
Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że w mocy Ducha Świętego dajesz nam życie. Dziękuję Ci, że mamy więcej powodów do tego, by Cię błogosławić, niż narzekać. Dziękuję Ci, że jesteś bardzo cierpliwy wobec nas. Proszę Cię, abyś otwierał nasze oczy, abyś wydobywał nas z mroku i cienia śmierci naszej niewiary, przekonania, że nam się nie uda odpowiedzieć na miłość, spotkać miłość. Skieruje nasze kroki na drogę pokoju, żebyśmy szli w stronę pokoju, żebyśmy prosili o pokój i w jego stronę dążyli. Pomóż nam błogosławić Cię. Pomóż nam pokonywać marudzenie i narzekanie błogosławieństwem. Pomóż nam odkryć, że błogosławiąc Ciebie, nie lekceważymy naszych problemów, ale właściwie do nich podchodzimy.
Zmiłuj się nad nami i pozwól nam zobaczyć, jak Ojciec niebieski cieszy się miłością objawioną przez Wcielenie odwiecznego Słowa, którym Ty, Panie Jezu, jesteś. Daj nam poddać się działaniu Ducha Świętego, abyśmy zbliżyli się do Tajemnicy nie z pretensjami, oczekiwaniami, że ma nas zaskoczyć tak, jak my tego chcemy, ale z naszym poddaniem się. Abyśmy pozwolili ogarnąć się Tajemnicy miłości, jaką masz ku nam.
Ksiądz Leszek Starczewski