Dobre Słowo 25.12.2011 r.
Nieprzyjęte a jednak Narodzone.
Bóg ma dziś urodziny. Zaprasza na nie świat, który stał się przez Jego Słowo. Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale życie wieczne miał. Zaprasza, to oznacza, że składa propozycje zbawienia. Nie jest to wezwanie komornika, urzędnika czy policjanta, ale zaproszenie miłości Boga ku nam.
Bóg wciela swoją miłość. Świadczy przez to, że jest autentyczny. Ten, kto jest autentyczny, nie tylko mówi, ale wciela to, co mówi w życie, daje życie. Staje się widzialny. Tylko autentyzmem można skłonić do refleksji nad przyjęciem, bądź odrzuceniem daru.
Wielokrotnie i na różne sposoby Bóg przemawiał niegdyś słowem przez proroków. To się nie mogło nie skończyć Wcieleniem. Wcieleniem Syna Bożego.
A w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Słowo Wcielone, czyli bliskie. Słowo jest blisko Ciebie. Jeśli w swoim sercu uwierzysz i językiem swoim wyznasz, że Jezus jest Panem, osiągniesz zbawienie.
Ten Syn, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi. Odwieczne Słowo przyjmuje granicę czasu. Trzydzieści trzy lata na ziemi, to tak niewiele, aby obdarować wiecznością. Czas, który wybiera, jest czasem podarowanym. Mamy czas i choć nam ucieka, to wieczność czeka.
Czas uciekł mieszkańcom Betlejem. Nie mieli czasu i miejsca. Został tylko żłób. To i tak wystarczyło, aby się narodził Jezus. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli – mówi św. Jan. Nieprzyjęte a jednak Narodzone Słowo. Wszystkim jednak, którzy je przyjęli dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi.
Twój Bóg zaczął królować. Nawet, jeśli po ludzku źle trafił, bo przecież żłób był miejscem gdzie skłonił głowę, to jednak zaczął królować.
Prośmy Pana, aby nie było w nas miejsca na sztuczności, duchowe makijaże, udawanie kogoś silnego czy samozwańczą ofiarę losu. Prośmy, abyśmy nie przyjęli postawy podejrzliwości wobec własnego serca, które pragnie realnej bliskości z wcieloną miłością Boga. Prośmy Pana, aby znów źle trafił – nie w naszą samowystarczalną gospodę, ale w bezradność, samoodrzucenie i biedę naszego życiowego żłobu..
Panie Jezu, nieprzyjęty a jednak narodzony. Daj nam moc odnowić w sobie postawę dziecka Bożego, które wygląda prezentu, jakim jesteś Ty i Twoja bezbronna, ale nieodwołalna miłość. Spraw, abyśmy przyjęli zaproszenie na Twoje urodziny, abyśmy świętowali nie tylko w dzień Bożego Narodzenia Twoją bliskość, ale każdego dnia, ile ich nam jeszcze podarujesz. Do Ciebie należy czas i królowanie. Do Ciebie należało pierwsze słowo i należy ostatnie.
Spraw, Panie, abyśmy przyjęli Twoje słowo, które stało się Ciałem, i które ma moc i dziś zbawić dusze nasze.
ks. Leszek Starczewski