Dobre Słowo 3.08.2011 r.
Niech ci się stanie, jak uwierzyłeś bądź szemrałeś
Nietrudno zarazić kogoś narzekaniem. Wystarczy, że jedna osoba zacznie w towarzystwie narzekać, udzieli się to drugiej i całe zgromadzenie zaczęło wołać podnosząc głos. I płakał lud owej nocy.
Jeden z przyjaciół duchownych opowiadał, że kiedyś po Mszy odpustowej księża zgromadzili się i zaczęli na wszystko narzekać. A on postanowił pokazać te problemy w trochę innej perspektywie. Z wielką odwagą, czerpiąc zresztą z tego, że w tym dniu głosił kazanie odpustowe, zaczął mówić o tych samych sprawach z innej strony. Spowodowało to, że diametralnie zmieniła się atmosfera wśród tych księży. Zaczęli widzieć pewne rzeczy nie jako powód do narzekania i rozpaczy, ale jako wyzwanie, któremu oni, duszpasterze obdarzeni działaniem Ducha Świętego, mogą stawić czoło.
Lud izraelski ma kogoś takiego w swoim gronie. To Kaleb, będący odtrutką na całość narzekania. Trzeba ruszyć i zdobyć kraj, na pewno zdołamy go zająć.
Dobre Słowo 3.08.2011 r.
Niech ci się stanie, jak uwierzyłeś bądź szemrałeś
Panie, Ty nie wypowiadasz zbędnych i przypadkowych słów. Jesteś Bogiem pełnym świadomości zamiarów, jakie masz względem nas. Proszę Cię, zmiłuj się nad nami, aby powierzchowność, która chce wziąć górę, kiedy spotykamy się z Tobą, została pochłonięta przez działanie Twojego miłosierdzia.
W relacji z Panem Bogiem bezsprzecznie potrzebna jest uczciwość. Jeśli człowiek jest uczciwy, to nawet gdy błądzi, jest prowadzony. Z tego, co robi, nawet głupiego, Bóg wyprowadza wielką mądrość. Natomiast tym, co skutecznie blokuje Boże prowadzenie w naszym życiu, jest bezsprzecznie przewrotność.
Naród izraelski, który wydoskonalił się w szemraniu – pewnie obroniłby niejedną habilitację z tej dziedziny – staje wobec nowego wyzwania. Bóg, świadom swoich zamiarów wobec ludu, postanawia, że nadszedł dzień, aby zbadać teren – cel, do którego Izraelici są prowadzeni. W czytaniu z Księgi liczb słyszymy, że awangarda – przednia straż – udała się do kraju, jaki Bóg poprzysiągł dać Abrahamowi i całemu potomstwu Izraela. Kiedy zwiadowcy wracają, rozsiewają bardzo zgubne, jak się później okaże, wiadomości.
Rozgłaszali złe wiadomości o kraju, który zbadali, mówiąc do Izraelitów.
Zawiera się w tych słowach bardzo wyraźna sugestia, że Bóg, który przecież ich tam posłał, nie zna absolutnie kondycji i możliwości ani tamtego ludu, ani ludu swojego.Naród Wybrany sprawia Panu Bogu wielką przykrość, sugerując, że nie ma On świadomości, gdzie go wprowadza.
Te złe wiadomości są następnie podkręcone przez jakąś dziwnie tajemniczą, wręcz diabelską, przewrotność, która udziela się całemu ludowi. Kraj, któryśmy przeszli, aby go zbadać, jest krajem, który pożera swoich mieszkańców. Wszyscy zaś ludzie, których tam widzieliśmy, są wysokiego wzrostu. Widzieliśmy tam nawet olbrzymów, Anakici pochodzą od olbrzymów, a w porównaniu z nimi wydaliśmy się sobie jak szarańcza i takimi byliśmy w ich oczach.
Rzeczywiście, nietrudno zarazić kogoś narzekaniem. Wystarczy, że jedna osoba zacznie w towarzystwie narzekać, udzieli się to drugiej i całe zgromadzenie zaczęło wołać podnosząc głos. I płakał lud owej nocy.
Jeden z przyjaciół duchownych opowiadał, że kiedyś po Mszy odpustowej księża zgromadzili się i zaczęli na wszystko narzekać. A on postanowił pokazać te problemy w trochę innej perspektywie. Z wielką odwagą, czerpiąc zresztą z tego, że w tym dniu głosił kazanie odpustowe, zaczął mówić o tych samych sprawach z innej strony. Spowodowało to, że diametralnie zmieniła się atmosfera wśród tych księży. Zaczęli widzieć pewne rzeczy nie jako powód do narzekania i rozpaczy, ale jako wyzwanie, któremu oni, duszpasterze obdarzeni działaniem Ducha Świętego, mogą stawić czoło.
Lud izraelski ma kogoś takiego w swoim gronie. To Kaleb, będący odtrutką na całość narzekania. Trzeba ruszyć i zdobyć kraj, na pewno zdołamy go zająć. Pan, który zna ludzkie serca i widzi ten bodajże największy problem w relacji z człowiekiem, jakim jest przewrotność, postanawia posunąć się do decyzji, która jednoznacznie z nią się rozprawi.
Na moje życie – mówi Pan – postąpię z wami według słów, któreście wypowiedzieli przede Mną. W psalmie pojawia się nawet stwierdzenie, że gdyby mój lud Mnie posłuchał, zgniótłbym ich wszystkich wrogów. – Wrogowie by piszczeli ze strachu przed Izraelem. – Ale mój lud Mnie nie posłuchał, przeto zostawiłem ich twardym sercom. Żeby słuchali swoich twardych serc, żeby skiśli w tym złu, które jest, i żeby to skiśnięcie było oczyszczające. I tak robi Pan. Postąpię z wami według słów, któreście wypowiedzieli przede Mną.
Jak wielkiej trzeba łaski, żeby ważyć słowa wypowiadane przed drugim człowiekiem i przed sobą samym. Jest taka łaska. To łaska Ducha Świętego, o którego prosić, to znaczy prosić o oczyszczenie, o światło, żeby słowa, wypowiadane o sobie przed Panem, On mógł oczyszczać. Ale żeby tak się stało, kluczowa jest uczciwość. Żebym był uczciwy wobec tego, co przeżywam. Żebym również zakładał, że moja uczciwość może być okazją do odkrycia pewnych błędów, z których Bóg, jeśli tylko zdaję sobie z nich sprawę, wyprowadzi dobro. Natomiast wielką przeszkodą jest przewrotność, która z błędów czyni pretensjonalizm i okazję do podejrzewania Boga o to, że kompletnie nie wie, co zrobił z moim życiem i gdzie mnie prowadzi.
Panie, dziękujemy Ci za dar Twojego słowa. Dziękujemy Ci, że jesteś Bogiem bardzo konsekwentnym i zdecydowanym. Że absolutnie nie wyrażasz zgody na przewrotność w ludzkim sercu, bo to serce jest wezwane do innych postaw: wielkiej uczciwości, uległości, zażyłości, miłości, a przewrotność je niszczy. Dziękujemy Ci, że ilekroć Twoje słowo dotyka naszych serc i odkrywa przewrotność, ilekroć możemy ją wyznać Tobie, tylekroć Ty obdarzasz nas przebaczeniem.
Spraw, aby nasze słowo skierowane do Ciebie było pełne uległości. Żeby nawet, gdy pojawiają się w nim pretensje, słowo pretensji nie było ostatnim słowem.
Udziel nam Twojego miłosierdzia. Oczyść nas i spraw, abyśmy byli otwarci na Twoje decyzje i Twoje prowadzenie. Nawet wtedy, gdy to, co nas czeka, będzie dla nas trudne, uczyń z tych trudności wyzwanie, któremu dzięki Twojej łasce jesteśmy w stanie sprostać.
Ksiądz Leszek Starczewski