Dobre Słowo 8.11.2010 r.
W realnej trosce
Boże Ojcze, dziękujemy Ci za to, że Twoja miłość zdobywa nasze serca i walczy o nie, obejmując je działaniem mocy z wysoka. Dziękujemy Ci, że w świetle Twojego słowa, budzącego wiarę, nasze życie ciągle jest darem, o który warto walczyć. Uzbrój nas tą mocą i daj nam siłę Twojego Ducha, aby przyjęte przez nas słowo umocniło nas, aby nas ciągle przekonywało do tego, że jesteśmy Twoimi dziećmi, ku Tobie prowadzonymi.
Realizm Jezusa nazywa po imieniu rzeczy, które będą występowały w świecie – także wśród Jego wyznawców. Dziś z tego realizmu Jezus wydobywa zgorszenie, czy też, jak mówi tłumaczenie Biblii paulistów: okazje do upadku. Bardzo mocno brzmi słowo Jezusa w tym tłumaczeniu: To niemożliwe, aby nie pojawiły się okazje do upadku – i bardzo realnie – niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia. Tego nie da się ominąć.
Nie da się wyeliminować przeciwności, nie da się ominąć zgorszeń, ale biada temu, przez którego przychodzi zgorszenie. Ksiądz biskup Edward Dajczak mówił kiedyś, że Kościół będzie umierał w różnych miejscach, byleby nie z naszego powodu. Ludzie będą popełniali grzechy, byle nie z naszego powodu.
Największym grzechem, stworzeniem okazji do zgorszenia, jest zabronienie komuś sięgania po miłosierdzie Boże – czy to poprzez konkretne czyny, czy błędną naukę, oddalanie od kogoś miłosierdzia, czy też traktowanie miłosierdzia w sposób lekceważący. Jest to zgorszenie bardzo mocne i skutecznie osłabiające naszą wiarę. Jezus robi wszystko, żeby rozlewać miłosierdzie. Żebyśmy po nie sięgali. Żebyśmy nie gorszyli się własnymi upadkami i nie dawali sobie powodów do niesięgania po miłosierdzie. Dlatego najpotężniejszym uderzeniem i największą okazją do upadku jest utrudnianie, czy uniemożliwianie komuś sięgania po te dary, które Jezus w miłosierdziu daje.
Jednym z nich jest brak przebaczenia. To też okazja do upadku kogoś innego. To też podcięcie komuś skrzydeł w szybowaniu po miłosierdzie Boże i konkretne zgorszenie. Jezus zna realia, wie, że w obrębie wspólnot Jego wyznawców, w obrębie jednego domu, codziennie występuje mnóstwo sytuacji, w których pojawią się jakieś przewiny, niedociągnięcia, nerwy, kłótnie. Dlatego mówi: Jeżeli twój brat zawinił przeciw tobie, upomnij go; jeżeli żałuje, przebacz mu. Daj mu do zrozumienia, że coś źle zrobił, że niewłaściwie się zachował, co było zranieniem tobie zadanym. Jednocześnie to słowo zaprasza nas do uwrażliwienia naszych serc, abyśmy pamiętali, że to, iż nie odczuwany tego, że komuś zadaliśmy zranienie, że kogoś mogło coś zranić, nie oznacza, że go nie zraniliśmy.
Jeśliby brat siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie, jeślibyś miał go serdecznie dosyć, bo jest doskonały w zadawaniu ci ran, a siedem razy zwróci się do ciebie mówiąc: Żałuję – przebacz mu. Przebacz mu, obdarz go tym, co otrzymujesz, pamiętając, że nawet jeśli we własnych oczach jesteś kimś, kto nie zadaje takich ran, nie daje okazji do zgorszeń, to wcale nie musi tak być.
Uważajcie na siebie – mówi Jezus – uważajcie na to, jak patrzycie i oceniacie siebie samych, w jakich relacjach jesteście. Uważajcie. Nie bądźcie kimś, kto w całej strukturze swojego myślenia przyjął jednoznacznie do wiadomości, że aż takich wielkich okazji do upadku to on nikomu nie daje. Bo cóż on takiego robi? – Niewiele robi. Niewiele się kontaktuje z ludźmi. – Ale i to może być okazją do czyjegoś upadku. Bo może ty masz się kontaktować z ludźmi, może ty masz wyjść do ludzi, a tego nie robisz.
Uważajcie na siebie szczególnie w osądach, w uprzedzeniach, które do was pukają siedem razy na dzień, czyli w sposób doskonały. Uważajcie na siebie.
Kiedy apostołowie słyszą to wszystko, zdają się być z lekka wystraszeni, bo proszą Pana, by przymnożył im wiary. Wyobrażają sobie, że aby temu sprostać, trzeba mieć wiarę kolosalną, olbrzymią, maksymalną. Wiarę, która byłaby w stanie wszystko przyjąć, zrozumieć, wszystkiemu stawić czoła. Jezus ich zaskakuje, bo mówi: Wystarczy mieć wiarę taką, jak ziarenko gorczycy, które jest lekceważone, niezauważalne, traktowane jak element kurzu, śmieci. Wystarczy taka wiara, żeby powiedzieć morwie, mocno zasadzonej z korzeniem w glebę, którą było bardzo trudno wyplenić z ziemi: „Przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna.
Jezus nie przesadza. Naprawdę – na te z pozoru niesamowicie wymagające zobowiązania, na polecenie, by przebaczać za każdym razem, nie trzeba mieć wielkiej wiary. Wystarczy wiara jak ziarnko gorczycy. Wystarczy stosować słowo Pana w życiu, bez kombinacji, bez kalkulacji: Co ja z tego będę miał? Czy coś z tego będzie? Czy to coś zmieni w moim życiu?
Panie, dziękujemy Ci za to, że Twoja troska o nas jest osadzona w realiach – w naszym domu, w miejscu pracy, w szkole, na uczelni, gdziekolwiek jesteśmy. Dziękujemy Ci za to, że dajesz łaski do tego, żebyśmy Twoje słowo stosowali. Tak naprawdę niewiele potrzeba. Tylko jednego – wiary jak ziarnko gorczycy.
Ksiądz Leszek Starczewski