Dobre Słowo, 18.11.2010 r.
W drodze do ludzkiej wrażliwości
Boże Ojcze, Twoje Serce jest ciągle otwarte na historię naszego życia. Dziękujemy Ci za to, że odczytujesz ją przez Jezusa w Duchu Świętym. Zapraszasz nas do tego, abyśmy pozwolili Ci działać w naszym życiu. Abyśmy Tobie, Bogu Wszechmogącemu, my, zawodni i grzeszni, wyrazili zgodę, powiedzieli: tak, abyś mógł nas zbawiać.
Wędrówka Jezusa do Jerozolimy powoli zbliża się do kresu. Słyszymy, że będąc blisko, patrząc najprawdopodobniej z Góry Oliwnej, skąd rozciągają się fantastyczne widoki na miasto, na widok tego miasta zapłakał nad nim. Płacz Jezusa w Ewangelii występuje także w sytuacji, kiedy Jezus zobaczy, do czego grzech doprowadza człowieka. Zapłatą za grzech jest śmierć. Jezus płacze na wieść, że Łazarz leży w grobie. To bardzo wymowny znak Bożej troski i Bożych starań o otwarcie naszych serc w wolności. Jezus, będąc Prorokiem, widzi, że podjęte przez Niego starania i słowa niosące pokój są całkowicie odrzucane przez mieszkańców Jerozolimy.
Niebawem, bo w 70 roku Jerozolima zostanie doszczętnie zniszczona. Jak mówią historycy, nawet pługi będą jeździły przez centrum tej stolicy.
O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Gdyby i ciebie obchodziło to, co służy pokojowi, a nie waśniom i sporom, nie układom politycznym, które tak świetnie w owych czasach podejmowali arcykapłani i przywódcy. Gdybyś i ty zainteresował się tym, co daje ci prawdziwy pokój. Gdybyś to poznał, ominęłaby cię ta tragedia.
Łzy Chrystusa z pewnością nie są słyszalne przez mieszkańców Jerozolimy. Zbyt zajęci są pośpiechem dnia codziennego, żeby jeszcze zatrzymywać się nad jakimś płaczem.
Ale te łzy docierają dzisiaj do nas. Docierają przez słowo, które słyszymy i przez Ducha Świętego. On chce i w nas obudzić refleksję. Pragnie w nas obudzić wrażliwość, która jest niezmiernie ważna, żeby rozpoznać wrażliwego Boga. Żeby swoje strapienia, udręki, doświadczenia przeżywanego bólu, zadawanego przez kogoś bądź wynikającego z odkrycia własnej niemocy i zawodności, wypłakiwać przed Bogiem.
Pamiętamy pewnie, że Jezus, widząc litość kobiet jerozolimskich, które nad Nim płakały, uszanował te łzy, ale nadał im właściwy kierunek: Nie płaczcie nade Mną, płaczcie nad sobą i nad waszymi dziećmi. Jeżeli z zielonym drzewem takie rzeczy robią, to co się stanie z suchym?
Prośmy dziś dobrego Pana o to, by nasze serca usłyszały, jak Bóg w swojej ogromnej miłości, przez łzy, pragnie obudzić w nas te miejsca, które straciły wrażliwość, bo pokonała je rutyna, przyzwyczajenie i pośpiech. Abyśmy i my usłyszeli płacz Boga, rozbrzmiewający gdzieś w tle naszego pośpiechu, zmartwień wielkich i małych. Ten płacz chce nawilżać nasze serca mocą nowych wrażliwości, potrzebną do tego, żeby rozpoznawać Boga.
Prorok Jeremiasz widział, jak naród, pełen pychy, zupełnie nie przejmuje się tym, co do niego mówi Bóg. Dał Panu Bogu pozwolenie, by przez niego powiedział: Wyczekujecie światła, lecz On je zamieni w ciemności, rozprzestrzeni mroki. Jeżeli zaś tego nie posłuchacie, będę potajemnie płakał nad waszą pychą. Będę płakał nieustannie i zamienią się w potoki łez moje oczy, bo trzoda Pańska idzie w niewolę.
Kiedyś jeden starszy mężczyzna powiedział, że najtrudniej przychodzi mu płakać i bardzo prosił Pana Boga o dar łez, żeby jego serce, które rozpoznaje, jako mało wrażliwe, mocno skupione na sobie, mogło odzyskać rytm pozwalający rozpoznać obecność Boga w jego życiu.
Panie Jezu, prosimy Cię, aby nasze serca, dotknięte łaską Twojego Ducha, stawały się wrażliwsze, żebyśmy i my nie zabraniali sobie płakać – nie w beznadziei i rozpaczy, ale w poszukiwaniu wrażliwości, pokoju, prawdy, którą jesteś Ty.
Ksiądz Leszek Starczewski