Dobre Słowo 19.12.2010 r. – IV Niedziela Adwentu, rok A
Miłość jest widzialna
Boże Ojcze, Ty kochasz każdą i każdego z nas miłością nieodwołalną. Codziennie mówisz, że kochasz, bo codziennie potrzebujemy miłości. Dziękujemy Ci za to, że Twoja miłość jest widzialna, że objawiasz ją przez swojego Syna Jezusa Chrystusa, który w mocy Ducha Świętego tu teraz jest. Dziękuję Ci, Ojcze, że nie ma dla Ciebie osób nieważnych, które traktowałbyś jak pionki, karzełki, lalki czy manekiny, ale wszyscy jesteśmy drodzy w Twoich oczach. Tak mówisz nam w Twoim słowie. Zmiłuj się nad nami. Pomóż nam odkryć tę prawdę bez względu na to, ile mamy lat, jakie mamy wykształcenie, co osiągnęliśmy, czy co zmarnowaliśmy w życiu. Ty nie przestajesz nas kochać i zapraszasz do bliskości z Tobą. Zmiłuj się nad nami, bo nasze serca często są egoistyczne, poranione, rozczarowane i nie mogą zdobyć się na wiarę w tę miłość. Pomóż nam, abyśmy uwierzyli w miłość, jaką masz ku nam – do każdej i każdego z nas.
Dzisiejsza Ewangelia pokazuje bardzo ciekawą postać, która wpisana została w historię zbawienia, czyli Józefa. Dlaczego ciekawą? – Bo Józef ani słowem nie odzywa się na kartach Ewangelii. Nawet Judasz coś mówił, a Józef kompletnie nic.
Józef to człowiek, który wedle zwyczaju żydowskiego zaślubił Maryję. Ten zwyczaj był taki, że młodzi przez rok przed zamieszkaniem razem byli już sobie poświęceni, a jeszcze wcześniej rodziny składały obietnicę, że ten mężczyzna należy do tej kobiety. Można to było jeszcze w tej pierwszej fazie odwołać bez konsekwencji, jeżeli któraś ze stron tego chciała. Ale jak już byli sobie zaślubieni, to choć nie mieszkali razem, byli traktowani jak mąż i żona, chociaż nie dopełniali jeszcze powinności małżeńskich.
Józef po zaślubinach, wpierw, nim zamieszkali razem, dowiaduje się, że Maryja jest w ciąży za sprawą Ducha Świętego. Możemy sobie tylko wyobrażać, jak mógł na to zareagować.
Był człowiekiem prawym – mówi Pismo Święte. Znaczy to, że nie był bezdusznym urzędnikiem, ale sercem, oczami i rękami trwał blisko Boga.
Nie chciał narazić Jej na zniesławienie, bo Prawo mówiło, że jakby narzeczona była brzemienną, to znaczy, że go zdradziła, więc taką kobietę trzeba ukamienować. I nie było przeproś.
Zamierzał oddalić Ją potajemnie. Można było wtedy napisać list rozwodowy i zerwać związek.
Czemu Józef robi takie rzeczy? Czy on nie wierzy, że Maryja znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. – Absolutnie nie jest to tak. On nie miał wątpliwości i bardzo dobrze wiedział, że ona jest brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Wiedział. – Więc w czym był problem? – Józef dotknął tajemnicy, która go całkowicie przerosła. Dotknął tajemnicy miłości, która staje się tak bliska, że zaraz będzie się uśmiechała pięknymi oczkami Dziecka, będzie machała nóżkami i rączkami, że aż będzie się chciało przytulić ją do policzka i całować. Tak bliska będzie miłość Boga. Józef zwyczajnie się przestraszył. Czego się przestraszył? – Tego, że on nie da rady przyjąć takiej miłości, nie da rady się nią zaopiekować, nie da rady takiej miłości sprostać… Wierzył, że Bóg poprowadzi Maryję dalej, bo jest tak fantastyczny, że nie zawiedzie, ale myślał, że on sam musi się usunąć.
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło”. Józefie, nie patrz na swoje siły, bo one są marne, ale patrz na Ducha Świętego. To jest moc. Józefie, w Nim jest siła. Jeśli będziesz patrzył na swoje siły, to twarzą w ziemię zaryjesz. Nie dasz rady z tą rodziną, z tymi dziećmi, z tą pracą albo z tym brakiem pracy… Nie dasz rady. Dlatego wołaj Ducha Świętego. To jest siła i moc. Nie dasz rady być mamą, jak nie masz pomocy Boga. Potrzebna jest moc Ducha Świętego. Potrzebna jest miłość pochodząca od Boga, ponieważ miłość jest z Boga. Takie krótkie przesłanie: Nie dasz rady! I co robi Józef? – Nie struga chojraka.
Jeśli ktoś ma na koncie jakąś bezsenną noc, kiedy się czymś martwił, to dobrze wie, co Józef przeżywał. To jest dla nas też praktyczna podpowiedź. Bo my często w czasie bezsennych nocy przesadnie się zamartwiamy: Jak to będzie?... Czy się ułoży?… Panie chyba częściej nie mogą spać – na przykład przez syna, męża, przygotowywanie świąt, organizowanie porządków.
Kiedy moja mama przygotowywała na święta placki, to żaden z nas – a miała w domu czterech synów i męża, czyli pięciu chłopów – nie mógł wchodzić do kuchni, bo to był jej teren. Jeśli już wchodziliśmy, to tylko po to, aby coś pokroić i to pod ścisłym nadzorem, bo to było jej królestwo.
Zmartwień zatem może być mnóstwo. Boże słowo daje nam taką podpowiedź – wołaj wtedy do Ducha Świętego. Zamiast zajmować się myśleniem, jak to będzie, to wołaj: Duchu Święty, przyjdź. Duchu Święty, oświeć mnie. Duchu Święty, umocnij mnie.
A kim jest Duch Święty? – Jest Miłością łączącą Boga Ojca z Synem. Jest Miłością odwieczną. Jest Mądrością. Jest Pocieszycielem. Jest Obrońcą wobec oskarżających i dołujących nas myśli.
Panowie, trzeba wołać Ducha Świętego: Duchu Święty, przyjdź. Boże, daj mi Ducha Świętego. A nie mówić: Eee, bez sensu to wszystko. Wołać Ducha Świętego. On przyjdzie.
Duch Święty przychodzi. Józef słyszy o tym, ale też słyszy, że nie jest pionkiem w grze: Józefie, ty nie będziesz cieciem w tej rodzinie, by jak cieć jej pilnować. Nie będziesz tylko po to, by przynosić pieniądze i to wszystko. – Najlepszy mąż na świecie, bo pieniądze przyniósł, a jak nie przyniósł, to kawał łotra? – Nie. Józefie, ty będziesz opiekunem, będziesz odpowiedzialny, bo taki ma być mężczyzna. Ma dać poczucie bezpieczeństwa żonie i dzieciom.
Jak mężczyzna nie daje poczucia bezpieczeństwa, to jest terrorystą. Fizycznie nietrudno być ojcem. Już gimnazjalista – fizycznie dojrzały – może być ojcem. To nie sztuka. Ojciec ma być odpowiedzialny. W jego ramionach żona znajduje poczucie bezpieczeństwa. Jak trzeba, to ojciec powie mocne słowo, a jak trzeba, to też przytuli. Po co o tym mówię? – Żeby modlić się o taką postawę ojca. Oczywiście, że jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził.
Drogie żony, nie podcinajcie skrzydeł swoim mężom w domu: Niedojda taka jesteś. Jak ktoś cały czas słyszy takie słowa, to jeszcze uwierzy, że jest niedojdą. Mąż potrzebuje, żebyś go doceniła, a nie już od samego rana tylko narzekała: To nie pasuje… Tu żarówka źle przykręcona… Obraz krzywo wisi… I ciągle tylko wypominki. Jak on ma się przy tobie rozwinąć?! Mężczyzna to nie pionek w domu. To nie jest bankomat, który wypłaca pieniądz co do złotówki, żeby sobie czasem nie wziął nic na piwo. Ale ma być odpowiedzialny i mieć poczucie ważności w domu.
Józef wie, że nie jest pionkiem w grze, tylko że ma konkretną misję do spełnienia.
Każdy z was, drodzy panowie, ojcowie, ma konkretną misję do spełnienia w domu. Ktoś kiedyś głupio powiedział, że prawdziwy mężczyzna nie płacze. Czy jest skałą? – Piotr ryczał. Jezus płakał. Czasem mężczyzna ma takie chwile, że po prostu klęknie i płacze, ale będzie tak wycierał oczy, żeby nikt nie widział. A zwłaszcza, żeby drugi chłop nie zobaczył, że on płacze. Wszyscy jesteśmy ludźmi i każdy ma trudne chwile.
Widziałem kiedyś mojego tatę, jak wycierał łzy nad grobem swojego taty. Często tam jeździ, rozmawia, czerpie siły. Tata uczył mnie, że najsilniejszy jest człowiek, gdy klęczy. – Mój tato, którego Pan Bóg podniósł z nałogu alkoholowego. A bywało, że mieliśmy piekło w domu na Wigilię. Teraz tato przez dwanaście lat trzyma się i swoją postawą pokazuje, że dla Boga nie ma nic niemożliwego.
Stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez proroka. Tak, bo słowo Boże ma się spełniać w domu. Wtedy dom jest domem, a nie hotelem. Codzienna modlitwa i czytanie Pisma Świętego – uczy Katechizm Kościoła katolickiego – podtrzymuje miłość w rodzinie. Bez tego, to o czym my mówimy? – O hotelu: ktoś przyszedł, tam w kuchni jest jakiś obiad, a tu telewizor, szklany wariat – jak ojciec rodziny. A mama to komórka, która tam leży…
Bez codziennej modlitwy i czytania Bożego słowa się nie da. No bo jak? Z pustego, to i Salomon nie naleje. Jak w samochodzie nie ma benzyny, to można się tylko bawić, siedzieć i machać kierownicą. Wtedy ojciec jest chłopcem, który tylko się bawi w rodzinę.
Codzienna modlitwa i czytanie słowa Bożego, aby się wypełniało słowo Pańskie. To nie jest trudne. Przeczytać z Pisma Świętego chociaż jedno zdanie. Teraz nawet w gazetach drukują Ewangelię na niedzielę. Ludzie znają program telewizyjny na weekend, ale kto czyta słowo Boże na niedzielę, żeby wiedzieć, o czym będzie Ewangelia? Później się wychodzi z kościoła i nie wiadomo, o czym była Ewangelia. Aby się wypełniało słowo Pańskie.
Bóg jest z nami – takie nadasz Mu imię. Porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel. I właśnie ty Mu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów.
Drogi tato, drogi mężu, twoim zadaniem jest – jak dziś słyszymy – nadawać twojemu domowi imię: Bóg jest z nami. Żeby to był dom, a nie hotel.
Jakie są cechy widzialnej miłości? Już kilka podaliśmy. – Odpowiedzialność, poczucie bezpieczeństwa, codzienna modlitwa, czytanie słowa Bożego. Jakie jeszcze? – Miłość widzialna to ta, którą można rozpoznać przez fizyczną i duchową obecność. Co to znaczy? – Że ludzie znajdują dla siebie czas, żeby ze sobą przebywać. Zapracowani, umordowani, ale ze sobą przebywają.
Papież Jan Paweł II mówi, że w przeciągu tygodnia różnie jest z tym czasem, ale niedziela ma być dniem, w którym odświeżamy spojrzenie na swoje twarze, w swoje oczy, wspólnie przebywamy w gronie rodzinnym, rozmawiamy ze sobą, słuchamy się, siadamy do wspólnego stołu. – Przez jeden dzień w tygodniu, by nadrobić zaległości. W centrum tego dnia dla osób, które uważają się za chrześcijan, ma być Eucharystia. Cudownie, gdyby była wspólna, ale różne ludzie mają upodobania. Ale ma być niedzielna Msza Święta, bo to zacieśnia więzi. Warto ze sobą przebywać i rozmawiać, bo miłość widzialna objawia się przez fizyczną i duchową obecność, przez słowa i czyny.
Józef nic nie mówił, ale wiele czynił. To jest człowiek czynu. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Potrzebna jest więc fizyczna i duchowa obecność przez słowa i czyny. Nie wystarczy tylko mówić, że się jest – Przecież jestem, czego ty ode mnie chcesz?! – a być jak posąg czy mumia, która siedzi tylko przed telewizorem z dwoma bateryjkami. Jeden chłopiec tak to określił: Mój tato chodzi na dwie baterie. – Jakie baterie? – Żywiec. J Wtedy dopiero odżywa. Normalnie nie otworzy ust, a jak wypije, to ma gadkę.
Zatem fizyczna obecność i rozmowa. Dlaczego? – Bo miłość, jaką Bóg ma ku nam, jest widzialna. Bóg nie tylko mówi, że kocha, ale przyjmuje ciało i staje się Człowiekiem. Jest obecny z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Kiedy odchodził od nas fizycznie, powiedział: Nie zostawię was sierotami. Posłał Ducha Świętego i obecny jest teraz w tajemnicy Kościoła, którego jest Głową.
W Kościele jest cały czas obecny i mówi do nas przez słowo, przebacza nam, karmi nas swoim Ciałem i Krwią. Jest fizycznie obecny w nowy sposób. To jest Mistyczne Ciało. Co to znaczy? – Tajemnicze, związane z działaniem Ducha Świętego. Jest obecny we wspólnocie, którą tworzymy. W przeciwnym razie, to wszystko jest psu na budę – gdyby nie było pośród nas Boga Żywego, gdyby to była tylko tradycja, wyuczony zwyczaj, jakieś obrzędy. Tu jest ukryty żywy Bóg, który nie zaprosił nas po to, żebyśmy zanudzili się na śmierć, tylko żebyśmy zaczerpnęli siły. Fizyczna obecność wyraża się w konkretach. Papież mówi, że miłość to postawa troski o rozwój dobra drugiego człowieka, wyrażona w słowach i czynach. To pierwsza z cech, przez którą wyraża się widzialna miłość.
Drugą z tych cech jest czułość. Bóg się przedstawia jako Ten, który nas pociągnął ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Do policzka podnosiłem… Na ramiona brałem… Uczyłem miłości… Dziecko nie rozumiało, że świadczona jest mu miłość, ale Ja tę miłość daję.
Każdy z nas potrzebuje czułości. Przez co tę czułość mamy wyrażać? – Choćby nawet przez zwracanie się do siebie. Kiedyś pewnemu kochanemu małżeństwu zwróciłem uwagę, gdy żona powiedziała: Mój stary. – Przepraszam, kto? – Mój stary. – Jaki twój stary? – No, mój chłop. – Jaki chłop? Masz jakiegoś chłopa? Mąż. Mąż Jej, Józef. – Eee, takimi bzdurami będę się zajmowała?! Ale to wszystko zaczyna się od tego, jak się do siebie zwracamy: Mężu. Żono. Nie: Mój misiu. To nie jest misiu. To ma być niedźwiedź, tygrys. Ktoś silny. To ma być mężczyzna.
Wyrażajmy czułość poprzez ciepłe zwracanie się do siebie. Trzeba też okazywać sobie zainteresowanie. Panowie, kiedy ostatni raz mówiliście swoim żonom, że je kochacie? Może się udało podczas ostatniej Wigilii? Jest szansa, bo niedługo już następna Wigilia J. A żona potrzebuje codziennie słyszeć, że jest kochana i piękna. Trzeba się przełamać i wyciągnąć rękę, przytulić, a także wyjaśniać sobie pewne rzeczy systematycznie. Wszyscy potrzebujemy czułości. Czemu się tego wstydzimy? A później jesteśmy takie drewniaki. – Nie dotykaj, bo cię kopnie. Zapytajmy, ile jest w naszym domu czułości? Jeśli jej nie ma, to jest hotel, nie dom.
Przypomnijmy sobie, jak Papież Jan Paweł II dotykał ludzi. Nie bał się, że go będą o coś posądzać, ale dotykał. Wzór ojcostwa to człowiek, który nie miał żony – Jan Paweł II. Wzór bycia matką to kobieta, która nie miała męża – Matka Teresa z Kalkuty. Dotykała i czule tuliła ludzi.
Ostatnia cecha widzialnej miłości to poświęcenie. Papież Benedykt XVI mówi, że miłość nie tylko nie ucieka przed poświęceniem, nie tylko je przyjmuje, ale nawet go szuka. Szuka poświęcenia, żeby się dla kogoś oddać. Cóż z tego, że ktoś ma wykształcenie, pieniądze, mieszkanie, jak nie ma z kim tego dzielić? Kiedy Adam był po stworzeniu sam, to cóż z tego, że były żyrafy, pantery, kangury... Mógł wtedy powiedzieć: Panie Boże, nie to, że jest źle, ale gdybyś jeszcze kogoś wymyślił... Pan Bóg mówi: Dobrze, Adamie. Zsyła mu sen, a sen w Biblii to tajemnica. I w czasie tego snu stwarza Ewę. Adam rano otwiera oczy: Wow, trafiłeś! Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała.
Poświęcenie to życie dla kogoś. Droga siostro, drogi bracie, masz dla kogo żyć? Bo jak nie masz, to życie jest bez sensu. Masz dla kogo znosić trudy? Pewien znajomy opowiadał mi, że ma w pracy takiego szefa, że masakra. Już nic nie pomaga, nawet zasada: Chcesz żyć w spokoju, nie wyprzedzaj szefa w rozwoju. Ale jest jedna rzecz, która go ratuje: ma dla kogo żyć – dla żony i dzieci. Jeśli się coś daje z siebie, to dopiero można poczuć, że się kocha. Bo jeżeli ktoś się poświęca z miłości, to nie traci sił, ale nagle okazuje się, że je odzyskuje. Ktoś może mówić: Kocham tę robotę. Oczywiście, że nie zawsze będzie tak, że jak się podchodzi do czegoś z miłością i pasją, to spotka nas oczekiwany odzew, a nawet często może spotkać obojętność. Kiedy Jezus umierał na krzyżu, to czy wszyscy mówili: Tak, tak, oddaje swoje życie z miłości? – Raczej wołali: To jest zbrodniarz, złoczyńca, łotr.
Gdy poświęcimy się z miłości, dopiero wtedy doświadczymy tego, jak miłość staje się widzialna.
Ksiądz Leszek Starczewski