Dobre Słowo 30.12.2010 r.
Sławić Go i o Nim mówić
Boże Ojcze, mówisz do nas przez wszystkie wydarzenia naszego życia. Okaż nam Twoje miłosierdzie przez Jezusa w Duchu Świętym. Pomóż nam, byśmy patrząc na to, co się dzieje w naszym życiu, rozpoznawali Twoje kroki, widzieli Twoje przyjście i Twoją obecność dla nas i dla naszego zbawienia. Zmiłuj się nad nami w tej godzinie, kiedy pragniemy usłyszeć Twój głos i spotkać się z Tobą w słowie, które nas zbawia, oczyszcza i uświęca.
Osiemdziesiąt cztery lata życia, w tym siedem lat z mężem, a poza tym bycie wdową. To wystarczająca ilość powodów do tego, żeby narzekać i nie widzieć sensu w swoim życiu. Nie dostrzegać motywacji do mierzenia się z każdym dniem i szukania w jakichkolwiek następujących po sobie wydarzeniach, sprzyjającego i objawiającego się Boga.
W takiej sytuacji mogła być Anna, niewiasta bardzo podeszła w latach, która spotyka Dzieciątko Jezus, wnoszone do świątyni przez Rodziców.
Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy. Niesamowita lekcja pokory i zastanowienia. Niewykluczone, że dla wielu z nas także utwierdzenie w tym, żeby na języku gościło imię Pana. Aby wiodło prym poszukiwanie sensu nawet wówczas, gdy wszystkie wydarzenia naszego życia wskazują na to, że pozostaliśmy sami.
Droga siostro i bracie, prorokini Anna przemawia dziś do nas przez Ewangelię, pokazując Dzieciątko Jezus, powód do tego, by sławić Boga i mówić o Nim wszystkim. W rzeczywistości naszych przeżyć i doświadczeń, które słowo Boże rozświetla swoim światłem, nie ma nastąpić spotkanie jakiegoś ponurego sędziego, który przyszedł do nas i mówi: No i widzisz? Spójrz na Annę. Ona ma powody do narzekania i nie narzeka. Sławi Boga, a ty co? A ty z czym chcesz wystąpić? – Nie, nie, nie. Nie chodzi o konfrontację na takiej płaszczyźnie. To ma być spotkanie pełne miłości, refleksji, zadumy, przepełnione pokorną prośbą ze strony Pana, aby Mu ufać, sławić Go i o Nim mówić.
Jak często na moim języku, w moich rozmowach, gości chwała Boga, oprócz bardzo tradycyjnych i niezmiernie potrzebnych sformułowań typu: Chwała Panu?
Jak często, pośród miażdżącej ilości powodów do narzekania i marudzenia, zwycięża we mnie sławienie Boga?
Pan, który przychodzi do nas w tym słowie, zachęca do przylgnięcia do Niego sercem – może poobijanym, może i otwartym, w każdym razie, naszym. Moim. Twoim sercem do Jego Serca, abyśmy mogli się spotkać. Aby moc, mądrość i łaska, spływająca z tego słowa, spoczęła dziś na nas.
Ksiądz Leszek Starczewski