Dobre Słowo 15.01.2011 r.
Nie takiego, który by nie mógł współczuć
Jedną z najbardziej brutalnych konsekwencji grzechu jest to, że grzech pozbawia nas wrażliwości. Miażdży szczególnie tę cechę naszego człowieczeństwa, obecną we wrażliwości, jaką jest współczucie.
Słyszymy dzisiaj we fragmencie Listu do Hebrajczyków, jak autor natchniony z wielką mocą ukazuje Chrystusa jako Arcykapłana, który skutecznie podjął się próby zbudowania na nowo mostu łączącego wrażliwość Serca Niebieskiego Ojca z naszym człowieczeństwem, z naszymi sercami. Autor wypowiada następujące słowa: Mając więc Arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Jakiej wiary? – Wiary pozwalającej nam mierzyć się z tymi miejscami w naszych sercach, w których panoszy się grzech, w których zmiażdżył on, spustoszył, czułość i współczucie, nieodzownie z czułością związane.
Kładąc naciskając na prawdę, niosącą ogromne światło i wyzwolenie dla naszych serc, autor Listu do Hebrajczyków dodaje: Nie takiego bowiem mamy Arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. To jest Arcykapłan, który tak zajął się grzechem, że to zajęcie nie pozbawiło Jego Serca współczucia. Jego sposób podejścia do grzechu, zwycięstwa nad grzechem, nad śmiercią, która jest zapłatą za grzech, był taki, że ocalił, a nawet wręcz rozwinął wrażliwość, czułość i współczucie.
To niezmiernie ważna prawda, która chce do nas dotrzeć, żeby zaprosić nas do refleksji nad naszym spojrzeniem na własne serce, na współczucie, na naszą czułość.
W Piśmie Świętym współczucie wiąże się z czułością – wypływa z niej. Ta czułość nie ma w sobie nic z urzędowego aktu westchnienia, ze stanu, który powinno się odegrać, bo ktoś mówi o bolesnym przeżyciu. Nie. Współczucie – jak zauważa autor Słownika teologii biblijnej – w przypadku Jezusa wiąże się z ogromnym przeżyciem. Autor tego słownika pisze: Jezus drżał ze współczucia dla najbardziej pokrzywdzonych: trędowatych, ślepych, dla matek lub sióstr pogrążonych w żałobie. Niezmordowana czułość Boga, czułość Jezusa, zwycięża grzech i dochodzi aż do przebaczenia tym najnieszczęśliwszym ze wszystkich, to jest grzesznikom.
Tak właśnie działa czułość Boga, która potrafi wejść w położenie człowieka z wielkim drżeniem i bojaźnią, niejako na paluszkach, żeby nie naruszyć i tak już wątłej kondycji ludzkiego serca, zranionego przez grzech. Wchodzi ze współczuciem w położenie tego biednego człowieka i razem z nim przeżywa wszystko w taki sposób, żeby zwyciężyć panoszący się grzech, żeby przywrócić wrażliwość, żeby tą wrażliwością obdarzyć.
Słowo Boże kreśli przed nami ważną prawdę życiową: nie jesteśmy w stanie zdobyć się na współczucie. Współczucie jest darem. W paulińskim tłumaczeniu Biblii, w Księdze Zachariasza, jest użyte takie właśnie słowo: Na dom Dawida i na mieszkańców Jerozolimy wyleję Ducha współczucia i błagania. Wtedy będą patrzeć na tego, którego przebili, będą nad nim rozpaczać, jak rozpacza się nad jedynakiem, będą gorzko płakać nad nim, jak gorzko płaczą nad pierworodnym. (Za 12,10) Tak, to wielka, niosąca ulgę prawda, którą słowo Boże próbuje nam zaszczepić dziś w sercach, że potrzebujemy nieustannie wyznawać wiarę, poddawać się słowu Bożemu, które jest żywe i skuteczne, które jest w stanie tak spojrzeć na nasze myśli i pragnienia, że – uwzględniając w nich obecność wszelkich szkód i katastrof wywołanych przez grzech osobiście wybrany czy nam zadany – przywraca nam wrażliwość, obdarzając bardzo kreatywnym i konstruktywnym współczuciem.
Jesteśmy zaproszeni do tego, żeby poddawać się słowu, które ma moc, jest zdolne nas osądzać, żeby odkrywać niezmiernie ważne przynaglenie do codziennego trwania przy słowie. Po co? –Autor Listu do Hebrajczyków wyjaśnia: Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla uzyskania pomocy w stosownej chwili. Tak, bo do końca nie wiemy, w którym momencie przyda nam się to, co rozważamy w słowie. Wielokrotnie nie zdajemy sobie sprawy, że nawet najbardziej bezsensowne – według naszych odczuć – trwanie przy słowie, rozważanie go, słuchanie rozważań, które w danym momencie wydają nam się kompletnie nieprzydatne do życia, może być niezwykłym objawieniem i wielkim światłem w sytuacjach zupełnie innej chwili.
Rozważamy bogactwo słowa, które nas wyposaża i uzdalnia do konfrontacji z życiem, do przechodzenia przez trudności, nie mając do końca świadomości tego. Dlatego niewzruszenie i mocno trwajmy w wyznawaniu wiary i w korzystaniu z Bożego słowa.
Dziękujemy Panu za to, że pochyla się nad nami w taki sposób, że widząc całą naszą kondycję, dostrzegając szlachetność i podłość, słabość i moc, wchodzi w nasze położenie, aby swoim współczuciem, którym chce nas obdarzyć, oczyszczać nasze człowieczeństwo, przywracać mu wrażliwość, zarażać go czułością, żebyśmy doświadczywszy Jego miłosierdzia, po pierwsze nieustannie wracali do źródła, jakim jest Boże słowo, a po drugie – z tego źródła zaczerpnęli i świadczyli o tej czułości wobec innych.
Droga siostro, drogi bracie, jak jest z twoją wrażliwością? Jak jest z twoją czułością? Na ile zdajesz sobie sprawę, że czułość jest darem, którego Bóg bardzo chętnie udziela, zapraszając do trwania przy Jego słowie?
Jaka jest dzisiaj twoja relacja do słowa, do tych momentów dnia, w których decydujesz się na rozważenie słowa?
Jak – w kontekście dzisiejszych rozważań – patrzysz na te spotkania z Bożym słowem, w których kompletnie nie czułeś jakiegoś sensu, nie dostrzegałeś praktycznego wniosku, skoro właśnie dziś słowo mówi: Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla uzyskania pomocy w stosownej chwili.
Panie, dziękujemy Ci za dar Twojego współczucia, które wypływa z czułości. Dziękujemy, że tę czułość nieustannie nam przynosisz i nią obdarowujesz, ilekroć przyjmujemy dar Twojego słowa. Przynaglaj nasze serca i umysły do poddawania się osądowi Twojego słowa, które jest żywe i skuteczne.
Ksiądz Leszek Starczewski