Komu, komu Słowo? (14.02.2011 r.)

Dobre Słowo 14.02.2011 r.

Komu, komu Słowo?

 

Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan.
               W naszym kontakcie z Bożym słowem bywają różne dni – lepsze i gorsze. Raz może ogarnąć nas większe natchnienie do tego, by sięgnąć po słowo, rozważyć je. Bywa i tak, że nie ma w nas chęci, jest całkowita klapa, rezygnacja z tego, aby słowo przynajmniej przeczytać. Ilekroć jednak wracamy, tylekroć potwierdza się w nas prawda, że słowo zapuściło w nas korzenie, że ma ono swoją moc, której dajemy zgodę naszym sercem i życiem.

               Bywa i tak, że nie potrafimy się uporać ze słowem, nie umiemy odczytać, czego od nas oczekuje i do czego nas wzywa. Może się pojawić i taka sytuacja, że czujemy przesyt słowem. Nie zapomnijmy, że słowo Boże jest nam głoszone nie tylko po to, by przyjąć je sercem i rozważyć, ale także żeby zastosować je w życiu osobistym. Żeby wzbudzić w sobie ciekawość i przez wytrwałe stosowanie w życiu pozwolić słowu w nas działać, przemieniać nas i to nie według naszych kryteriów, które często są doraźne, domagają się natychmiastowego działania słowa. Sprzyja temu klimat urządzeń elektronicznych, z których korzystamy – szybki transfer w przesyłaniu plików, świetny dostęp do Internetu, włączony pilotem telewizor, zmiana kanałów... Ta rzeczywistość może utrudniać i utrudnia nam kontakt z działaniem słowa.

               Słowo posyłane przez Pana dokonuje w sposób tajemniczy, bo związany z działaniem Ducha Świętego, przemian naszego myślenia i serca. Słowo Boże chce nas uspokoić, żebyśmy nie ulegli panice i zniechęceniu, gdy nie widzimy tych owoców, które – jak słyszymy – ma przynieść. Wzywa nas jeszcze do tego, co może odblokować zamulenie i zniechęcenie, mianowicie do świadectwa, do konkretnego głoszenia go, mówienia o nim. Ilekroć zabraknie nam przełożenia słowa na głoszenie go przez postawę swojego życia, przez konkretny przemyt tego, skąd bierzemy siły do ciągłego powstawania, nawracania się – a czerpiemy je właśnie ze słowa – tylekroć zamulenie i niechęć do korzystania ze słowa będzie wzrastać. Ważna jest wytrwałość i budzenie w sobie świadomości, że działanie słowa nie pokrywa się z działaniem mediów. Nie jest tak oczywiste w swej szybkości, jak działanie urządzeń elektronicznych.

                   Paweł, zwracając się do Żydów, którzy nie mają serc otwartych na nowość Bożego słowa, na inność interpretacji słowa, na odczytanie go w kluczu Jezusa Chrystusa, bardzo jednoznacznie stwierdza: „Skoro odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan”. Poganie słysząc to radowali się i wielbili słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. Słowo Pańskie rozszerzało się po całym kraju.

                  Drogi odbiorco Dobrego Słowa, w twoim kontakcie z Bożym słowem zawsze istotny pozostanie element modlitwy. Jeśli zabraknie modlitwy o przyjęcie słowa, o zastosowanie go w życiu i o jego głoszenie, szybko odkryjesz, że zaczniesz się uznawać za niegodnego życia wiecznego, za osobę, której słowo Boże niewiele wnosi w życie. Módl się. Módl się o dar modlitwy. Módl się słowem, bo w modlitwie nabiera ono mocy, którą Pan chce ci zesłać. Bez modlitwy dojdziesz do absurdalnych wniosków i samego siebie będziesz traktować nieludzko. Nie odnajdziesz w sobie światła, które Pan ci posyła.

                Panie, nieustannie modlisz się za nas, aby słowo dokonywało przemian wprowadzających nas w głębię zbawienia. Otaczaj nas Twoją opieką, uzbrajaj swoją cierpliwością i dodawaj otuchy w momentach, kiedy nam jej braknie, gdy zniechęcenie swoimi łapami i pazurami będzie się wdzierać w delikatną konstrukcję naszych serc. Twoim ciepłem i mocą Ducha Świętego przytulaj nas do siebie w modlitwie.

Ksiądz Leszek Starczewski