Dobre Słowo 16.02.2011 r.
W drodze do siebie
Doświadczenie przyprowadzonego do Jezusa niewidomego jednoznacznie próbuje skierować do naszych serc zachętę o bardzo uczciwą i szczerą przed Panem modlitwę o łaskę cierpliwości. O łaskę tłumaczenia sobie samemu i innym, że procesy dojrzewania i dorastania w naszej świadomości wiecznego zbawienia, odkrywania sensu życia, już się dokonują. Pan, posyłając nam swoje słowo, karmiąc nas swoim Ciałem i Krwią, nieustannie oczyszcza i buduje w nas wieczność.
Dobre Słowo 16.02.2011 r.
W drodze do siebie
Jezus ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: „Czy widzisz co?” A gdy przejrzał, powiedział: „Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa”. Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie.
Często w naszych spotkaniach z własnym sercem, a także z sercami naszych przyjaciół, dochodzi do zgrzytu niecierpliwości. Brakuje nam cierpliwości, kiedy – bardzo się przymuszając i starając – nie potrafimy odczytać obecnych w nas uczuć, albo gdy ktoś z przyjaciół, wobec których już nie raz otwieraliśmy serce, nie umie nas zrozumieć. Często bierze się to stąd, że błędnie pojmujemy procesy zachodzące w naszych sercach. Zbyt szybko lub zbyt wolno podchodzimy do tego, co dzieje się w nas i wokół nas.
Rozważane dziś słowo mówi o pewnych procesach oczyszczenia i uzdrowienia, które muszą się dokonywać. Dzięki nim wzrasta w nas świadomość swoich przeżyć, a także przeżyć, którymi naznaczone są życiorysy osób, z którymi się spotykamy.
Doświadczenie przyprowadzonego do Jezusa niewidomego jednoznacznie próbuje skierować do naszych serc zachętę o bardzo uczciwą i szczerą przed Panem modlitwę o łaskę cierpliwości. O łaskę tłumaczenia sobie samemu i innym, że procesy dojrzewania i dorastania w naszej świadomości wiecznego zbawienia, odkrywania sensu życia, już się dokonują. Pan, posyłając nam swoje słowo, karmiąc nas swoim Ciałem i Krwią, nieustannie oczyszcza i buduje w nas wieczność.
Drogi odbiorco Dobrego Słowa, w których miejscach w kontaktach z twoim sercem i z twoimi bliskimi odkrywasz brak cierpliwości? Jak reagujesz na to, że rzeczy nie dzieją się w takim tempie, jakie założyłeś? Czy zdobywasz się na to, by bardzo uczciwie, w spotkaniu ze słowem, błagać Pana o cierpliwość i o umocnienie twoich kroków na drodze prowadzącej do wiecznego zbawienia tym tempem, które naprawdę służy tobie, twoim braciom i siostrom – tempem nadanym przez Pana?
Prawdą jest, że słowo także zaprasza nas do uczenia się siebie – do pewnej drogi i przygody w odkrywaniu siebie. Nie z biczem w ręku, nie z jakąś tanią podpuchą, pocieszeniem, ale z bardzo realnym doświadczeniem siebie, jako siebie. Doświadczeniem przemian i zastojów, radości i smutków, codziennie wpisujących się w nasze życie, nad którymi z całą pewnością czuwa Pan. Zacytujmy słowa jednego z biblistów: Pan Bóg też ciągle na nowo się nas uczy. Ciągle na nowo podejmuje nas z wielką i bardzo budującą cierpliwością.
Doświadczenie z Noem, autorefleksja Pana Boga wypowiedziana dziś we fragmencie z Księgi Rodzaju – Nie będę już więcej złorzeczył ziemi ze względu na ludzi, bo usposobienie człowieka jest złe już od młodości. Przeto już nigdy nie zgładzę wszystkiego, co żyje, jak to uczyniłem. Będą zatem istniały, jak długo trwać będzie ziemia: siew i żniwo, mróz i upał, lato i zima, dzień i noc – oczywiście przedstawiona na sposób ludzki, pokazuje nam to, że On się nas uczy, abyśmy odkryli, że mamy siebie samych się uczyć. Niech to będzie dla nas zachęta do gorliwej modlitwy o uczenie się cierpliwości, o sympatię do siebie samych, o życzliwość dla własnego serca, o bardzo mądrą wyrozumiałość dla błędów, które popełniliśmy i popełniamy, o głęboką refleksję i siłę do tego, by cierpliwie wyciągać wnioski z naszych błędów, abyśmy wychodzili z potopów swej raptowności i surowości w podejściu do siebie i do innych ku tej refleksji, która mówi: Powoli. Wszystko ma swój czas.
Ksiądz Leszek Starczewski