Dobre Słowo 13.04.2010 r.
Trzeba…
Nocne Polaków rozmowy – chciałoby się powiedzieć, patrząc na okoliczności, w których Nikodem przychodzi rozmawiać z Jezusem. Było to nocą. Jakoś w atmosferze nocy, zadumy, refleksji, pewnego wyciszenia się, szybciej rozmawia się o sprawach najważniejszych – szybciej w znaczeniu, że bardziej jesteśmy ku temu skłonni.
W czasie tych nocnych rozmów Jezus mówi o dwóch bardzo ważnych koniecznościach. Skąd wiemy, że bardzo ważnych? – Ponieważ podkreśla to używając słowa trzeba: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Mówi to do starszego człowieka, poważnego uczonego – Nikodema. Dalej stwierdza: Trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego.
Wypływająca z tych słów konieczność dotyka rzeczy bardzo istotnych. Powtórne narodzenie się. O co może tu chodzić? Sam Nikodem pyta: „Jakżeż to się może stać?” Stawia to pytanie ze szczerości serca, z otwartości na dialog, a jednocześnie ze swojego zamknięcia. Okazuje się, że będąc nauczycielem, nie wie o rzeczach tak istotnych, właściwie najistotniejszych. Ale będąc nauczycielem, który nie wie, przychodzi i o to pyta. To wielka klasa, to świadectwo o jakimś nieodkrytym głodzie budzącym się w sercu człowieka. Do tego, aby się obudził, dochodzi poprzez zaciekawienie Osobą Jezusa Chrystusa, poprzez postawienie Jezusowi pytań.
Różne okoliczności mogą zwrócić naszą uwagę i pragnienia ku najgłębszemu głodowi naszego serca. Te okoliczności to noc, to może być jakaś ciekawość, tragedia, o czym wielu z nas w tych dniach się przekonuje, patrząc na to, co dzieje się po katastrofie lotniczej w Smoleńsku.
Pytania zasadnicze ukazują prawdę o nas, o naszych najprawdziwszych głodach. A okoliczności ku temu prowadzące mogą być przeróżne – nieraz bardzo traumatyczne.
Jeden z aktorów – Janusz Gajos – mówiąc o tym, co dzieje się wśród wielu Polaków w dniach żałoby narodowej, zauważył, że tragedie czynią człowieka prawdziwym. Tak, różne tąpnięcia czynią człowieka prawdziwym, wydobywają spod masek właściwe, naturalne oblicze.
Noc czyni Nikodema prawdziwym przed Jezusem – noc zmagań, pytań. Nawet wówczas, kiedy w tej nocy dowiaduje się, że będąc nauczycielem, nie uczy tego, co najważniejsze, iż trzeba się powtórnie narodzić, że mądrość Boża jest wciąż aktywna, że Duch – jak wiatr – wieje, gdzie chce, słyszysz Jego szum, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża, że narodzenie z Ducha oznacza nieustanną aktywność serca, która nie polega na tym, że ma się pomysłowość według kategorii ludzkich, że się jest zawsze najlepszym, zawsze na topie, że zawsze się wie, co trzeba powiedzieć, jak zareagować. Nie. To nie jest narodzenie z Ducha. Narodzenie z Ducha polega na uległości, na poszukiwaniu, na nieustannym dążeniu ku Źródłu, które wytryskuje z samego Boga.
Tak, trzeba nam powtórnie się narodzić. Stając przed Jezusem w szczerości naszych serc, moglibyśmy powiedzieć: Jak się to może stać? Jak się może stać w sercu człowieka, który już tyle razy próbował powtórnie się narodzić, że uda się mu to następnym razem. Już tyle razy słyszałem, że moc zmartwychwstania jest potężniejsza od śmierci, a przygniata mnie smutek, rozczarowanie sobą, drugim człowiekiem, nieumiejętnością odpowiedzi na pytania: Dlaczego spotykają nas różne tragedie, dlaczego Polska znowu musi tak bardzo cierpieć i dlaczego z tego cierpienie, jak i z cierpienia w związku z odejściem do Domu Ojca Jana Pawła II, niewiele wyniknie w życiu publicznym? Dlaczego?
Ale z tym pytaniem, z tą miazgą, ruiną, nocą, zaproszeni jesteśmy do zwrócenia się ku Jezusowi. Pójdźmy do Jezusa. Pójdźmy do Niego tacy prawdziwi, z całą niemocą, otwartością, z całą prawdą o tym, że tak jak Nikodem powinniśmy już wiele rzeczy wiedzieć, powinniśmy o nich świadczyć, a po prostu nie wiemy tego, co najważniejsze, a tego, co najważniejsze, może nas nauczyć tylko Jezus.
Trzeba nam się powtórnie narodzić.
Druga kwestia: Trzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Przypomnijmy, że tak, jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego. Jest to pełne zdanie wypowiedziane przez Jezusa. Mojżesz wywyższył węża na pustyni w okolicznościach, kiedy ginęło wielu Izraelitów z powodu szemrania, niedoceniania, nieodkrywania tego, co najważniejsze, w takiej bliskości Boga, jaką było wędrowanie po pustyni.
Wędrując przez życie, często nie odkrywamy tego, co najważniejsze. Kąsają nas różne narzekania. Zawracamy sobie głowę tym, co nieistotne. Często zniechęca nas skupianie się na tym, co jest tylko złem, trudem codzienności, a zapominamy, co jest celem, do którego zmierzamy. W takich sytuacjach wielu z nas gdzieś wewnętrznie umiera, wielu z nas nie rodzi się wewnętrznie. Wręcz przeciwnie – ginie. Zniechęcenie czyha za rogiem.
W naszych zniechęceniach, szemraniu, w jadzie zła, które chce w nas wniknąć, Jezus mówi: Wywyższaj Syna Człowieczego. To znaczy, głoś moc zmartwychwstania, mów o niej. Nawet gdyby naokoło było wielu poległych, gdyby następowały tragedie, odwołuj się do Zmartwychwstałego, który w swoim Kościele jest obecny i właśnie teraz przemawia do ciebie, zapraszając, byś z tą kondycją, w jakiej jesteś, zbliżał się do Niego i usłyszał: Trzeba się powtórnie narodzić. Trzeba wywyższać Syna Człowieczego. Trzeba odwoływać się do mocy zmartwychwstania, kiedy naokoło rozlewa się jad śmierci, bo każdy, kto uwierzy w Zmartwychwstałego, będzie miał życie wieczne, osiągnie wieczne zbawienie, a to jest najważniejsze. Dochodzi się do tego nie poprzez jednokrotne powtórne narodzenie, ale codzienne powtórne narodzenie.
Dokąd noc będzie walczyć z dniem, dokąd nie nadejdzie pełnia światła, dotąd każdego dnia trzeba się na nowo rodzić, na nowo próbować iść za szumem wiatru, którym jest Duch Święty. Nie wiedząc, skąd pochodzi ani dokąd podążą, mam dać się prowadzić Temu, który wie, dokąd nas prowadzi, nawet wówczas, kiedy wydaje się nam, że już nie damy rady.
Panie Jezu Zmartwychwstały, przypominaj nam o konieczności zbliżania się do Ciebie, bo tylko w Tobie można się na nowo narodzić. Przypominaj nam o tym, że moc zmartwychwstania jest dostępna w sakramentach i że tu mamy zadatek życia wiecznego, że z rozważanego ciągle na nowo słowa Bożego chce dotrzeć do nas nadzieja, że wiemy, iż Ty zmartwychwstałeś i że my, wcześniej czy później, z różnych naszych grobów zniechęceń, upadków, grzechów, niewiary, zmartwychwstaniemy.
Ksiądz Leszek Starczewski