Dobre Słowo 26.04.2010 r.
Jeśli Bóg, to tylko żywy
Boga żywego pragnie moja dusza – mówi psalmista. Trafia w sedno. Odczytuje to, co jest najgłębszym pragnieniem ludzkiego serca. Młody człowiek, śpiewający w stylu hip-hopu treści odnoszące go do Boga, wręcz krzyczał: Bądź, a klęknę.
To bycie dla, istnienie, życie, jest warunkiem, aby w ogóle wziąć się za sprawę Boga w świecie. Bóg żywy, to najgłębsze z pragnień, jakie nosi każdy człowiek w swoim sercu. O Tobie mówi moje serce, szukaj Jego oblicza.
Psalmista kreśli obraz spragnionej łani, która biegnie, szukając wody ze strumieni. Można sobie wyobrazić spękaną ziemię i spragnioną łanię, oczekującą kropli żywej wody, która ją orzeźwi i sprawi, że nie będzie myślała o tej spiekocie, tylko zostanie ożywiona.
Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże. Dusza moja pragnie Boga żywego, kiedy więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże? To pytanie psalmisty nasuwa refleksję o stanie, w jakim się on znajduje – najwyraźniej nie dostrzega Boga. Jest w jakiejś stagnacji, w zawieszeniu. Pyta: Kiedy więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże? Odzwierciedla to jego położenie, ale też podpowiada nam, co należy robić wtedy, kiedy człowiek znajdzie się w podobnej sytuacji, kiedy nie widzi śladów obecności Boga, jest ślepy na to, co Bóg ukazuje, głuchy na to, co Bóg mówi. Psalmista pyta: Kiedy więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże? Kiedy to się stanie? Idzie za tym pragnieniem tak precyzyjnie, że pyta o to, kiedy ono się zrealizuje. Nie tylko słucha serca, które mówi, że jeżeli Bóg jest, to jest to Bóg żywy, bo gdyby miałby być trupem, to Go po prostu nie ma, ale idzie dalej i pyta: Kiedy więc przyjdę i zobaczę oblicze Boże?
Co robi dalej psalmista? Prosi: Ześlij światłość i wierność swoją, niech one mnie wiodą. Niech mnie zaprowadzą na Twą górę świętą i do Twoich przybytków. Zdaje sobie sprawę z nędzy własnych wysiłków, planów, nastawień, sposobów radzenia sobie i kolejnych pomysłów na to, jak odkryć żywego Boga. Po prostu mówi: Ześlij światłość i wierność swoją, niech one mnie wiodą. Niech mnie zaprowadzą na Twą górę świętą i do Twoich przybytków.
Psalmista nastawia się na wysiłek z tym związany, ale to Bóg ten wysiłek inicjuje. To Bóg jest jego pomysłodawcą, a nie własne przypuszczenia, mdłe i mgliste oczekiwania. Dodaje: I przystąpię do ołtarza Bożego, do Boga, który jest weselem i radością moją. I będę Cię chwalił przy dźwiękach lutni, Boże mój, Boże. Tak się stanie, że ja do Twojego ołtarza podejdę z weselem i radością, bo w tym spotkaniu z Tobą, w uczcie, która jest ucztą ofiarną, spotkam i doświadczę żywego Boga. I będę Cię chwalił przy dźwiękach lutni.
Tak więc wołanie o to, by pragnienie było realizowane, to nie wszystko. Psalmista prosi o interwencję Boga: Ześlij światłość i wierność swoją, daj mi odkryć Twoją wierność, bo ja, jak na razie, odkrywam tylko to, że jestem zawodny. Dużo gadam, a mało czynię, dużo słyszę, a mało doświadczam. Ty mi ześlij światłość i wierność swoją. Pokaż, że jesteś nieodwołalny w swoim przychodzeniu do mnie. I dodaje: Ja wyjdę ku Tobie na drogi, na których mnie szukasz, z radością i będę Cię chwalił przy dźwiękach lutni. Będę Ci śpiewał i oddam Ci chwałę. Będę mówił o Tobie. Największą częścią mojego czasu będzie mówienie o Twoich przymiotach: Twojej wierności, łasce i światłości, a nie ględzenie i zatrzymywanie się, babranie się w tym, jak to Cię nie odkryłem, jak Cię zawiodłem, upadłem i nie daję sobie rady.
Boga żywego pragnie dusza moja. Wołajmy i módlmy się tymi słowami psalmisty, by doświadczenie niezwykłej żywotności Boga coraz bardziej stawało się naszym udziałem. Po co? Po ty, by rozweselać nasze serca radością ze zwycięstwa, jakiego Bóg żywy dokonał w zmartwychwstaniu, ale także i po to, by innym o tym mówić w konkretnym świadectwie.
Świadectwo budzi powołanie nie tylko do życia kapłańskiego i zakonnego, ale także do odpowiedzi na zaproszenie Boga do życia wiecznego, do świętości.
Ksiądz Leszek Starczewski