Dobre Słowo 9.08.2010 r.
Łaska czuwania
Panie, Ty z pewnością chcesz nam powiedzieć coś przez to słowo, które niejednokrotnie słyszeliśmy. Dla wielu z nas może być to słowo bardzo bliskie, ulubione. Przebij się przez to, co w nas w tej chwili może być przeszkodą do posłuchania, spojrzenia i pójścia za Tobą. Oddajemy Ci stan naszych serc, to, co w nas w tej chwili się rozgrywa, wszystkie myśli, znane i nieznane nam nasze zachowania. Wszystko, Panie, oddajemy w tej chwili Tobie i działaniu Twojego Ducha.
Dla niektórych pustynia kojarzyć się może z rekolekcjami, bo to jest właśnie czas, w którym Pan Bóg wyprowadza i mówi do serca. Jest to czas rzeczywiście intensywnej pracy Bożego słowa, żeby uczynić uległym serce tej, którą Pan kocha – Jego oblubienicy. Pan ukazuje się tutaj jako Oblubieniec.
Ale pustynią może też być czas po rekolekcjach, kiedy wyrwani z klimatów, w których byliśmy, nagle zaczynamy odkrywać niedogodności, pewną pustkę, stan jakiejś ciemności, może właśnie wędrówkę po pustyni.
Jeden i drugi czas jest zaproszeniem do odkrywania w nim Boga. Po co? – Po to, by stawać się coraz bardziej uległym. Im więcej jesteśmy ulegli wobec Pana, tym więcej możemy Jego działania w nas zobaczyć i pozwolić, by dokonujące się w nas działanie stało się udziałem innych.
Pan chce uległości. Pan pragnie zaślubin na wieki. Pan chce mieć nas w takiej bliskości, z której już nic nie jest w stanie w żaden sposób nas wycofać, wyszarpać. Pan nie odwołał ślubu. Pan przygotowuje swój Kościół na ten ślub. Ubiera go w strój oblubienicy, przyozdabia klejnotami słowa, daje pokarm Eucharystii – ten przedsmak uczty wiecznej.
On chce naszej uległości i dzisiaj słowo kolejny raz nam przypomina, co może wprowadzić nas w uległość. Po pierwsze nasza codzienność, interpretacja wydarzeń w świetle słowa, to znaczy spotkania się z Panem. Przecież Pan przychodzi przez wszystkie wydarzenia, które się dzieją. Absolutnie nie ma żadnej klauzury – siostry zakonne mają klauzurę, ale nasze życie nie. Wszędzie chce dotrzeć światło Bożej łaski!
Drugim czynnikiem jest samo słowo. Śpiewamy dzisiaj w psalmie: Posłuchaj, córko. Posłuchaj. Słowo ciągle chce rodzić w nas wiarę. Dlaczego ciągle chce budzić w nas wiarę? Nie mamy już tej wiary – po rekolekcjach na przykład? Czy nie mamy wiary, jak się pomodlimy? – Oczywiście, że mamy, ale jesteśmy w ciągłej walce i ciągłym zagrożeniu. Jedno zniechęcenie, drugie zniechęcenie, jedna dekoncentracja, jedno źle przeżyte doświadczenie wstrząsu, wzburzenia, emocji, już powoduje, że budzi się w duszy zamęt. Potrzebujemy nieustannie słuchać słowa, przypominać sobie słowo, powoływać się na słowo, rozważać słowo.
Posłuchaj, córko, spójrz. Teraz spójrz na to, co się dzieje, w świetle tego, czego posłuchałaś. Słyszysz słowo, patrzysz, co się dzieje i interpretujesz, na ile to jest zgodne ze słowem, na ile przydatne do spotkania z Panem, a na ile musisz zrezygnować z tego grona, z tego wydarzenia, z wchodzenia w to. Posłuchaj, spójrz w świetle tego, co usłyszałaś, nakłoń ucha i rozważ to. Wyciągaj wnioski, bo jak posłuchałeś, jak spojrzałeś, zobaczyłeś, podjąłeś jakieś decyzje, to patrz, jakie są owoce i zaraz wyciągaj wnioski: Co z tego dalej?
Król ma swoje zdanie na temat naszego życia – chce naszego piękna. Jest naszym Panem, i pragnie, żeby być Mu uległym, żeby Mu oddawać pokłon.
Panie, Ty przychodzisz i ciągle czynisz nasze serca uległymi…
Psalmista w jednym miejscu prosi, żeby Pan prowadził jego kroki w prawdzie, według swych pouczeń, żeby nakłonił serce do wypełnienia Jego Praw. Nakłonił serce, bo ono jest strasznie oporne. Jest jak przepaść – o czym mówi słowo Boże. Co tam się w nim wyprawia? – Nakłoń, wydobądź mnie z tonącej przepaści, z otchłani. Wydobądź mnie!
Psalmista prosi: Nakłoń ucho – Pan odpowiada: Wyprowadzę cię na pustynię.
Czuwaj. Czuwaj w dziejących się wydarzeniach. Trzymaj się lampy Bożego słowa, a zobaczysz jeszcze więcej niż to, co wydaje ci się, że już zobaczyłeś w relacji z Panem Bogiem, co wydaje ci się, że już ustaliłeś w podejściu do Niego.
Dziękujemy Ci, Panie, za to, że prowadzisz nas na wieczne wesele. I dziękujemy za to, że się opóźniasz – to jest w Twoim stylu! Dziękujemy Ci, że przypominasz nam ten styl, który wydaje się często niegrzeczny, niepoważny wobec tego, co przeżywamy. Dziękujemy, że chcesz, abyśmy ze świeżością podchodzili do Twojego słowa, tak jak roztropne panny – razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Twoje słowo było dla nich ciągle czymś nowym, świeżym. Ciągle było światłem.
A panny nierozsądne? Trzymały się wprawdzie słowa, ale zabrakło im świeżości, nie było aktualizacji, nie było ich na bieżąco, nie były obecne.
Daj nam, Panie, łaskę czuwania, bo przecież nawet czuwać nie umiemy. Daj nam łaskę przeliczania naszych godzin w świetle Twojego słowa, bo przyjdzie taki moment, że zabierzesz nas do siebie.
Ksiądz Leszek Starczewski