Dobre Słowo 15.10.2010 r.
Nie ważni, ale ważniejsi
Boże, nasz Ojcze, prosimy o dar Twojego Świętego Ducha, abyś przez Jezusa pozwolił nam odkryć nasze słowo, nasze życie, abyśmy w tym, co do nas mówisz, co do nas kierujesz, doświadczyli przemieniającej mocy, podtrzymującej nadzieję i otwierającej na Twoją obecność, rzucającej światło na to, co dziś, teraz dzieje się w naszym życiu.
Wielotysięczne tłumy zbierają się koło Jezusa. Jedni cisną się na drugich. Jezus w takich warunkach naucza. Najpierw zwraca się do swoich uczniów, ostrzegając ich przed obłudą, przed podwójną grą. Ktoś zauważył, że Bogu bardziej zależy na tym, żeby mieć przed sobą uczciwego grzesznika, niż człowieka udającego uczciwość.
Jezus wie, że uczciwość, prawda – nawet najbardziej trudna, upokarzająca – o własnej słabości, zawodności, wyzwala, natomiast udawanie kogoś, kim się nie jest, raz, że męczy sprawiając w efekcie końcowym ogromną udrękę, ponieważ człowiek nie wie do końca, kim właściwie jest, po drugie zaś, niesie poważne zagrożenie dla życia duchowego.
Nie ma nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach.
Bądź uczciwy wobec tego, co przeżywasz. Bądź uczciwy wobec tych, z którymi przebywasz w codzienności. Bądź uczciwy w relacji z Panem. Uczciwość, prawda wyzwala. Nie graj nikogo, kim nie jesteś, bo wcześniej czy później obróci się to przeciwko tobie.
Jezus chce nas uchronić przed udręką, jaką jest finał życia w kłamstwie, w obłudzie. Dlatego mówi, aby strzec się udawania kogoś uczciwego i zostać wobec Niego uczciwym grzesznikiem. Uczciwy grzesznik to nie ten, kto usprawiedliwia swoje grzechy, powołuje się na nie, jako element przetargowy, ale z bólem, z walką w sercu, odkrywając swoje grzechy, przynosi je do Pana, aby doświadczyć miłości miłosiernej, aby chwalić miłosierdzie, i innych, także udręczonych różnego typu grzechami, ku Panu kierować.
Jest to zadanie, do którego Jezus nas uzdalnia i posyła, mówiąc, aby głosić to słowo, tę prawdę bez lęku, mimo że powodów do obaw będą tysiące. Mamy się nie bać tych, którzy mogą wyrządzić nam krzywdę na ciele, skrzywdzić psychicznie, moralnie czy też emocjonalnie. Jezus mówi, aby się nie bać tych zranień, mimo że rzeczywiście zostawiają jakiś ślad. Nieporównywalnie poważniejsza obawa powinna być związana z czymś innym: Bójcie się tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła, czyli w nieugaszoną udrękę, ciągłe wyrzuty sumienia. To jest piekło – wyrzuty sumienia, nieodwołalne błędy, których już nie naprawię. Tak, mówię wam: Tego się bójcie.
Jezus ostrzega nas przed tym, jednocześnie dopingując do odświeżania w sobie perspektywy wiecznego zbawienia i zabiegania o zbawienie z drżeniem i bojaźnią, doceniania daru słowa, daru Eucharystii, daru wspólnoty, patrzenia na Jezusa jako na Tego, który daje siły, żeby dźwigać się co dzień z przeróżnych słabości – z tych wewnętrznych i tych zewnętrznych, żeby nie dać się wrobić w zniechęcenie przez piętrzące się niepokoje, lęki o to, co teraz, o to, co codziennie się dzieje, nawet gdyby wychodziło na to, że przyszło poważne zagrożenie w wymiarze materialnym, czy w sferze układów, relacji z innymi ludźmi. Dbajmy o wieczne zbawienie.
Niech to będzie dla ciebie światłem. Nie bój się, bo to, co cię spotyka i jest dla ciebie przeszkodą, zostało wzięte pod uwagę i jest przed oczami Bożymi, skoro wyliczone są ceny, jakie płaci się za pięć wróbli – dwa asy – i żaden z tych wróbli nie jest zapomniany w oczach Bożych. U nas nawet wszystkie włosy na głowie są policzone.
Jezus mówi nam dziś: Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Naprawdę nie mamy powodów do obaw. To my się nakręcamy lękiem, Bóg zaś napełnia nas pokojem.
Jakiekolwiek uczucia by nam nie towarzyszyły, jak wielkiego napięcia nie wzbudzałoby dzisiejsze słowo, kiedy Jezus ostrzega: Bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła, to na koniec Jezus niejako z przymrużeniem oka, rozstresowując zestresowanych, mówi: Jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.
Wróbelku Elemelku, nie bój się J. Pan wie, co i dlaczego cię spotyka. Mało tego, Pan wie, jak cię przez to dalej prowadzić, by cię doprowadzić do pełni zbawienia, o które Mu chodzi. Nie bój się swoich słabości, grzechów, upadków. Nie bój się swoich lęków. Bój się tylko jednego – aby nie stracić żywej, uczciwej relacji z Panem Jezusem.
Ksiądz Leszek Starczewski