Dobre Słowo 07.02.2010 r.
Dobrze, że Pan nie wszystkie słowa spełnia
Dziś słowo chce w nas wzbudzić wdzięczność za to, że Pan Bóg nie spełnia wszystkich próśb, myśli, które kierujemy do Niego. Jak dobrze, że mamy takiego Boga, który nie wszystkie słowa kierowane do Niego wypełnia. Wszystkich wysłuchuje, ale nie wszystkie spełnia.
Ta wdzięczność chce do nas dotrzeć z trzech postaw: Izajasza, proroka wezwanego przez Pana, Pawła, wcześniej Szawła, który miota się ze swoją przeszłością i z ogromem łask nieustannie do niego spływających, oraz Szymona Piotra, któremu Jezus władował się do łodzi – jak się okazało, niby przypadkowo, ale tym przypadkowym wejściem do łodzi zmienił mu całe spojrzenie na siebie, na świat, na drugiego człowieka, na życie, na zbawienie.
Przyjrzyjmy się pokrótce tym trzem wydarzeniom i osobom.
Najpierw prorok Izajasz. Ma widzenie. Widzi Pana siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie. To doświadczenie, w całej swej mocy, wręcz poraża proroka blaskiem. Tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł. To musi robić wrażenie – jak oglądanie filmu w 3D. Izajasz słyszy, jak rozbrzmiewa potężny głos. Serafiny, jeden do drugiego, wołają: „Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały.” Wskazują na obecność Boga. Czyste duchy dostrzegają w każdym calu, w każdej kropce, obecność Boga. Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem. To musiało zrobić na Izajaszu piorunujące wrażenie. Wyobraźmy sobie taką scenę. Modlimy się we własnym pokoju i nagle otwiera się niebo, rozpościerają skrzydła anielskie serafinów, słychać ogromny, potężny śpiew i… No właśnie, nie potrafimy sobie tego nawet wyobrazić. Niektórzy, marzący o posiadaniu wizji, niech spróbują przez chwilę wejść w tę, którą dzisiaj kreśli przed nami prorok Izajasz.
Co robi Izajasz? – „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów”. W przekonaniu Izraelitów to rychła śmierć. Jak reaguje Izajasz? Prawdą: Biada mi. Po spotkaniu z Bogiem powiedzieć: Biada mi? Po spotkaniu z Bogiem stwierdzić: Jestem zgubiony? Po dotyku tak potężnej siły, jaką jest Boża obecność, mówić: Ze mną koniec? Taka reakcja? I co robi Pan Bóg? Czy wycofuje się: O przepraszam, Izajaszu, rzeczywiście nie trafiłem pod właściwy adres. Szukam jakiegoś świętego, nieskazitelnego, zawsze uśmiechniętego, pełnego otwartości. To nie ty. Ty rzeczywiście jesteś brudny. Nie. Kiedy tylko Izajasz wypowiada swoje biada, przyleciał do niego jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust jego i rzekł: „Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech”. – Grzech wyznałem Panu i Pan mi odpuścił. Wyznałem moją kondycję Panu, Pan może działać. Bez kręcenia, bez przebierania w słowach. – Którymi to słowami Pana Boga dzisiaj uraczyć? Czym Go dziś poruszyć? – Trzeba mówić to, co się przeżywa. Biada mi. Jestem zgubiony. Jestem mężem o nieczystych wargach. Udostępnia się wtedy miejsca Panu Bogu. On może działać, kiedy słyszy, co się z nami dzieje, co rzeczywiście jest naszym udziałem. To Bóg podejmuje inicjatywę. I to Bóg wybiera czas. Nie my – z zegarkiem w ręku i naszymi oczekiwaniami.
Po oczyszczeniu usłyszałem głos Pana mówiącego: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?” Kogo tu posłać? Z wielkim taktem, szacunkiem wobec wyborów, niektórzy rozpatrują powołanie myśląc, że Bóg zmusza. Absolutnie nie. I że nie ma możliwości odwrotu. Absolutnie nie. To bzdura kompletna. Bóg powołuje w wolności. I do wolności doprowadza. Co odpowiada Izajasz? – Biada mi, jestem zgubiony? – Nie. „Oto ja, poślij mnie!” Taka jest reakcja Izajasza i stąd pierwsza prośba Bożego słowa: bądź wdzięczny Bogu, że nie zawsze odpowiada na twoje wersje wydarzeń, że ma zupełnie inny, ale pełen taktu wobec ciebie plan przychodzenia i powoływania ciebie. Tak jak teraz powołuje cię do tego, abyś słuchał tego słowa, rozważał, konfrontował ze swoim życiem, spotkaniami, wyobrażeniami o Bogu. Tyle Izajasz.
Co mówi Paweł? – Miota się między głoszeniem nauki, między doświadczaniem w życiu obecności zmartwychwstałego Chrystusa, a swoją przeszłością, która musiała mu niezmiernie ciążyć. Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. On o tym mówi, ma tego świadomość. To musi go boleć. To musi w nim bębnić. Nie potrafimy docenić tego, że pewne doświadczenia z naszego życia, które sprawiły, że jesteśmy obolali, powinny w nas zostać. Powinny się w nas odzywać, bo stają się okazją do pewnej karności, dyscypliny, do właściwego ustawienia naszego serca i umysłu wobec Boga. Wtedy On może działać. Nie chodzi o mnożenie wyrzutów sumienia. – Jak nie masz wyrzutów sumienia, droga siostro, to rozejrzyj się po swoim życiu i sprowadź tu jakieś. Zdołuj się. Miej poczucie winy. – Nie. Chodzi o pewną świadomość swojej kondycji, przeszłości, grzechów, ale ta świadomość ma być natychmiast konfrontowana z Panem. Paweł wyznaje winy i składa publicznie świadectwo w Liście do Koryntian. Czyni to też przed Bogiem, bo w tych doświadczeniach widzi Boga. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna.
Za łaską Boga. To łaska Boża przemienia. Nie czyny, nie najlepsze i najpiękniejsze modlitwy, ale łaska Boga. Łaską jesteście zbawieni, a to pochodzi od Boga. Nie z naszych czynów. Pozwól twoim grzechom spotkać się z łaską. Wypowiadaj swoje słabości, wątpliwości, daj łasce miejsce. Jak to zrobić? – Mówić. Porozmawiać. Wypowiadać. Może wykrzyczeć. Może miotać się. Może walczyć. Byle przed Panem. Wystaw ciało na słońce w odpowiedniej porze – nie chodzi o ten czas zimowy J – a ono już tobą się zajmie. Systematycznie. I dokona swego.
Kolejna postać to Szymon Piotr. Znowu wracamy do motywu nocy: Całą noc pracował razem ze swoimi towarzyszami i nic nie ułowił. Jakiś kryzys w pracy. Firma mu upada. Nic nie ułowił. Można sobie wyobrazić, jak wygląda człowiek po całej nocy harówy, kiedy wraca i nic nie ma. Jak możemy wyglądać po tym, jak podejmowaliśmy tysiące prób, żeby coś zmienić w naszym życiu, żeby z niego coś sensownego wyłowić i nic z tego nie ma? Jest tylko noc i drętwota. Ale Szymon słyszy słowa Jezusa, niezwykle obleganego przez cisnący się do Niego tłum: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”. A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, przez całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Posłucham Ciebie. – Czyżby Jezus był jego ostatnią deską ratunku? Nie słuchaj siebie, szczególnie w takich chwilach, kiedy jesteś po całej nocy starań, kiedy kolejny raz nic nie wyszło. Słuchaj Pana. Wytrwale. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
Następuje konfrontacja z Piotrem, który staje wobec Jezusa. Przypada Mu do kolan. Musiał być niezwykle przejęty. Mówi: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. Panie, wiedz, z kim masz do czynienia. Żebyśmy się nie czarowali – ani Ty, ani ja. Doskonale wiesz, z kim masz do czynienia. Ustalmy to na starcie. Takich rzeczy nie robi się takim typom, łajdakom, jak ja. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Na to zaskoczenie, moc słowa, posłuszeństwo słowu Jezusa, załapała się niezła grupa. Może coś z nich w przyszłości będzie. Na razie udajmy, że nie wiemy, co ich czeka. Na razie podejdźmy do tego idealistycznie: I żyli długo i szczęśliwie J. Na razie. Ale słowo nas z tego oczyści.
Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. Piotrze, wiem, kogo w tej chwili nawiedziłem w łodzi. Ja wiem, do kogo przychodzę w tym pokoju, rozważaniu. Mam doskonałą świadomość. Jestem świadom zamiarów, jakie mam względem ciebie. Jeśli ty ustalasz ze Mną, że jesteś grzesznikiem, nie nadajesz się do tego, to Ja ustalam z tobą, że o tym wiem. I mówię ci: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. Otrzymujemy krótki przepis na założenie gangu handlującego ludźmi J. – Głupi komentarz. Nie trzeba brać go dosłownie, ale co w głowie i myślach Piotra mogło się wtedy budzić?
I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim. Co się obudziło? Trudno powiedzieć. W każdym razie Piotr zostawił wszystko i poszedł. Czy machnął na to ręką? – Zostawił wszystko i poszedł. I chodził. Jeszcze nie raz Piotr pokaże nam się od strony bardzo powierzchownej interpretacji powołania. Nie chcielibyśmy go tak widzieć, bo od tej chwili powinien żyć długo i szczęśliwie przy Mistrzu. Po takiej akcji wszystko powinno być dopracowane. – Guzik prawda. Przecież idzie za Jezusem jako grzesznik. Piotrze, zostań kimś takim, nad kim mam pracować. Nawet jeślibyś miał w przyszłości zapłacić potworną cenę rozczarowania sobą, miażdżącego serce doświadczenia bólu, zdrady, wyparcia się czegokolwiek. Pozwól się kochać, grzeszniku.
Dziękujemy Ci, Panie, za to, że nie wysłuchujesz próśb, myśli, Izajasza, Pawła – który poprosi w innym miejscu, żeby Pan od niego odszedł – i Piotra wołającego dzisiaj: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny.
Dziękujemy Ci, Panie, że tak reagujesz. Dziękujemy Ci, że wychodzisz do nas nie takich, jacy się przedstawiamy, tylko takich, jacy jesteśmy naprawdę. Bo często przedstawiamy się głupio. A Ty wiesz, jacy jesteśmy naprawdę. I ustalmy to dzisiaj w modlitwie, Panie, że tylko Ty, teraz, zawsze i na wieki wieków, wiesz, jacy jesteśmy naprawdę. I tylko Ty możesz decydować o naszym życiu w kategoriach ostatecznych. Nasze racje są cząstkowe.
Dziękujemy Ci, Panie, i wyrażamy naszą wdzięczność za to, że nie wszystkie słowa, myśli i prośby, które do Ciebie kierujemy, są przez Ciebie spełniane.
Ksiądz Leszek Starczewski