Dobre Słowo 13.02.2010 r.
Ryzykowne rozdawanie chleba
To już drugi raz, jak Jezus rozmnaża chleb dla wielkiego tłumu. Robi Mu się żal, bo trzy dni ludzie trwają przy Nim i nie mają co jeść. Ma świadomość, że jeżeli puści ich zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo wie, iż niektórzy przyszli z daleka. Rozmnożenie chleba po raz drugi to dość ryzykowne posunięcie Jezusa. Jezus niejako rozpieszcza ludzi. Daje to, co widzialne, bardzo namacalne, konkretne, codzienne. Przecież nie chce przez to stać się bożyszczem tłumu, ale zaprasza do sięgnięcia po to, co niewidzialne. W innym miejscu powie: Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki. Troszczcie się o to, co niewidzialne, otrzymując to, co widzialne.
Wielkim ryzykiem jest to, gdy bierzemy pod uwagę nasze ludzkie możliwości, naszą ograniczoność, chęć zaspokajania ciekawości, zmysłowości, tu i teraz. Jednak Jezus nie może nie wiedzieć o tym ryzyku, nie może nie wiedzieć o naszej ograniczoności. On ma pełną świadomość swoich czynów – działań podejmowanych względem nas.
Rozmnaża chleb nie po to, żebyśmy zrezygnowali z pracy na chleb. Daje pokarm nie po to, żebyśmy bezczynnie siedzieli i czekali, że coś nam z nieba skapnie. Te wszystkie znaki są zaproszeniem do troski o rzeczywistość niewidzialną, o szukanie działania królestwa Bożego i jego sprawiedliwości. Bo jeżeli to jest na pierwszym miejscu, jeżeli wpatrujemy się w to, co niewidzialne, to niewidzialne ma moc obdarowywania nas tym, co widzialne, co jest nam koniecznie potrzebne do życia, niezbędne do tego, aby dzień za dniem podążać za Panem.
Po rozmnożeniu chleba Jezus odprawia tłum – posyła ludzi do tych zajęć, które stanowią codzienność. Ale odprawia ich z bardzo wielkim wyposażeniem – ze swoim słowem, które staje się konkretnym działaniem, znakiem.
Droga siostro i drogi bracie, Jezus doskonale wie o naszej ograniczoności i zawodności. Wie, że podejmuje ryzyko, kiedy mówi nam o rzeczywistości niewidzialnej, bo my często bardzo skąpo otwieramy się na to, co nie jest doświadczalne, co nie jest na wyciągnięcie ręki. Bardzo często zapychamy żołądki, naszą ciekawość, zmysłowość, odcinając się od tego, co niewidzialne. Jezus, wiedząc o tym, nieustannie przychodzi do swojego Kościoła, aby pracować nad jego oczami, jego sercem, aby pracować nad twoimi oczami, twoim sercem. Jaka to praca? – Bardzo wytrwała, pełna miłosnych zabiegów, determinacji.
Jezus, pracując nad nami, dając swoje słowo, Ciało, konkretne wydarzenia, ciągle odwołuje się do jednego: wpatrujcie się w to, co niewidzialne. Nie zatrzymujcie się na tym, co widzialne, co doświadczalne. Pozwólcie waszym sercom żyć w środowisku, które je rozwinie, a tym środowiskiem jest Duch Święty. On działa, jak chce i kiedy chce. Słyszymy Go, jak szum wiatru, ale skąd jest, gdzie podąża, nie wiemy. Dajcie się prowadzić Duchowi, który otwiera oczy waszego serca, napełnia wasz umysł nieprzemijającą mądrością, daje wam pokarm, który nie zginie.
Jezu, dziękujemy Ci za to, że niestrudzenie podejmujesz działania, aby budzić w nas głód tego, co niewidzialne. Oczyszczaj nas ze wszystkich toksycznych przywiązań, które zaprzepaszczają nam szansę otwarcia się na Twojego Ducha, na Jego mądrość. Oczyszczaj nas, korzystając z wszelkich dostępnych sposobów, z tego, co ograniczyło przyjmowanie Twojej łaski tylko do zrozumiałych rzeczy, do tych wydarzeń, które jesteśmy w stanie pojąć, przyjąć i poukładać sobie w życiu. Nie daj, abyśmy tak poukładali sobie doczesne życie, by zablokowało nam ono życie wieczne.
Prowadź nas, Panie, w działaniu Twojego Ducha. Obejmij nas swoimi miłosiernymi ramionami, kiedy maksymalnie się poplączemy. Pozwól nam doświadczyć miłości, która w niewidzialny sposób, ale skutecznie i owocnie, przemienia nas od wewnątrz.
Ksiądz Leszek Starczewski