Środa 6 maja 2009 - J 14,6-14
OBRAZ OJCA NIEBIESKIEGO
W ósmym wieku po narodzeniu Chrystusa odbywały się w Kościele ostre dyskusje nad problemem kultu obrazów. Chodziło o to czy można czcić obrazy przedstawiające Chrystusa, Matkę Jezusa oraz świętych gdyż Stary Testament wyraźnie tego zabraniał. W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy bowiem: Strzeżcie się, byście nie zapomnieli Przymierza Pana, Boga waszego, które zawarł z wami, i nie uczynili sobie wyobrażenia w rzeźbie tego wszystkiego. Ojcowie Siódmego Soboru Ekumenicznego w Nicei (787 r.) wyjaśnili mówiąc, że gdybyśmy otaczali czcią kamień czy drewno, byłoby to bałwochwalstwem. Chrześcijanie jednak tak nie czynią. Oni swoimi spojrzeniami wykraczają poza wyobrażenie (obraz czy rzeźbę) i koncentrują się na osobie, która jest na tym obrazie i czy w rzeźbie przedstawiona. Chrystus daje tego najlepszy przykład. Jest on przede wszystkim obrazem Boga. Powiedział On, bowiem w dzisiejszej Ewangelii: Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca... Ja jestem w Ojcu a Ojciec we Mnie. Niektórzy przyrównują obrazy do szyb w oknie. jeśli taka szyba jest czysta, to jej nie widać, ale widać tylko ogród jaki się za nią znajdują. Takim przeźroczystym oknem między ziemią i niebem jest Chrystus. Bóg jest w Nim a on otwiera nam widok na Ojca. Słowo dzisiejszej Ewangelii wyjaśnia nam również problem współpracy Boga i człowieka. Każdy dobry czyn, bowiem jest dziełem łaski Boga, ale równocześnie jest naszym dziełem. Działalność Kościoła czyli wszystkich chrześcijan, aby posiadała sens i mogła osiągnąć swój cel powinna być równocześnie dziełem Ludzi i Boga.
Ks. Zbigniew Czerwiński, Lublin