Trzy "rodzaje" wiary
Pewien urzędnik królewski, którego syn chorował, usłyszał, że Jezus przybył do Galilei i udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający. Jezus rzekł do niego: «Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie». Powiedział do Niego urzędnik królewski: «Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko».
Mamy tu zarysowany pierwszy stopień wiary: wiarę w cuda. Oto ktoś mający wpływy i pieniądze patrzy na agonię swego dziecka i nie może nic zrobić. Przybiega więc do Jezusa jako do cudotwórcy, o którym głośno w całym kraju. Robi to pod wpływem konieczności. Nie łączy go z Jezusem żadna osobista relacja, ale nagląca potrzeba pomocy. Nalega na Jezusa: przyjdź i uzdrów. Wg niego obecność Jezusa jest konieczną, by uratować dziecko.
Rzekł do niego Jezus: «Idź, syn twój żyje». Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem.
Jezus nie ma zamiaru iść za tym naleganiem ani demonstrować swej mocy. Widzi, że jego wiara jest niedojrzała i powierzchowna. Wierzą tylko wtedy, gdy widzą cuda, jeżeli ich nie mają, odstępują... Jezusowi zależy na uratowaniu chłopca, ale w równym stopniu zależy mu wierze jego ojca! Dlatego, ale rzuca mu wyzwanie: wracaj do domu, syn twój żyje... Nie mówi: jest zdrowy, ale: żyje! To coś o wiele więcej niż samo tylko zdrowie. To pełnia życia w Duchu Świętym, w blasku Bożej miłości. Słowo Jezusa to obietnica [syn twój żyje] i rozkaz [idź!]. Nic więcej. A jednak ojciec dziecka wypełnia słowo i wyrusza w drogę, długą drogę ku wierze dojrzałej. Staje się Jego uczniem.
Drugi etap wiary polega na przejściu od wiary w cuda do wiary w słowo Jezusa.
A kiedy był jeszcze w drodze ‑ czytamy dalej ‑ słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: «Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka». Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: «Syn twój żyje». I uwierzył on sam i cała jego rodzina.
Ojciec przekonał się, że słowo Jezusa się wypełniło: syn twój żyje. Godzina siódma ma znaczenie symboliczne. O szóstej godzinie dnia czyli w samo południe w Wielki Piątek – jak mówi Ewangelia ‑ Jezus przyjął na siebie naszą śmierć. W godzinie następnej Jezus przekazuje nam Ducha Świętego i życie wieczne.
Pogański dworzanin przylgnął do Jezusa wiarą osobistą i trwałą. Zaczął wierzyć w Jezusa jako Prawdę i Życie.
Gdybyśmy te trzy etapy wiary umieścili na linearnym wykresie jako następujące po sobie punkty A, B i C, to w którym miejscu między tymi punktami znalazłaby się moja własna wiara? W którą stronę ona oscyluje?
Rzekł do niego Jezus: «Idź, syn twój żyje». Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem.
Jezus nie ma zamiaru iść za tym naleganiem ani demonstrować swej mocy. Widzi, że jego wiara jest niedojrzała i powierzchowna. Wierzą tylko wtedy, gdy widzą cuda, jeżeli ich nie mają, odstępują... Jezusowi zależy na uratowaniu chłopca, ale w równym stopniu zależy mu wierze jego ojca! Dlatego, ale rzuca mu wyzwanie: wracaj do domu, syn twój żyje... Nie mówi: jest zdrowy, ale: żyje! To coś o wiele więcej niż samo tylko zdrowie. To pełnia życia w Duchu Świętym, w blasku Bożej miłości. Słowo Jezusa to obietnica [syn twój żyje] i rozkaz [idź!]. Nic więcej. A jednak ojciec dziecka wypełnia słowo i wyrusza w drogę, długą drogę ku wierze dojrzałej. Staje się Jego uczniem.
Drugi etap wiary polega na przejściu od wiary w cuda do wiary w słowo Jezusa.
A kiedy był jeszcze w drodze ‑ czytamy dalej ‑ słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: «Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka». Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: «Syn twój żyje». I uwierzył on sam i cała jego rodzina.
Ojciec przekonał się, że słowo Jezusa się wypełniło: syn twój żyje. Godzina siódma ma znaczenie symboliczne. O szóstej godzinie dnia czyli w samo południe w Wielki Piątek – jak mówi Ewangelia ‑ Jezus przyjął na siebie naszą śmierć. W godzinie następnej Jezus przekazuje nam Ducha Świętego i życie wieczne.
Pogański dworzanin przylgnął do Jezusa wiarą osobistą i trwałą. Zaczął wierzyć w Jezusa jako Prawdę i Życie.
Gdybyśmy te trzy etapy wiary umieścili na linearnym wykresie jako następujące po sobie punkty A, B i C, to w którym miejscu między tymi punktami znalazłaby się moja własna wiara? W którą stronę ona oscyluje?
Ks. Józef Maciąg, Lublin