Rozpoznać znaki
Dziś w słowie sporo o proroku Eliaszu. To wybitna postać w dziejach Izraela, prorok jak ogień, ze słowem, które płonęło jak pochodnia – jak notuje Księga Syracydesa.
Do tego proroka odwołują się także uczniowie, gdy wracają razem z Chrystusem po przemienieniu na górze Tabor.
Kiedy schodzili z góry, uczniowie zapytali Jezusa: „Czemu uczeni w Piśmie twierdzą, że najpierw musi przyjść Eliasz?”
Chrystus potwierdza te przeczucia uczonych w Piśmie i odpowiada na pytanie: „Eliasz istotnie przyjdzie i naprawi wszystko. Lecz powiadam wam: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i postąpili z nim tak, jak chcieli”.
Słowo Chrystusa zwraca uwagę na bardzo ważną prawdę. Uczeni w Piśmie byli w stanie rozpoznać przesłanie słowa, czyli odczytać w sposób właściwy zapowiedzi proroctw oraz fakt przygotowania drogi dla Mesjasza przez działanie proroka, który pojawi się w duchu Eliasza. To, że mieli w sobie wiedzy i przeczuć na tyle, żeby rozpoznać, iż taki fakt będzie miał miejsce, niestety nie przydało się do konkretnego wskazania czy odkrycia obecności proroka Eliasza w ich realiach.
Wzmianka o Eliaszu oraz prawda o tym, że odczytane proroctwo, czyli zapowiedź jego przyjścia przed Mesjaszem, nie zostało rozpoznane przez uczonych w Piśmie w ich konkretnym życiu, jest dla nas zachętą do większej czujności nad rozważanym słowem. To słowo nie jest technicznym czytaniem ani spotkaniem z suchym tekstem czy faktami z historii, które kiedyś miały miejsce. Nie jest wyłącznie opisywaniem bohaterów Starego Testamentu – takich jak Eliasz. Słowo jest żywym spotkaniem z Bogiem, który w tej chwili przez nie do mnie przemawia.
Czego dziś może oczekiwać ode mnie Chrystus przemawiający w swoim słowie o Eliaszu? – Otwartych oczu, otwartego serca i otwartych dłoni. Otwartych oczu, bo proroctwa spełniają się i dziś. I dziś Pan Bóg daje wiele znaków – nie mniej radykalnych i stanowczych – przez które chce powiedzieć, że ciągle trwa przygotowanie na przyjście Boga, Mesjasza do mojego serca i życia. Ciągle trwają starania przez różne wydarzenia, okoliczności i sytuacje, które mają przygotować drogę do przyjęcia w pełni Chrystusa, do pełni zbawienia. Jako człowiek jestem jeszcze w drodze i mam mieć otwarte oczy, żebym widział, w którą stronę zmierzam, skąd przychodzą sygnały.
Otwarte serce to zachęta do tego, by nie tylko widzieć, co się dzieje, nie tylko przyjmować słowo, objawiające się w nauczaniu Kościoła, ale rozważać je w swoim sercu, tak jak Maryja. Myśleć nad słowem, męczyć się z nim, pozwalać, aby ono czytało, co jest w moich pragnieniach, w sercu, i aby tak mnie przemieniało od wewnątrz, żebym był coraz bardziej wrażliwy na obecność Boga w wydarzeniach mojego życia, a szczególnie w ludziach, z którymi nieprzypadkowo się spotykam – Bóg stał się człowiekiem, więc przychodzi do mnie przez ludzi.
Czujność serca jest niezmiernie ważna, bo samo teoretyczne rozważanie pewnych rzeczy, znaków, rozmów, spotkań, zdarzeń, cierpień, chorób, nie wystarczy. Trzeba uruchomić serce, które chce mi powiedzieć, co przez te wydarzenia mówi Bóg – O Tobie mówi moje serce: «Szukaj Jego oblicza!» Szukaj w tych wydarzeniach Pana Boga.
Nie chodzi o intelektualne zastanawianie się nad tym, co mi Pan Bóg chciał powiedzieć, ale o pragnienie serca, które mówi: Panie, powiedz mi, że jesteś moim zbawieniem. Ty przychodzisz do mnie, przemawiasz. Chcesz przemiany mojego serca, bo ono ciągle jeszcze potrzebuje czasu i pracy, której Ty, Boże nie odmawiasz, aby zostało przemienione w Twoje Serce.
Nie jest to oczekiwanie górnolotne, ale właściwe.
Otwarcie dłoni służy temu, żeby nie tylko widzieć, nie tylko rozważać, ale swoimi dłońmi, konkretnymi czynami, przekazywać prawdę, świadczyć o jedynym Zbawicielu, jakim jest Jezus Chrystus.
Drogie siostry i drodzy bracia, to nie jest zbyt wysoko podniesiona poprzeczka. Mówić o Chrystusie, pokazywać Go konkretnymi czynami – bardzo drobnymi, ale sumiennie wykonywanymi – jest zadaniem numer jeden. Nasza autentyczność w tym, co robimy, jest rzeczą najbardziej dziś potrzebną światu. My sami najbardziej potrzebujemy uczyć się autentyczności i otwartości na autentyczność Boga, otwartości względem siebie, wzglądem drugiego człowieka, a także w tej najściślejszej relacji, czyli względem samego Boga.
Dlatego nie wolno nam zapomnieć, że znaki dzieją się naprawdę. Słowo rzeczywiście w tej chwili do mnie przemawia. W nim przychodzi do mnie Chrystus. Mogę jeszcze nie rozpoznać przyjścia mojego Pana. To jest dla mnie nie tyle ujma, co zadanie i wezwanie do wysiłku, by tym bardziej trwać w słowie, by się nie poddać, by nie odwrócić się ku własnej filozofii.
Słowo zachęca nas do modlitwy poprzez psalmistę, aby otwarte oczy, otwarte serce i otwarte dłonie, coraz bardziej przybliżały nam, a przez nas innym, Chrystusa. Psalmista mówi: Odnów nas, Boże, i daj nam zbawienie.
Potrzebujemy odnowienia. Potrzebujemy głębszej refleksji, przemyśleń. Potrzebujemy wołania, które wydobywa się z odkrycia niedoskonałości, niespełnienia obecnego w nas.
Daj nam nowe życie, a będziemy Cię chwalili. My na pewno żyć będziemy. Jeżeli nasze serca nastawione są na oczekiwanie, to nastawione są na życie niczym niezagrożone.
Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego; wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże.
Nowym Eliaszem jest Jan Chrzciciel, którego uczniowie w odpowiedzi Jezusa rozpoznają: Wtedy uczniowie zrozumieli, że mówił im o Janie Chrzcicielu.
Syn Człowieczy też będzie cierpiał, też musi przejść przez cierpienie, przez śmierć, ale On przechodzi przez to w sposób niezwykle nowy – On przejdzie przez śmierć i pozbawi ją trującego jadu na wieczność.
Droga siostro i drogi bracie, Chrystus stawiając dziś przed nami proroka Eliasza, Jana Chrzciciela, apeluje do naszych serc, oczu i dłoni o gotowość, o ciągłą pracę nad otwartością, bo znaki są nam dawane, bo Bóg nie śpi – nie zdrzemnie się ani nie zaśnie, ale czuwa nad nami, jako Ten, który chce nas doprowadzić do pełni szczęścia.
Panie Jezu, wspieraj naszą pracę i wysiłek w zgłębianiu słowa, a nasz wzrok w patrzeniu na świat, jako miejsce, w którym się objawiasz. Umacniaj nasze dłonie, które mają przychodzić z pomocą, objawiać Ciebie światu w konkretnych czynach. Nie daj, Panie, abyśmy, odłożyli sobie na bok wezwanie słowa dziś do nas skierowanego.
Odnów nas, Boże, i daj nam zbawienie.
Pozdrawiam w Panu – ks. Leszek Starczewski.