Trzymani w niepewności
Dz 11, 19-26; Ps 87; J 10, 22-30
Jak interpretujemy zdarzenia mające miejsce w naszym życiu? I w nas niejednokrotnie może budzić się – i budzi – przekonanie, że jesteśmy trzymani przez Pana Boga w niepewności, że napięcie, stwarzane przez niemożność jednoznacznego zinterpretowania tego, co dzieje się w naszym życiu, jest jak odbieranie oddechu, pozostawanie w zawieszeniu, w ciężkiej wątpliwości. Tymczasem Chrystus, który z całym zaangażowaniem wpisuje się w życie swoich wyznawców, absolutnie nie bawi się ich życiorysami. To nie jest tak, że Pan Bóg gra na zwłokę, bierze swoje owce na dystans, wybiera sobie czas, żeby troszeczkę potrzymać je w niepewności, dla samego potrzymania w niepewności. Nie. Jego działanie naznaczone jest miłością.
Chrystus znowu jest pod obstrzałem różnych pretensji, zastrzeżeń, ale także w świetle podziwu. Nieustannie rozbrzmiewają opinie na temat Jego zachowań, głoszonej nauki, dokonywanych cudów.
We fragmencie poprzedzającym dzisiejszą Ewangelię znajdujemy dyskusję toczącą się między Żydami, którzy podejmują temat Chrystusa i tego, w jaki sposób Go postrzegają.
Wielu spośród nich mówiło: «On jest opętany przez złego ducha i odchodzi od zmysłów. Czemu Go słuchacie?» Inni mówili: «To nie są słowa opętanego. Czyż zły duch mógłby otworzyć czy niewidomym?»
Opisywane przez ewangelistę Jana rozdwojenie wśród ludu potęguje się, osiąga kolejne stopnie. Dzisiaj słyszymy, jak Żydzi przyłapują Jezusa: Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: «Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie».
Chrystus zmusza do refleksji, do konkretnego opowiedzenia się za Nim lub przeciw Niemu. Żydzi czują się trzymani w niepewności. Dokładniejsze tłumaczenie tego tekstu – jak zauważa Silvano Fausti – jest bardzo głębokie w swojej wymowie. Greckie sformułowanie: Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności?, można tłumaczyć: Dokąd będziesz odbierał oddech, nie pozwolisz żyć, pozostawisz w zawieszeniu, w ciężkiej wątpliwości?
Takie napięcie czują Żydzi. Oni chcieliby się dowiedzieć – ale po swojemu – co Chrystus robi, kim jest.
Odpowiedź Chrystusa jest bardzo jednoznaczna: «Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec».
Chrystus zrobił wystarczająco wiele, aby można było rozpoznać w Nim kogoś posłanego od Boga. Jeżeli tylko człowiek szczerym sercem szuka prawdy i Boga, to Go odnajdzie. Cuda, słowa, czyny, świadczą o Chrystusie. Tymczasem przywódcy żydowscy, zadający Mu to pytanie, nie mają w sobie wrażliwości serca. Została ona przymulona przez schematy, chęć dominacji, błyszczenia. W innym miejscu Jezus powie: Przedłużacie sobie filakterie u płaszcza, lubicie zaszczytne miejsca w synagogach, pozdrowienia na rynkach, dlatego nie możecie oddać chwały Bogu. Nawzajem od siebie odbieracie chwałę. Do was te słowa nie docierają, czyny nie przemawiają.
Jakiejkolwiek odpowiedzi udzieliłby Chrystus, to ona nie dotrze do serca, które wybrało zupełnie inną opcję. Ale Chrystus nie rezygnuje. W prowadzonym dialogu zwraca uwagę na jednoznaczne określenie się, które powinno nastąpić. Mówi: «Moje owce słuchają mojego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki».
Są to bardzo mocne słowa, zapewniające o tym, że ci, którzy słuchają Chrystusa, wybierają wieczność, siłę pokonującą nawet śmierć i wszelkiego rodzaju przeszkody. Ci, którzy wybierają Chrystusa, mogą liczyć na Jego ciągłą opiekę, nieustanne zaangażowanie w życie aż po wieczne czasy. Nikt nie wyrwie, nie wyszarpie z ręki Jezusa ludzi pokładających w Nim nadzieję. «Nie zginą one na wieki» – mówi Chrystus o owcach słuchających Jego głosu.
Za chwilę Jezus powie rzecz absolutnie najważniejszą: «Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy».
To jest centrum nauczania Jezusa, który ukazuje siebie jako zjednoczonego z Ojcem więzią miłości, zatroskania o powierzoną Mu owczarnię, o Jego wyznawców pokładających w Nim nadzieję. Tak zatroskany jest Chrystus i tak się przedstawia.
W kontekście tych wypowiedzi, dialogów Jezusa z trzymanymi w niepewności – jak sami się określają – Żydami, warto przyjrzeć się swojej relacji z Panem w ostatnim czasie, dziś, czyli w dniu, który Pan Bóg nam dał.
Jak interpretujemy zdarzenia mające miejsce w naszym życiu? I w nas niejednokrotnie może budzić się – i budzi – przekonanie, że jesteśmy trzymani przez Pana Boga w niepewności, że napięcie, stwarzane przez niemożność jednoznacznego zinterpretowania tego, co dzieje się w naszym życiu, jest jak odbieranie oddechu, pozostawanie w zawieszeniu, w ciężkiej wątpliwości. Tymczasem Chrystus, który z całym zaangażowaniem wpisuje się w życie swoich wyznawców, absolutnie nie bawi się ich życiorysami. To nie jest tak, że Pan Bóg gra na zwłokę, bierze swoje owce na dystans, wybiera sobie czas, żeby troszeczkę potrzymać je w niepewności, dla samego potrzymania w niepewności. Nie. Jego działanie naznaczone jest miłością.
Jeżeli nie rozpoznajemy Go w tym, co aktualnie dzieje się w nas, obok nas, to choćby nawet budziło się mocne przekonanie, że za chwilę wywalczę sobie jakieś objawienie, gdy powiem: Panie, objaw mi się. Masz mi się tu pokazać, w stu procentach mnie przekonać, że to jesteś Ty – nic z tego nie będzie. Tu potrzebna jest pokora serca i wołanie o to, aby istotnie umarło w nas błędne wyobrażenie Boga, które według naszego myślenia ma być spełniane.
Droga siostro i drogi bracie, Chrystus i tobie odpowiada na modlitwy. I do ciebie przychodzi we właściwym czasie i w sposób najbardziej dobrany do twoich możliwości. On w tej chwili też do ciebie przemawia. Dziś zaprasza cię przez swoje słowo do podjęcia refleksji nad wydarzeniami, osobami, będącymi do tej pory – może szczególnie w ostatnim czasie – Jego darem, który do nas przemawia i ukazuje nam drogę kroczenia za Chrystusem. To w tych osobach, wydarzeniach, objawia się Chrystus. Mówi do nas przez nie.
Przez które sytuacje, osoby, w ostatnim czasie Chrystus i do ciebie kieruje słowo: «Powiedziałem ci. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie».
Które to czyny winny skłonić cię do głębszej refleksji, dłuższego przebywania z Panem Bogiem, aby odkryć Jego obecność w twoim życiu?
Gdzie w twoim myśleniu, odczuwaniu, winno nastąpić umieranie, odbieranie oddechu, trzymanie w śmiercionośnej niepewności tego, co jest błędnym wyobrażeniem o Bogu?
Prośmy, aby Chrystus, który jest Dobrym Pasterzem i prowadzi swoje owce do jednej owczarni i pełnego zjednoczenia, pomógł nam pozbierać się w refleksji i w rozejrzeniu się w nas i wokół nas, aby dostrzec ślady Jego obecności. Prośmy, aby obudziło się w nas pragnienie głębszej modlitwy, dłuższego czasu poświęconego na dialog z Nim.
Na koniec ilustracja z życia. Byłem świadkiem dialogu. Rozmawiały ze sobą dwie przyjaciółki, przy czym jedna nie była do końca przekonana, że to, co je łączy, jest rzeczywiście przyjaźnią. Rozżalona, tonem pełnym pretensji, mówiła: Powiedz mi, czy ty rzeczywiście traktujesz naszą relację jako przyjaźń? Ta druga osoba, bardziej stonowana czy też trzeźwa w swoim myśleniu, odpowiedziała: Jeżeli przez moje dotychczasowe zachowanie, odnoszenie się do ciebie, przez czas spędzony z tobą, nie powiedziałam ci, że jestem twoją przyjaciółką, to nie licz, że zrobię to teraz przez słowo.
To, co rzeczywiście stanowi o przyjaźni, o obecności Boga, nie zawsze wyraża się poprzez przytaknięcie naszemu pytaniu: Czy to Ty, Boże? Potrzebujemy głębszej refleksji. Potrzebujemy zatrzymania się nad wydarzeniami, które bardzo często szybko pomykają przez naszą świadomość i przez serce, a przez to zabierają głębię, którą w sobie noszą.
Panie, przymnóż nam wiary, że Ty jesteś z nami teraz i będziesz przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Pozdrawiam w Panu –
ks. Leszek Starczewski