Otwarte niebo
Ap 11, 19a; 12. 1. 3-6a. 10ab; Jdt 13; Kol 1, 12-16; J 19, 25-27
Niewiasta obleczona w słońce to Maryja, która w blasku Trójcy Świętej – ukazanej w symbolu słońca – ma pod stopami księżyc. Księżyc to Kościół. Na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu odnosi się do dwunastu apostołów, na których Chrystus buduje swój Kościół. Od niego otrzymaliśmy wiarę w obecność zmartwychwstałego Pana pośród swych wyznawców. Ten obraz ukazuje, że dzieło zbawienia dokonało się. Niebo jest otwarte. Ciągle wędrują do niego ci, którzy uwierzyli w Chrystusowe zwycięstwo nad śmiercią, grzechem, słabością.
Zbliżamy się dziś do Chrystusa przez wstawiennictwo, Serce, spojrzenie Maryi. W liturgii w naszym kraju obchodzimy dziś uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski.
Teksty rozważane w Liturgii Słowa ukazują nam dzieło zbawienia dokonane w Chrystusie z miłości przyjętej przez Serce Maryi. Nad tą miłością Maryja nieustannie czuwa.
Chrystus Król służy owocami odkupienia każdemu, kto przez wiarę w Jego obecność otwiera serce i umysł na Jego słowo i nauczanie.
Jesteśmy świadkami, jak w Księdze Apokalipsy otwiera się świątynia Boga w niebie. Dokładniej – jesteśmy wprowadzeni do serca tej świątyni, czyli do Arki Przymierza, która ukazuje się naszym oczom dzięki wizji św. Jana Apostoła. Jest to znak otwartości nieba gotowego przyjąć każdego z naśladowców Chrystusa, który zostawił ślady, wskazania, styl życia, umożliwiając wejście w serce tej świątyni, w pełnię szczęśliwości i zbawienia.
Po otwarciu serca świątyni, ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
Przypomnijmy interpretację ojców Kościoła. Niewiasta obleczona w słońce to Maryja, która w blasku Trójcy Świętej – ukazanej w symbolu słońca – ma pod stopami księżyc. Księżyc to Kościół. Na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu odnosi się do dwunastu apostołów, na których Chrystus buduje swój Kościół. Od niego otrzymaliśmy wiarę w obecność zmartwychwstałego Pana pośród swych wyznawców. Ten obraz ukazuje, że dzieło zbawienia dokonało się. Niebo jest otwarte. Ciągle wędrują do niego ci, którzy uwierzyli w Chrystusowe zwycięstwo nad śmiercią, grzechem, słabością.
Dlatego ukazuje się też inny znak na niebie: Oto wielki Smok ognisty, ma siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Jest to obraz diabła nazywanego też w Apokalipsie wężem starodawnym, szatanem, który zwodzi ludzkość, całą zamieszkaną przez ludzi ziemię.
Te szczegółowe opisy: siedem głów, dziesięć rogów, na głowie siedem diademów, obrazują przeciwnika profesjonalnie przygotowanego pod względem taktyki i strategii. Wielki smok doskonale zdaje sobie sprawę, z kim walczy i w jaki sposób musi być do tego przygotowany. Jest przygotowany. To poważny przeciwnik.
Ogon jego zmiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię.
Jeżeli Apokalipsa mówi o jakimś fragmencie, procencie, ułamku całości, to znaczy, że są to poważne szkody, że duża część została zniszczona. Ale – co jest pocieszające – straty nie obejmują wszystkiego.
Smok stanął przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby skoro tylko porodzi, pożreć jej Dziecko. I porodziła Syna – mężczyznę, który będzie pasł wszystkie narody rózgą żelazną. Dziecko jej zostało porwane do Boga i do Jego tronu. Niewiasta zaś zbiegła na pustynię, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga.
We wcześniejszym fragmencie tego samego rozdziału Księgi Apokalipsy czytamy, że smok zostaje pokonany i zrzucony na ziemię. Zdając sobie sprawę z tego, że już nie wygra z Bogiem, atakuje wszystkich, którzy otrzymali od Niego życie, a szczególnie zrodzonych do nowego życia przez sakrament chrztu. Stąd obraz rodzącej Niewiasty, która wydaje na świat Dziecko, Syna – mężczyznę, który będzie pasł wszystkie narody rózgą żelazną, czyli Chrystusa, zdecydowanie prowadzącego swoich wyznawców ku zwycięstwu. Dziecko jej zostało porwane do Boga i do Jego tronu. To Dziecko otwiera niebo. Ono pokonało śmierć, zło, słabość i przez to dzieło otworzyło niebo. Natomiast Niewiasta zbiegła na pustynię, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga.
W tym momencie obraz przywołuje nam na myśl Maryję, jako Matkę Kościoła, czy wręcz sam Kościół. Jest na pustyni, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga.
Kościół jest nieustannie chroniony, wyposażany we wszelkie moce potrzebne do tego, żeby ostatecznie odniósł zwycięstwo nad wielkim smokiem, zwodzącym całą zamieszkałą ziemię – ludzkość – swoimi podstępami.
To wyposażanie Kościoła dokonało się i dokonuje dzięki temu, że Chrystus odniósł zwycięstwo nad śmiercią, nad piekłem – nad smokiem – i otworzył niebo. Z owoców zwycięstwa Chrystusa korzystka każdy, kto przez wiarę zbliża się do Niego.
Usłyszałem – pisze dalej św. Jan w Apokalipsie – donośny głos mówiący w niebie: «Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca». Oto teraz dostępne są wszystkie potrzebne pomysły, cała siła, energia i moc do tego, by nastało zbawienie i obejmowało jak najszersze obszary ziemi.
Maryja w wizji św. Jana – jako Niewiasta obleczona w słońce – przez swoje zaufanie i wierność Bogu uczestniczy w zwycięstwie, królowaniu i władzy Chrystusa. To Ona przez swoje wstawiennictwo wyprasza swym dzieciom – wyznawcom Chrystusa – potrzebne łaski.
Z Apokalipsy przenosimy się do Ewangelii św. Jana – do krótkiego fragmentu opisującego ostatnie chwile Jezusa w czasie ziemskiego życia. Dowiadujemy się, że Chrystus w zatroskaniu o Kościół oddaje wszystko. Jego ostatnie słowa to słowa modlitwy za wyrządzających Mu krzywdę, którzy nie wiedzą, co czynią. Są to słowa zawierzenia Ojcu, odmowy przyjęcia środka odurzającego, by w pełni świadomie oddać całość dokonanego dzieła zbawienia Ojcu. To także słowa oddania Matki.
W stojącym pod krzyżem Janie – określanym przez autora Ewangelii mianem umiłowanego ucznia – cały Kościół, ale nie tylko Kościół, bo każdy człowiek, za którego Chrystus oddał życie, zostaje powierzony wstawiennictwu, opiece, miłości Matki: «Niewiasto, oto syn Twój».
Warto zwrócić uwagę na to, co może nam umknąć przy rozważaniach, że w Ewangelii Jana pojawia się określenie: Uczeń, którego Jezus miłował. Nie jest powiedziane wprost, że to Jan. Oczywiście kryje się tu głęboki sens. Tym umiłowanym uczniem Jezusa jest czytelnik, który przez wiarę w słowa zanotowane w Ewangelii zbliża się do Chrystusa jako Jego wyznawca. Tym umiłowanym uczniem jesteś ty, droga siostro, drogi bracie, ilekroć zbliżasz się do słowa. To ty i ja otrzymujemy w testamencie, czyli w ogromnym zawierzeniu, w wielkiej mocy słów Chrystusa, Maryję jako Matkę.
Jesteśmy uzdolnieni do korzystania z owoców wywalczonych i posyłanych Kościołowi przez Jezusa, również przez wstawiennictwo Maryi, Jej zawierzenie i styl oddania swego życia. Jesteśmy wezwani do tego, by dziękować i czerpać z tych owoców. Dlatego św. Paweł mówi: Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.
Jesteśmy uzdolnieni i uzdalniani, bo nie zawsze odpowiadamy na tak wielkie dary wdzięcznością. Często je marnujemy, upadamy, niewiele sobie robimy z odpuszczenia grzechów. Nieraz ogromnie cierpimy, doznajemy duchowego i życiowego dyskomfortu, ale nieustannie – tak, jak i dziś, przez tę uroczystość – jesteśmy wezwani do podnoszenia się mocą Ducha Świętego i wracania do Pana.
Nie zawsze potrafimy w należyty sposób korzystać z daru zbawienia, odkupienia człowieka. Jeden z komentatorów działania w nas Ducha Świętego, czyli Tego, który nas uzdalnia do życia w stylu Jezusa, zauważa następującą prawdę: Życie w Chrystusie, postępowanie w Duchu Świętym, nie zawsze kończy się sukcesem. Raczej chrześcijanin często doświadcza niepowodzenia i grzechów. W tym właśnie Duch Święty nie opuszcza wierzącego i łagodnie interweniuje, aby podnieść upadłego i wprowadzić go z powrotem na prostą drogę, pobudzając do żalu i udzielając mu przebaczenia grzechów. – To bardzo pocieszająca prawda, którą Pismo Święte i tradycja obficie dokumentują. –Przy nadużyciu wolności człowiek dotyka przerażającej możliwości postawienia siebie w miejsce Boga, tworząc własny obraz przez odrzucenie stworzoności. W gruncie rzeczy jest to dramat grzechu i wyobcowania, wobec którego przebaczenie Chrystusa jest ofiarowane jako warunek do nawrócenia się i włączenia w świętość Ciała – Kościoła.
To powracanie do domu Ojca, albo zmianę orientacji, zawdzięcza się Duchowi Świętemu, jak w dzień Pięćdziesiątnicy, gdy po zstąpieniu Ducha Świętego, przemówieniu Piotra, obecni przejęli się do głębi serca i nawrócili się.
Wołanie Chrystusa dziś, w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, jest zatem prośbą o to, byśmy nieustannie pozwalali się przenosić do królestwa umiłowanego Syna Ojca, danego nam za sprawą Ducha Świętego, narodzonego z Maryi Dziewicy. On ciągle posyła nam Ducha Świętego, obficie wylewa na nas Jego moc. Daje nam też Maryję jako Matkę i Królową.
Papież Paweł VI w adhortacji apostolskiej Signum magnum z 13.05.1967 r. cytuje nauczanie Soboru Watykańskiego II, w którym pokazuje nam sens wpatrywania się w Maryję Pannę czy też naśladowania Jej: Niechaj wierni pamiętają o tym, że prawdziwa pobożność nie polega ani na czczym i przemijającym uczuciu, ani na jakiejś próżnej łatwowierności, lecz pochodzi z wiary prawdziwej, która prowadzi nas do uznawania przodującego stanowiska Bożej Rodzicielki i pobudza do synowskiej miłości ku Matce naszej oraz do naśladowania Jej cnót.
Warto dziś zdać sobie sprawę, że nie jesteśmy wezwani do jakiegoś tkliwego rozpamiętywania czy też pobożnych wzdychań w związku z tym, że Maryja jest Królową Polski. Mamy nieustannie naśladować Jej zawierzenie Bogu, Jej postawę zasłuchania i rozważania słowa, Jej zauważanie ludzkich potrzeb – co pokazała w Kanie Galilejskiej – a także Jej bardzo autentyczną wiarę, z którą trwała przy Panu nawet wtedy, gdy nie do końca wszystko pojmowała, a także wówczas, kiedy przeżywała dramat masakry ukrzyżowania.
Papież w przed chwilą cytowanej adhortacji mówi w następujący sposób: Bez wątpienia, naśladowanie Jezusa Chrystusa jest drogą królewską, której powinniśmy się trzymać, aby osiągnąć świętość życia i w miarę możności odtworzyć w sobie bezwzględną doskonałość Ojca Niebieskiego. Lecz chociaż Kościół katolicki zawsze głosił tę tak bardzo doniosłą prawdę, to jednak równocześnie twierdził, że naśladowanie Maryi Dziewicy nie tylko nie odwodzi od wiernego kroczenia śladami Chrystusa, ale nawet czyni je milszym i łatwiejszym; bo przecież Najświętsza Dziewica, która zawsze pełniła wolę Bożą, pierwsza spośród wszystkich zasłużyła sobie na tę pochwałę, jaką Syn skierował do swoich uczniów: "Ktokolwiek czyni wolę Ojca mego, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką".
Drogie siostry i drodzy bracia, ufność tych – jak mówi psalmista – którzy całkowicie oddali się Bogu, nie zatrze się aż na wieki w sercach ludzkich wspominających moc Boga.
Wspominanie mocy Boga, objawionej w Maryi Królowej – zabiegającej o Kościół i jego dzieci, wyznawców Chrystusa, który w tym Kościele żyje i działa – jest dla nas okazją do głębszej refleksji i prośby skierowanej do Pana o to, aby nasza wiara była rzeczywiście prawdziwa, osadzona w realiach, aby czerpała z Bożego słowa i z mocy Ducha Świętego, aby nie bała się stawiać odważnie kroków, mimo toczących się walk, mimo zniszczeń, które często obserwujemy naokoło w wielu sercach ludzkich, a także we własnym sercu. Idziemy ku zwycięstwu, ku otwartemu niebu. A w tym wszystkim towarzyszy nam wstawiennictwo Maryi Królowej Polski.
Czczenie Maryi jako Królowej Polski, to nie wbijanie się w przekonanie, że jako naród polski jesteśmy w lepszej sytuacji niż Niemcy, Francuzi czy Włosi, bo mamy Królową Polski, więc w dniu sądu będziemy potraktowani ulgowo. Jest to tym mocniejsze przynaglenie do weryfikowania swoich postaw w wierze, nadziei, miłości, przyglądania się swoim zachowaniom, swojemu postępowaniu według wskazań nauki Chrystusa, który w swojej Matce pokazuje nam, jak należy traktować Boga i drugiego człowieka.
Droga siostro i drogi bracie, ile w tobie jest otwartości na rozważanie słowa Bożego?
Ile jest w tobie gotowości do tego, aby czerpać inicjatywę, pomysły oraz umocnienie w swojej wierze, nadziei, miłości, ze spotkania z Panem w Jego słowie, w Eucharystii?
Jak przekłada się królewskość, bycie synem/córką Króla, jakim/jaką z pewnością jesteś na mocy sakramentu chrztu, na konkretne postawy w modlitwie, w wyjściu do drugiego człowieka i w zauważaniu nie tylko własnych potrzeb, ale także osób, które same o siebie nie potrafią zadbać?
Maryja Królowa to ta, która służy przykładem swojego życia, a także wstawiennictwem – tak bardzo cennym i potrzebnym nam wszystkim. Nie toczymy boju o zbawienie o własnych siłach. Nie zostaliśmy pozostawieni sami sobie w kroczeniu ku otwartemu niebu i ku wiecznemu szczęściu. Maryja Królowa i Matka, wraz z niezliczoną rzeszą świętych i błogosławionych – niebieskich przyjaciół Pana, a także naszych przyjaciół – towarzyszy nam w drodze.
Maryjo, Królowo Polski, módl się za nami, abyśmy prawdziwie potrafili żyć Ewangelią i stosowali ją w konkretach naszego życia – tak jak Ty.
Pozdrawiam w Panu –
ks. Leszek Starczewski