Bardzo ważne pytanie
2 Tm 3, 10-17; Ps 119; Mk 12, 35-37
Kim dla ciebie jest Jezus Chrystus? To pytanie oczywiście znamy. Chrystus stawiał je nam już tysiąc razy, ale i tysiąc razy zmieniła się nasza sytuacja. Jest nowy dzień, nowe wyzwania, nowe niepokoje, nowe lęki. Jakie jest dziś nasze wyobrażenie o Chrystusie? Przez różne dziejące się wydarzenia, sytuacje, osoby dzielące się z nami swoim życiem, przez okoliczności, w których doświadczamy i łez, i radości, przychodzi Chrystus. On przedstawia się nie jako przypadek, nie jako ktoś, kto dopuścił ślepy los, przypadkowy kołowrót zdarzeń. On jest Panem wszystkiego. To On przychodzi do nas w różnych zdarzeniach i dziś pyta nas, na ile traktujemy Jego przyjście w tych sytuacjach jako objawienie się Pana, Mesjasza i Zbawiciela.
W atakach na Chrystusa, którymi zajmowali się uczeni w Piśmie i faryzeusze, przychodzi taki moment, kiedy oni już milkną. Jak zauważa psalmista – brak im w ustach odpowiedzi – a ewangelista Marek notuje, że nikt nie ośmielił się Go już pytać. Chrystus przemawia z mądrością i mocą, mając władzę w słowach.
Taki moment milczenia, kiedy nie wiadomo już, o co pytać, może się pojawić w życiu każdego z nas. Wtedy Bóg przejmuje ster. On zadaje pytanie.
Dziś Chrystus naucza w świątyni. Komentatorzy zauważają, że słowo „naucza” oznacza czynność trwałą, przeciągającą się w czasie. Jezus osobiście przemawia do nas i w czasie świętych czynności stawia pytanie: "Jak mogą twierdzić uczeni w Piśmie, że Mesjasz jest synem Dawida?”
Chrystus stawia to pytanie uczonym w Piśmie, którzy literalnie, jeżeli chodzi o wiedzę, znajomość przykazań, przepisów, byli doskonali. Natomiast sercem trzymali się od tego z daleka. Brakowało w ich słowach serca. Umieli z precyzją wskazać, gdzie narodzi się Mesjasz, ale nie odkrywali sercem prawdy o Jego obecności. Jezus znając pojęcie Mesjasza znajdujące się w umysłach uczonych w Piśmie, stawia im dziś pytanie kryjące w sobie kwestię bardziej podstawową: Kim dla ciebie jest Mesjasz?
Kim dla ciebie jest Jezus Chrystus?
To pytanie oczywiście znamy. Chrystus stawiał je nam już tysiąc razy, ale i tysiąc razy zmieniła się nasza sytuacja. Jest nowy dzień, nowe wyzwania, nowe niepokoje, nowe lęki. Jakie jest dziś nasze wyobrażenie o Chrystusie? Przez różne dziejące się wydarzenia, sytuacje, osoby dzielące się z nami swoim życiem, przez okoliczności, w których doświadczamy i łez, i radości, przychodzi Chrystus. On przedstawia się nie jako przypadek, nie jako ktoś, kto dopuścił ślepy los, przypadkowy kołowrót zdarzeń. On jest Panem wszystkiego. To On przychodzi do nas w różnych zdarzeniach i dziś pyta nas, na ile traktujemy Jego przyjście w tych sytuacjach jako objawienie się Pana, Mesjasza i Zbawiciela. Pyta dlatego, że chce się do nas zbliżać. Pragnie być bliski naszemu życiu, wydarzeniom, które nas cieszą i niepokoją. Chce wpisywać się w nie. Oczekuje, że odpowiemy wiarą na Jego przyjście.
Tak zatroskany o nas, tak mocny miłością jest Jezus Chrystus. Benedykt XVI mówi, że każde wydarzenie mające miejsce w naszym życiu, nosi w sobie znamiona Bożej miłości. Bóg przemawia mądrą miłością przez wydarzenia, przez osoby, przez to, co w nas się dzieje.
Mądre prowadzenie Chrystusa, wpisywanie się sercem w życie, we wszystko, co się dzieje, odczytuje apostoł Paweł. Z więzienia pisze do Tymoteusza – biskupa Efezu. Taką właśnie cenę przychodzi mu płacić za wierność Ewangelii Pana. Pisze do Tymoteusza nie po to, żeby mu się wyżalić, żeby powiedzieć, jak jest ciężko – słuchaj, ty się zastanów, bo to wszystko ogromnie dużo kosztuje, może cię spotkać to samo, co mnie... Pisze, by dzielić się radością z tego, że gotów jest sam oddać życie dla Tego, w którego uwierzył. Całe swoje istnienie interpretuje jako miejsce spotkania z Bogiem.
Paweł mówi do Tymoteusza: Poszedłeś śladem mojej nauki, sposobu życia, zamierzeń, wiary, cierpliwości, miłości, wytrwałości, prześladowań, cierpień, jakie mnie spotkały w różnych miejscach. Tu apostoł odnajduje Boga. Nie tylko w uśmiechach, w tym, co ze swego życia zrozumiał, co działo się tak, jak on chciał. Odnajduje Go w niepokojach, prześladowaniach, cierpieniach, wydarzeniach, które nie mają w sobie nic z przyjemności, z uśmiechu, z łatwizny. I mówi bardzo praktycznie: Jakież to prześladowania zniosłem, a ze wszystkich wyrwał mnie Pan. Paweł zniósł to. Bo przychodzi taki moment, że człowiek już nie stawia pytań. Kompletnie nie rozumie tego, co się wyprawia w jego życiu. Jedyne, co mu zostaje, to znosić wszystko z przekonaniem, że Pan go prowadzi. Pan go z tego wyrwie. Bóg żywi się naszą wiarą. Czerpie z niej to, co potrzebne do tego, byśmy mogli żyć. Potrzebuje wiary realnej, osadzonej w rzeczywistości. I mówi do Tymoteusza: wszystkich, którzy chcą żyć zbożnie w Chrystusie Jezusie, spotkają prześladowania.
Jeżeli idziemy za Chrystusem, w Nim pokładamy ufność, to św. Paweł mówi do nas wyraźnie: was też spotkają prześladowania. Ludzie źli i zwodziciele będą się dalej posuwać ku temu, co gorsze – przez świat przejdzie jedna wielka fala zgorszeń, postępujące coraz bardziej odejście od Boga, od tego, co ludzkie – błądząc i innych w błąd wprowadzając.
Paweł w swym realizmie zwraca uwagę na prześladowania i zgorszenia nie po to, by nas wystraszyć, ale byśmy czasem nie pomyśleli, że świat wymknął się spod kontroli Boga, bo tyle zgorszeń, tyle odejść, tyle upadków. Absolutnie. Św. Paweł mówi wyraźnie: tak będzie, ludzie jeszcze się posuną do tego, co gorsze.
Ty natomiast trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci zawierzono. Ty nie daj się pognębić przez prześladowania. Daj się wcisnąć w Serce Boga. Niech te prześladowania skurczą cię do pozycji dziecka, które wraca do serca matki, do Serca Boga. Trwaj. Św. Paweł wysuwa bardzo praktyczny wniosek i spostrzeżenie: Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte. Tu jest twoja siła, która może cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu. W okolicznościach coraz gorszych wydarzeń i zniechęceń wytrwaj przy Piśmie, przy słowie mądrości. Nie przy plotkach, obmowach, nie przy zniechęceniu, szukaniu tylko tego, co mi się nie udaje, w wynajdywaniu coraz mocniejszych powodów do stwierdzenia: nie ma się co angażować, wszystko, co wiąże się z modlitwą, z Bogiem, jest fikcją.
Wszelkie Pismo od Boga jest natchnione. Bóg mocą swojego Ducha natchnął Pismo. To Pismo daje siłę, zbawia, czyli ratuje od zgnilizny myślenia tego świata. Jest nam dane, by nas nieustannie formować, nauczać, przekonywać, poprawiać, kształcić w sprawiedliwości. Po co? – Byśmy doszli do pełnego zjednoczenia z Tym, bez którego jest nam źle na świecie i w codzienności. Mamy Pismo, byśmy rozważając je, przysposabiali się coraz bardziej do każdego dobrego czynu. Dlatego nie tyle znajomość Mesjasza, przepisów, przykazań, nie tyle prawidłowe odprawianie Mszy Świętej, poprawne stanie na Mszy Świętej, słuchanie, ile angażowanie serca jest odpowiedzią na przychodzenie Boga do nas.
Panie, dziękujemy Ci, że otwierasz swoje Serce w tych słowach i pragniesz, aby nasze serca coraz bardziej się otwierały. Pomagaj nam wierzyć, że jest to możliwe. Pomagaj nam w chwilach, kiedy spotkają nas prześladowania, czekać na Twoją pomoc i, jak mówi św. Paweł, znosić trudy codzienności i spełniać Twoje przykazania. Wszystkie moje drogi są przed Tobą, Panie. Prostuj te, które nie zmierzają ku Twemu Sercu.
Pozdrawiam w Panu –
ks. Leszek Starczewski