"Czym sam się brzydzisz,
nie czyń tego nikomu".
Tb 4,15a - czytanie z jutrzni
Tobiasz udzielił swojemu synowi różnych zaleceń.
Polecenie wypowiedziane zostało przez człowieka, który żyjąc w Starym Przymierzu i chodził "drogami prawdy i dobrych uczynków" (Tb 1,3). Znajduje ono swój odpowiednik w przykazaniach danych przez Nauczyciela, który przyszedł wypełnić prawo i proroków (zob. Mt 5,17): "Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!" (7,12). Negatywnie sformułowane poucznie, wzywające do zaniechania złych czynów, zostało uzupełnione wezwaniem do czynienia dobra. Oba zaś odwołują się do tego samego kryterium - postawienia sobie pytania: chciałbym czy raczej nie chciałbym, brzydziło by mnie to, aby ktoś inny postąpił wobec mnie w określony sposób. Dlaczego właśnie taki sposób rozpoznawania dobra i zła? Chyba dlatego, że człowiekowi w wielu, acz nie wszystkich, przypadkach łatwo dostrzec lub odczuć na sobie dobroć czy złość czynów, gdyż przynoszą mu radość lub przykrość. Jednak gdy człowiek patrzy na swoje czyny wobec innych ludzi, wówczas - jakby instynktownie - nadal myśli o własnej korzyści, a nie o szczęściu drugiej osoby. "Złota zasada" pozwala wczuć się w jej sytuację i odrzucić "mentalność Kalego".
Oczywiście zdrowy rozsądek, którym Bóg obdarza ludzi, nie pozwala stosować we wszystkich przypadkach powyższych mądrości. Czy jeżeli ktoś, kto jest pyszny i brzydzi się pomocą oferowaną mu przez innych, ma innym nie pomagać w trudnościach? Czy ktoś kto liczy na propozycję współudziału w grzesznym przedsięwzięciu, ma zachęcać innych do popełniania zła? Od zasad isnieją wyjątki, co nie przekreśla ich wielkiej wartości.
Szukajmy dobra dla naszych bliżnich!
Jan Budzyński