Zaangażowany
Iz 40, 1-11; Ps 96; Mt 18, 12-14
Często zdarza się nam podejrzewać Pana Boga o niewystarczające zaangażowanie w naszą codzienność. Potrafimy Go dostrzec, pochwalić, kiedy układa się nam dzień za dniem, plany na przyszłość nie są naznaczone jakimś lękiem, a wspomnienia jesteśmy w stanie traktować z dystansem. Gorzej, gdy nasza teraźniejszość staje się uciążliwa, kiedy podejmowane obowiązki nie przynoszą satysfakcji, której moglibyśmy oczekiwać, biorąc pod uwagę, jak bardzo się w nie angażujemy.
Dzisiejsze słowo chce nas oczyścić z tych podejrzeń, a także ukazać właściwe spojrzenie na naszą kondycję i na rolę Pana Boga w naszym życiu.
Przychodzi nam z pomocą prorok Izajasz. Wysłany do narodu izraelskiego przebywającego w uciążliwej niewoli, podejmuje dialog, w którym rozbrzmiewają słowa pocieszenia. Dialog ten prowadzi z Panem Bogiem w obecności ludu.
«Pocieszcie, pocieszcie mój lud!» mówi wasz Bóg. «Przemawiajcie do serca Jeruzalem i wołajcie do niego.»
Spoczywające na Izajaszu zadanie jest niezwykle wymagające – prorok ma trafić do serca. Żeby trafić do czyjegoś serca, trzeba przemawiać z serca. Sercem, z którego płyną słowa, jest Serce Boga. On mocno angażuje się w realia Narodu Wybranego. Uruchamia serce proroka. We wnętrzu Izajasza rozbrzmiewają głosy posyłane od Pana i słowo, które ma moc oczyścić Izraelitów z ich pesymizmu i dodać nadzieją sił do znoszenia uciążliwej codzienności. Ma także otworzyć ich na nową przyszłość.
Zanim to nastąpi, Izraelici wezwani są do zwrócenia się do Pana, do zauważenia Go w ich rzeczywistości, w ich niedoli. Zanim nastąpi powrót do ojczyzny, są wezwani do powrotu do Pana.
Przygotujcie na pustyni drogę dla Pana, wyrównajcie na pustkowiu gościniec naszemu Bogu!
Izraelici słysząc rozlegający się głos i zapewnienie o tym, że wychodzi on z Serca i chce trafić do serca, są wezwani do tego, by przygotować się do przyjęcia nadziei, którą przynosi Pan. Miejscem spotkania Pana jest głoszone słowo.
Ich kondycja, porównywana do trawy, która usycha, i więdnącego kwiatu, ma im przypomnieć, że we własnych pomysłach, w swojej interpretacji codziennego dnia, szybko się pogubią i wypalą. Tym, co daje im szerszą perspektywę i właściwe spojrzenie na ich codzienność, jest słowo Boga.
Trawa usycha, więdnie kwiat, lecz słowo Boga naszego trwa na wieki.
Prorok jest mocno przynaglany do przemawiania z wysokiej góry do Izraelitów pogrążonych w dole swojego serca, w dole grzechów. To znaczy, żeby w tę perspektywę, bardzo zawężoną przez kiepską kondycję i konsekwencje własnego grzechu, wprowadził spojrzenie z perspektywy samego Boga.
Wstąpże na wysoką górę, zwiastunko dobrej nowiny w Syjonie! Podnieś mocno twój głos, zwiastunko dobrej nowiny w Jeruzalem! Podnieś głos, nie bój się! Powiedz miastom judzkim: «Oto wasz Bóg!» Oto Pan, Bóg, przychodzi z mocą i ramię Jego dzierży władzę. Oto Jego nagroda z Nim idzie i przed Nim Jego zapłata.
Ukazanie pogrążonym w ucisku Izraelitom Pana, który idzie, jest niezwykle mobilny i zaangażowany w ich codzienność, ma na celu odkrycie Jego bliskości, przebicie się przez uciążliwość, zniechęcenia, trud znoszenia konsekwencji grzechów i dostrzeżenie bardzo zatroskanego i obecnego pośród nich Boga. On ten czas kontroluje, wpisał go w stałą formację, w nieustanne kształtowanie ich serc na podobieństwo swojego Serca.
Podobnie pasterz pasie swą trzodę – mówi prorok Izajasz – gromadzi ją swoim ramieniem, jagnięta nosi na swej piersi, owce karmiące prowadzi łagodnie.
Niezwykle mocny jest obraz porównujący Boga do pasterza, który wie, w jaki sposób traktować swoją trzodę, jak podchodzić do jagniąt, a jak do owiec karmiących. On wie, jak podejść do każdego ze swojego ludu.
To bardzo radosne proroctwo Izajasza jednoznacznie uzmysławia nam, iż żywienie myśli, które ukazują nam Boga nieobecnego w naszym życiu czy też niewystarczająco zaangażowanego w codzienność, jest błędne, jest katastroficzne. Nie pomaga nam w żaden sposób wyjść z opresji – a wręcz utrudnia – spojrzenie na naszą teraźniejszość, podejmowanie uciążliwych obowiązków.
Z tego chce nas oczyścić słowo Boże. Słowo Boże trwa na wieki.
Oto nasz Pan Bóg przyjdzie z wielką mocą – śpiewamy w dzisiejszym fragmencie psalmu.
Izraelici wezwani są razem z psalmistą, aby śpiewali Panu pieśń nową, aby w nowy sposób spojrzeli na rzeczywistość, w której się znaleźli.
Droga siostro, drogi bracie, jesteśmy wezwanie do tego, żebyśmy ciągle w nowy sposób spoglądali na swoją kondycję. Trzeba w nowy sposób, to znaczy oczami Pana, spojrzeć na nasze życie z Jego perspektywy. Nasze uciążliwości, wypalenia, trudy podejmowane każdego dnia, są pod czujnym okiem Jego Opatrzności.
Bóg przedstawia się jako Pasterz, który wie, jak prowadzić swoją trzodę. Skoro wie, jak prowadzić trzodę – a o tym zapewnia nas w swoim słowie – to również wie, jak prowadzić ciebie, jak do ciebie dotrzeć, co i w jakim czasie zastosować, żeby twoje życie było skierowane ku Niemu, żeby twoje serce było oczyszczane z tego wszystkiego, co je zamyka na dopływ łaski, miłości, sił i inspiracji do życia. To boli, tak jak bolała niewola babilońska. Ale w tym bólu, w niewoli babilońskiej, Bóg jest bardzo żywo obecny – niewyczuwalny, ale żywo obecny.
Warto się zapytać, kiedy ostatni raz podjąłem się trudu dostrzegania obecności Boga także w moich zniechęceniach, w sytuacjach rozsypki?
Na ile dopuszczam myśl, że i ja potrafię się zabłąkać i że w tym zabłąkaniu Bóg mnie nie opuszcza, bo nie chce mojej zguby, tylko mnie szuka?
Na ile dopuszczam, że i mnie zdarza się żyć w rozsypce – psychicznej, fizyczne czy też moralnej?
Te pytania mają służyć nie tylko odkryciu, że tak bywa, że tak było czy że tak będzie, ale zmierzają do uświadomienia ważniejszej prawdy: to wszystko w planie Bożym służy oczyszczeniu mojego serca, zbliżeniu mnie do Pana Boga.
Słowo Boże nam o tym przypomina. Ostatni czas w liturgii Kościoła mocno był tymi prawdami nasączony, ale skoro Pan Bóg zobowiązał się prowadzić nas każdego dnia i skoro o tym przypomina w swoim słowie, to znaczy, że gdzieś w nas chce tę prawdę utrwalić.
Św. Paweł, pisząc do Koryntian o oczekiwaniu na objawienie się Chrystusa, bardzo mocno na tę prawdę zwraca uwagę. Oczekując objawienia się Pana naszego, Jezusa Chrystusa, mają pamiętać, że On też będzie umacniał was do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Wierny jest Bóg, który powołał was do współuczestnictwa z Synem swoim, Jezusem Chrystusem, Panem naszym. (1 Kor 1,7-9)
On będzie umacniał do końca. Wziął odpowiedzialność za umacnianie nas w każdej okoliczności i wykorzysta wszystkie sytuacje zmierzające ku temu.
Ewangelista Mateusz przedstawia dziś Chrystusa, który zadaje bardzo mocne pytanie: Jak wam się zdaje? Jakie macie zdanie na ten temat? – Na jaki temat? – Na temat zagubienia, zabłąkania się owiec. Na ile dopuszczacie, że zabłąkanie jednej owcy spośród stu, nie jest obojętne Pasterzowi? Jak wam się zdaje?
Jeśli kto posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich: czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się zabłąkała? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych.
Pan Bóg oczyszcza nas z częstych podejrzeń, że jeżeli podwinęła się nam noga, wypaliliśmy się, zawiedliśmy Go kolejny raz w modlitwie, w przeżywaniu Mszy Świętej, w korzystaniu z daru słowa, to rzeczywiście zostajemy gdzieś na boku i Pan Bóg zgromadzi różnego rodzaju przykrości, którymi będzie się odgrywał czy też próbował wykazać nam, że zmarnowaliśmy Jego laskę.
Jak wam się zdaje?
Jakie macie zdanie na ten temat, kiedy się zabłąkacie?
Jakie macie zdanie na ten temat, kiedy nie odczuwacie tak, jak byście chcieli, zaangażowania Boga w wasze życie?
Chrystus przedstawia obraz Pasterza, który szuka. Niezwykle ujmujące jest to, że Jezus bardzo mocno podkreśla: jeśli mu się uda ją odnaleźć. Poszukiwanie ze strony Boga jest pełne, ale z naszej strony często niewystarczające. Dlatego słuchając dziś tego słowa, prośmy Pana, aby nam się chciało być poszukiwanymi przez Niego, aby nam się chciało wytężyć siły do wiary w to, że jesteśmy poszukiwaną owcą.
Prośmy Pana, aby skierowane do nas wezwanie do trzymania się Jego słowa i skutek, jaki chce wywołać, czyli oczyszczenie nas z podejrzeń, iż jest On za mało zaangażowany w nasze życie, przyniosło błogosławiony owoc. Przyniosło radość odkrycia woli Ojca, który jest w niebie. Ta wola wyraża się w Jego ogromnym zaangażowaniu w nasze życie. Prośmy o odkrycie prawdy o tym, że nie jest wolą Ojca, żeby zginęło jedno z tym małych, żeby zginęło we mnie cokolwiek, co On mi dał. Prośmy, abyśmy dostrzegli, że Pan nas szuka i naprawdę chce nas odnaleźć.
Panie Jezu, pomagaj nam uwierzyć, że istotnie potrzebujemy oczyszczenia naszego spojrzenia na Ciebie i swoją kondycję.
Pozdrawiam w Panu –
ks. Leszek Starczewski