Boże upodobania
So 2, 3; 3, 12-13; Ps 146; 1 Kor 1, 26-31; Mt 5, 1-12a
To, co wybiera Bóg, jest głupie w oczach świata. Z tego świat po prostu się śmieje. To, w czym Pan znajduje sobie upodobanie, jest niemocne. To, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, Bóg wyróżnia. Swoiste zauważenie ze strony Boga, Jego wsparcie, dotyka tego, co słabe, co głupie, co po ludzku wydaje się beznadziejne, co nie jest mądrością tego świata.
Wyjątkowej świeżości wiary potrzeba, aby dostrzec w nauczaniu Jezusa moc niosącą nadzieję. Ta moc wypływa dziś ze słów, które Chrystus kieruje, widząc tłumy i swoich uczniów. Wyprowadza ich na górę, gdzie w uroczysty sposób głosi naukę. Jak Mojżesz objawia nowe Prawo obejmujące w sposób szczególny tych, których nie zauważa się w życiu.
Jezus wypowiada słowa błogosławieństw, czyli życzeń już w tej chwili znajdujących swoją praktyczną moc i życiowe odniesienie. Błogosławieni to nie tylko szczęśliwi, ale przede wszystkim ci, którzy mają już teraz zapewnioną wieczną radość, wewnętrzną wolność i pełnię życia niczym niezagrożonego, pozbawionego lęku, otwartego na fascynację, na ciągłą nowość i świeżość.
Chrystus taką wersję życia gwarantuje grupie osób, które w tej chwili – po ludzku rzecz biorąc – nie mają żadnych perspektyw ani szans na to, by mogły w jakikolwiek sposób doznać pełni życia. Błogosławieni ubodzy w duchu (...), ci, którzy płaczą, wyciszeni, cisi, łaknący i pragnący sprawiedliwości, miłosierni, wolnego, czystego serca, aktywnie wprowadzający i niosący pokój, cierpiący prześladowanie ze względu na dążenie do sprawiedliwości, wszyscy, którzy doświadczają urągania, prześladowań, kłamstwa z powodu kroczenia za Jezusem i słuchania Go, stosowania Jego nauk w życiu.
Ta grupa ludzi, taki zakres postaw i doświadczeń dostrzeżonych przez Chrystusa, po ludzku rzecz biorąc, nie niesie żadnych perspektyw. Według ludzkich mądrości jest to stracony czas, stracone życie, zmarnowana okazja do tego, by skorzystać z jednego i niepowtarzalnego daru życia. Ale Chrystus widzi sprawy inaczej. Bardzo mocno apeluje do serc swoich słuchaczy, żeby zechcieli tak samo jak On przyjrzeć się temu, w czym w tej chwili tkwią, gdzie się znajdują.
Ubodzy w duchu to ludzie zdystansowani do dóbr materialnych. Oni dostrzegają, że bogactwa nie przynoszą reklamowanych korzyści, nie dają tego, czego człowiek najbardziej w sercu potrzebuje, a mianowicie prawdziwego oparcia. Nie dają trwałych więzi i nie niosą szczęścia, które wyzwala, inspiruje i otwiera na świat Boga i świat człowieka. Ubogi w duchu jest zdystansowany do dóbr materialnych, ale jednocześnie nie ma właściwie nic oprócz Boga i Jego wsparcia. Ufa w Jego prowadzenie poprzez historie życia, historię świata. Człowiek w ten sposób traktujący życie, swoje szczęście i wsparcie, ma zapewnione Królestwo Niebieskie, czyli niczym niezagrożone przebywanie z Bogiem w niebie, tę pełnię szczęścia, której tu może jedynie doświadczyć w jakichś namiastkach.
Błogosławieni, którzy płaczą to ludzie dotknięci smutkiem. Ich serca przeszywa ból, miecz boleści, z tego tytułu, że sprawy Boże, otwierające na Boga, są lekceważone. Doświadczają bardzo mocnego wewnętrznego dyskomfortu, bo są nierozumiani, kiedy zwracają uwagę na Boga. Są poniżani, kiedy przychodzi im dochować wierności w kroczeniu za Bogiem. Wylewają łzy, kiedy traktowani są jako oderwani od życia marzyciele, jako osoby kompletnie nienadające się do współczesności. Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni, oni doznają umocnienia. W tych trudach wierności, znoszonych mimo łez, doznają prawdziwego pocieszenia, pokrzepienia, umocnienia od wewnątrz. Idą i płaczą, powie psalmista, niosąc ziarno na zasiew, lecz powrócą z radością niosąc swoje snopy. To wezwanie skierowane jest do wszystkich, którzy ziarnko po ziarnku, każdego dnia, próbują siać Boże słowo, Bożą mądrość. Próbują nią żyć, trzymać się jej i doświadczają różnego rodzaju przeszkód. Sieją ziarno płacząc, nie odczuwając jakiejś wewnętrznej radości z tego powodu, że są wierni Bożemu słowu. Ale tej wierności dochowują. Przyjdzie na nich pociecha – jest mocne zapewnienie. Oni będą pocieszeni.
Cisi to ci, którzy w wewnętrznym skupieniu się na Bogu, podejmują czyny na zewnątrz. Nastawieni są na Boże prowadzenie i wiedzą, że huk i pośpiech świata jest zwykłym oszustwem, bo on nie gwarantuje prawdziwego pokoju serca. Rzeczywiste wyciszenie daje tylko zażyłość z Bogiem. Z tej serdecznej zażyłości z Bogiem korzystają. Nie zabiegają o wpływy, znajomości i posiadłości za wszelką cenę. Ich jedyną troską jest wyciszenie w Bogu, odnajdywanie w Nim pokoju, bo tylko Bóg da pokój serca. Poza Tobą nie ma dla mnie dobra – powie psalmista. Tylko w Bogu jest prawdziwy pokój, uciszenie. A pełnia pokoju objawia się oczywiście przez Chrystusa Zmartwychwstałego, który daje wyciszenie sercu poprzez fakt pokonania śmierci i objawienie pełni życia. Stąd może wypływać tylko pokój. Skoro Chrystus zwyciężył śmierć i grzech, to moje serce ma prawo doznawać pokoju nawet wtedy, gdy na zewnątrz panuje niepokój, a szczególnie wtedy, kiedy odkrywam przeciwności, bo pokój wypływa ze zwycięstwa Chrystusa. Ci, którzy w Chrystusowym pokoju widzą wyciszenie swojego serca i tym wyciszeniem żyją, mimo że na zewnątrz panuje wielki huk i harmider, na własność posiądą ziemię. Zmierzają do wiecznego szczęścia.
Ci, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, są błogosławieni – mówi dalej Chrystus – albowiem oni będą nasyceni. Nawet jeśli teraz doświadczają, że łaknienie i pragnienie sprawiedliwości nie spełnia się, zostaje tylko w formie wewnętrznych przynagleń i dążeń, choć nie widać efektów, czyli osiągnięcia sprawiedliwości, bo jej się nie uzyska w wymiarze ziemskim – będą nasyceni. Sprawiedliwość objawi się w pełni. Sprawiedliwy w Biblii to człowiek, który traktuje Boga jak Kogoś, Kto dając słowo, pozostaje mu wierny, i żyje według tego, co Pan Bóg przekazuje, podpowiada i objawia. Ktoś taki żyje Jego słowem, dochowuje Mu wierności. Sprawiedliwe, czyli uczciwe jest dochowanie wierności Bogu w każdych okolicznościach życia. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, którzy łakną i pragną dochowania wierności Bogu we wszystkich sytuacjach. Oni będą nasyceni. Doświadczą, że było warto.
Błogosławieni miłosierni – mówi dalej Chrystus – to znaczy ci, którzy potrafią okazywać współczucie. Wchodzą w czyjeś położenie, nie sądzą z pozorów, starają się zrozumieć innych, próbują doświadczyć swoim sercem tego, co przeżywają serca bliźnich. Błogosławieni, którzy mają czas dla innych, bardzo praktycznie okazują zainteresowanie ludźmi doświadczonymi, ubogimi, prześladowanymi. Oni miłosierdzia dostąpią. Uaktywniając serce dla innych, doświadczamy dobroci Serca samego Boga. Dostępujemy miłosierdzia.
Błogosławieni czystego serca – mówi dalej Chrystus. To znaczy ci, co dbają o to, aby ich serce było wolne od grzechu, od przywiązania do grzechu, aby nie biegało za obcymi bogami. Czyste serce jest przepełnione Bogiem, otwarte na Boga. A mówiąc bardziej praktycznie – czystość serca w naszym etapie dążenia za Panem to pragnienie, aby Boga było w nas jak najwięcej, aby ciągle Go poznawać. Czyste serce pokornie otwiera się na pełnię widzenia Boga i doświadczania Boga. To jest proces – potrzebne są etapy, przejścia również i przez upadki, z których się wstaje, z których się wraca. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Nie tylko w wieczności, ale także już teraz doświadczą, zobaczą w wydarzeniach swojego życia Boga, a nie przypadki. W drugim człowieku będą widzieć Boga, a nie tylko osobę o czystym, wolnym i pełnym radości sercu.
Ci, którzy wprowadzają pokój, też należą do błogosławionych. Oni praktycznie podchodzą do pokoju w swojej rodzinie, w domu, w sercu. Nie tylko modlą się o pokój na terenach dotkniętych wojną, ale wprowadzają pokój w środowiskach swego życia – przez słowo, przez szukanie porozumienia, przez wchodzenie w zdrowe kompromisy. Ci, co wprowadzają pokój, będą nazwani synami Bożymi. Oni objawiają Boga, który potrafi iść na ustępstwa nie po to, żeby zaakceptować grzech, ale by z grzechu wyprowadzić. Nie po to, aby zaakceptować konflikt, ale by go rozwiązywać. Oni są objawieniem Bożych synów, Bożych dzieci w świecie – ci, którzy wprowadzają pokój.
Przedostatnie błogosławieństwo dotyczy grupy ludzi cierpiących prześladowanie dla sprawiedliwości. Liczą się oni z tym, że pójście za Bogiem, dbanie o uczciwe, poddane Bogu życie – pełne mądrości Jego słowa i praktycznych czynów szukających Bożej sprawiedliwości – będzie trudne. Biorą pod uwagę, że spotkają się z prześladowaniem. Nie będą traktować prześladowań jako czegoś dziwnego, jako pomyłki, jako rozczarowania Bogiem. Trudy i szykany staną się dla nich miejscem objawienia Bożej mocy i błogosławieństwa. Do nich należy królestwo niebieskie. Oni też posiądą na wieki niebieskie przebywanie z Bogiem.
I wreszcie: Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Chrystus tkwi mocno w realiach życia. Dostrzega prawdę o tym, że wierność Jego słowu, kroczenie za Nim, spotka się z urąganiem, prześladowaniami, kłamstwem. Wierność Jego słowu sprowokuje zło do przebiegłych i podstępnych ataków.
Wszystko złe na was – mówi Jezus – z mego powodu, to bardzo istotna rzecz i prawda dotycząca wszystkich błogosławieństw. Ten, kto podąża za Bogiem i próbuje wejść z Nim w zażyłość na modlitwie, poprzez rozważanie słowa, winien uwzględnić całą lawinę prześladowań. Jeżeli Mnie prześladowali i was prześladować będą. Nie może być uczeń nad Mistrza. Jeżeli świat was znienawidzi, wiedzcie, że najpierw Mnie znienawidził, że idziecie moją drogą. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. To znaczy, że ilekroć przeżywamy ubóstwo w duchu, płacz, wyciszenie, cichość w obliczu krzyku świata, łakniemy i pragniemy sprawiedliwości, choć jej nie doświadczamy, przekazujemy innym miłosierdzie, dążymy do wolności, czystości serca, wprowadzamy pokój, cierpimy prześladowania ze względu na sprawiedliwość, znosimy wreszcie urągania i kłamliwe oskarżenia ze względu na Chrystusa, tylekroć mamy okazję doznać Bożego wsparcia i błogosławieństwa. Duch Boży szczególnie unosi się nad osobami znajdującymi się w takim stanie ze względu na Chrystusa.
Chrystus dostrzegając te grupy ludzi, dotyka ich realizmu, twardej rzeczywistości, i jednocześnie otwiera niebo. Uchyla nieba i mówi: Tam patrz, kiedy przeżywasz trudności. Nie skupiaj się na okolicznościach, w których jesteś, wywołujących twój smutek i zmartwienie. Kieruj wszystko w tę drugą stronę. Chrystus daje nam też bardzo wyraźnie do zrozumienia, że wszystkie postawy, o których mówi, nie mogą stać się naszym bóstwem czy elementem przetargowym. Mamy je traktować jako normalność w dążeniu za Panem. Co to znaczy? Chrystus, przychodząc do cierpiących, płaczących, cichych, nie chce im powiedzieć: cierpcie, zamknijcie usta, nie odzywajcie się, dbajcie o ubóstwo, uwijcie sobie w tym gniazdko. Chodzi tu o nieczynienie z tych sytuacji elementu przetargowego. Nie wolno podchodzić do cierpienia jako do miejsca, które stanie się etykietką zastępczą Pana Boga: Oj, cierpię, przeżywam ciężkie doświadczenie. Jaki jestem biedny. Ale za to jaki jestem pobożny! Tyle mnie różnych doświadczeń spotyka, a ja pozostałem wierny Bogu, skoro przeżywam to wszystko. Nie można tego traktować w ten sposób. To jest okazja do przeżycia swoistego potwierdzenia, że idzie się za Jezusem i dla Niego się to znosi. Bóg daje potrzebną siłę. Jeżeli Chrystus mówi błogosławieni, to znaczy uzdolnieni, posiadający wszystko, aby idąc w tym stanie i z tymi przeżyciami, dojść do wieczności.
Ta nowość nauczania Chrystusa, wyrażona w błogosławieństwach, w jakiś szokujący sposób z pewnością dotykała przede wszystkim Jego słuchaczy spośród tłumów i uczniów, którzy odkrywali w mowie Jezusa ogromną władzę. Ta świeżość w podejściu do tego, o czym Chrystus naucza, w jaki sposób objawia mądrość Bożą, winna udzielić się i nam. Mocno wołajmy o Ducha Świętego, aby pozwolił nam dostrzec te sytuacje naszego życia, w których przeżywamy całą gamę wymienionych przez Chrystusa postaw.
Co robimy, kiedy w wędrowaniu za Chrystusem czujemy wyczerpanie, kiedy dotyka nas płacz, kiedy łaknienie i pragnienie sprawiedliwości niejako się nie spełnia, kiedy okazywane przez nas miłosierdzie spotyka się z całkowitą obojętnością?
Co wtedy, gdy słysząc o czystym sercu, doświadczamy, że jeszcze nam wiele brakuje?
Co wtedy, gdy dbając o pokój, wprowadzając pokój, spotykamy się z podstępnym oskarżeniem?
Co wtedy, gdy cierpimy prześladowanie ze względu na próby wierności Bogu, kiedy urąganie i prześladowanie spada na nas z powodu Jezusa?
Co wtedy robimy?
Na ile traktujemy to jako normalny stan, normalną postawę w oczekiwaniu na królestwo niebieskie?
Na ile jest to okazja do chwalenia, windowania samych siebie lub utyskiwania nad sobą?
Panie Jezu, Ty dajesz nam ogromną moc swoim słowem, dajesz wielką siłę Świętego Ducha i uzdalniasz nas do przechodzenia przez uciski, byśmy doszli do Królestwa Niebieskiego. Oczyszczaj nasze spojrzenie na to, co się dzieje w naszym życiu. Dotykaj serc, abyśmy potrafili dostrzec nowość naszego nauczania, które ubogaca dziesięć przykazań. Pomóż nam odkryć, że stosowanie błogosławieństw w konkretnym życiu przynosi realny pokój serca, czyni nas prawdziwie Twoimi wyznawcami. Pokaż nam, Panie, te stany naszego serca, w których nie dochowaliśmy Ci wierności, w których zwątpienie i oskarżenia kierowane pod Twoim adresem były powszechniejszym odruchem, aniżeli dziękczynienie za to, że kiedy idziemy za Tobą, pozwalasz nam doświadczać takich prób. I uzdolnij nas do nazwania tego po imieniu.
Paweł apostoł zachęca nas do przypatrzenia się naszemu powołaniu, abyśmy wreszcie dostrzegli, że niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Że tu nie ma jakichś przywilejów, nie ma taryfy ulgowej.
To, co wybiera Bóg, jest głupie w oczach świata. Z tego świat po prostu się śmieje. To, w czym Pan znajduje sobie upodobanie, jest niemocne. To, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, Bóg wyróżnia. Swoiste zauważenie ze strony Boga, Jego wsparcie, dotyka tego, co słabe, co głupie, co po ludzku wydaje się beznadziejne, co nie jest mądrością tego świata.
Św. Paweł pisze o tym do Koryntian, skłóconych i poszukujących coraz to nowych tekstów, filozofii ludzkich, goniących za nowinkami, a nie trwających w tym, co pokorne, co zbliża do Boga. Wielu z Koryntian chlubiło się nowymi osiągnięciami, talentem krasomówczym, a zupełnie nie zwracało uwagi na to, w jaki sposób Bóg do nich przemawia.
Mamy powód do chluby, mamy powód do szczęścia, do cieszenia się, do mówienia, że jesteśmy błogosławieni, ale tylko przez Chrystusa i w Chrystusie. Tylko w Nim. Jeżeli Bóg wybiera to, co słabe, co głupie, co niemocne, robi tak po to, by ukazać nam swoją moc.
Droga siostro i drogi bracie, co niemocnego, co głupiego w sobie odkrywasz?
Co niemądrego jest w tobie?
Na co Pan Bóg dzisiaj chce zwrócić twoją uwagę?
Przez co chce cię do Siebie zbliżyć?
Z czego, z jakich słabości, Pan chce cię oczyścić swoją mocą?
Do czego cię dzisiaj zaprasza?
Przyglądając się rzeczywistości tego świata w świetle Bożego słowa, niewątpliwie będziemy odnosić wrażenie czy nawet przekonanie, że idąc za Bogiem, trwając w błogosławieństwach, jesteśmy w mniejszości. Została nas jakaś taka resztka pośród ludzi żyjących dziś w świecie. Ale tym nie należy się przejmować. I to przewiduje słowo Boże – choćby słynne pytanie Jezusa: Czy Syn Boży zastanie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? O tym mówi też dziś proroctwo Sofoniasza: Zostawię pośród ciebie lud pokorny i biedny, a szukać będą schronienia w imieniu Pana. Reszta Izraela nie będzie czynić nieprawości ani mówić kłamstwa.
Nie ma się więc co zniechęcać wrażeniem, że jesteśmy w mniejszości, że stanowimy jakąś małą, odizolowaną grupkę. Trzeba tym bardziej trwać przy Bogu i świadczyć o Nim światu, który idzie w przeciwna stronę, który będzie prowokował. Bóg dokonuje sądu przez te prowokacje i zgorszenia. One dzisiaj często przychodzą. Bóg dokonuje sądu, to znaczy oczyszczenia, i chce wydobyć wyznawców mocnych jakościowo. Ażeby zostali wydobyci, potrzebne są przejścia przez różne próby i postawy, które Chrystus nazywa błogosławionymi.
Nie bójmy się, drogie siostry i drodzy bracia, rozwijać w sobie wiary, że ubodzy duchem mają wstęp do nieba, jak mówi psalmista, że położenie ufności w Bogu i w tym, co On do nas mówi, w Jego mądrości, otwiera nam niebo. Prośmy, aby perspektywa nieba, którego już doświadczamy tutaj poprzez to, co niemocne, płaczliwe, ze względu na Chrystusa, była dla nas jedyną perspektywą, o którą warto walczyć każdego dnia. Teraz też.
Pozdrawiam w Panu –
ks. Leszek Starczewski