W trosce o mądrość
Pwt 4, 1. 5-9; Ps 147; J 6, 63b. 68b
Mądrość, rozumienie rzeczywistości, umiejętność odnajdywania się w niej, nie przychodzi spontanicznie. Nie jest tak, że gdzieś samorzutnie budzi się w nas życiowa mądrość. Od momentu skażenia grzechem pierworodnym pojawia się swoiste rozdwojenie, pomieszanie tej mądrości, którą Pan Bóg w nas zapisał, ze skłonnościami, by na własną stronę przeciągnąć życie i korzystanie z niego. Jest to typowo ludzkie podejście. Oczyszczanie naszego umysłu i serca dokonuje się poprzez zbliżenie do Pana. On oczekuje z naszej strony modlitwy, przywoływania Go, wzywania Świętego Ducha, który napełnia mądrością.
Pan Bóg chce mieć mądrych wyznawców. Prawdziwa mądrość życia to umiejętność liczenia dni przemijających w szybkim, czasem zatrważającym tempie. Mądre liczenie dni polega na dostrzeganiu śladów wieczności, czyli prowadzenia nas przez życie ku pełnemu zjednoczeniu z Bogiem.
Bóg nie skąpi mądrości. Chce obsypywać nią swoich wyznawców. Nieustannie udziela jej w różny sposób, bo jesteśmy różni. Jednym ze sposobów, który wszystkich nas jakoś dyscyplinuje i czyni bardziej ludzkimi, są przykazania.
Pan Bóg nie jest Kimś, kto podchodzi do nas bezdusznie, z przepisami. On przez prawa, dane nakazy, chce nas czynić bardziej ludzkimi, bardziej podobnymi do tych, których sobie zamarzył, stworzył, których pragnie doprowadzić do pełni zjednoczenia z Nim.
Mojżesz przemówił do ludu, mówiąc: «A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców.
Wymiarem doczesnym była dla Izraelitów Ziemia Obiecana. Dla każdego, kto podejmuje się trudu wyznawania wiary w Boga w dzisiejszych czasach i w obecnym świecie, Ziemią Obiecaną jest oczywiście niebo, do którego zmierzamy przez szereg wysiłków, w których Pan Bóg nam towarzyszy, posyłając swoje słowo.
Patrzcie, nauczałem was praw i nakazów, jak mi rozkazał czynić Bóg mój, Pan, abyście je wypełniali w ziemi, do której idziecie, by objąć ją w posiadanie. Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które, usłyszawszy o tych prawach, powiedzą: "Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny".
Mądrość, rozumienie rzeczywistości, umiejętność odnajdywania się w niej, nie przychodzi spontanicznie. Nie jest tak, że gdzieś samorzutnie budzi się w nas życiowa mądrość. Od momentu skażenia grzechem pierworodnym pojawia się swoiste rozdwojenie, pomieszanie tej mądrości, którą Pan Bóg w nas zapisał, ze skłonnościami, by na własną stronę przeciągnąć życie i korzystanie z niego. Jest to typowo ludzkie podejście.
Oczyszczanie naszego umysłu i serca dokonuje się poprzez zbliżenie do Pana. On oczekuje z naszej strony modlitwy, przywoływania Go, wzywania Świętego Ducha, który napełnia mądrością.
W jednej z ksiąg mądrościowych jest zachęta czy też uwaga, że jeżeli ktoś wyczuje mądrość u drugiego człowieka, to już od samego rana chce z nim przebywać, pragnie być w jego otoczeniu i czerpać z tych darów, które Bóg przez niego przekazuje.
Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Bóg nasz, Pan, ilekroć Go prosimy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś nadaję? – pyta Mojżesz.
Bliskość Boga, która wyraża się w Jego prawach, przykazaniach, w Jego natchnieniach, w udzielanych znakach, jest imponująca. Przez wiarę możemy dostrzec, jak poważne inwestycje podejmuje Pan Bóg każdego dnia, żeby uczyć nas mądrego życia, to znaczy otwartego na wieczność, niezamykającego się w cierpieniu, w śmierci, w niepowodzeniach – chwilowych czy długotrwałych – w chorobach, tylko idącego dalej. Takie życie nie boi się odpowiadać na pytanie wyrażone w piosence zespołu Perfect: Powiedz, czy jest raj? – Tak, jest raj. Jest możliwość dojścia, powrotu do Domu Ojca.
Ta możliwość ma być dla nas bardzo klarownym punktem odniesienia. Ma być jasna i czytelna. A staje się taka, ilekroć poddajemy się rozważaniu słowa Bożego, ilekroć dialogujemy z Panem, karmimy się Jego słowem i Ciałem.
Bardzo istotne, żeby zauważyć ogromną potrzebę, wręcz konieczność pilnowania mądrości, której udziela Bóg.
Tylko się strzeż bardzo i pilnuj swej duszy, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy: by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków – mówi Mojżesz.
Doświadczenie mądrości udzielanej przez Boga w rozmaity sposób wymaga od nas czujności, pilnowania się, dyscypliny.
Ktoś mi dzisiaj tłumaczył: Przecież mądry Pan Bóg zawsze coś dla mnie przygotowuje. Każdego dnia do mnie w jakiś sposób przemawia. Czy jestem na Mszy Świętej sprawowanej przez tego księdza, czy przychodzę do kościoła, w którym wydawałoby się, że pojawiłem się przypadkowo, czymś Pan Bóg chce do mnie trafić. To od mojej postawy czujności, pilnowania duszy zależy, czy chcę przyjmować ten świat jako miejsce spotkania z Bogiem, który mnie prowadzi, czy też jako miejsce zagrożenia dla mnie, w którym absolutnie się nie odnajduję.
Nieprzypadkowo w tym kontekście powinno pojawić się pytanie: Na ile strzegę i pilnuję się bardzo w kontakcie z Bożym słowem? Dzień bez choćby jednego zdania ze słowa Bożego jest dniem, w którym umiera dusza wierzącego, dusza chrześcijanina. Mamy się karmić słowem Bożym. Zbyt wiele rzeczy się dzieje, żebyśmy mogli je rozpatrywać w sposób mądry bez relacji z Panem, bez kontaktu z Jego słowem.
Nie ma się co dziwić, że człowiek szybko się wypala, kurczy się jego spojrzenie na świat do wymiaru mądrości tylko ludzkich, jeżeli nie ma żywej relacji z Bogiem.
W takiej sytuacji znaleźli się faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy owszem, znali przykazania na pamięć, potrafili wyjaśnić Prawo, ale brakowało im życiowej relacji z Bogiem, przejawiającej się w dialogach z Nim, w kontakcie z Jego słowem oraz w przełożeniu na określone zachowania, postawy, konkretne życie. Oby nie wyleciały z twego serca te polecenia, oby nie uszły z twojej duszy te nakazy, rzeczy, których doświadczyłeś i które widzisz.
Jezus przychodzi na świat w imię Ojca i najskuteczniej objawia bliskość niebieskiego Tatusia zatroskanego o naszą mądrość, o naszą wieczność. Nie przychodzi znieść Prawa albo Proroków.
Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Nieprzypadkowo otrzymaliśmy w Bożym słowie obietnice doprowadzenia nas do wieczności, obdarowywania, obsypywania życiową mądrością, karmienia nas w drodze do Pana. To nie są przypadki. One mają sens i się wypełniają. Realizują się każdego dnia, jeżeli tylko chcemy po nie sięgać, jeżeli rzeczywiście pragniemy się nimi przejąć.
Jezus przychodzi, aby wypełnić te polecenia Sobą samym, to znaczy Kimś, kto jest przepełniony miłością Ojca, pełnym Ducha Świętego. Dlatego podejście do wszelkich wypływających z wiary nakazów, obowiązków, bez światła Ducha Świętego, czyli bez spojrzenia miłości, czyni nas faryzeuszami, chłodnymi uczonymi w Piśmie, osobami, które zaliczyły rozważanie słowa, ale absolutnie nie przeniosły tego na życie.
Stąd zrozumiała staje się przestroga Jezusa: Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejsze, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim.
Nie chodzi o lekceważenie przepisów i mówienie, że ja mam osobisty kontakt z Bogiem, otrzymałem osobiste objawienia Pana, On do mnie mówi, On mną kieruje... Chodzi o to, aby postępować zgodnie z głoszonym przez Biblię i Kościół nauczaniem, a jednocześnie przez przykład swojego życia zachęcać innych do zastanowienia się, co za miłość skrywa Bóg w przykazaniu, któremu ja, jako chrześcijanin składający świadectwo, tak jestem wierny. Jeżeli kogoś pobudzę do takiej refleksji przez swoje zachowanie – Czemu ty jesteś wierny przykazaniom? Dlaczego w tym wszystkim dostrzegasz Boga? – to pięknie wypełnię zadanie kogoś, kto ma większą sprawiedliwość niż faryzeusze i uczeni w Piśmie.
Natomiast jeżeli przez swoje zachowanie, brak życzliwości, otwartości, nie ukazuję ludzkiego wymiaru chrześcijaństwa, to choćbym nawet powoływał się na największe autorytety w Kościele i wypowiedzi świętych ksiąg, utrudniam komuś dostrzeżenie we mnie Boga – mówiąc bardzo delikatnie.
Psalmista w 119 Psalmie mówi: Nakłaniam moje serce do spełniania Twych ustaw.
Warto tej modlitwy często się trzymać, byśmy pokazywali w radości swojego życia czy też wytrwałości w znoszeniu przeciwności, że trzyma nas Bóg, który przez swoje słowo, przez wierność temu, co obiecał, pozwala nam iść dalej. Sprawia, że krok za krokiem zmierzamy w Jego stronę, czyli po prostu mądrze żyjemy.
Na ile dostrzegam, że mądrość jest do zdobycia? Że osiąga się ją stopniowo – z biegiem lat, ale i proporcjonalnie do przyjmowania słowa, które Bóg do mnie kieruje?
Chwal, Jerozolimo, Pana, wysławiaj Twego Boga, Syjonie. Umacnia bowiem zawory bram twoich i błogosławi synom twoim w tobie – mówi psalmista.
Śle swe polecenia na krańce ziemi, a szybko mknie Jego słowo. Każde miejsce na świecie i doświadczenie, które przynosi dzień, usłane jest Jego słowem, Jego pouczeniem.
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem, Ty masz słowa życia wiecznego – słyszymy w aklamacji. Duch, życie, mądrość, kryje się w słowach skierowanych do nas przez Pana Boga. To mądrość na życie wieczne, do którego zmierzamy.
Panie Jezu, dziękujemy Ci, że wypełniasz miłością przykazania i pokonujesz trudności, jakie często sprawia nam Twoje słowo, bo nie jesteśmy w stanie go pojąć. Uzdalniaj nas mocą Ducha Świętego, byśmy nie zrażali się Twoimi przykazaniami, ale dostrzegali w nich, jak się uśmiechasz do nas z miłością i innym życzliwie to ukazywali.
Pozdrawiam w Panu –
ks. Leszek Starczewski