Gorące pragnienie
Ef 3,14-21; Ps 33; Łk 12,49-53
Jak bardzo Panu zależy na swoich uczniach... Ileż płonących pragnień mieści się w Jego Sercu... Dzieli się dzisiaj w wielkim zaufaniu z uczniami tym, co sam przeżywa. To ogromny dar, być słuchaczem rytmu Serca tak bardzo zaangażowanego w życie ludzi, odzwierciedlającego rytm bicia innego Serca, z którym to Serce jest jedno – Serca Niebieskiego Ojca.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie».
To podzielenie się osobistymi przeżyciami Chrystusa po raz kolejny potwierdza, że On traktuje nas jako godnych zaufania. Pan Bóg objawia się człowiekowi, a to znaczy, że traktuje go jako osobę zdolną do przyjęcia tego objawienia i pójścia po śladach z niego wypływających.
Chrystus nie kryje przed apostołami swoich przeżyć. Nie cofa się w jakieś ogólnikowe sformułowania czy też hasła. Nie jest też kimś, kto mówi o swym zadaniu jako o misji nic nie znaczącej czy też łatwej do wykonania. Przeciwnie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Ma świadomość tego, jak będzie odebrany i ma świadomość ceny, jaką trzeba zapłacić, żeby dotrzeć do ludzkich serc i wydobyć na światło życia wiecznego te serca, które uwierzą w moc zbawienia objawianą w Chrystusie.
Chrzest, o którym mówi Jezus, to Jego śmierć. Właściwie to jedyna konieczność dla Boga, który jest miłością do człowieka i nie może nie wziąć na siebie zła ukochanego – jak mówi ojciec Silvano Fausti, jeden z komentatorów Ewangelii według świętego Łukasza.
Chrystus zdaje sobie sprawę z ogromu zmagań, cierpień, które przyjdzie Mu podjąć, aby objawić moc miłości większej od tychże cierpień, trwogi, a nawet śmierci. Cena, którą płaci, to cena Jego życia. Bardziej zależy Mu na naszym życiu, niż na swoim. To wielka prawda i ogromna tajemnica, wymagająca pokory także od nas. Wymaga od nas szacunku, który najpiękniej wyraża się w postawie adoracji i uwielbienia. Ilekroć dziękujemy Bogu, rozpamiętując działanie Jego miłości oraz rozważając posyłane do nas Słowo Życia, tylekroć ta moc staje się ponownie naszym udziałem. Odżywa w nas.
Nie ukrywa też Chrystus, że działanie Jego miłości i zbawienie dokonane przez mękę, śmierć, zmartwychwstanie, posłanie Ducha Świętego, a wcześniej Wniebowstąpienie, wprowadzi rozłam, który dotknie jednego domu: Troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej.
Z Jego powodu będą podzieleni nawet w jednej rodzinie. Zapowiadana przez Jezusa rzeczywistość staje się udziałem niejednego domu i niejednej sytuacji przeżywanej i przez nas. W tym miejscu należy szczególnie umocnić dzisiejszym Słowem serca braci i sióstr, którzy we własnym domu, pokoju, przeżywają właśnie rozłam z powodu zdecydowanego opowiadania się po stronie Chrystusa w tych czasach, w których przychodzi nam żyć, pośród tych okoliczności, które wcale nas nie rozpieszczają, a często – oceniane po ludzku – odciągają nas od wierności Bogu.
Ta siła Świętego Ducha, ten chrzest w Duchu Świętym, stanie się udziałem każdego, kto przez wiarę zbliży się do Chrystusa, kto podejmie trud pójścia pod prąd wszelkich ludzkich argumentów, które w chłodnych kalkulacjach klasyfikują Chrystusa jako kolejnego mitomana czy też taniego pocieszyciela: Może kiedyś nadawał się do życia i może rzeczywiście w pierwszych wiekach jakoś szczególniej był odbierany, ale nie teraz, nie w tych czasach, i nie w tych sytuacjach, bo życie poszło dalej i nie jest tak, jak było w pierwszych momentach działania Kościoła... Takie myślenie może zatruwać i nas. Taka rzeczywistość będzie się pojawiać – choć nie wyłącznie taka, bo podstępy i zakusy złego są znacznie obfitsze i atrakcyjniejsze, niż można je nazwać.
Chrystus nie kryje, że nastanie rozłam, ale jest też Tym, który przychodząc rzucić ogień na ziemię, pragnie, by on zapłonął. Tym ogniem Świętego Ducha chce wypalać w nas wszelkiego rodzaju śmieci myślenia, odciągające nas od Jego żywej obecności, uwielbionej obecności pośród nas.
Cała ziemia pełna jest Jego łaski – przypomina psalmista. Słowo Pana jest prawe, a każde Jego dzieło godne zaufania. Zamysły Jego serca trwają przez pokolenia. Sprawiedliwi, radośnie wołajcie na cześć Pana, prawym przystoi pieśń chwały. Chwalcie Pana na cytrze, grajcie Mu na harfie o dziesięciu strunach.
Słowo Boże wzywa nas, byśmy wychwalali naszego Pana wbrew wszystkiemu, a właściwie mimo tego, co przeżywamy i czego doświadczamy, co udowadnia nam ludzki sposób myślenia, bo cała ziemia pełna jest Jego łaskawości.
Błogosławiony lud, którego Pan jest Bogiem, naród, który On wybrał na dziedzictwo dla siebie.
Błogosławiony jesteś, drogi bracie i droga siostro, ilekroć uwielbiasz Boga, bo doświadczasz Jego mocy. Błogosławiony jesteś, ilekroć słuchasz Bożego Słowa, nawet kiedy topornie wnika ono w twój sposób myślenia, nawet kiedy jest tak trudne do przyjęcia, że w tej właśnie godzinie rozważania go wydaje ci się nieprzydatne do przeżywanej sytuacji. Właśnie w takiej godzinie szczególnie jest wskazane obsłuchać się, obczytać Słowem Bożym.
Święty Paweł dzieli się także z Efezjanami najgłębszym poruszeniem swego serca i z całą stanowczością kreśli przed nimi wizję swojego rozmodlenia przed Bogiem. Zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka.
Paweł ogromnie zabiega o to, aby zażyłość z Panem, aby doświadczenie Ducha, który pozwala ogarnąć wierzących chwałą i obecnością Zmartwychwstałego Chrystusa, stało się skutecznym wzmocnieniem siły wewnętrznego człowieka.
Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość.
Chrystus, o którego zamieszkanie przez wiarę w sercach Efezjan zabiega Paweł, jest tym samym Chrystusem, który przez wiarę chce zamieszkać i w nas – przez kolejny zryw, krok wiary. Krok wiary, budzonej w tej właśnie chwili, dotykanej, nawet prowokowanej przez głoszone Słowo. Paweł zabiega o to na kolanach. Nie zapomnijmy, że człowiek najsilniejszy jest wtedy, gdy klęczy. Nie bójmy się klękać przed Panem, zgiąć się przed Panem, zgiąć przed Nim serce, pognieść je przed Panem, by poznać miłość Chrystusa przewyższającą wszelką wiedzę, by zostać napełnionym siłą Ducha wywalczonego dla nas przez Chrystusa za cenę Jego męki, śmierci, Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia.
Święty Paweł zdaje sobie sprawę, że całość tego wzmocnienia nie następuje wyłącznie przez jego modlitwy, że to nie jest tak, że Pan Bóg wspiera człowieka tylko wówczas, kiedy się modli. Owszem, wtedy najmocniej na niego oddziałuje, ale – co jest niezwykle radosną i pokrzepiającą nowiną wypływającą z Bożego Słowa – Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków. Amen.
Bóg może znacznie więcej, niż prosimy czy rozumiemy. Dlatego przynaglenie, o którym wcześniej była mowa – do obsłuchania i obczytania się Słowem Boga – jest jak najbardziej aktualne. A my nic nie pojmujemy, ledwo ze strachu żyjemy... Niewiele z tego człowiek rozumie. Niewiele widzi czasem punktów zaczepienia do tego, by iść do jakiejś pełni czy poczucia sensu tego wszystkiego, ale Słowo Boże wzywa, by iść. Bóg mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy.
Droga siostro i drogi bracie, Słowo Boże mówi dziś w sposób wyraźny: Nie męcz się tym, że czegoś nie rozumiesz. Na miarę swoich możliwości, umiejętności, idź dalej. Nie dał ci Pan Bóg skrzydeł, to fruwać nie każde. Idziemy kroczek za kroczkiem...
Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków. Amen.
Pozdrawiam w Jego mocy –
ksiądz Leszek Starczewski