Ten, który się przechadza…
Ap 1,1-4; 2,1-5a; Ps 1; Łk 18,35-43
Człowiek widzi do zakrętu, spojrzenie Pana Boga sięga dalej – mówi porzekadło. Głęboka prawda ukryta w tych słowach wychodzić będzie coraz bardziej na jaw wraz z lekturą Apokalipsy świętego Jana, którą dziś rozpoczynamy w liturgii Kościoła. Szukamy mocy życia, wnikając w Boże Słowo, które nie unika realiów codzienności, ale nadaje im właściwą perspektywę zbawczą.
Błogosławiony, który odczytuje i którzy słuchają słów Proroctwa, a strzegą tego, co w nim napisane, bo chwila jest bliska. Wyraźne błogosławieństwo spływa na czytających Proroctwo i słuchających go. Tym Proroctwem dzieli się z nami umiłowany uczeń Jezusa. Siła tego daru objawia się w osobach strzegących w codziennym życiu Słów Pana przez wypełnianie ich. To ważna uwaga, którą może za często pomijamy. Mamy nie tylko słuchać Dobrego Słowa i rozważać je, ale stosować jego przesłanie w zwykłych okolicznościach życia. To staje się warunkiem doświadczania błogosławieństw Pana. Jakie wskazania kieruje dziś do nas Boże Słowo? Odpowiedzieć na to pytanie pomoże nam rzeczywistość przeżyć wyznawców Pana w Kościele w Efezie, do którego odsyła nas fragment czytany w liturgii. (Niedługo ma do tego miasta przybyć Ojciec Święty Benedykt XVI w ramach pielgrzymki apostolskiej do Turcji.) W bogatym portowym mieście, gdzie rozwija się magia i różne wypaczenia nauki apostołów, znajduje się grupa oddanych Panu wyznawców. Pan przechadza się między swymi wiernymi i dostrzega położenie, w jakim się znajdują.
Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość, i to, że złych nie możesz znieść, i że próbie poddałeś tych, którzy zwą samych siebie apostołami, a nimi nie są, i żeś ich uznał za kłamców. Ty masz wytrwałość: i zniosłeś wiele dla imienia mego – niezmordowany.
Charakterystyczne, że Pan zabiera głos w sposób niezwykle konkretny i dotykając realiów, w których funkcjonują chrześcijanie, nazywa po imieniu problemy, z jakimi się mierzą. Docenia trud i wytrwałość oraz to, że – niezmordowani – wiele znoszą dla Jego Imienia. Dobrze sobie uświadomić, że wśród – wydawałoby się – niedostrzegalnych i niezauważalnych starań oraz ogromnych wysiłków, aby dochować wierności Bogu, Pan żyje najintensywniej. Tu właśnie kroczy zwycięski, prowadząc swych umiłowanych ku pełni zbawienia. On sam nas dziś o tym zapewnia. Jest pośród swego ludu. Trwa w tej chwili przy Tobie, nawet jeśli zmordowany i umęczony teraz jesteś. Jego Obecność nie jest zagrożeniem, ale źródłem nowych inspiracji i nadziei. Sam chce je wzbudzić w swych wiernych poprzez skierowanie ich serc ku pierwszym zrywom miłości do Niego. I dlatego dalej padają słowa, których pokorne przyjęcie i przełożenie na konkretne zachowania uzdolni wyznawców Pana do pierwotnej uległości.
Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości. Pamiętaj więc, skąd spadłeś, i nawróć się, i pierwsze czyny podejmij.
Stłumiony przez codzienność zapał i rutyna sprowadziły na Efezjan osłabnięcie pierwszych zrywów serca. Do nich trzeba wracać! O nie trzeba zabiegać nie mniej, niż o pokarm! Pan ujął serce i chce w tym ujęciu być odnajdywany. Nawrócenie, do którego wzywa uwielbiony Jezus, staje się koniecznym wymogiem dalszej wędrówki i trwania przy Panu! Nie bójmy się mówić do swego serca, tłumaczyć mu, kruszyć budzący się w nim opór i wołać wraz z psalmistą: Wróć duszo moja do swego pokoju, jak ciche dziecko na łonie swej matki, bo Pan dobro ci wyświadczył. Wołać z całą mocą! Wołać do skutku!
Gdzie podejmuję wysiłki, aby trwać przy Panu? W jakich konkretnie sytuacjach znoszę wiele dla Imienia Pana? W czym moja wierność Panu ostatnio się wyraziła? Gdzie i mnie może On powiedzieć, że zna moją wytrwałość? Jak jest z moim codziennym „przywoływaniem się” do porządku? Jak z troską o pierwsze odruchy serca dla Pana?
Błogosławiony człowiek, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie zasiada w gronie szyderców, lecz w prawie Pańskim upodobał sobie i rozmyśla nad nim dniem i nocą. On jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie; liście jego nie więdną, a wszystko, co czyni, jest udane.
W naszym pogubieniu i zaślepieniu codziennym pośpiechem nie opuszcza nas Zbawiciel. Jezus i dziś przechodzi przez naszą szarą i bezbarwną nieraz rzeczywistość. On jej nie zostawia „ślepemu losowi” i „przypadkom”. Żywo zaangażowany, pozwala doświadczać swej mocy każdemu, kto wiarą wyrywa się szponom przeciwności i schematów.
Kiedy Jezus zbliżył się do Jerycha, jakiś niewidomy siedział przy drodze i żebrał. Gdy usłyszał, że tłum przeciąga, dowiadywał się, co się dzieje. Powiedzieli mu, że Jezus z Nazaretu przechodzi. Wtedy zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Ci, co szli na przedzie, nastawali na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!»
Mocna i całkowicie skierowana ku Jezusowi ufność może przynieść i przynosi tylko jeden efekt. Żebrzący przy drodze niewidomy, odsuwany na bok i pozbawiany szansy na zmianę bolesnej sytuacji, nie pozwala się zaliczyć do grona przegranych. Jest jeszcze głośniejszy od przeżywanej tragedii i bólu, w jakim żyje! Błogosławione trudności, które wymuszają na nas taką determinację, takie zdecydowane wołanie za Panem!
Jezus przystanął i kazał przyprowadzić go do siebie. A gdy się zbliżył, zapytał go: «Co chcesz, abym ci uczynił?» Odpowiedział: «Panie, żebym przejrzał». Jezus mu odrzekł: «Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim, wielbiąc Boga.
A twoja wiara?
Jak z nią jest wtedy, gdy brakuje wewnętrznych uniesień i nie widać naokoło nic, co można by kojarzyć z nadzieją, a jedynie rozbrzmiewają Słowa przechodzącego Jezusa? Tak, właśnie przechadzającego się i dziś Jezusa! To przecież On właśnie teraz przechodzi, nawet drogą strony internetowej, głosząc i tu swoje zbawcze Słowa!
Ja jestem światłością świata, kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.
Z Panem –
ks. Leszek Starczewski