Nic nie dzieje się bez powodu i celu
Ap 15,1-4; Ps 98; Łk 21,12-19
Z coraz większą odwagą wiary wkraczamy za świętym Janem w wizje, których jest on uczestnikiem. Bardzo ich potrzebujemy, szczególnie w złożonej i często przerastającej nasze siły rzeczywistości, w jakiej dokonują się i nasze zmagania o wierność Panu.
Dziś przed nami na niebie znak inny, wielki i godzien podziwu: siedmiu aniołów trzymających siedem plag ostatecznych, bo w nich się dopełnił gniew Boga. Nie strach, ale nadzieja wypływa z obrazów, w których zawarta jest prawda o ostatecznym oczyszczeniu świata z panoszącego się zła. Liczba siedem oraz symbol plag przywołują nam na myśl interwencję Boga, który wkracza, aby wyzwolić swój lud z niewoli w Egipcie. Przez obraz ten dociera do uważnych czytelników niezmiernie ważna prawda: Bóg kontynuuje historię zbawienia. To On jest jej Panem i ją prowadzi. Jak Izrael wychodził z Egiptu i został przez Pana cudownie przeprowadzony przez Morze Czerwone, a następnie dotarł do Ziemi Obiecanej, tak dzisiejszy lud wierny dostąpi pełni zbawienia. Pan czuwa nad swymi wyznawcami. On wyznacza miarę dla prześladowań i ataków zła i przez nie przeprowadza. On także w pełni dopuści konsekwencje upartego trwania w oporze wobec Jego słów i woli w nich wyrażonej na tych, którzy przeszli na stronę Bestii, symbolizującej zaciekłych wrogów zbawienia.
Przed nami obraz wiernych Panu wyznawców, którzy po przejściu jakby morza szklanego pomieszanego z ogniem – symbolu najtrudniejszych prób, jakie znosili – śpiewają pieśń zwycięstwa, oddając chwałę zbawiającemu Bogu.
A śpiewają pieśń Mojżesza, sługi Bożego, i pieśń Baranka w słowach: «Dzieła Twoje są wielkie i godne podziwu, Panie, Boże wszechwładny. Sprawiedliwe i wierne są Twoje drogi, o Królu narodów. Któż by się nie bał, o Panie, i Twego imienia nie uczcił? Bo Ty jesteś Święty, bo przyjdą wszystkie narody i padną na twarz przed Tobą, bo słuszne Twoje wyroki stały się jawne».
Nie tyle sukces wierności Panu, ale On sam i Jego moc stają się powodem zachwytu i uwielbienia. To Król narodów sprawiedliwie i wiernie prowadzi dzieje świata po drogach czasu. To przed Nim, Świętym, padną na twarz wszystkie narody – to tylko kwestia czasu. Czasu, którego Panem jest Bóg wszechwładny.
Wnikając w to radosne orędzie, odkrywamy prawdę, której rozważenie i przyjęcie nadaje naszej codzienności nową, konieczną motywację do wiernego kroczenia za Panem. Otóż nic nie dzieje się bez powodu i celu. Świat nie zmierza ku powszechnej zagładzie, ale ku ostatecznemu oczyszczeniu ze zła i ku pełnemu zwycięstwu dobra, które swe źródła ma w Bogu.
Głęboko wpisane w nas pragnienie rzeczywistego panowania dobra, które tak często poddawane jest próbom, znajdzie swą pełnię w powtórnym przyjściu Chrystusa.
Żadne wściekłe ataki i panoszenie się zła nie mają szans wobec mocy Boga. Tym mocniej i skuteczniej mamy ku Panu lgnąć, im więcej doświadczamy przejawów zniechęceń w trwaniu w Nim. To wszystko musi się wypełnić!
Chrystus, zdając sobie sprawę z szalejącej potęgi ciemności, wprowadza swych uczniów w zdarzenia, jakie ich czekają.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Podniosą na was ręce i będą was prześladować. Wydadzą was do synagog i do więzień oraz z powodu mojego imienia wlec was będą przed królów i namiestników».
Na ile docierają do mojego serca te Słowa Pana?
W jakiej mierze już w nich uczestniczę, a gdzie uciekam przed prawdą w nich zawartą?
Naśladując Pana, spotkam się z poważnymi trudnościami…
Jezus nie kryje przed uczniami ceny, jaką będą płacili, jeśli zechcą Go rzeczywiście naśladować. Nie ma tu taryfy ulgowej, bo nie może być uczeń nad Mistrza. Świat znienawidził Chrystusa i tak samo będzie się odnosił do każdego, kto „ośmieli się” Go naśladować.
Jednak drastyczne okoliczności wyznawania wiary w Pana nie muszą być czasem bezczynności dla Jego wyznawców. Nie są one także celem ich życia.
«Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa. Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony. Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić».
Zapewnienie Jezusa zaczyna działać przez wiarę. Nie opiera się na ludzkich wyliczeniach, ale na ufności, która mimo wszystko pokładana jest szczególnie wówczas w Panu! Każdy, kto podejmuje próbę trwania przy Nim, kiedy spotyka przeciwności (a kto ich nie spotyka?), może liczyć na Jego osobistą interwencję! Byleby dołożył starań w dochowaniu wierności Temu, który o niego najgoręcej wówczas walczy.
Sytuacje będą najróżniejsze, nie pominą najmniej oczekiwanych ataków, które przyjdą nawet ze strony najbliższych.
«A wydawać was będą nawet rodzicie i bracia, krewni i przyjaciele i niektórych z was o śmierć przyprawią. I z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich».
Wyznawców Pana, którzy karmią się Jego słowem, właściwie żadne okoliczności nie powinny dziwić. Jezus przewidział je wszystkie i o nich wcześniej uprzedza. Nieznajomość słów Pisma bądź ich wybiórcze – ograniczone tylko do „miło brzmiących” – stosowanie może rozczarować tych, którzy tak do Biblii podchodzą. Strach zdominuje nie znających Chrystusa! Zginą strawieni lękiem – mówi Pismo. Wierne kroczenie za żyjącym Panem, który nie zostawia nas samych sobie w żadnych sytuacjach życiowych, przynosi ocalenie wyznawcom opowiadającym się za Nim.
Ale włos z głowy wam nie zginie. Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie.
Wierni Panu do końca są przez Niego strzeżeni.
Na ile dochowuję wierności Panu w codziennych próbach zmagań o Niego?
W jakiej mierze ufam Chrystusowym zapewnieniom o Jego konkretnej bliskości i wsparciu w chwilach prześladowań za wiarę w Niego?
Jak wówczas wyznaję moją przynależność do Pana?
Z pewnością korzystniejsze są warunki lgnięcia do Pana w czasie spotkań wspólnoty Jego wyznawców, kiedy atmosfera uwielbienia Jego obecności udziela się zgromadzonym. Te ważne chwile wzmacniające nas w wierze. Każde pochylenie się nad Słowem Bożym jest także miejscem szczególnego działania w nas Świętego Ducha, który Pisma te natchnął swoją mocą. Gorzej, jeśli naokoło sypie się nam wszystko i wydaje się, że zostaliśmy pozostawieni własnym pomysłom i siłom.
Chrystus dziś kolejny raz zapewnia, że nigdy – a szczególnie w sytuacjach prześladowań z powodu Jego Imienia – nas nie opuszcza. Potwierdza, że ufność pokładana w Nim aż do bólu pozornej samotności, zaowocuje działaniem w nas Świętego Ducha!
«Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić».
Droga siostro i drogi bracie!
Niewykluczone, że odkrywasz, jak wiele brakuje Twojej wierze do oczekiwań, które ma wobec ciebie Pan. Może być i tak, że najchętniej podpisałbyś już kapitulację, patrząc, ile zmarnowałeś okazji do złożenia świadectwa wierności Chrystusowi. Ile już bezsilności i niepewności nagromadziłeś w sobie, a ile jeszcze nagromadzisz?
Skoro jednak możesz to sobie dziś kolejny raz uświadomić, to znaczy, że wchodzisz w sferę działania Ducha Pana, który przekonuje cię o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. Tu jest Twoje miejsce spotkania z Nim. Nie jesteś tu po to, aby westchnąć czy zamarzyć o większej wierze, ale aby o nią w pokorze Świętego Ducha błagać! Przyjmując Słowo Pana jako skierowane do ciebie właśnie teraz, masz kolejny powód, aby Jego mocą otrząsnąć się i iść dalej nawet w najbardziej nieludzki czas prób!
Pan pierwszy przez to przeszedł. On w wierze nam przewodzi i ją wydoskonala.
Zatrzymaj się… to przemijanie ma sens, ma sens!
Pozdrawiam w Panu!
Ks. Leszek Starczewski