Eksplozja radości
Iz 25,6-10a; Ps 23; Mt 15,29-37
Dziś w liturgii łapiemy oddech. Uciskani i pogrążeni w zmaganiach z codziennością, stajemy w obliczu zaproszenia na ucztę, której Gospodarzem jest sam Pan Bóg. To On ją przygotowuje i kieruje zaproszenie do wszystkich ludów. Godzien jest robotnik zapłaty swojej – tak mówił Chrystus. Tak też dla każdego strudzonego wędrowcy ku pełni zbawienia wynagrodzeniem za podjęcie zmagań o Niebo będzie wieczna uczta radości w Panu.
W owym dniu: Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win
Wszystko jest „naj”, bo i sam Pan jest najlepszy. Uczta, jako znak zażyłości i miłości, jest kolejnym obrazem niebieskiej ojczyzny, ku której zmierzają wyznawcy Boga. Jahwe chce wprowadzić swoich umiłowanych w najgłębszą relację. Lud Jahwe, zgromadzony przez Niego na świętej górze, ujrzy pełen sens zakrytej dotąd historii zbawienia, doświadczy eksplozji szczęścia i radości od Tego, dla którego każdego dnia podejmował mozolny trud wędrówki. Wszystko, co dotąd było zakryte, co chroniła poddawana ciężkim próbom wiara, teraz będzie miało swój radosny finał. Każdy grzech i królowanie śmierci, do której on prowadził, w owym dniu zostaną raz na zawsze zniszczone przez Pana kochającego życie. Bóg zajmie się każdą łzą, trudem i hańbą, znoszonymi przez wiarę w Jego Imię.
Raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę swego ludu po całej ziemi, bo Pan przyrzekł.
Dla wiernych wyznawców Pana nie ma innej przyszłości, jak wieczna bliskość, niczym nie zagrożone, pełne życie w Bogu, który jest miłością.
I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia! Albowiem ręka Pana spocznie na tej górze.
Zachwyt i ujmujące do głębi szczęście z powodu ujrzenia wreszcie Tego, w którym wierni złożyli całą ufność w – niełatwym przecież – życiu, będą wręcz wyśpiewywane przez przybyłych na świętą górę Pana.
Psalmista podejmuje ten wątek i wyraża swe najgłębsze przekonanie o wiecznym mieszkaniu u Pana. Ma świadomość, ku Komu zmierza i Kto w tej wędrówce go prowadzi.
Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie. Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć, orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoją chwałę.
Przysięga złożona przez Pana Boga – jak zauważa prorok Izajasz – i Jego chwała – jak dodaje psalmista – są gwarancją pełni zbawienia i wiecznej radości w Panu.
Warto zauważyć, że autor natchniony nie pomija trudów i niebezpieczeństw ziemskiej wędrówki. Nie jest oderwany od realiów niełatwej codzienności, dostrzega ciemności i doliny życia. Nie to jest jednak dla niego najważniejsze. W drodze trzyma go cel, ku któremu jest przez Pana prowadzony.
Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Kij Twój i laska pasterska są moją pociechą.
Obecność Pana – Ty jesteś ze mną – oraz Jego opieka – kij Twój i laska pasterska – stają się w mrocznym zmaganiu wędrowca źródłem pokoju, pociechy i zwycięstwa nad złem!
Jak często modlę się słowami, które podpowiada mi psalmista – zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną?
W jakiej mierze odwołuję się do nieustannej obecności Pana w moim życiu? Na ile jest ona dla mnie oparciem, o które – modląc się – zabiegam szczególnie w ciemnych dolinach mojego zmagania się z przeciwnościami życia?
Jak często uświadamiam sobie cel moich codziennych zajęć, często przecież nużących i wyczerpujących mnie?
Skuteczna pomoc, jakiej Jezus udziela przybywającym do Niego tłumom, rozlewa radość w ich sercach.
Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając ze sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela.
Zatroskany Pan nie opuszcza ludu i pierwszy dostrzega to, co naprawdę jest potrzebne zgromadzonym.
Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: «Żal Mi tego tłumu. Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze».
Spojrzenie Jezusa na ludzi jest diametralnie różne od tego, jakie mieli faryzeusze. Jezus mówi: «Żal mi tego ludu», a faryzeusze: «Ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty» (J 7,49).
W Synu Bożym objawia się miłość Ojca, który nie posłał Jezusa, aby świat przeklął, ale aby go zbawił.
Warto często wracać w rozważaniach Bożego Słowa do tych myśli i zestawień, aby odnajdywać w sobie wspierającego mnie Pana i oskarżających faryzeuszy. Światło Ducha Świętego pomaga nam osądzić pragnienia i myśli serca. Mamy uczyć się odcinać mieczem obosiecznym, jakim jest Słowo Boże, od tego, co nie prowadzi do Pana, wspierającego nas w wędrówce ku Niebu.
Nie łudźmy się jednak, że celem działań Pana jest wyłącznie użalanie się nad nami. Nie. On podejmuje cudowną interwencję i rozmnaża chleb, aby nie zasłabli w drodze ludzie chodzący za Nim!
Na to rzekli Mu uczniowie: «Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić takie mnóstwo?» Jezus zapytał ich: «Ile macie chlebów?» Odpowiedzieli: «Siedem i parę rybek». Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął te siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.
Znak uczty, posiłku w czasie wędrówki, odsyła nas ku wieczności, którą przedstawia rozważane dzisiaj proroctwo Izajasza. Cudem rozmnożenia Jezus zapowiada inny Pokarm – Eucharystię. Będzie służyła Jego wyznawcom w wędrówce do Nieba i posilała ich, aby nie zasłabli w drodze. To przedsmak Nieba!
Różnie przeżywamy naszą wędrówkę do Pana, ale ciągle jest to zmierzanie ku Niemu. Nie jesteśmy pozostawieni sami sobie i mizernym, ludzkim siłom, jakimi dysponujemy. Pan o wszystko się zatroszczył, szczególnie o pokarm w drodze do Nieba. Obyśmy sami nie rezygnowali z tak potężnego wsparcia i doceniali dary, jakimi co dzień umiłowany Pan nas obsypuje.
Dziękujemy Ci, Ojcze Niebieski, za zaproszenie do Nieba na wieczną królewską ucztę. Uwielbiamy Cię w darze Twego Syna, a naszego Brata i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, który mocą Świętego Ducha ożywia i uświęca nas w drodze do pełni zbawienia. Daj nam, Panie, wiernie kroczyć ku Tobie ze świadomością, że Ty naprawdę nas oczekujesz.
Pozdrawiam w Panu!
Ks. Leszek Starczewski