Pozwólmy Bogu być Bogiem
1 Sm 1,24-28; 1 Sm 2; Łk 1,46-56
Nie da się powstrzymać autentycznej radości. Udawana i na pokaz – owszem, jest obliczona i sztucznie kontrolowana, a jej cele są mało szlachetne. Prawdziwa radość głęboko ujmuje duszę i niejako nie mogąc się w niej pomieścić, wydobywa się na zewnątrz. Źródłem tak pojętej radości jest Pan i Jego dary. Naturalnym odruchem serca człowieka za dary Boże jest radosna wdzięczność. Tam, gdzie człowiek ją wyraża, uwielbiając i chwaląc Pana, skutecznie doświadcza Jego mocy. W jej działanie wprowadzają nas w dzisiejszej Liturgii Słowa dwie kobiety: Anna i Maryja.
Anna, dzielna i wytrwała w swych modlitwach przed Jahwe, śpieszy do domu Pana, aby wyrazić ogromną wdzięczność za wysłuchane prośby. Ból bezpłodności, odbierający radość życia, nie pozbawił jej jednak wiary. Przeciwnie, z wielką modlitewną żarliwością trwała przed Panem i błagała o dziecko. Złożyła nawet ślub, w którym zobowiązała się – jeśli Jahwe obdaruje ją chłopcem – oddać go na służbę Panu. Z goryczą w sercu modliła się do Jahwe rzewnie płacząc – jak czytamy we wcześniejszych wersetach Pierwszej Księgi Samuela. Anna nie daje się pokonać żadnym przeciwnościom i jest gotowa na każdą decyzję, jaką względem niej Jahwe zechce podjąć. Nie przeraża jej nawet szorstka i powierzchowna ocena jej postawy na modlitwie, jaką wystawił obserwujący ją w domu Pana kapłan Heli (por. 1Sm 1,12-18). Serce tak zdecydowane i nieugięte w wierze, choć napełnione porażającym bólem, znajduje łaskę w oczach Jahwe. Anna urodziła syna i nadała mu imię Samuel, gdyż mówiła: „u Jahwe go wyprosiłam”.
Ku Jahwe zatem śpieszy, aby dopełnić ślubów, do których się zobowiązała.
Gdy Anna odstawiła Samuela od piersi, wzięła go z sobą w drogę, zabierając również trzyletniego cielca, jedną efę mąki i bukłak wina. Przyprowadziła go do domu Pana, do Szilo. Chłopiec był jeszcze mały. Zabili cielca i poprowadzili chłopca przed Helego. Powiedziała ona wówczas: «Pozwól, panie mój! Na twoje życie! To ja jestem ową kobietą, która stała tu przed tobą i modliła się do Pana. O tego chłopca się modliłam, i Pan spełnił moją prośbę, którą do Niego zanosiłam. Oto ja oddaję go Panu. Na wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany na własność Pana». I oddali tam pokłon Panu.
Im więcej zażyłości i pokornej uległości wobec Pana, tym skuteczniej człowiek doświadcza ogromu Jego łask. Anna potwierdza swą wiarę i niejako dalej ją wyraża właśnie przez wypełnienie zobowiązania i okazanie wdzięczności. Oddanie syna na wszystkie dni, jak długo będzie żył, na własność Pana, jest radosnym wyrazem serca prawdziwie uległego i rozpoznającego w Jahwe jedyne źródło szczęścia. To Jemu należy się wszelka wdzięczność. Wyśpiewuje ją Anna w słowach, stanowiących dziś w liturgii treść psalmu responsoryjnego.
Raduje się me serce w Panu, moc moja ku Panu się wznosi (…).
Łuki siłaczy się łamią, słabi przepasują się mocą, za chleb najmują się syci, a odpoczywają głodni, niepłodna rodzi siedmioro, a więdnie bogata w dzieci.
Anna wyraża wdzięczność całą mocą swego poruszonego serca. Ona ma świadomość, jak pozwala się Bogu czynić cuda. Trwa przy Panu zarówno w chwilach próby, jak i w radości szczęśliwego ich zakończenia. Anna wie, Kto tak naprawdę i całkowicie czuwa nad ludzkim życiem w każdej jego chwili.
To Pan daje śmierć i życie, w grób wtrąca i zeń wywodzi. Pan uboży i wzbogaca, poniża i wywyższa.
Na ile potrafię cieszyć się z łaski wiary, którą Pan mnie obdarzył?
Kiedy ostatnio i w jaki sposób wyrażałem wdzięczność mojemu Bogu?
Jak często uwielbiam Pana na modlitwie?
Zachwycona Panem i ujęta przez Niego jest Maryja. Dostrzeżona i wybrana przez Pana, w tanecznych wręcz rytmach modlitwy oddaje Mu należną cześć, chwałę i uwielbienie (trudno oprzeć się wrażeniu, że tak fantastycznego kantyku mogłaby nie wyrażać także tańcząc dla Pana, jak robił to wcześniej król Dawid).
Jej serce należy do Boga i tylko w Nim odnajduje swoje miejsce.
Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim. Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy, oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia. Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest imię Jego.
Maryja dostrzega Jahwe, który ujął się za swoim sługą, Izraelem, pomny na swe miłosierdzie. Działanie Jego miłosierdzia spływa z pokolenia na pokolenia i obejmuje tych, co się Go boją. Choć dotknęło ono w sposób najszczególniejszy Maryję, to przecież stało się to nie dla Niej samej, ale dla zbawienia wszystkich ludzi.
Pokora Pana, który narodzi się z Niewiasty, wyraża się w oddaniu życia, aby Jego wyznawcy życie mieli i to mieli je w obfitości.
Matka życia, Maryja, cieszy się potężnym miłosierdziem Boga, dotykającym pokornych, ubogich, poniżonych i głodnych.
Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.
Miłosierdzie Pana obejmuje zatem każdego, kto go potrzebuje. Rozprasza i zrzuca z tronu tych, co trzymają się pychy i wyniosłości. Tak wyjawia radość ze swego serca Maryja – Ta, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana.
Ilekroć zdobywamy się w naszych modlitwach na wyrażanie wdzięczności Panu, uwielbianie Go i oddawanie Mu należnego miejsca i chwały, tyle razy pozwalamy Mu skutecznie działać w naszym życiu. Paradoksalnie – Bóg wtedy jest prawdziwym Bogiem.
Warto przyjrzeć się swoim zachowaniom na modlitwie i postawom, jakie zajmujemy wobec różnych doświadczeń w życiu.
Ile jest we mnie wyniosłości, a ile pokory?
Jak często urządzam sobie marudne seanse, pełne ciągłych narzekań, naszpikowane kolejnymi pretensjami, że nie jest tak, jakbym chciał, żeby było?
Jak często potrafię wyrażać wdzięczność Panu za drobne dary?
Panie Boże! Dziękujemy Ci, że jesteś Bogiem na wieki, niezmiennym w pełnym życzliwości podejściu do nas. Kochamy Cię za Twoją wierną miłość, w której nas, poplątanych i pogubionych, co dzień wytrwale odnajdujesz i do Siebie prowadzisz. Przyjmij, przez wstawiennicze modlitwy Maryi, naszą wdzięczność za każde uderzenie naszego serca i uderzenia w nasze serce. Za radość i przeszywający ból.
Wyznajemy wraz z pokorną Anną:
To Pan daje śmierć i życie, w grób wtrąca i zeń wywodzi. Pan uboży i wzbogaca, poniża i wywyższa.
Raduje się me serce w Panu, moc moja ku Panu się wznosi.
Z Panem –
ks. Leszek Starczewski