Wziąć to sobie do serca…
Ml 3,1-4; 4,5-6; Ps 25; Łk 1,57-66
Przyjście Pana nie ma nic wspólnego z pozornym pokojem, dostosowanym do komercyjnych potrzeb czasów. Książę pokoju niesie dotyk najgłębszych poruszeń serca, czyli miejsc, których w żaden sposób nie dostrzega, zaślepiony wyłącznie sobą, świat. Każdy, kto chce doświadczać Jego mocy, nie skądinąd, ale właśnie z głębi swego serca, ma ku Niemu kierować tęsknoty i pragnienia. Tu przede wszystkim ma się spotykać z przychodzącym Panem. Nie jest to możliwe, jeśli człowiek uwikłany jest w powierzchowność, omamiony sztuczną pogonią za pustką i oddalony od mądrości Słowa Bożego.
Dlatego, w oczekiwaniu na bliskie już przyjście Pana, pochylamy się, z tętniącą życiem wiarą, nad Świętymi Tekstami, aby nadawać sens zewnętrznym oznakom przygotowań do świąt. Moc Bożego Słowa oczyszcza nas ze złudzeń i otwiera na żywą obecność Pana pośród swego ludu.
Wyjątkowo mocno brzmią zapowiedzi przyjścia Pana w ustach proroka Malachiasza. Nadejście Jego dnia w całej, niezmąconej żadnymi przeszkodami mocy, ma ukazać świętość Boga. Tu już nie ma miejsca na jakąś tymczasowość, kompromisy czy pozory. Zaślepienie, którego dziś możemy doświadczać w przekonaniach wykpiwających działanie Boga albo traktujących je chłodem obojętności i egoizmu, skompromituje się i ustanie. Dlatego nieodzowne jest przygotowanie dróg przed przyjściem Pana. Prorok Malachiasz jednoznacznie je zapowiada, akcentując radykalne sądy, jakie wtedy nastąpią.
To mówi Pan Bóg: «Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać dla Pana ofiary sprawiedliwie. Wtedy będzie miła dla Pana ofiara Judy i Jeruzalem jak za dawnych dni i lat starożytnych».
Słowa te odnoszą się najpełniej do rzeczywistości czasów ostatecznych, które – jak wiemy – zaczęły się wraz z pierwszym przyjściem Chrystusa. Ich prawda dotyka także dni poprzedzających powrót Jezusa na ziemię, kiedy jako Sędziego żywych i umarłych ujrzą Go i przekonają się do Niego wszyscy ludzie.
Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pana, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi przekleństwem.
Przekonanie o przyjściu Eliasza przed nadejściem Pana jest żywe w świadomości Narodu Wybranego. Jezus – pytany przez swych uczniów o sens tych słów – jednoznacznie odnosi je do osoby i działalności Jana Chrzciciela. Bez obaw jednak możemy w nich dopatrywać się także wszelkich znaków, przez które Duch Pana mobilizuje nasze serca do spotkania się z Nim.
Każdy z nas może przeżywać i niejednokrotnie przeżywa radykalne wstrząsy w swoim życiu. Ich znaczenie, często nie od razu zrozumiałe, w gruncie rzeczy może stać się sposobnością zbliżenia się do Pana. Może, ale nie musi… Wiele zależy od naszego zaangażowania wiary w to, co nas spotyka. Jeśli uczymy się trudnej sztuki słuchania – jak określał to Jan Paweł II – wówczas dziejące się ciągle życie jest przez nas odbierane jako dialog z Bogiem.
Nigdy nie przestawaj doskonalić się w trudnej sztuce słuchania. Wsłuchuj się w głos Pana, który do ciebie mówi poprzez wydarzenia codziennego życia, poprzez radości i cierpienia, które mu towarzyszą, przez bliskie ci osoby, przez głos sumienia pragnącego prawdy, szczęścia, dobra i piękna (Jan Paweł II do młodych w Szwajcarii, Berno 05.06.2004).
Bez światła wiary życie szybko stanie się nieznośną pustką, w której na nieszczęście i my się znaleźliśmy. Nie wolno nam jednak zapomnieć, że słabość, w którą jesteśmy uwikłani i której często się poddajemy powinna i może się stać miejscem spotkania z Panem. Z tego miejsca, z naszej głębokości, winniśmy do Niego wołać i rzeczywiście oczekiwać Jego miłosiernego wsparcia. To On przecież, przemawiając przez różne znaki, chce nas ku Sobie prowadzić.
Psalmista staje przed Panem i nie kryjąc swej nieporadności, wyraża gotowość stawiania kroków ku Niemu. Chce poznać, jak chodzi się Jego drogami.
Daj mi poznać Twoje drogi, Panie, naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. Prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń, Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.
Natchniony autor rozpoznaje w Bogu swą pomoc i oparcie.
Dobry jest Pan i prawy, dlatego wskazuje drogę grzesznikom. Pomaga pokornym czynić dobrze, pokornych uczy dróg swoich.
Jan Chrzciciel pójdzie przygotować drogę Panu. Jego narodziny przedstawia dziś w liturgii święty Łukasz. W ich znaku Jahwe, krok za krokiem, realizuje plan zbawienia, który w pełni objawia w Jezusie Chrystusie. Niezwykłość tego wydarzenia wzmacniają towarzyszące mu okoliczności: nadanie synowi niespotykanego w rodzinie rodziców imienia Jan, a także odzyskanie mowy przez Zachariasza.
Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała. «Nie, lecz ma otrzymać imię Jan». Odrzekli jej: «Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię». Pytali się więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał, i mówił wielbiąc Boga. I padł strach na wszystkich ich sąsiadów.
Milczenie Zachariasza kończy radosny kantyk, skierowany ku Panu. Znaki te są na tyle mocne, że przemawiają do serc mieszkańców Judei.
W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: «Kimże będzie to dziecię?» Bo istotnie ręka Pańska była z nim.
Wielkim wydarzeniem są narodziny Jana Chrzciciela. Jednak przecież to nie wszystko, co Pan Bóg przygotował swoim wyznawcom. Tak bardzo o nas zabiega i przez tyle znaków przemawia. Każdy z nich, przyjęty z wiarą, umacnia nas w drodze i ku Panu prowadzi.
Przyjęty z wiarą… Tak, bez wzięcia sobie do serca tego, co Pan do nas mówi, utrudniamy sobie życie. Stawiamy też przeszkody na Jego drodze do nas. Nie pomoże najbardziej dopracowany i błyskotliwy porządek na zewnątrz, jeśli braknie w tym serca. I odwrotnie – to znaczy, jeśli zabraknie zewnętrznego pokoju i klimatu, czy nawet godnego miejsca wśród swoich, a zostanie samo tylko serce, to całkowicie Panu wystarczy. Zupełnie jak w Betlejem J.
Na ile rozpatruję wydarzenia i spotkane w życiu osoby, jako znaki poprzedzające i objawiające przychodzącego Pana?
Co zrobiłem z moim adwentem w tym roku?
Jaki etap przygotowań do przyjścia Pana zastaje On dziś, właśnie dziś, w moim sercu?
Panie, pełen dobroci i miłosierdzia, dziękujemy Ci, że byłeś, jesteś i znowu przychodzisz.
Wszystkie ścieżki Pana są pewne i pełne łaski dla strzegących Jego praw i przymierza. Bóg powierza swe zamiary tym, którzy się Go boją, i objawia im swoje przymierze.
W burzliwej historii świata Pan nieznużenie prowadzi dzieje zbawienia.
Z Panem –
ks. Leszek Starczewski