Ujrzał człowieka
Ef 4,1-7.11-13; Ps 19; Mt 9,9-13
Dzisiejsza Liturgia Słowa koncentruje nas na poszukiwaniach człowieka i tego, co w nim słabe. Takie poszukiwania podjął Chrystus, który wędrując przez Palestynę, głosi Boże miłosierdzie – głosi Boga, który dostrzega człowieka i potrafi wydobyć go z jego słabości.
Misja, której Chrystus podejmuje się w działaniu Ducha Świętego, ma jeden cel: przyprowadzić do miłosiernego Ojca ludzi potrzebujących lekarza. Jezus poszukuje chorych, słabych i w tym poszukiwaniu jest mocno zdeterminowany. Nie tyle liczą się opinie ludzkie, ile ważny jest sam człowiek, który stworzony na obraz i podobieństwo Boże, najbardziej potrzebuje odnowienia tego obrazu i podobieństwa zniekształconego przez grzech.
Gdy Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną». On wstał i poszedł za Nim. Ta niezmiernie istotna wzmianka, zanotowana przez powołanego dziś przez Chrystusa celnika Mateusza, ukazuje Chrystusowe spojrzenie na sytuację. Jezus dostrzega człowieka w całości zdarzeń, w całości opinii, sytuacji, w których jest on obecny.
Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. To, że Chrystus otwiera Serce Boga dla słabych i grzesznych, dla tych, którzy pozamykali własne serca przez grzech, jest dostrzegane przez innych ludzi. Wielu celników i grzeszników ciągnie do Jezusa – niejako instynktownie, naturalnie wyczuwając w Nim obecność uzdrawiającej miłości.
Nie wszyscy jednak potrafią na tę obecność w Chrystusie uzdrawiającej miłości reagować właściwie, pozytywnie. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: "Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary". Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
Dostrzeżenie człowieka w całej złożoności jego sytuacji jest charakterystyczną cechą posłannictwa Jezusa. Droga siostro i drogi bracie, Jezus potrafi dostrzec nie tylko kłopoty, w których jesteś, nie tylko zabieganie i sytuacje odbierające ci często motywację do życia, ale dostrzega w tobie przede wszystkim człowieka – tego, którego tak bardzo umiłował Ojciec, że dał swojego Syna nie po to, aby potępić, ale aby odzyskać, aby dać życie wieczne. Nie przyszedł powołać sprawiedliwych, ale grzeszników. Dostrzega człowieka. Ujrzał człowieka.
Reakcja faryzeuszy, którzy systematycznie odpychają i blokują dopływy Bożej miłości do swojego serca, jest reakcją odcinającą się od działania Bożego Ducha w nich. Odcinają się od działania Ducha, którego Jezus przynosi, którym chce ująć ludzkie serce. W istocie człowiek decyduje, czy chce być traktowany jak człowiek, czy też sam widzi siebie już jako superczłowieka, a z całą pewnością tak można powiedzieć o postawie, jaką przyjmują faryzeusze.
Pytanie, jakie w pierwszej kolejności dobrze byłoby dziś sobie postawić podczas rozważania Bożego Słowa, brzmi: Na ile widzę siebie jako człowieka potrzebującego pomocy, a na ile jako kogoś, kto pomocą gardzi, chce od niej uciec za wszelką cenę, nawet za cenę gry faryzejskiej?
Święty Paweł, sam ujęty jako człowiek pod Damaszkiem przez miłość Bożą, spieszy, by tę miłość objawiać. Wzywa, zachęca tych, do których Boże Słowo jest skierowane, aby wytrwali przy Panu. Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój.
Zachęta Pawła, który traktuje siebie jak więźnia w Panu – tak się związał z Panem i Jego miłością, że nie wyobraża sobie, że kto inny mógłby być jego Panem – wypływa z troski o to, aby wytrwać w tej miłości, którą Bóg ujął serca Efezjan. Usiłujcie zachować jedność Ducha, znoście się z cierpliwością w miłości. Traktujcie się z miłością, patrzcie na siebie jako na ludzi, których Bóg powołuje i wzywa w jednej nadziei, przeznaczając do życia wiecznego. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.
Święty Paweł na Bogu koncentruje spojrzenie, działanie oraz wszelkie postępowanie wyznawców Chrystusa. Bóg jest jeden i do jedności ze Sobą i między swymi wyznawcami prowadzi. Daje Ducha, daje taką łaskę, która jest ofiarowana według miary daru Chrystusowego –łaskę potrzebną, aby trwać przy Panu. Korzystać z tej łaski, to znaczy podjąć trud, wysiłek, usiłować mierzyć się dzień za dniem z samym sobą, ze swoimi słabościami, patrzeć na siebie jako na człowieka, na którego wcześniej spojrzał Bóg zatroskany o Kościół, zatroskany o swych wyznawców. Ustanawia jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami, w jednym celu: dla przysposobienia tych, którzy przez chrzest zostali zrodzeni do życia w Bogu do wykonywania posługi, żeby służyć sobie nawzajem w miłości, by budować Mistyczne Ciało Chrystusa – budować Kościół, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.
Mamy swoje zadania i poprzez cierpliwe znoszenie siebie nawzajem – bo nieraz tak wygląda realizacja Dobrego Słowa – w miłości, z cierpliwością, cichością i z całą pokorą, budujemy na ziemi Boże królestwo, żeby wspólnie kiedyś dojść do jedności w Bogu.
Po całej ziemi ten głos powinien się rozchodzić – mówi psalmista – i się rozchodzi. Niebiosa głoszą chwałę Boga, dzieło rąk Jego obwieszcza nieboskłon. Dzień opowiada dniowi, noc nocy przekazuje wiadomość. Nie są to słowa ani nie jest to mowa, których by dźwięku nie usłyszano.
Nie jest to Słowo, nie jest to mowa, która nie chciałaby dotrzeć do twojego serca, droga siostro i drogi bracie. Cierpliwie i trwale spoglądaj na siebie jako na człowieka, na którego wcześniej spojrzał Bóg i którego i dziś, teraz, wzywa do odważnego kroczenia po śladach Jezusa Chrystusa, by dotrzeć wspólnie, razem, do Niebieskiej Ojczyzny.
Pozdrawiam –
ksiądz Leszek Starczewski