Szczery do bólu
Hiob doświadcza odpowiedzi Boga. Po wielu niezwykle trudnych sytuacjach i przeżyciach, jakie stały się jego udziałem, dziś słyszy odpowiedź Boga.
Z wichru odpowiedział Bóg Hiobowi tymi słowami: «Czyś w życiu rozkazał rankowi, wyznaczył miejsce jutrzence, by objęła krańce ziemi, usuwając z niej grzeszników? Zmienia się jak pieczętowana glina, barwi się jak suknia. Grzesznikom światło odjęte i strzaskane ramię wyniosłe. Czy dotarłeś do źródeł morza? Czy doszedłeś do dna Otchłani? Czy wskazano ci bramy śmierci? Widziałeś drzwi do ciemności? Czy zgłębiłeś przestrzeń ziemi? Powiedz, czy znasz to wszystko? Gdzie jest droga do spoczynku światła? A gdzie mieszkają mroki, abyś je zawiódł do ich przestworzy i rozpoznał drogę do ich domu? Jeśli to wiesz, to wtedyś się rodził, a liczba twych dni jest ogromna».
Odpowiedź, jakiej Pan Bóg udziela Hiobowi, nie ma w sobie nic z lekceważenia tego, co Hiob z takim trudem zrelacjonował, gdy doświadczał cierpienia. Pan Bóg nie odpowiada po to, by zrewanżować się czy też dołożyć człowiekowi i zgasić go lub zablokować w jego przeżyciach. Nie. Odpowiedź Pana Boga jest mądrą konsekwencją wysłuchania tego, co mówi człowiek. To znaczy, Pan Bóg niejako uwzględnia, przemyśliwuje, bierze z całą starannością pod uwagę wersję wydarzeń przedstawioną przez człowieka. Nie pozostaje głuchy na argumenty, które słyszał z ust swych stworzeń. Nie pozostaje także Kimś, kto nie chce nakreślić szerszej perspektywy. To właśnie Bóg wie więcej – czego świadkiem staje się w tej chwili Hiob, który słyszy Słowa Pana. To właśnie Bóg zna odpowiedź na pytanie dlaczego? i to On nad wszystkim czuwa.
Odpowiedź, jaką Hiob otrzymuje od Pana Boga, staje się dla niego momentem spotkania i nową inspiracją do wiary. Następuje spotkanie wiary, pokonującej w tym momencie przepaść, przed którą w chwili cierpienia się znalazła. Nowe jakościowo relacje z Bogiem zaczynają się właśnie teraz. To Bóg przejął inicjatywę. I tak robi zawsze, o czym przekonuje nas Boże Słowo. To Bóg przemawia i przejmuje ster po szczerych do bólu dialogach, które prowadzili z Hiobem jego przyjaciele, oraz relacjach, wydobywanych przez niego ze swojego wnętrza przesyconego bólem.
Hiob odpowiada Panu: «Jam mały, cóż Ci odpowiem? Rękę przyłożę do ust. Raz przemówiłem, nie więcej, drugi raz niczego nie dodam». Odpowiedź Hioba jest pełna refleksji. Hiob pragnie zasłuchać się i rozważyć to, co usłyszał. Chce spojrzeć na sytuację, w jakiej się znalazł, oczami Boga, czyli tak, jak powinien.
Przenikasz i znasz mnie, Panie, Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję. Z daleka spostrzegasz moje myśli, przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę, i znasz moje wszystkie drogi. Gdzie ucieknę przed duchem Twoim? Gdzie oddalę się od Twego oblicza? Jeśli wstąpię do nieba, tam jesteś; jesteś przy mnie, gdy się położę w Otchłani.
Psalmista odkrywa przenikającą, mądrą obecność Boga. Odkrywa Jego troskę oraz niezwykłą staranność we wpatrywaniu się w sytuacje przeżywane przez człowieka.
Ty bowiem stworzyłeś moje wnętrze i utkałeś mnie w łonie mej matki. Przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę, i znasz moje wszystkie drogi. Niezwykłe to wyznanie, jednocześnie też niezwykłe zbliżenie się człowieka do Boga.
Psalmista pragnie – co słyszymy w refrenie psalmu – być prowadzonym przez Pana: Prowadź mnie, Panie, swą drogą odwieczną. Chce być prowadzony nie ze względu na doraźne korzyści, często przejmujące w ludzkim sercu ster nad życiem, nie ze względu na potrzeby, które w tej chwili wydają się człowiekowi ważne. On chce być prowadzony według tego, co jest odwieczne, według planu, który w swoim Sercu nosi względem człowieka Pan: Prowadź mnie, Panie, swą drogą odwieczną.
To niezwykłe wyznanie wiary i niezwykłe zbliżenie się do Pana jest zachętą również i dla nas, aby pozwolić Panu Bogu na szczerość do bólu – do bólu, który powinien w naszym sercu się pojawić, do rumieńca wstydu, który powinien pojawić się na naszej twarzy, gdy zapędzimy się w swoich ostatecznych sądach, opiniach i mądrościach na temat świata, własnego życia, szczególnie w sytuacjach dotyku cierpienia.
Nie jest to zawstydzenie i nie jest to ból, którego celem byłoby wygubienie nas. Celem zawstydzenia i bólu, który powinien w nas się pojawić, jest głębsze przylgnięcie do Pana i ożywienie ufności w to, że jesteśmy przez Niego prowadzeni.
Bóg ciągle mówi do nas przez różne sytuacje i okoliczności. Wiele nie słyszymy, bo bardziej słuchamy tego, co nam wydaje się stosowne i słuszne. Chrystus ostrzega przed tą sytuacją, która się pojawia i może się pojawić na przestrzeni dziejów w sercu każdego człowieka. Dziś słyszymy, że Chrystus zwraca się z bólem do miast, w których ujawnia się ogromne działanie mocy Bożej: Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc we włosienicy i w popiele. Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz.
Słowa Chrystusa przepełnia ból. Jezus jest szczery do bólu, bo Jego przede wszystkim boli to, że pomimo tak wielkich starań o ludzkie serca w Korozain, w Betsaidzie, a nade wszystko w Kafarnaum, człowiek trwa w uporze, człowiek czeka nie wiadomo na co. Gdyby w Tyrze i Sydonie – miastach naznaczonych rozwojem gospodarczym, które z wiarą i otwarciem się na działanie Boga niewiele miały wspólnego – działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc we włosienicy i w popiele.
Mocne i szczere do bólu wyznanie Chrystusa daje nam obraz tego, co dzieje się w Sercu Boga, który tak bardzo stara się o zbawienie człowieka i tak bardzo jest lekceważony.
Droga siostro i drogi bracie, warto odkryć szczerość Boga. Warto doświadczyć bólu, który staje się udziałem Bożego Serca. Warto odkryć, że ani cienia złośliwości, tym bardziej ani cienia pogardy, nie ma w Słowach, które kieruje do nas Chrystus, gdy mówi biada. Przesłanie ewangeliczne nie kryje w sobie ani cienia strachu czy też lekceważenia. To właśnie troska i szczerość posunięta do bólu jest przesłaniem skierowanym w tej chwili przez Pana do twojego i mojego serca. On pragnie szczerych rozmów. Chce bólu, który da życie, który zainspiruje do następnych kroków w wierze i przekonania, że Pan prowadzi mnie do wiecznego szczęścia.
Dziękujemy Ci, Jezu, że jesteś szczery do bólu. Wzbudzaj w nas taki ból, który zaowocuje nowym spotkaniem Ciebie, nowym zasłuchaniem się, rozważeniem Twoich odpowiedzi, jakich codziennie udzielasz światu i nam.
Pozdrawiam – ksiądz Leszek Starczewski.