Ugościć Pana
Ga 13-24; Ps 139; Łk 10,38
Jezus wędruje po miastach. Niestrudzenie pokazuje obecność i działanie Boga pośród ludu. Obwieszczając miłosierdzie Ojca, przychodzi nie tylko do tłumów, ale także do poszczególnych osób, rodzin i domów.
Jesteśmy świadkami Jego wizyty u pewnej niewiasty imieniem Marta, która przyjęła Go do swego domu wraz z siostrą Marią. Widzimy spotkanie ukazujące ilość zabiegów człowieka i sposobów, jakie wybiera, aby dotrzeć do Pana i przyjąć Go u siebie.
Marta uwija się koło rozmaitych posług. Niewykluczone, że tymi posługami są przygotowanie posiłków i właściwe, to znaczy pełne szacunku, podjęcie Mistrza. Maria siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Ilość różnych zajęć pochłania Martę. Właściwie Pan, który do niej przyszedł, nie jest w centrum uwagi. Marta przystępuje do Chrystusa i mówi: Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła.
Maria – jak zauważa ewangelista Łukasz – siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Maria nie zostawia Pana samego, ale właśnie najpełniej Go gości. Marta natomiast czuje się sama właśnie między innymi albo szczególnie dlatego, że zostawiła Pana gdzieś indziej, niż trzeba. Na skierowaną do Chrystusa prośbę słyszy następującą odpowiedź: Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.
Rozgrywa się wieczny konflikt i napięcie między tym, co doczesne, a tym, co wieczne. W ten konflikt i napięcie wkracza Chrystus. On również jest tam obecny. Pan zabiera głos w związku z istotą wspomnianego konfliktu i napięcia: Troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.
Lepszą cząstką w tym konflikcie jest postawa Marii i pełne oblubieńczej miłości wsłuchanie się w Słowa wypowiadane przez Pana. To właśnie ugoszczenie Słów Pana, przynaglenie serca do tego, by zatrzymało się przy Panu, jest najlepszą cząstką. Z mowy, skierowanej przez Pana do Jego wyznawców, płynie moc Ducha Świętego, płynie miłość, która czyni człowieka odważnym, silnym i wyrywa go ze szponów samotności oraz niewłaściwych trosk, zabiegania i niepokoju.
Niepokój, zabieganie oraz doczesne troski tak dalece mogą człowieka pochłonąć, że w centrum życia znajdzie się on sam, a nie Pan. Wtedy świat będzie pełen różnych niebezpieczeństw. Jeżeli doczesne troski, ułuda bogactw, obciążą nasze serce, to cały świat będzie miał zniekształcony obraz.
Troszczysz się i niepokoisz o wiele, droga siostro – nie tylko Marto. Droga siostro, drogi bracie słuchający tych Słów, ileż razy jest tak, że troszczysz się i niepokoisz o wiele, a nie o to, co jest najlepszą cząstką. Szukajmy wpierw królestwa Bożego, działania Boga w naszym życiu. Doszukujmy się Jego obecności pośród nas i tego, z jaką mową do nas się zwraca, a wszystko inne będzie nam dodane.
Szaleństwo, do którego wzywa nas Boże Słowo – szaleństwo w konfrontacji z zabieganiem dzisiejszego świata – w gruncie rzeczy nie jest szaleństwem. Jest najlepszą cząstką. Jest właśnie tym, o co warto zabiegać.
Pełne miłości wsłuchanie się w Słowo Pana, zakochanie się i tęsknota za nim, przyjmowanie tego Słowa, staje się właściwą postawą i skutecznym umocnieniem serca.
Zasłuchany w Pana i mocno uległy wobec Jego woli jest apostoł Paweł. Wstrząśnięty rozłamem i przedziwną sytuacją wypalenia Galatów w ich wierze, pisze do nich list.
Dziś jesteśmy świadkami złożenia przez Pawła bardzo osobistego świadectwa. Paweł, poprzez odwołanie się do historii swojego spotkania z Panem, chce wykazać czy też przybliżyć Galatom rzeczywistą obecność Chrystusa w swym posługiwaniu. Zaraz pojawia się wiele zarzutów o to, że nie jest on stuprocentowym apostołem, że jego nauka nie musi być brana tak poważnie i w całości, jak ją głosi. Dlatego właśnie zdobywa się na osobiste świadectwo.
Słyszeliście o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków. Gdy jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast, nie radząc się ciała i krwi ani nie udając się do Jerozolimy, do tych, którzy apostołami stali się pierwej niż ja, skierowałem się do Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku. Następnie, trzy lata później, udałem się do Jerozolimy dla zapoznania się z Kefasem, zatrzymując się u niego tylko piętnaście dni. Spośród zaś innych, którzy należą do grona apostołów, widziałem jedynie Jakuba, brata Pańskiego.
Apostoł Paweł nie tyle tłumaczy się Galatom, ile składa świadectwo, że jego posłannictwo i apostolstwo jest niesamowitym darem łaski Pana, któremu spodobało się w taki, a nie inny sposób, pod Damaszkiem, odmienić koleje życia Pawła i z gorliwego wyznawcy judaizmu uczynić tego, który ukazuje, objawia swym życiem Syna Bożego. Głosi poganom Ewangelię. Nie radząc się Kolegium Apostołów, rusza, przynaglony Duchem Świętym, aby głosić Pana.
Spotyka się też z Kefasem i Jakubem, ale to nie jest istota jego powołania. Nie jest to jedyne kryterium tego, że Chrystus jest obecny wyłącznie w gronie apostołów. On jest obecny w całym świecie i Jego obecność trzeba głosić tak, żeby serce otworzyło się na nią i przyjęło Pana. Tak, jak koleje życia Szawła przed nawróceniem zupełnie nie wskazywały na to, że będzie on narzędziem w ręku Boga, tak i wielu pogan, wiele osób, których koleje życia dzisiaj zupełnie nie są naznaczone obecnością Pana, nie musi być na tę obecność zamkniętych.
Bóg jest mi świadkiem, że w tym, co tu do was piszę, nie kłamię. Paweł głosi Słowo Pana w różnych miejscach, jest niezmordowanym apostołem. Wieść o przemianie jego życia dociera do wielu braci. Ten, co dawniej nas prześladował, teraz jako Dobrą Nowinę głosi wiarę, którą ongiś usiłował wytępić. I wielbili Boga z jego powodu.
Droga siostro i drogi bracie, w twoim i moim życiu mogły wystąpić różne koleje życia, przyjmowania Słów Pana oraz oznajmiania prawdy o Jego obecności. Nie jesteśmy jeszcze na tyle gotowi, aby wejść już do Domu Ojca. Pan ciągle nas kształtuje. I dziś, kiedy zwraca naszą uwagę na sposób, w jaki gościmy Go w naszej codzienności, kiedy nas o to pyta, oczekuje odpowiedzi.
Paweł przyznaje, że złamawszy schematy, przynaglony działaniem Ducha Świętego, głosi Jego obecność swoim życiem. To, co do tej pory, czyli do chwili spotkania Chrystusa, było niebezpieczne dla chrześcijaństwa, od momentu dotknięcia Szawła przez Pana staje się narzędziem dla szerzenia wiary.
Maria i Marta – dwie kobiety przy Panu. W jaki sposób otwieram swoje serce Duchowi Świętemu, aby ukazywał życie Boże we mnie? Co dziś zwycięża w rzeczywistości moich obowiązków: niepokoje i troski czy wsłuchanie się w Słowo Pana? Na ile uległość wobec Jego Słowa wygrywa z pośpiechem codziennych zadań?
Dziękujemy Ci, Panie, że kreujesz nasze serca, że stwarzasz je, posyłając swojego Ducha w tym Słowie i pozwalasz nam rozpoznawać miejsca, w których nie jest ono Tobie uległe. Dziękujemy Ci, że z mocą Świętego Ducha przypominasz razem z psalmistą o głębokiej zażyłości z Tobą, w jaką chcesz nas wprowadzić: Przenikasz i znasz mnie, Panie, Ty wiesz kiedy siedzę i wstaję. Z daleka spostrzegasz moje myśli, przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę, i znasz moje wszystkie drogi. Duszę moją znasz do głębi. Nie byłem dla Ciebie tajemnicą, kiedy w ukryciu nabierałem kształtów, utkany we wnętrzu ziemi. Sławię Cię, żeś mnie tak cudownie stworzył, godne podziwu są Twoje dzieła.
Daj nam, Panie, łaskę właściwego przyjęcia Ciebie do naszych serc w rozważaniu tego Słowa.
Pozdrawiam –
ksiądz Leszek Starczewski