1 Krl 17.5-8.13-15a.18; Ps 60; Mt 7,1-5
Pan z troską upomina swoich wyznawców. Biedny jest ten, komu nie ma kto uwagi zwrócić, o czym niejednokrotnie już słyszeliśmy. Pan nie chce swoich wyznawców pozostawiać w biedzie, jaką jest oparcie się tylko na ludzkiej mądrości.
Dziś słyszymy, jak dopuszcza konsekwencje błędów, wypaczeń, a także zdrady i niewierności, jakiej lud dopuścił się względem Niego. Jesteśmy świadkami oblężenia Samarii, która pod pręgierzem Asyrii traci swą niepodległość i ludność jej zostaje deportowana do niewoli – jak podają kroniki – w liczbie 27290 Izraelitów. Autor natchnionej księgi wymienia przyczyny takiego stanu rzeczy czy dopuszczenia tych wydarzeń: Stało się tak, bo Izraelici zgrzeszyli przeciwko Panu Bogu swemu, który ich wyprowadził z Egiptu, spod ręki faraona, króla egipskiego. Czcili oni bogów obcych i naśladowali obyczaje ludów, które Pan wypędził przed Izraelitami, oraz królów izraelskich, których wybrali. Pan jednak ciągle ostrzegał Izraela i Judę przez wszystkich swoich proroków i wszystkich «Widzących», mówiąc: «Zawróćcie z waszych dróg grzesznych i przestrzegajcie poleceń moich i postanowień moich, według całego Prawa, które nadałem waszym przodkom i które przekazałem wam przez sługi moje, proroków.
Starania Pana o to, by serce Jego wyznawcy było czujne, są niezwykle intensywne. Pan zabiega o nas i nas szanuje. Dopuszcza konsekwencje naszych wyborów – nawet tak tragicznych, jak ten, którego dokonali Izraelici. Składanie ofiar obcym bogom, cielcom, nazywanie Baala Jahwe czy także przejmowanie obyczajów, które nie zbliżają serca człowieka do Jahwe, ale od Niego odciągają i ranią je, spowodowało taką, a nie inną konsekwencję – niewolę.
Oni nie usłuchali i twardym uczynili swój kark, jak kark ich przodków, którzy nie zawierzyli Panu Bogu swojemu. Odrzucili przykazania Jego i przymierze, które zawarł z przodkami, oraz rozkazy, które im wydał.
Niezawierzenie Bogu swojego życia, odwrócenie się od Jego przykazań, wcześniej czy później kończy się tragedią. To nie jest tak, że można sobie urządzić życie w oderwaniu od Pana Boga. Można zaślepić się aż tak mocno, wmawiając sobie, że jest możliwe życie bez zażyłości z Panem, że przychodzi moment wstrząsu, jakim jest tragedia niewoli. Obudzenie się w niewoli. Pan – jak pamiętamy z jednego z komentarzy Raniero Cantalamessy – jest zmuszony dopuszczać takie konsekwencje. Te konsekwencje ponoszą ci, którzy je prowokują, czyli Jego wyznawcy.
W wersach 17,18 i 17,15 dzisiejszego fragmentu Słowa Bożego jest taka wzmianka: Poszli za nicością i zmarnowali się oraz za ludami, które ich otaczały, o których przykazał im Jahwe, aby nie postępowali tak, jak one. Inne tłumaczenie nawet powie: Poszli za nicością i zmarnowali się i stali się nicością. Wybór tego, co nie pochodzi od Pana, unicestwia w nas, miażdży w nas, życie Boże. Sprawia, że jesteśmy zmuszeni męczyć się sami ze sobą.
Wtedy Pan zapłonął gwałtownym gniewem przeciw Izraelowi i odrzucił go od swego oblicza. Pozostało tylko samo pokolenie Judy. Pan dopuszcza konsekwencje zdrady, której wybór jest w sercu człowieka, ale nigdy nie odwoła swojej miłości. Tę miłość można przyjmować jako życiodajną łaskę bądź jako niezmierzony i często palący jak ogień wyrzut sumienia.
Usłysz nas, Panie, wspomóż Twą prawicą – woła psalmista wobec sytuacji spotykającej niewierny lud. Odrzuciłeś nas i złamałeś, Boże, rozgniewałeś się, lecz powróć do nas. Wstrząsnąłeś i rozdarłeś ziemię, ulecz jej rozdarcia, albowiem się chwieje. Psalmista w tak bardzo mocnych słowach oddaje rzeczywistość, jaka stała się udziałem niewiernego ludu i woła z tego rozszarpanego, wstrząśniętego, rozdartego miejsca, chwiejąc się wraz z całą ziemią, aby Pan powrócił ze swoim miłosierdziem. Daj nam pomoc przeciw nieprzyjacielowi, bo ludzkie wsparcie jest zawodne. Bo ludzkie mądrości są zawodne. Dokonamy w Bogu czynów pełnych mocy, a On podepcze naszych nieprzyjaciół.
Odwoływanie się do Pana w sytuacji odkrycia własnej nieporadności czy własnej głupoty i podłości oraz zdrady wobec Niego nie jest nadużyciem. Jest najbardziej pożądaną z możliwych dróg i najlepszym z rozwiązań, jakie moglibyśmy wybrać. Cokolwiek ci się przydarza, droga siostro i drogi bracie, jakkolwiek by to interpretować czy też wprost mówić: „Kiedy trwoga, to do Boga”, warto i trzeba nam wołać: powróć do nas. Prawdą jest, że pobłądziliśmy, że zrobiliśmy mnóstwo głupich rzeczy, że nasz grzech nas oszpecił, ale powróć do nas. Bądź na nowo naszym Panem, Bogiem i Zbawicielem.
Pan Bóg ostrzega i robi to z troski o nas. Słyszymy te ostrzeżenia po raz kolejny. Oby nam się udało przejąć do serca miłość, która do nas w tych ostrzeżeniach jest kierowana i tą miłością ożywiając serce, odpowiadać Panu stylem swojego życia.
«Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Patrzcie właściwie na swoje życie, to znaczy na swoje zachowania, plusy i minusy, wady i zalety. Właściwie, to znaczy w prawdzie. Nie wywyższajcie i nie poniżajcie siebie samych. Traktujcie siebie jako osoby mające swoją godność wypływającą z faktu stworzenia, odkupienia i powołania do świętości. Tak patrząc na siebie, patrzcie również i na innych. Jak chcielibyście być potraktowani w sytuacjach potknięć, błędów, jak chcielibyście być osądzeni, gdy stała się tragedia, której byliście przyczyną, tak sądźcie innych i na nich patrzcie.
Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Jak to jest, że szybciej potrafisz dostrzec małą wadę w czyjejś postawie, a w swojej nie dostrzegasz zmiażdżenia, przygniecenia belką obłudy? Albo jak możesz mówić swemu bratu: "Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka", gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata». Miara właściwa, to miara pokornej prawdy o sobie w świetle działania Ducha Pana, w kontekście Jego spojrzenia na nas.
Boże, naucz mnie kochać tak, jak Ty mnie kochasz, a bliźniego swego, jak siebie samego – mówi jedna z modlitw benedyktyńskich. To bardzo na czasie modlitwa i bardzo właściwa dla nas.
Panie dziękujemy Ci, że z miłości dajesz nam ostrzeżenia i z miłości dopuszczasz konsekwencje naszych grzechów. Dziękujemy Ci, że powracasz do nas i chcesz z nami nawiązywać dialog, kiedy serce, wzruszone miłością, chce na Twoją miłość odpowiadać. Uzdolnij nas, Panie, abyśmy z właściwą miarą podchodzili i oceniali swoje życie, a także życie innych. I żeby to była miara Twojej miłości.
Pozdrawiam w mocy Świętego Ducha – ksiądz Leszek.