Ufność w Bożą opiekę - "Dzielmy się Dobrym Słowem"

2 Krl 19,9b-11, 14-21.31-35a.36 Ps 60; Mt 7,1-5

Nie jest łatwo ufać Panu. Nie jest rzeczą prostą dochowanie wierności i wyznawanie wiary, szczególnie w sytuacjach olbrzymiego zagrożenia i niepokoju. Niemniej jednak takiego uległego ducha i postawy zawierzenia oczekuje od nas Pan, który zachęca dzisiaj, aby wchodzić przez ciasną bramę, aby wąską drogą prowadzić swoje myśli, wyrażać zaufanie, które koncentruje się na Życiu, czyli na samym Panu.

Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą.

Jakże aktualna jest prawda Bożego Słowa! Z obserwacji codzienności rzeczywiście odnosi się wrażenie, że wielu jest takich, którym śmieszne i niedorzeczne wydaje się przejęcie właściwym stylem życia, czyli kroczeniem po drogach Pana, dochowywaniem Mu wierności. Takie samo wrażenie odnosi się, jeśli patrzy się na liczbę, ilość osób, które Bogu zawierzyły swoje życie i odnoszą wszystkie wydarzenia do działania Jego Opatrzności.

Chrystus, zdając sobie sprawę z realiów życia, tym mocniej przynagla i zachęca swoich wyznawców, aby idąc pod prąd, dochodzili do źródła, dochodzili do Niego.

Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami i obróciwszy się, was nie poszarpały.

Jakże wielkiej roztropności wymaga od nas – wyznawców Pana – zgłębianie Jego nauki, rozważanie i stosowanie w życiu Bożego Słowa. Jakże niezwykłej mądrości – mądrości Świętego Ducha – wymaga od nas dawanie świadectwa, skoro Chrystus posuwa się do tak mocnych słów: Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie.

Nie możemy świadczyć o Bogu głupio, z jakąś nonszalancją czy dyletanctwem. Nie w sposób niedorzeczny i pstry mamy przekazywać pocieszenie wypływające z Bożego Słowa osobom, które cierpią. Musimy to czynić w sposób mądry, czyli zakorzeniony w samym Chrystusie, który dostrzega cierpienie, niesie Dobre Słowo i nigdy nie składa tanich obietnic czy pocieszeń. Nie wszystkich jesteśmy w stanie nawrócić, ale do wszystkich, z którymi przychodzi nam żyć, jesteśmy w stanie być usposobieni w Duchu Pana. Do niektórych zwracamy się przez życzliwe spojrzenie, właściwą porcję słów, innych ewangelizujemy czy też dajemy im świadectwo o działaniu Ducha Świętego w nas poprzez milczenie, upomnienie czy nawet jakąś mocniejszą uwagę. Ale wszystko w Duchu Miłości Tego, który – jak słyszeliśmy wczoraj – chce, abyśmy tak traktowali innych, jak On nas traktuje.

Nie jest proste dochowanie wierności Bożemu Słowu, ale to, że coś jest trudne, nie oznacza, że jest niemożliwe.

Przykład z pierwszej lekcji z Drugiej Księgi Królewskiej potwierdza tę prawdę. Słyszymy o bardzo wrogiej postawie, wręcz śmiertelnym zagrożeniu, jakie czeka Ezechiasza – króla judzkiego. Król asyryjski wyprawia do niego posłów i wyśmiewa jakiekolwiek wsparcie, do którego Ezechiasz chciałby się odwołać: Niech twój Bóg, w którym położyłeś nadzieję, nie zwodzi cię zapewnieniem: "Nie będzie wydana Jerozolima w ręce króla asyryjskiego". Oto ty słyszałeś, co zrobili królowie asyryjscy wszystkim krajom, przeznaczając je na zagładę, a ty miałbyś ocaleć?

Kpina i całkowita moc ironii, w jaką król asyryjski wprowadza Ezechiasza swoimi słowami, nie jest okolicznością dogodną. Jest sytuacją ciasnej rzeczywistości, ciasnej bramy, wąskiej drogi.

 

Co zrobi Ezechiasz wobec tak miażdżącej i śmiertelnie niebezpiecznej rzeczywistości, w którą wprowadza go król asyryjski? – Wziął list z rąk posłów i przeczytał go, następnie poszedł do świątyni Pana i rozwinął go przed Panem. I zanosił modły Ezechiasz przed obliczem Pana, mówiąc: «Panie, Boże Izraela, który zasiadasz na cherubach, Ty sam jeden jesteś Bogiem wszystkich królestw świata. Tyś uczynił niebo i ziemię. Nakłoń, Panie, Twego ucha i usłysz. Otwórz, Panie, Twoje oczy i popatrz. Słuchaj słów Sennacheryba, które przesłał, by znieważać Boga żywego. To prawda, o Panie, że królowie asyryjscy wyniszczyli narody i ich kraje. W ogień wrzucili ich bogów, bo ci nie byli bogami, lecz tylko dziełem rąk ludzkich, z drzewa i z kamienia, więc ich zniszczyli. Teraz więc, Panie Boże nasz, wybaw nas z jego ręki. I niech wiedzą wszystkie królestwa ziemi, że Ty sam jesteś Bogiem, o Panie».

Cudowna modlitwa! Fantastyczne i niezwykle szczere, a jednocześnie mocno uległe serce króla judzkiego Ezechiasza wobec Pana! To najwłaściwsze i najlepsze z rozwiązań, do jakiego można się posunąć w sytuacji śmiertelnego zagrożenia. Wziął list, wziął całą wrogość, w jaką został wprowadzony przez króla asyryjskiego, i rozwinął ją przed Panem. Wylał swoje serce jak rzekę przed obliczem Pańskim – jak mówi Księga Lamentacji. Wołał do Niego z głębi swoich trudności.

Ta postawa, drogie siostry i drodzy bracia, jest dla nas niezwykłym pouczeniem, za które winniśmy dziękować Panu na kolanach. Nie ma sytuacji, nie ma tragedii, z której nie można by było wołać do Boga. Im większa ufność, im większa uległość, im większa determinacja w takich sytuacjach, czyli im mocniejsze jednoznaczne postawienie sprawy przed Panem w głębokiej pokorze, tym skuteczniejsza Jego pomoc, tym skuteczniejsze Jego nachylenie ucha, Jego przyjście.

Zwróćmy uwagę, że Ezechiasz nie kryje swojego strachu, ale nie kryje też przed Panem głębokiej wiary. Owszem, Asyria pokonała wiele narodów. Owszem, wiele klęsk już w życiu miałem, ale tak naprawdę Bogiem zwycięskim jest tylko Jahwe, bo reszta bóstw to ułuda, to dzieło rąk ludzkich.

Sytuacje niezwykle skomplikowane i trudne – na przykład życie bez pracy, czy chwila, kiedy ktoś dostaje na piśmie wymówienie z zakładu pracy, z którego czerpał środki do utrzymania rodziny – nie są dalekie od tej. Rzeczywiście, trzeba by pytać, na ile ludzie w takich momentach szczególnie rozwijają swój problem przed Panem, na ile rozwijają kwestię pracy na kolanach? Na ile wołają do Niego: „Boże, pracy nie ma, ale to Ty jesteś Bogiem! To nie moi pracodawcy są panami życia i śmierci”. Jak się zachowujemy w okolicznościach innych zagrożeń, kpin i ironii, które na skutek naszej wierności pokładanej w Panu Bogu, serwują nam inni.

Boże Słowo niesie dziś niezwykle mocne i sugestywne przesłanie.

Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały w mieście naszego Boga. Święta Jego góra, wspaniałe wzniesienie, radością jest całej ziemi. Bóg swoje miasto umacnia na wieki.

To Bóg wysłucha tego, o co się modlisz. Izajasz, syn Amosa, przynosi Ezechiaszowi radosną nowinę: «Tak mówi Pan, Bóg Izraela: "Wysłuchałem tego, o co modliłeś się do Mnie w sprawie Sennacheryba, króla Asyrii". Oto wyrocznia, którą wydał Pan na niego: "Gardzi tobą, szydzi z ciebie Dziewica, Córa Syjonu. Za tobą potrząsa głową Córa Jeruzalem. Albowiem z Jeruzalem wyjdzie Reszta i z góry Syjon garstka ocalałych. Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona". Dlatego to mówi Pan o królu asyryjskim: "Nie wejdzie on do tego miasta ani nie wypuści tam strzały, nie nastawi przeciw niemu tarczy ani nie usypie przeciwko niemu wału. Drogą tą samą, którą przybył, powróci, a do miasta tego nie wejdzie – mówi Pan. Otoczę opieką to miasto i ocalę je przez wzgląd na Mnie i na sługę mego, Dawida"».


Pan deklaruje się jako Ten, który ocali Resztę, który ochroni tę małą grupę nawet wówczas, gdy będzie się miało wrażenie, że rzeczywiście mało osób dochowuje wierności i idzie przez ciasną bramę, wąską drogę. Otoczy opieką i ocali miasto, dom, którym jest również ciało, życie każdego człowieka – świątynią Boga jesteście. „Otoczę opieką to miasto i ocalę je przez wzgląd na Mnie i na sługę mego, Dawida".

Tej samej nocy Ezechiasz usłyszy, że wyszedł anioł i pobił w obozie Asyryjczyków sto osiemdziesiąt pięć tysięcy ludzi. Sannacheryb, król asyryjski, zwinął więc obóz i odszedł. Wrócił się i pozostał w Niniwie. Ezechiasz jest pierwszym królem po Dawidzie wychwalanym przez natchnionego autora. Poprzedni władcy czynili to, co złe w oczach Pana, nie dochowywali Mu wierności.

Pan nie odmówi opieki tym, którzy o nią wołają. Absolutnie możemy być tego pewni! Ilekroć mnożą się śmiertelne niepokoje, miażdżące nas od wewnątrz i na zewnątrz, dochowanie wierności Panu jest najlepszym rozwiązaniem. Mądre, czyli pokorne rozwijanie problemów przed Panem, ufne oczekiwanie, kończy się zawsze tak samo – Jego interwencją.

Panie, dziękujemy Ci, że jesteś Bogiem nawet pośród zagrożeń. Że w tych sytuacjach, kiedy wydaje się nam, że wszyscy zostawiają nas, Ty nas nie opuszczasz. Bądź uwielbiony Ojcze, Synu, i Duchu Święty za to, że działasz pośród nas.

Pozdrawiam w Jego Mocy – ksiądz Leszek.